Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

O młodzieży

Znamy już system rozgrywek młodzieżowców w nowym sezonie. Na blogu oczywiście nie zabraknie opisów i analiz spotkań zawodników, którzy stanowią o przyszłości Górnika. Zbliżający się sezon na pewno dostarczy nam wielu emocji. Nie zabraknie także ilości meczów, bo Górnicy wystawią w rozgrywkach wyjątkowo liczną ekipę - najliczniejszą od lat. Wciąż formujący się KK Górnik Wałbrzych to jak na razie wielka enigma, dlatego na szczegóły trzeba jeszcze troszkę poczekać..

Opis systemu rozgrywek tutaj.

rocznik 97, trener Wojciech Krzykała

wtorek, 21 sierpnia 2012

Biało-Czerwony trójkołowiec

Tym razem wpis poświęcam nie biało-niebieskim, ale jednej z naszych kadr młodzieżowych, która dopiero co zakończyła udział w Mistrzostwach Europy.

Reprezentacja Polski U-18 (rocznik 1994) zakończyła właśnie udział w ME. Polacy wrócili do domu na tarczy, przegrywając 8 z 9 meczów. Zajmując ostatnie, 16 miejsce w turnieju nasi spadli tym samym do dywizji B. Biało-Czerwoni byli jak pojazd z brakującym kołem. Jak niepewny, niestabilny trójkołowiec, który nie miał prawa zajechać daleko. 


Polacy pojechali na europejski czempionat osłabieni brakiem dwóch kontuzjowanych liderów. Daniel Szymkiewicz (nr 1 wśród 18-latków w kraju wg. portalu polishhoops.pl) i Jan Grzeliński (nr 3 na liście) stanowili kręgosłup reprezentacji, byli jej czwartym, brakującym kołem. Bez tej dwójki polski zespół wylądował poniżej poziomu przeciętności. 

Zarówno Szymkiewicz jak i Grzeliński znaleźli się przed rokiem w kadrze rocznika starszego, który na ME U-18 zajął 6. miejsce. Szymkiewicz ponadto razem z tymi samymi starszymi kolegami został wicemistrzem świata U-17 w 2010 roku, gdzie był pierwszym zmiennikiem z ławki. Na co dzień obaj znajdują się kadrach ekip ekstraklasowych, ale to w II lidze stanowili o sile swoich drużyn (Szymkiewicz w Treflu Sopot, Grzeliński w Śląsku i WKK).

M. Witliński

Polacy - trzeba to przyznać - znaleźli się w silnej grupie D. Po walce, biało- czerwoni ulegli kolejno Chorwacji (późniejsi mistrzowie Europy z przyszłą gwiazdą światowej koszykówki, Dario Sariciem w składzie), Rosji (4. ekipa turnieju) oraz zawsze solidnej Słowenii (10. miejsce).

Koszmar podopiecznych Marcina Lichtańskiego rozpoczął się w walce o utrzymanie w dywizji A. W walce o jedno miejsce, dające niższemu rocznikowi gwarancję na dalsze występy w elicie, stanęły (obok Polski) zespoły z Niemiec, Danii i Francji. Po 10-puktowej z naszymi zachodnimi sąsiadami przyszła wyjątkowo wstydliwa porażka z wyjątkowo egzotyczną koszykarsko Danią. Później biało-czerwoni nie dali rady Francuzom. W rundzie rewanżowej udało się ograć jedynie Duńczyków 59:54.

Co było powodem porażek ? Liczby bezwzględnie wskazują na drzemkę polskich koszykarzy w szatni. Stosunkowo wyrównane spotkania do przerwy nasi przegrywali w ostatnich 20 minutach. Wystarczy spojrzeć na wyniki drugich połów w przegranych meczach: 15:37 z Danią, 17:43 z Francją , 17:40 z Niemcami, 23:38 ponownie z Francją.

Wyniki Polaków w ME:

Polska - Chorwacja 74:86
Polska - Rosja 64:69
Polska - Słowenia 63:69

Polska - Niemcy 54:64
Polska - Dania 52:59
Polska - Francja 62:83
Polska - Niemcy 52:74
Polska - Dania 59:54
Polska - Francja 52:76


Co ciekawe, najskuteczniejszym graczem reprezentacji był rok młodszy od kolegów z zespołu Mikołaj Witliński (207 cm, na co dzień drugoligowy SMS Cetniewo), który rzucał niecałe 10 pkt/mecz, dodając 5.8 zbiórki. Przed rokiem Witliński walnie przyczynił się do utrzymania swojego rocznika 1995 w dywizji A, gdzie Polacy po rozpaczliwej walce wyprzedzili Bułgarów i Czarnogórców. 

