JUNIORZY: Górnik - Turów Zgorzelec 77:66
Kto wygrał mecz ? Pomeczowa interakcja juniorów z kibicami. fot. styrlitz |
W przemyśle muzycznym powstało sporo piosenek o niedzielach. W latach 30. pojawiła się "Ta ostatnia niedziela" Mieczysława Fogga. Pod koniec lat 60. Wojciech Korda śpiewał, że "Niedziela będzie dla nas", a całkiem współcześnie U2 stworzyło utwór "Bloody Sunday" ("Krwawa Niedziela"). Od samych biało-niebieskich zależało z jaką pieśnią na ustach będą schodzić z parkietu po meczu z Turowem, który odbył się właśnie w niedzielę.
Jak się okazało, pieśń Wojciecha Kordy najlepiej zoobrazowałaby odczucia Górników (tryb przypuszczający, bo raczej żaden dzisiejszy 18- lub 17-latek nie słucha tego typu muzyki). Tak - ta niedziela była dla nas. Nasi wytrzymali presję, odskoczyli na dobre od początku trzeciej kwarty i nie dali się dogonić bo paliwa starczyło do syreny końcowej.
Ojcem zwycięstwa był Szymon Kurzepa. Dla wałbrzyskich kibiców-wyjadaczy, którzy na meczach pierwszej drużyny Górnika pojawiają się od zarania dziejów, Szymon to postać anonimowa. Jeden po drugim pytali mnie: "Kto to jest?" "Kto gra z 15-stką?" Niewiedza nie szokuje, bo Kurzepa w składzie trzecioligowym się jeszcze nie pojawił, a i w Górniku jest dopiero od tego sezonu (przed fuzją grał w Górniku Nowe Miasto). Kurzepa - co z resztą stało się zwyczajem w tym sezonie - ponownie okazał się niezbędnym elementem układanki w ekipie juniorów. Popularny "Dziki" zbierał, podawał, trafiał spod kosza i dwa razy uraczył widownię efektownymi zagraniami nad obręczą: raz w kontrze "Dziki" zakończył akcję włożeniem piłki do kosza, drugi raz próbował wykończył alley-oopa niebotycznym wsadem, z którego nic nie wyszło, ale i tak tym zagraniem poderwał wielu kibiców z miejsc. Dlaczego więc nie oglądamy Kurzepy w pierwszym zespole? To pytanie zadaje sobie wielu. Hmm.. być może odpowiedź kryje się w przydomku? Co jak co, ale nikogo nie nazywa się "Dzikim" przez przypadek.
A tak całkiem niepoważnie, może komuś po prostu nie pasuje jego hiphopowa twórczość? Bo "Dziki" to także artysta-amator, czy jak to mówią w różnych kręgach "nawijacz bitu".
Zespół Michała Borzemskiego mógł się podobać. Agresywna obrona, bardzo dużo ruchu w defensywie, nacisk, nacisk, nacisk i wyprowadzanie bardzo szybkich i skutecznych kontr. Czasami co prawda brakowało komunikacji przy przekazywaniu krycia, ale nikt nie jest idealnie.
Trener Tomasz Jankowski, obecnie szkoleniowiec pierwszoligowego Śląska, mawiał, że koszykówka to gra błędów, w której trzeba się trzymać właściwie jednej, prostej zasady: "Rzucaj celnie, broń szczelnie". Nic dodać, nic ująć. Kazimierz Górski byłby dumny.
Nasi są już w półfinałach. Prawdopodobnie, bo skomplikowane przepisy PZKosz, promujące awansem zespoły z zawodnikami wysłanymi do Szkoły Mistrzostwa Sportowego, spędzają naszym sen z powiek. Juniorzy Zastalu Zielona Góra, których nasi właśnie przeskoczyli w tabeli, mają JEDNEGO reprezentanta w SMS-ie. JEDNEGO. I to właśnie ten jeden zawodnik, urodzony w 1995 roku młodzieżowy reprezentant Polski, Adrian Krawczyk pomimo tego, że nie zagrał przeciwko Górnikom, może wyrządzić im najwięcej szkody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz