Szukaj na tym blogu

czwartek, 29 sierpnia 2013

O piłkarzach

Dominik


Przymiarki, rozmowy, dopinanie, sklejanie, dogadywanie się.

To wszystko od dłuższego czasu ma miejsce w koszykarskim Górniku. I choć końca tych tajemnych, niedostępnych dla dla zwykłych śmiertelników (czytaj: kibiców) zabiegów nie widać, to pewnie na początku września poznamy rywali w III lidze, a chwilę później sam skład. Trwa to wszystko wszystko długo, bardzo długo. Przepływ informacji do prasy gwałtownie wstrzymano niczym swego czasu przepływ polskiego mięsa za wschodnią i południową granicę. Sokrates mawiał: "Wiem, że nic nie wiem" - podobnie mówić mogą kibice Górnika.

Cóż ma zatem począć kibic koszykówki w Wałbrzychu!?

Na przykład przerzucić się na futbol. Sezon piłkarski zaczął się po cichu. Nikt nie pompował balonu oczekiwań, bo jasne się stało, że z II ligi zachodniej po sezonie 2013/14 spadnie aż dziesięć drużyn. Zadanie zajęcia miejsca gwarantującego utrzymanie miało być dla skromnego z finansowego punktu widzenia klubu równie proste jak nauka liczenia do dziesięciu do węgiersku. Krótko mówiąc: zadanie trudne, ale w gruncie rzeczy wykonalne.

Mi przsywajanie węgierskich cyfr od znajmoych znad Balatonu zajęło kilka tygodni. Górnik do piłkarskich dziesięciu nauczył się liczyć szybko, bo po pięciu kolejkach. Jak na razie daje to świetne 4. miejsce w tabeli złożonej z 18 ekip!

Co jest siłą Górnika? Na pewno nie atak. W pięciu meczach nasi strzelili tylko... pięć bramek, z czego trzy w ostatniej kolejce. Ani razu do siatki nie trafili wałbrzyscy napastnicy. W tychże pięciu meczach Górnik stracił za to jedynie trzy gole (w tym jeden w 93 minucie). Co ciekawe, jednym z liderów zespołu jest ledwie 16-letni Michał Bartkowiak. Rzadko na szczeblu centralnym można spotkać gracza urodzonego w 1997 roku, co dopiero takiego, który jest podporą zespołu.

I choć "ochów" i "achów" nad wynikami (nie grą) nie brakuje, to jedyne pompowanie balonu jakie będziemy mogli w najbliższym czasie przy ul. Ratuszowej obejrzeć, to te nie metaforyczne, ale realne, w czasie zbliżających sie Dni Wałbrzycha (6-7 września, stadion Ratuszowa). Biało-Niebiescy piłkarze podchodzą do przyszłości z pokorą i ostrożnością. Celem jest miejsce w ósemce, które daje utrzymanie.

Elementem, który łączy wałbrzyską koszykówkę i piłkę nożną jest postać młodego trenera na ławce. To, co dzieli to atmosfera wokół tych postaci.

Maciej Jaworski, były trener juniorów, dostał szansę w dorosłym futbolu. W jednym z pierwszych wywiadów powiedział, że postawi przede wszystkim na wzmocnienie defensywy. Jak powiedział, tak zrobił. Jego niebywała konsekwencja, "szalony spokój" w tyłach pozwala biało-niebieskim zaskakiwać kolejnych rywali. Jak długo Górnik Jaworskiego będzie zaskakiwał? Kto wie, może czar pryśnie już za dwa, trzy tygodnie? A może potrwa dłużej?

Arkadiusz Chlebda, trener tak jak i Jaworski wywodzący się z grup młodzieżowych, również swego czasu otrzymał szansę. Po niezłych początkach, przyszedł jednak kryzys a wraz z nim brak zrozumienia ze strony kibiców. Po kolejnych wiadrach pomyj, w sezonie 2013/14 Chlebda stanie przed kolejną szansą tym razem odbudowania swojej pozycji, bo pracę w Górniku zachował.