Obok Witlińskiego można wyróżnić kolejnego, ledwie 17-latka Damiana Jeszke (202 cm, 7.0 pkt, 3.9 zb, SMS Cetniewo). Polska kadra pozbawiona była lidera (brak wspomnianego Szymkiewicza). Takim liderem niestety nie stał się Kacper Borowski (SMS Cetniewo, nr 2 na polishhoops.pl w  roczniku 1994), który nie wziął na siebie odpowiedzialności za drużynę, choć trafiał na bardzo dobrej skuteczności z gry (7.1 pkt/mecz, 57 proc. przy 58 proc.Witlińskiego). Uznaniem trenera nie cieszył się inny wysoko notowany w rankingu polishhoops (nr 4) Filip Struski (SMS Cetniewo) , który w ciągu śr. 13 min rzucał śr. 1.3 pkt na bardzo mizernej skuteczności 35 proc.



środa, 15 sierpnia 2012

Wytrwałość to klucz

W formującej się na nowo biało-niebieskiej ekipie trwają rozmowy za zamkniętymi drzwiami. Dopinane są szczegóły organizacyjne, które - ja na razie -  owiane są tajemnicą. Tymczasem  piłkarski Górnik rozpoczął rozgrywki sezonu 2012/13. Nie jest to blog piłkarski, więc o boiskowych poczynaniach wałbrzyszan pisać nie będę. To, co zwróciło moją uwagę, to nowa strona internetowa klubu.

Witryna o nazwie www.gornik-walbrzych.pl prezentuje się bardzo schludnie. Największe wrażenie robi tonacja kolorystyczna, w której przeważa biel idealnie współgrając z kolorem niebieskim. Świeżutka górnicza odsłona działa bez zarzutu również w kwestii niusów, co dla premierowych stron internetowych jest normą. Jak pokazuje jednak życie, częstotliwość pojawiania się nowych informacji z czasem spada ( w zawrotnym tempie). 

Oficjalna witryna koszykarzy, czyli www.gornik.walbrzych.pl, której jestem jednym z administratorów nie powala graficznie, ale na powierzchni utrzymuje się nieprzerwanie od grubo ponad dekady. Tego samego nie można powiedzieć o witrynach piłkarskich.

Wraz z Mattim i Duchem, przez cały poprzedni sezon staraliśmy się w miarę możliwości uatrakcyjniać naszą stronę, zdobiąc ją nie w graficzne cudawianki, ale w porcję ciekawych niusów. Nie zawsze się udawało, choć za spektakularny sukces trzeba uznać cykl "Poznaj Górnika", czyli serii wywiadów z ludźmi związanymi z biało-niebieskim basketem. Seria ta bardzo się spodobała, osiągając bardzo wysoki współczynnik odsłon. Obok górniczych wywiadów prawdziwym hitem okazała się nasza relacja Live z wyjazdowego meczu wałbrzyszan ze Śląskiem II Wrocław w słynnej Kosynierce.

Obecnie strona - ponownie - troszkę przymiera. Posypujemy głowę popiołem, tłumacząc się jedynie faktem trwania sezonu ogórkowego. Wraz z początkiem nowego sezonu postaramy się ponownie was czymś zaskoczyć. Sam mam parę pomysłów, które postaram się zrealizować. Wierzę, że współpraca z nieco przetworzonym Górnikiem Wałbrzych będzie nadal układać się tak jak teraz (a może nawet lepiej). Do Polski wracam pod koniec września, tym samym na poważnie powracając także do blogowania i informowania was o poczynaniach naszych ulubieńców - nie tylko drużyny seniorów, ale także ekip młodzieżowych, które w sezonie 2012/13 będą prawdopodobnie najliczniejsze od lat.

Sobie, Mattiemu i Duchowi życzę wytrwałości w ciągnięciu tego wolontaryjnego wózka jakim jest prowadzenie klubowej strony. Wytrwałości życzę też administratorom witryny piłkarskiego Górnika. 


