Szukaj na tym blogu

niedziela, 31 marca 2013

Ostatni na placu boju

Kadeci zajęli drugie miejsce w turnieju w Opalenicy.


Do września 2013 koszykarski Górnik Wałbrzych zniknie z koszykarskiej mapy Polski. Biało-Niebiescy przepadli w rozgrywkach w regionie. Bardzo daleko awansu na szczebel centralny byli juniorzy starsi trenera Chlebdy i młodzicy Tadeusza Pogorzelskiego. Kadeci młodsi, prowadzeni przez Bartłomieja Józefowicza zajęli dopiero 9 miejsce w wojeództwie, ale od nich sukcesów w pierwszym sezonie w lidze kadetów nikt nie oczekiwał. Niewielu wróżyło sukces zespołowi juniorów, sklejanemu przez coacha Borzemskiego z kilku różniących się rocznikowo elementów. Ci jednak zaskoczyli niedowiarków, ocierając się o półfinały mistrzostw Polski. Awans był o włos, zabrakło jednego zwycięstwa w barażach z Zastalem.

Jest jednak pewien wyjątek....

Kadeci Pawła Domoradzkiego, po rocznej przerwie, wracają do rozgrywek szczebla centralnego. Zupełnie jak w 2011, młodzi koszykarze z rocznika 1997 stali się przesmykiem światła w ciemnym lesie przeciętności w wałbrzyskim baskecie. Dwa lata temu nasz zespół był czwarty w Polsce, teraz ekipa Górników wydaje się celować ponownie w najlepszą "ósemkę" drużyn U-16 w kraju.

Kadeci wylosowali trudną grupę półfinałową (o tym będzie jeszcze czas napisać później), w której przyjdzie stanąć do rywalizacji z pięcioma rywalami o jedynie dwa premiowane awansem do finałowej "ósemki" miejsca.

Początek kwietnia to okres wzmożonej aktywności piłkarzy Górnika. Ich dobra forma przyciąga kibiców, kosztem popadającej w zapomnienie w tym okresie wałbrzyskiej koszykówki. Tymczasem, w dniach 19-21 kwietnia, w Wałbrzychu odpędzie się I Memoriał Stanisława Anacki - ostatni test kadetów przed półfinałami MP (gospodarz turnieju nie jest jeszcze znany). Relację i opis z turnieju będzie można oczywiście znaleźć na blogu "Górnicy".Podopieczni Pawła Domoradzkiego zagrają z wymagającymi rywalami, w tym z głównymi kandydatami do złota mistrzostw Polski: WKK Wrocław i Basket Team Opalenicą. 

Zarówno WKK (obrońca tytułu z 2011) jak i Opalenica (6. zespół 2011) to zmory naszych Górników, zespoły wyjątkowo dla nas niewygodne. W tym sezonie biało-niebiescy przegrali z WKK dwa razy w lidze, przegrali też z wrocławianami w finałach MP 2011. Tegosezonowe porażki 68:73 (prowadzenie do przerwy wałbrzyszan 45:35) i 52:61 (problemy z faulami biało-niebieskich już w pierwszej kwarcie) ujmy nie przynoszą i pokazują, że nawet mistrz Polski jest w zasięgu Górnika. 

Basket Team Opalenica zadziwił wałbrzyskich kibiców przed dwoma laty, podczas rozgrywanych w naszym mieście półfinałów. Górnicy przegrali wtedy 72:75, a rzut za trzy, który z końcową syreną dałby remis spudłował Marcin Szymanowski. W tym sezonie stawiająca na grę z kontry Opalenica zabiegała wałbrzyszan w turnieju towarzyskim, wygrywając 85:70. 