Trudno określić jak smakują zwycięstwa piłkarzy, ale można na pewno sprawdzić jak... brzmią. W katakumbach kompleksu Aqua-Zdrój znajdują się szatnie zawodników. Prowadzi do nich boczne wejście na halę, niedostępne dla kibiców. Schody w dół prowadzą do długiego, wąskiego korytarza, który jest pełen pomieszczeń po lewej stronie. Na początku mamy szatnię gospodarzy, kawałek dalej przebierają sie goście, a na końcu jest sala konferencyjna. Po każdym zwycięskim meczu  w "schronie" biało-niebieskich można usłyszeć taki oto nowy, biało-niebieski hymn:




Po prawej stronie tego długiego korytarza znajdują się za to kompletnie wycięte z kontekstu czerwone drzwi do samej hali. Drzwi bardziej przypominające wejście do kuchni w jakiejś podrzędnej pizzeri bądź barze pełnym fast foodów. Przez okragłe okienka niczym z morskiego wycieczkowca widać konstrukcje koszy. Tablice są smutno opuszczone do samego parkietu. Stoją zapomniane w pustym obiekcie... 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Czy powiew Europy nam... powiewa?

Dominik

Brytyjski BBC World News wyemitował ostatnio poruszający dokument o życiu położnych w Liberii - afrykańskim państewku, do niedawna ogarniętego wojną domową, do dziś kojarzonego jedynie dzięki George'owi Weah - najlepszemu piłkarzowi na świecie w roku 1995. 

Dokument przedstawiono oczami białej Brytyjki, również położnej, która do zachodniej Afryki wybrała się by pomagać i edukować czarnoskóre koleżanki po fachu. W Liberii co dwunasta kobieta umiera przy porodzie. Jest to spowodowane wieloma czynnikami: słabym dostępem do opieki medycznej, mierną jakością lokalnej służby zdrowia (polski NFZ można w tym przypadku uznawać za wzór doskonałości) czy też, ogólnie, jedną z najbardziej niewydolnych gospodarek na świecie. Brytyjka ze łzami w oczach spogląda na niedolę afrykańskich położnych, gdy te opowiadają o przyjmowaniu porodów w czasie gdy nad głowami (dosłownie) świśczały kule. 

Dziś (bardziej metaforycznie) kule świszczą nad biało-niebieską koszykówką. Nad głową trenera, nad wciąż bedącą w budowie (faza wylewania fundamentów) drużyną.  Ekonomicznie, jesteśmy trochę taką koszykarską Liberią. Sportowo, występujemy w trzecim świecie. W pamięci mamy też swoją własną wojnę domową, która, podobnie jak niegdyś Liberię, doprowadziła w ostatnim sezonie do ruiny i upadku. 

Turów Zgorzelec na tym tle jawi się jako przybywająca z lepszego (koszykarsko) świata położna. Położna z kraju pełnego lśniących autostrad i dróg szybkiego ruchu udająca się w miejsce, gdzie ilość asfaltowych dróg można policzyć na palcach jednej ręki. 

Turów, jako członek Zjednoczonej Ligi VTB i aktualny wicemistrz Polski, wprowadza dawno u nas nie odczuwany powiew profesjonalizmu o międzynarodowym zasięgu.

Polska koszykówka nie jest jednak tematem równie czarno-białym jak porównanie kondycji położnictwa w Afryce i Europie.

O europejskich pucharach w Wałbrzychu nikt by nie wspominał, gdyby profesjonalizm sportowy i stabilność finansowa w Zgorzelcu pokrywała się z odpowiednim zapleczem. Brak obiektu z prawdziwego zdarzenia kolejny rok popycha Turów w poszukiwaniu domu w europejskich pucharach.

Przed laty był czeski Liberec, w ostatnim sezonie wrocławska Orbita. A w tym roku? 