Dominik, Birmingham

środa, 8 sierpnia 2012

Urodzinowy wpis

Z Górnikiem związany jest od lat. Z Wałbrzychem od zawsze. Zaczynał jako koszykarz w grupach młodzieżowych by po latach wrócić do klubu już w roli szkoleniowca biało-niebieskiej latorośli. W międzyczasie flirtował z pierwszą drużyną, gdzie był człowiekiem od wszystkiego: spełniał się w roli tłumacza, dzielił się własnym mieszkaniem z zawodnikami oraz asystował kolejnym sternikom wałbrzyskiego klubu. Od listopada 2009 roku jest pierwszym trenerem Górnika. Doceniany przez kibiców, słynący z żywiołowości Arkadiusz "Aron" Chlebda kończy właśnie 34 lata ! Wszystkiego najlepszego trenerze !


To już prawie trzy lata od czasu gdy coach Aron przejął stery nad - trzeba otwarcie przyznać - tonącym biało-niebieskim okrętem. Był rok 2009 a zdegradowany z ekstraklasy Górnik zaczął pierwszoligowe rozgrywki od bilansu 0-5. Ledwie 31-letniemu Chlebdzie przyszło debiutować przy garstce publiczności zgromadzonej w hali wałbrzyskiego OSiR-u (sam - czego dziś się wstydzę - na tym meczu nie byłem). Biało-Niebiescy ograli wtedy Znicz Pruszków 100:89. Coś, co wydawało się być krótkim epizodem, trwa do dziś. Po prawie trzech latach nasz trener ma się dobrze. Bogaty w doświadczenia kontynuuje swoją mozolną pracę na rzecz odbudowy wałbrzyskiego basketu.


Jako syn wałbrzyskiej ziemi, człowiek wywodzący się z górniczego środowiska, zyskał sympatię w oczach kibiców. Ci uwielbiają ludzi, którzy identyfikują się z miastem, klubem, tradycją. Fani są zobligowani stanąć murem za trenerem, który nowych koszykarzy zwykł oprowadzać wokół zdegradowanych kopalnianych szybów, tłumacząc historię oraz charakter miasta. Trudno nie doceniać szkoleniowca tak bezinteresownie zakochanego w koszykówce, szkoleniowca żywiołowo reagującego na boiskowe wydarzenia za pomocą energicznych okrzyków oraz bogato zdobionej gestykulacji.


Pomimo ledwie 34 lat, Chlebda ma na koncie niemało sportowych doświadczeń. Jako pierwszy trener Górnika odebrał także sporo surowych lekcji. Z pierwszego poważnego testu wyszedł obronną ręką. W kwietniu 2010 poprowadził wałbrzyszan do zwycięstwa z MOSiR-em Krosno, zapewniając nam tym samym utrzymanie w I lidze. Utrzymanie odbierane za spektakularny sukces, biorąc pod uwagę mizerny skład oraz fatalną kondycję finansową klubu. Następny sezon przyniósł bolesne porażki w Lublinie (74:75, trójka w samej końcówce pozbawiająca zwycięstwa) oraz u siebie z Politechniką (2 sek. do końca, prowadzimy trzema punktami, nie faulujemy, rywale trafiają na dogrywkę, w której okazali się lepsi). Ostateczny spadek z ligi i upadek klubu nie mają jednak nic wspólnego z trenerem, robiącym dużo (wszystko ?) by zespół mógł dalej funkcjonować. Nie tylko "Aronowi", ale także i kibicom żal było patrzeć jak nasz przetrzebiony niewypłacalnością skład dostaje łomot w ostatniej kolejce, w meczu z taczką w tle (a raczej to taczka była w centrum, a spotkanie w tle). W meczu, gdzie rywalem był... Znicz Pruszków - ten sam zespół, który Chlebda ograł w swym triumfalnym debiucie. Krótka przygoda naszego coacha zatoczyła koło. Pewien etap został zamknięty.

Nowy etap tworzy się od lata 2011. Nieco inny, przetworzony Górnik odbudowuje się na bazie wychowanków w III lidze. W ciągu pół roku biało-niebiescy przeszli długą drogę od porażek śr. różnicą 30 punktów do trzech zwycięstw z rzędu i ogrania lidera tabeli. Wielki w tym udział trenera Arkadiusza Chlebdy.


Sezon 2012/13 zbliża się wielkimi krokami. Przechodzący właśnie kolejną transformację górnicy mają powalczyć o awans. Za sterami ponownie zobaczymy naszego "Arona".