Nasi mają sporo rachunków do wyrównania i jeszcze więcej do udowodnienia. Na WKK, jak i na Basket Team nasi mogą już ostrzyć zęby. Do memoriału coraz bliżej.

niedziela, 24 marca 2013

Marzanna jest biało-niebieska

foto styrlitz


W przeddzień pierwszego dnia wiosny juniorzy Górnika wybrali się do Zielonej Góry by jeszcze raz zagrać na nosie ludziom z DZKosz. By po raz kolejny przypomnieć facetom ze związku, że gdzieś tam na południu województwa, w krainie wiecznego śniegu i zimna (to zadziwiające jak duża jest różnica temperatur pomiędzy Wrocławiem a Wałbrzychem) jest jeszcze drużyna koszykówki. Skreśleni przez absurdalny regulamin, biało-niebiescy juniorzy mieli stoczyć najważniejszy mecz w ich dotychczasowych krótkich karierach. Mecz, o którym nie było żadnej wzmianki na oficjalnym portalu DZkosz. Swoisty „mecz widmo”, do którego nie miało prawa nigdy dojść. Górnik zaburzył regulaminowy ekosystem, stając się precedensem zmuszającym regionalnych działaczy do przebudowania dolnośląskiej „koszykarskiej konstytucji”.

Duże obciążenie psychiczne pierwszego barażowego pojedynku z Zastalem przygniotło wałbrzyszan z siłą kowadła spadającego z ogromną prędkością, niczym w kreskówce, z nieba. Porażka 40:71 była czymś więcej niż uderzeniem obuchem w głowę. Okazało się, że zielonogórzanie – po powrocie do składu rozgrywającego Adriana Krawczyka (na zdjęciu w zielonym stroju) prosto ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego – przemienili się w koszykarskiego potwora (z drugiej strony, nasi nie trafiali z czystych pozycji i pudłowali na potęgę osobiste). Pierwszy poważny test dla bardzo młodego biało-niebieskiego zespołu (z docelowego rocznika 1995 tylko kilku graczy, większość to zawodnicy z roczników 1996-1998) został oblany. W przeddzień pierwszego dnia wiosny Zastalowcy zatopili wałbrzyszan jak Marzannę – bez litości, z uśmiechem na twarzy. Dla zespołu z województwa lubuskiego nastała wiosna, gdy my pozostaliśmy pod zaspą z białego puchu.

Rozegrany trzy dni później rewanż w Wałbrzychu nie miał większego znaczenia. Górnicy musieli wygrać różnicą 32 punktów, co było awykonalne. Można podważać zaangażowanie zielonogórzan w rewanżu, ale Górnicy pokazali kawałek dobrego basketu. Raz jeszcze stali się tym zespołem, który, po świetnej grze, pokonał w sezonie Zastal 79:68. I tym razem nasi wyszli ze starcia z tarczą, zwyciężając 75:62. Niestety, 13-punktowa wygrana nic nie dała. Rany z Winnego Grodu okazały się za głębokie – sezon 2012/13 dla juniorów z Wałbrzycha umarł.


Pomimo ogromnej straty do odrobienia, Górnicy byli w stanie na krótką chwilę rozpalić iskierkę nadziei wśród kibiców. Na pięć minut przed końcem drugiej kwarty wałbrzyszanie, za sprawą bardzo wysoko postawionej obrony, odskoczyli na 33:22. Brawo trener Borzemski, brawo juniorzy. Do końca spotkania pozostało jeszcze aż 25 minut czystej gry i niemożliwe przez chwile stało się możliwe. Słońce wyjrzało na moment zza ciemnych chmur. Coś co miało być zrywem w kierunku wielkiej wygranej, stało się jednak początkiem końca sezonu dla Górnika. Piąta minuta drugiej kwarty była pierwszą minutą… końca życia juniorów w sezonie 2012/13. Głowę zespołowi Borzemskiego uciął wspomniany Krawczyk, który po powrocie do gry z ławki poprowadził gości do serii punktowej 9:0. Do przerwy było więc tylko 33:31 dla Górnika.. 