Budowa nowoczesnej hali widowisko-sportowej w Wałbrzychu zapewniła dostęp do niespotykanego do tej pory w naszym mikroklimacie morza możliwości. Nasz Aqua-Zdrój stanął do rywalizacji o europejskie puchary. Puchary co prawda trochę hermetyczne, z europejskiej drugiej ligi, o mniejszej wartości niż Euroliga czy Eurocup, ale wciąż dające szanse zobaczyć znanych na całym kontynencie koszykarzy.

Nie wszystkim jednak powiew Europy wieje w plecy. Niektórym daje po oczach.

Nie brakuje głosów, że liga VTB w Wałbrzychu to zły pomysł. Zły, bo do naszego miasta za zespołem wicemistrza Polski przyjechałaby grupa specyficznych kibiców. Kibiców znanych z okrzyków "Defense!" i "Let's go Turów, let's go!", kojarzonych z trąbkami do dmuchania i deseczkami do klaskania. Ewentualny przyjazd zielono-czarnych to także zmiana spikera na zgorzeleckiego. A ten, który go już wcześniej słyszał wie, że przycisku "MUTE", niczym na pilocie, na hali nie można, NIESTETY, przycisnąć... 

Trzymając się terminologii szpitalnej, wałbrzyscy kibice chętnie potraktowaliby tę grupę aborcją. Do tego dochodzą trudne wspomnienia biało-niebieskich kibiców z wyjazdów do Zgorzelca w czasie rozgrywek Ekstraklasy. Wyjazdów okraszonych zatrzymaniami przed wejściem do hali i akcjami rabunkowymi na tle kibicowskim. Wyjazdami, które pisały mityczne dziś historie niejakiego "Łysego", który ręczył swoją ogoloną głową za wałbrzyskich kibiców (wcześniej zatrzymanych pod halą) czy wychowanka Śląska Wrocław, Kamila Chanasa, który w pojedynkę walczył na boisku z siłą tura, jednym występem zaskarbiając sobie sympatię kibiców (pamiętne "Wygraj to dla nas! Górniku wygraj to Chanas!). 

Dlatego też, część kibiców deklaruje, że "byczkom" ze Zgorzelca kibicować nie będzie. 

A co ja myślę o lidze VTB w Wałbrzychu? 

Myślę, że nie obchodzą mnie w ogóle kibice Turowa. Myślę, że liga VTB to wielka szansa promocyjna dla miasta i wielka okazja dla sympatyków koszykówki by delektować się pięknem tego sportu. Tak dobre zespoły i stojąca na tak wysokim poziomie koszykówka klubowa ostatni raz (i jedyny?) pod Chełmcem miała miejsce gdy Górnicy rywalizowali z Olympiakosem Pireus pod koniec lat 80. Szansę z ligą VTB trzeba chwycić już teraz, bo w Zgorzelcu rozpoczęto budowę nowego obiektu, który pozbawi nas szans zakosztowania szczypty europejskich pucharów. Rok temu obserwowałem Turów w lidze VTB we Wrocławiu. Świetna koszykówka, bardzo pozytywne wrażenia. 

Cóż... Mi powiew Europy nie... powiewa. 



czwartek, 15 sierpnia 2013

ZK 2013: Antykilofy + podsumowanie

Dominik

Na zakończenie serii Złote Kilofy 2013 przyszedł czas na... Antykilofy, a więc moje subiektywne antywyróżnienia za sezon 2012/13 w wykonaniu biało-niebieskich.

Trzy ostatnie kategorie. Kategorie wskazujące najbardziej negatywne wydarzenia w górniczej koszykówce. Chciałbym mieć problemy ze wskazaniem swoich typów do Antykilofów. Niestety, koszmarny sezon seniorów oraz słaby grup młodzieżowych każe inaczej.

To będzie toksyczny wpis. Pełen jadu, który nagromadził się w kibicach od października 2012 do marca 2013.

Najgorszy mecz: Górnik - Maximus Katy Wrocławskie 65:90 (11.01. 2013)

O tym meczu pisałem już wcześniej. Koszmar. Horror. Żenada.  "Afera skarpetkowa" był jedynie zgniłą wisieńką na na tym koszykarskim zakalcu. Dam sobie głowę uciąć, że gdyby nasi koszykarze zagrali chociażby przeciętnie, to nikt do szatni gości by nie wtargnął.