Jego doświadczenie z reprezentacji Polski (Mistrzostwa Europy U-16 w Czechach w 2011 roku) i tegoroczne występy w II i III lidze w SMS Władysławowo okazały się bezcenne. Krawczyk trafiał po wejściach pod kosz i z dystansu, kreował także kolegów. 21 punktów rozgrywającego Zastalu zrobiło różnicę. Górnikowi nie pomógł skuteczny Szymon Kurzepa (na zdjęciu z piłką, 22 pkt) oraz autor czterech „trójek”, kapitan zespołu Mateusz Ciuruś (12 pkt). Warto podkreślić kolejny skuteczny występ Maćka Krzymińskiego (15 pkt, 18 pkt w mecz z Zastalem w sezonie regularnym) - gracza kadetów, dopiero za dwa lata (!!) pełnoprawnego juniora.

Na kalendarzu wiosna, za oknem śnieg. Nie tylko w Wałbrzychu. Już niedługo jednak śnieg stopnieje, zaświeci słońce, a w powietrzu będzie czuć budzącą się do życia przyrodę. Juniorzy pozostaną jednak zamrożeni, jak Marzanna, zaginą pod wodą. 

poniedziałek, 18 marca 2013

Przypadek bez szans


Mistrz Polski U-20, fot. polishhoops.pl

Przypadek nie jest lubiany przez koszykówkę. Koszykówka nie przepada za jego chimerycznością, nieodgadnieniem, tkwiącym w nim gdzieś głęboko elementem zaskoczenia. Choć czasami zdarza im się spotkać na zakręcie i zamienić dwa słowa, to zwyczajnie w świecie siebie unikają. Koszykówka ma słabość do bliźniaków: Konsekwencji i Powtarzalności. Dlaczego ? Bo Koszykówka sama w sobie jest stanowcza, zawsze stawia sprawę jasno, spogląda na świat zero-jedynkowo, czarno-biało. Półśrodki są eliminowane.

Nie było przypadku w czterech wyraźnych porażkach Górnika Wałbrzych z WKK Wrocław w sezonie 2012/13:

III liga: Górnik - WKK 58:78
III liga: WKK - Górnik 86:62
Liga juniorów starszych: Górnik - WKK 74:105
Liga juniorów starszych: WKK - Górnik 83:33

Cztery mecze. Cztery klęski. Manto. Wycisk. Przypadek ? Nic z tych rzeczy. Lwia część składu WKK z tych czterech pojedynków właśnie sięgnęła po Mistrzostwo Polski U-20. Koszykówka ponownie wypięła się na Przypadek. Nawet kwiaty i czekoladki by nie pomogły.

18.11 byliśmy bliscy łez oglądając całkowicie bezbronnych biało-niebieskich w meczu z WKK w III lidze. Porażka 58:78 podarowała Górnikowi bilans 0-5 i zafundowała wielkie wiadro pomyj od kibiców. 8 z 10 graczy WKK, którzy tak nas wtedy pokarali, właśnie zawiesiło na swoich szyjach złote meale MP U-20 (Leńczuk, Józefiak, Trojan, Spała, Zuber, Koelner, Kilian, Suchodolski).

W rewanżu we Wrocławiu Górnicy zaczęli dobrze, ale kontuzja Adriana Stochmiałka pozbawiła naszych złudzeń. Kolejny mecz z WKK i kolejne słowne wiadro pomyj w stronę klubu, przelane orzez kibiców. Znów fanom było przykro, ponownie też Górników skarcili świeżo upieczeni mistrzowie Polski U-20 (8 z 12 w protokole meczowym z tamtego spotkania to mistrzowie Polski U-20, w tym 17-letni Wadowski i 18-letni Mazur, których zabrakło w Wałbrzychu, ale w Sopocie w finałach MP U-20 już nie).

Do meczów juniorów starszych nie ma co wracać. WKK zrobiło swoje kolejny rok z rzędu. Kolejny tytuł zapisany na koncie istniejącego od 2006 roku klubu. Dość powiedzieć, że WKK obroniło mistrzostwo Polski U-20 sprzed roku.

Geniusz WKK nie polega jednak w całości na szkoleniu. Stabilna sytuacja finansowa i odpowiednia baza daje możliwość sprowadzania do Wrocławia najzdolniejszej młodzieży w kraju. I tak Spała pochodzi z Ostrowa Wielkopolskiego, Wadowski z Warszawy, Trojan z Pomorza, Leńczuk grał w ŁKS-ie, a Suchodolski przed zawitaniem do Wrocławia grał w Zastalu Zielona Góra i Chromiku Żary.

Górnik co prawda stara się wyleczyć z kompleksu wrocławian w lidze kadetów, ale - nietety - wciąż nieskutecznie. Biało-Niebieki rocznik 1997, na który wszyscy chuchamy i dmuchamy, ograł mocarne WKK jedynie w gimnazjadzie. W lidze było gorzej. Niewiele gorzej. W dwumeczu nasi byli baaardzo blisko wrocławskich mistrzów Polski rocznika 1997 - po dwóch niezwykle emocjonujacych meczach wałbrzyszanie po fantastycznej walce przegrali 68:73 i 52:61. Na rewanż przyjdzie czas. Kto wie, moze jeszcze w tym sezonie. 

Jestem pewny, że i wtedy Przypadek trafi oburzony do kąta, tym razem zesłany tam przez biało-niebieską Koszykówkę.

czwartek, 14 marca 2013

Wróg publiczny Krawczyk

Nieznane są wyroki DZKosz. Mecz "o wszystko” biało-niebieskich z Turowem ... nie okazał się meczem „o wszystko”. Przy zielonym stoliku zapadła decyzja, na mocy której opuszczono szlaban, blokując juniorom Górnika drogę do półfinałów.
Krawczyk w kadrze U-16, 2011 rok.

Górnicy sprawili lidze psikus. Gdy wałbrzyszanie ograli Turów 77:66 i ostatecznie zajęli premiowane awansem trzecie miejsce w regionie, na panów z DZKosz musiało spaść wiadro zimnej wody, gdy otwierali drzwi do biura. Biało-Niebiescy oszukali system. Byli trochę jak Leonardo Di Caprio w „Złap Mnie Jeśli Potrafisz” sprawiający psikusa za psikusem agentowi FBI, granemu przez Toma Hanksa (w tej roli oczywiście pewnie do dziś drapiący się po głowie w geście zdziwienia urzędnicy DZKosz). Nasi po prostu nie mieli prawa znaleźć się w trójce. To miejsce miało trafić do Zastalu Zielona Góra. Zespół Michała Borzemskiego „planowo” przegrał w Zielonej Górze (71:80), ale straty odrobił po fantastycznej grze w Wałbrzychu (89:78). Wydawało się, że klamka zapadła: wygrywamy z Turowem i jesteśmy w półfinałach. Nic z tych rzeczy. FBI zawsze musi mieć rację.

O co chodzi? Okazało się, że przepisy DZKosz się wzajemnie wykluczają. Zastal miał zaklepane miejsce w półfinałach, z racji wysłania swojego wychowanka do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Cetniewie/Władysławowie. Ktoś wyjątkowo bystry w związku założył, że Zastal pewnie i tak znajdzie się w trójce, więc napisany małym druczkiem przepis o KONIECZNOŚCI gry w półfinałach zespołu ograbionego z gracza na rzecz SMS miał nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Stało się inaczej.

W sytuacji patowej we Wrocławiu wpadli na pomysł niedorzecznych baraży. W środę, 20 marca gramy w winnym grodzie, 23 (sobota) mecz „o bardzo wszystko wszystko” w hali przy pl. Teatralnym (godz. 10:30). Lepszy w dwumeczu NA PEWNO zagra w półfinałach.

W ten oto sposób Adrian Krawczyk stał się wrogiem publicznym nr 1 w Wałbrzychu. Grający w SMS-ie wychowanek Zastalu stał się kością niezgody. To przez jego nieobecność musimy podchodzić do baraży. Paradoksalnie, Krawczyk został największym oprawcą Górnika, nie grając nawet minuty w tegorocznych rozgrywkach ligi juniorów. Dziś możemy tworzyć tarczę dla rzutek na zdjęciu twarzy Krawczyka. Dziesięć punktów za trafienie między oczy, jeden za ustrzelenie ucha. To na niego biało-niebiescy będą polować. To Krawczyk będzie naszym dr Kimblem z filmu „Ścigany”.

Kim dokładnie jest Adrian Krawczyk ? Czy musimy przed barażami się go bać ? Urodzony w 1995 roku rozgrywający SMS Władysławowo zagrał w tym sezonie w jedynie pięciu meczach w II lidze (śr. 16.3 min, 1.2 pkt, marne 20 % z gry, 28 % za 2). Krawczyk więcej grał w III lidze, ale jego statystyki na kolana nie rzucają (13 meczów, śr. 6.0 pkt). W 2011 roku wychowanek Zastalu grał na Mistrzostwach Europy U-16 w Czechach, gdzie Polacy zajęli 14. miejsce, utrzymując się w dywizji A. Krawczyk był rezerwowym rozgrywającym i grał mało (był zmiennikiem Kamila Zywerta, obecnie kolegi z SMS Władysławowo).
Co by się nie działo, nasi muszą znowu zepnąć poślady i zagrać na 100 procent. Już raz w tym sezonie udało się pokonać Zastal. Dlaczego wróg publiczny Krawczyk miałby to zmienić ?

niedziela, 10 marca 2013

Niedziela była dla nas

JUNIORZY: Górnik - Turów Zgorzelec 77:66

Kto wygrał mecz ? Pomeczowa interakcja juniorów z kibicami. fot. styrlitz


W przemyśle muzycznym powstało sporo piosenek o niedzielach. W latach 30. pojawiła się "Ta ostatnia niedziela" Mieczysława Fogga. Pod koniec lat 60. Wojciech Korda śpiewał, że "Niedziela będzie dla nas", a całkiem współcześnie U2 stworzyło utwór "Bloody Sunday" ("Krwawa Niedziela"). Od samych biało-niebieskich zależało z jaką pieśnią na ustach będą schodzić z parkietu po meczu z Turowem, który odbył się właśnie w niedzielę.

Jak się okazało, pieśń Wojciecha Kordy najlepiej zoobrazowałaby odczucia Górników (tryb przypuszczający, bo raczej żaden dzisiejszy 18- lub 17-latek nie słucha tego typu muzyki). Tak - ta niedziela była dla nas. Nasi wytrzymali presję, odskoczyli na dobre od początku trzeciej kwarty i nie dali się dogonić bo paliwa starczyło do syreny końcowej.

Ojcem zwycięstwa był Szymon Kurzepa. Dla wałbrzyskich kibiców-wyjadaczy, którzy na meczach pierwszej drużyny Górnika pojawiają się od zarania dziejów, Szymon to postać anonimowa. Jeden po drugim pytali mnie: "Kto to jest?" "Kto gra z 15-stką?" Niewiedza nie szokuje, bo Kurzepa w składzie trzecioligowym się jeszcze nie pojawił, a i w Górniku jest dopiero od tego sezonu (przed fuzją grał w Górniku Nowe Miasto). Kurzepa - co z resztą stało się zwyczajem w tym sezonie - ponownie okazał się niezbędnym elementem układanki w ekipie juniorów. Popularny "Dziki" zbierał, podawał, trafiał spod kosza i dwa razy uraczył widownię efektownymi zagraniami nad obręczą: raz w kontrze "Dziki" zakończył akcję włożeniem piłki do kosza, drugi raz próbował wykończył alley-oopa niebotycznym wsadem, z którego nic nie wyszło, ale i tak tym zagraniem poderwał wielu kibiców z miejsc. Dlaczego więc nie oglądamy Kurzepy w pierwszym zespole? To pytanie zadaje sobie wielu. Hmm.. być może odpowiedź kryje się w przydomku? Co jak co, ale nikogo nie nazywa się "Dzikim" przez przypadek. 