Antywyróżnienie: Mecze u siebie z Siechnicami i WKK II (opisane poniżej)

Najgorszy moment: Trzy kolejne mecze Górnika ze zdobyczą poniżej 60 punktów:

18.11. 2012 Górnik - WKK II 58:78
   5.11.2012 Spartakus - Górnik 70:59
24.10. 2012: Górnik - Siechnice 59:64

Nasz najgorszy moment sezonu był wyjątkowo długi, bo trwał prawie miesiąc. Chodzi o spotkania między trzecią a piątą kolejką. Nasi bardzo źle zagrali z Siechnicami. Wtedy łapaliśmy się za głowy. W Jeleniej Górze wygrana nie była daleko, ale po końcowej syrenie biało-niebiescy kibice "zaprosili" koszykarzy i trenera na pogadankę. Po fatalnej postawie w pojedynku z rezerwami WKK nerwy puściły na dobre. Byliśmy po piątej kolejce z kompletem porażek. W ostatniej kwarcie meczu z wrocławianami zdobyliśmy 7 pkt. Warto dodać, że rywal był złożony w większości z graczy 19, 18-letnich, którzy, niczym profesorowie, uczyli wałbrzyszan koszykówki. Nigdy wcześniej i później nie widzieliśmy tak bezbronnych Górników, co najważniejsze pozbawionych serca do walki. 

Wyróżnienie: Zgaszone światło w trakcie meczu Górnik - Spartakus 66:72, 26.01.2013


Awaria oświetlenia w trakcie tego pojedynku idealnie podsumowała nastroje kibiców. Wielu z nas już wcześniej pragnęło przykryć sezon zasłoną milczenia.  Zasłony nie było, ale pojawiła się nagła ciemność w hali wałbrzyskiego OSiR-u. Do dziś sądzę, że ta awaria nie była dziełem przypadku, ale zasługą tajemniczego osobnika, który dłużej na poczynania biało-niebieskich nie był w stanie spoglądać. Jak się później okazało, w tego typu przypuszczeniach nie byłem odosobniony. Cóż, mowa o czasach, gdy cierpliwość, niczym kaseta VHS w dzisiejszym świecie, była na wymarciu. 

Największe rozczarowanie: postawa seniorów w III lidze

Nic dodać, nic ująć.   


PODSUMOWANIE ZŁOTYCH KILOFÓW I ANTYKILOFÓW:

Najlepszy zespół 

2011: Młodzicy, rocznik 1997
2012: Seniorzy, III liga
2013: Kadeci, rocznik 1997

Najlepszy gracz 
2011: Krzysztof Jakóbczyk (seniorzy)
2012: Adrian Stochmiałek (seniorzy)
2013: Sławomir Buczyniak (seniorzy)

Najbardziej emocjonujący mecz

2011: Górnik Wałbrzych - Śląsk Wrocław 78:77 (juniorzy, 5.12.2010)
2012: Górnik - KK Promet Wałbrzych 76:81 (seniorzy, 7.03.2012)
2013: KKS Siechnice - Górnik 70:71 (seniorzy, 19.01. 2013)

Najbardziej pamiętna akcja
2011:  Alley oop Kietlińskiego do Muszyńskiego - 19.02. 2011, Górnik - Sportino 71:98 (seniorzy)
2012:  Górnicy grają z Gimbasketem 4 na 4 (Gimbasket - Górnik 54:90, 5.11.2011) - seniorzy
2013: Celny rzut za trzy na zwycięstwo Miłosza Balcerzaka (Turów - Górnik 73:74, 28.11. 2013, juniorzy)

EDIT: Wcześniej w tej kategorii wyróżniłem rzut z połowy Huberta Murzacza. Zmieniam zdanie. Rzut Balcerzaka był dużo cenniejszy, bo dał w ostateczności wygraną. Kompletnie o tym meczu zapomniałem. Cóż... w Zgorzelcu mnie nie było.  Był za to trener juniorów i bloger w jednym: Borzem. W taki oto sposób opisał dla www.gornik.walbrzych.pl końcówkę tamtego meczu:

W konsekwencji udało się doprowadzić do jedynie dwupunktowej straty, a na tablicy świetlnej zostało jedyne 30 sekund do końca spotkania...