A tak całkiem niepoważnie, może komuś po prostu nie pasuje jego hiphopowa twórczość? Bo "Dziki" to także artysta-amator, czy jak to mówią w różnych kręgach "nawijacz bitu".

Zespół Michała Borzemskiego mógł się podobać. Agresywna obrona, bardzo dużo ruchu w defensywie, nacisk, nacisk, nacisk i wyprowadzanie bardzo szybkich i skutecznych kontr. Czasami co prawda brakowało komunikacji  przy przekazywaniu krycia, ale nikt nie jest idealnie.

Trener Tomasz Jankowski, obecnie szkoleniowiec pierwszoligowego Śląska, mawiał, że koszykówka to gra błędów, w której trzeba się trzymać właściwie jednej, prostej zasady: "Rzucaj celnie, broń szczelnie". Nic dodać, nic ująć. Kazimierz Górski byłby dumny.

Nasi są już w półfinałach. Prawdopodobnie, bo skomplikowane przepisy PZKosz, promujące awansem zespoły z zawodnikami wysłanymi do Szkoły Mistrzostwa Sportowego, spędzają naszym sen z powiek. Juniorzy Zastalu Zielona Góra, których nasi właśnie przeskoczyli w tabeli, mają JEDNEGO reprezentanta w SMS-ie. JEDNEGO. I to właśnie ten jeden zawodnik, urodzony w 1995 roku młodzieżowy reprezentant Polski, Adrian Krawczyk pomimo tego, że nie zagrał przeciwko Górnikom, może wyrządzić im najwięcej szkody.

czwartek, 7 marca 2013

Apokalipsa za drzwiami

JUNIORZY: Górnik - Turów Zgorzelec
Niedziela, 10 marca
13:00
Pl. Teatralny



Dla takich chwil kochamy sport, rywalizację, jakże cudowną w sporcie nieprzewidywalność. W tzw. "meczach o wszystko" może zdarzyć się... wszystko. To magiczne "wszystko" może się rozstrzygnąć już w pierwszej połowie, może w trzeciej kwarcie, ale też może w ostatnim rzucie, w ostatniej sekundzie. Droga od blamażu do wysokiej wygranej jest krótka. Równie krótka jak droga od wysokiej wygranej do dramatycznej końcówki, czy od blamażu do dramatycznej końcówki.

W Zgorzelcu Miłosz Balcerzak trafił za trzy na pięć sekund przed końcem co dało górnikom jednopunktowe zwycięstwo. Gdyby nie tamten rzut, dziś nasi graliby o pietruszkę. Cóż, taki jest sport. Co jakiś czas romansuje z nieprzewidywalnością. Za to go kochamy.

Jeżeli nasi nie dadzą w niedziele rady, nadciągnie na nich koszykarska apokalipsa w tym sensie, że sezon będzie można uznać za zakończony i za nieudany. Juniorzy ostatnio niespodziewanie uznali wyższość u siebie Sudetów Jelenia Góra (na wyjeździe wygrali pewnie) by później dostać łomot od lidera - WKK Wrocław. Czas się zwyczajnie odkuć. Czas zwyciężyć. Nie będzie łatwo, ale chyba wszyscy liczymy na walkę na całego, pełne pasji nurkowanie po piłkę do parteru równe pasji nurkowania do basenu usadowionego przy prywatnej posiadłości gdzieś na kalifornijskim wzgórzu.

Niech meteoryty nadal spadają w Rosji, a nie nam na głowę. Trzymajmy apokalipsę za drzwiami. Nie wpuszczajmy jej. Jeszcze nie teraz.

Na tym meczu musicie być.

wtorek, 5 marca 2013

Górnik nie taki zły jak go malują

(16-0) Śląska II Wrocław - (5-11) Górnik Wałbrzych 78:65

fot. Mateusz Dudka

Wybierając się do Kosynierki na mecz założyłem nowe, biało-niebieskie buty oraz równie nienoszone sztruksowe spodnie. Doszło do tego przypadkowo, ale gdzieś głęboko w podświadomości chyba liczyłem na to, że moje nowe buty i spodnie będą niejako symbolem nowej jakości w grze górników. 


Pomimo porażki, nasi NAPRAWDĘ zagrali z pomysłem. To był zupełnie inny zespół niż chociażby ten z dwumeczu z WKK II. Od strony taktycznej ciężko wałbrzyszanom coś zarzucić. Siedzący obok mnie Kamil celnie zauważył: "Trener Chlebda musiał chyba trzy noce nie spać przed tym meczem". Biało-Niebieskim założenia taktyczne jednak nie pomogły, bo górę wzięły błędy indywidualne: pudła spod kosza, liczne straty, słaby powrót do obrony. Dobrym pomysłem w wykonaniu Górnika były wstawki zmiennej obrony strefowej na początku trzeciej kwarty, która pozwoliła odrobić straty do stanu 53:57. Nasi poderwali się do walki nie jako indywidualności, ale jako drużyna. Gdy rywal był w zasięgu, ważne rzuty pudłowali Borzemski ze Stochmiałkiem. Biorąc pod uwagę bardzo wąską (i coraz młodszą: w składzie dwóch kadetów) ławkę rezerwowych Górnika, wyniku nie należy się wstydzić. Im blizej końca sezonu, tym lepiej prezentuje się Maciej Fedoruk. Po bardzo słabym początku sezonu Fedoruk budzi się z zimowego snu. To między innym dzięki jego dobrej postawie udało się nieco podgonić Ślaska w trzeciej kwarcie. Niestety, Fedor meczu nie dokończył z powodu przewinień.

Na korzyść Śląska zadziałała siła podkoszowa. Paweł Bochenkiewicz (pierwszoligowy Śląska) i Wojciech Suprun byli trudni do powstrzymania po tablicami, z obwodu żądlił inny pierwszoligowiec, Tomasz Prostak. Co ważne, doświadczeni gracze mieli wsparcie w młodziezy. Niezwykle ważne dwie trójki z rogów boiska trafił 17-letni kadrowicz Piotr Nizioł, dobre manewry pod koszem zaprezentował jego kolega z kadry Marcin Skorek. WKS-owi przydał się też atletyzm 18-letniego obwodowego Artura Wnętrzaka oraz wzrost 17-letniego Marcela  Kliniewskiego.

 Porównajmy skład Górnika z meczu ze Śląskiem II na otwarcie sezonu z tym, który zobaczyliśmy w Kosynierce:

Górnik vs.Śląsk II 84:87 po dogr.. 
(7.10.2012)                                                        Śląsk II - Górnik 78:65 (4.03. 2013)

Buczyniak                                                         Buczyniak
Borzemski                                                         Borzemski
Fedoruk                                                             Fedoruk
Maryniak                                                          Maryniak
Myślak                                                              Myślak
Narnicki                                                            Narnicki
Stochmiałek                                                      Stochmiałek
Grzywa                                                               Szmidt
Iwański                                                              Krzymiński
Łabiak                                                                Filipiak                                                     
Murzacz                                                             Ciuruś
Wieczorek                                                          Kondratowicz

Na zielono zaznaczyłem graczy, którzy zagrali w obu meczach, na czerwono koszykarzy, których w Górniku już nie ma (wyjątek: Murzacz - nie zagrał we Wrocławiu), a na niebiesko postaci nowe, w całości rozpoczynające sezon w naszych grupach młodzieżowych (czterech wychowanków + sprowadzony z Żar Kondratowicz). 

Pomimo sporej rotacji, biało-niebiescy zagrali całkiem sensowny basket. Co ciekawe, wszyscy dostali szansę gry (najkrócej, po 2 minuty, grali Ciuruś i Filipiak). Doszło też do sporych niespodzianek w rotacji:

- Dawid Kondratowicz przebył najdłuższą drogę "w górę". Wychowanek Chromika Żary zaczynał sezon w młodzieżowym zespole juniorów starszych. We Wrocławiu grał długo, wyszedł w pierwszej piątce, zdobył 6 punktów. Oczywiście, większa ilość minut dla Kondratowicza była spowodowana nieobecnością Murzacza.