Akcję rozgrywaliśmy pełne 24 sekundy i jakże były potrzebne jakiekolwiek punkty. Kiedy "kończył się zegar" piłka powędrowała do Miłosza Balcerzaka, a ten niczym w meczu ligi NBA oddał rzut za 3 punkty równo z syrena kończącą akcję w asyście dwóch obrońców. Trener gospodarzy wziął czas, a do końca pozostało 5 sekund....

Euforia na naszej ławce, ale to jeszcze nie koniec meczu. Naszym atutem w tym momencie były tylko 2 faule drużyny w tej kwarcie, więc mogliśmy sobie pozwolić na faul bez konsekwencji rzutów osobistych. I tak też było. Piłka powędrowała do jednego z zawodników podkoszowych przeciwnika, który automatycznie został sfaulowany. Minęła sekunda, ponownie piłka z boku. Tym razem Turowianie posłali piłkę na obwód został oddany rzut za 3 punkty, w zasadzie rzut w stronę kosza, gdyż obrońca był mocno kryty. Piłka nie wpadła do obręczy, a my świętowaliśmy jakże cenną wygraną!

Najlepszy występ indywidualny
2011:  Mateusz Nitsche (seniorzy) - 29.01.2011, Górnik - Spójnia Stargard Szczeciński 65:5425 pkt, 2/2 za 2, 5/6 za 3, 6/6 za 1, 6 zb, eval 31
2012: nie przyznano
2013: Sławomir Buczyniak  (seniorzy) - 28.11. 2012, WSTK II Wschowa - Górnik 64:93 - 40 pkt, 7x3

Największe wydarzenie
2011:  Półfinał Mistrzostw Polski Młodzików w Wałbrzychu
2012:  Marcowy mecz derbowy (Górnik - KK 76:81, 7.03.2012) - seniorzy
2013:  Przedsezonowa prezentacja Górnika

Najgorszy mecz
2011:  Górnik - Astoria Bydgoszcz 75:80 ( 18.12. 2010, I liga)
2012: nie przynano
2013: Górnik - Maximus Kąty Wrocławskie 65:90 (11.01. 2013, III liga)

Największe rozczarowanie
2011:  koniec wałbrzyskiej koszykówki na poziomie seniorów
2012: nie przyznano
2013: postawa pierwszego zespołu w III lidze

Najgorszy moment
2011: 2 pkt w kwarcie całego zespołu Górnika (I liga: Górnik - AZS Szczecin 69:76) 
2012: nie przyznano
2013: Trzy kolejne mecze ligowe w III lidze ze zdobyczą poniżej 60 pkt

wtorek, 13 sierpnia 2013

ZK 2013: ciąg dalszy

Dominik

Kolejne Złote Kilofy. Najbardziej pamiętna akcja sezonu 2012/13, najlepszy występ indywidualny, największe wydarzenie.


Najbardziej pamiętna akcja? Trudna kategoria w ocenie. W ostatnich rozgrywkach miało miejsce zbyt wiele okołoboiskowych wydarzeń by spamiętać piękne zagrania koszykarzy z parkietu. Cóż, nie skłamałbym pisząc, że nie było ich zbyt wiele. Co innego, kategorie tj. najgorszy mecz, największe rozczarowanie czy najgorszy moment (o nich wkrótce).

Dziś, trzema ostatnimi wirtualnymi kilofami ze złota zamykam kategorię nagród. Z lupą przeszukałem archiwa swojej pamięci by wskazać laureatów.