- Rekordowo długo na boisku był Michał Borzemski. Wiceprezes Górnika i trener juniorów zagrał dobre 30 minut, zastępując w składzie wyjściowym Myślaka. Trudno ocenić jego występ bo dobre akcje przeplatał błędami. Chyba trochę za dużo rzucał.

- Paweł Maryniak przebył najdłuższą drogę "w dół". Poprzedni sezon "Maryna" zaczynał jako kapitan Górnika (do przyjścia Stochmiałka), w roli pierwszego rozgrywającego Górnika wystąpił w 17 meczach, notował śr. 12.4 pkt. Dziś notuje ledwie śr. 2.8 pkt, jest bardzo daleko w rotacji, nawet za 16-letnim kadetem Maćkiem Krzymińskim.

- Sporo czasu spędził na boisku wspomniany Krzymiński - lider drużyny kadetów Górnika, w tym roku celującą w pierwszą czwórkę mistrzostw Polski. W Kosynierce pojawił się na boisku już w drugiej kwarcie, w sumie zagrał niecałe 20 minut. Punktów nie zdobył, ale zagrał nieźle w obronie, zaliczył przechwyt, wyprzedając rywala przy kryciu. 

- Nieco ponad 10 minut dostał także najmłodszy w zespole, zaledwie 15-letni Bartek Szmidt. Pierwszy występ w III lidze na parkiecie rywala nie będzie wspominał dobrze: dwa razy fatalnie spudłował spod kosza, został raz zablokowany, ale sam także potrafił zablokować wyższego rywala. Pierwsze koty za płoty.

W piątek mecz u siebie (ostatni w sezonie !!!!) z Gimbasketem Wrocław. Nasi pozostają faworytem w tym spotkaniu. Hmm... może równie dużo szans ponownie dostanie nasza młodzież ?



piątek, 1 marca 2013

Zostań sędzią stolikowym !!!!

Zazwyczaj są w cieniu. Gdy niczym się nie wyróżniają, są niewidoczni, jesteśmy gotowi docenić ich pracę. Czasem jednak prą na szkło. Dzieje się to wtedy, gdy jesteśmy w stanie skojarzyć ich twarz, lub gdy swoimi decyzjami każą nam wystrzelić w ich stronę monolog, w którym w niewybredny sposób oceniamy ich umiejętności (tak, tak panie prezesie Murzacz). To ich kontrowersyjne boiskowe posunięcia rozpalają kibiców do czerwoności, każą krzyczeć głośniej, wyrzucają siłą odśrodkową za barierki, w stronę parkietu. O kim mowa ? O sprawiedliwych. Arbitrach. Sędziach. Drukarzach. W Wałbrzychu znanych także pod pseudonimami tj. "żółte parówy" i "szare parówy".



W czwartek o godz. 18, w siedzibie klubu przy pl. Teatralnym, rozpoczyna się kurs sędziowski. Co prawda chodzi o kurs sędziego stolikowego, ale - jak to mówią - od czegoś trzeba zacząć. Podobno każdy powyżej 15. roku życia jest mile widziany na kursie. Koszt to 200 zł (dorośli) i 150 zł (młodzież). Zyski ? Na meczach młodzieżowych można zgarnąć ok. 25 zł od meczu. Kasa niebagatelna, zwłaszcza dla młodszych fanów koszykówki. Kasa, którą można spożytkować na kino, teatr, posiłek poza domem, browary czy wódkę. Co kto lubi.

Oczywiście, mile widziani są też ci, co za basketem nie przepadają. Na przykład fetyszyści wszelkiego rodzaju regulaminów i prawne szumowiny. 

Także koleżanko i kolego spróbuj czegoś nowego, sprawdź jak wygląda praca sędziego stolikowego !!!