Najbardziej pamiętna akcja sezonu: celny rzut z połowy Huberta Murzacza (Górnik - Maximus 65:90, III liga, 12.01. 2013)

Z połowy w sezonie trafił też Paweł Maryniak. Rzut Murzacza w pamięci zajął jednak bardziej eksponowane miejsce, bo wydarzył się w....

Tak, tak... 

W meczu z "aferą skarpetkową", najbardziej żenującym (pod zarówno sportowym i pozaboiskowym) widowiskiem w biało-niebieskiej koszykówce od lat.

Trudno dziś pamiętać o tym rzucie, gdy na myśl przychodzą wyzwiska w kierunku Wojciecha K. i jego nieszczęsnych, przepoconych białych getrów z logiem WKS Śląska Wrocław. Któż dziś pamięta, że w tamtym spotkaniu debiut w III lidze zaliczył wtedy niespełna 15-letni wychowanek Górnika, Bartek Szmidt? Któż pamięta, że Bartek w tamtym meczu zdobył nawet 2 pkt?

Niecałe cztery lata wcześniej, w ekstraklasie, inny wychowanek Górnika, mając także 15 lat, zadebiutował w pierwszym zespole i zdobył do tego punkty. Mowa o... Hubercie Murzaczu, który wygrał w tej kategorii. Taką oto klamrą spinam ten Złoty Kilof.

Najlepszy występ indywidualny: Sławomir Buczyniak (40 pkt, 7x3, WSTK II Wschowa - Górnik 64:93, 28.11. 2012) 

Pisałem o tym wcześniej. Sławek na tle rywala wyglądał jak stado wygłodniałych wilków na tle kilku bezbronnych owieczek. Najbardziej wyraźny naoczny przypadek ilustrujący różnicę między graczami z I ligi a tymi z III. 

Największe wydarzenie: Przedsezonowa prezentacja zespołów Górnika

Ha! Ależ byliśmy wtedy nakręceni! Nowy sponsor tytularny, silna kadra, uśmiechy na twarzach, super frekwencja na trybunach, występy artystyczne. W październiku 2012, jeszcze PRZED rozpoczęciem sezonu, kibice, działacze i koszykarze świętowali awans do II ligi. Dziś, wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale wtedy, w przededniu pierwszego meczu sezonu 2012/13, czuliśmy się królami przaśnej III ligi. Co działo się później, nie trzeba przypominać. 

Wyróżnienie w tej kategorii należy sie majowym półfinałom mistrzostw Polski U-16. Naszym działaczom udało się po raz kolejny zorganizować ogólnokrajową imprezę. Cieszę się, że miałem okazję być jej częścią jako sędzia stolikowy. Przyjezdni chwalili organizatorów, bardzo pozytywnie wypowiadając się między innymi o vipowskim bufecie na drugim piętrze hali OSiR.


niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozmowa z prezesem

Dominik

To był upalny, niezwykle słoneczny dzień. W czwartek, 8 sierpnia, z ramienia kibiców i sympatyków wałbrzyskiej koszykówki,  przeprowadziliśmy wywiad z nowym prezesem Górnika, Arturem Wylandowskim (na zdjęciu). 



Do spotkania doszło w ogromnej, nowoczesnej i mimo wszystko przytulnej siłowni, znajdującej się w kompleksie Aqua-Zdrój. Sam prezes zaciągnął nas na halę sportową, nowy dom naszych koszykarzy. Niestety, głośne odgłosy, które z wiertarek wydobywali robotnicy skutecznie przeszkodziły nam w umiejscowieniu się gdzieś pod jedną z obręczy lub na krzesełkach zawodników rezerwowych. 

Na hali wciąż trwają prace, wciąż wiele jest jeszcze do zrobienia. Trochę tak jak w naszym Górniku. I choć jeszcze za wcześnie na szczegóły bądź pikantne wypowiedzi, zapraszam do lektury zapisu naszej rozmowy.

Czytajcie wywiad tutaj !!!

czwartek, 8 sierpnia 2013

ZK 2013: Najbardziej emocjonujący mecz

Dominik

Wirtualny kilof dla najbardziej emocjonującego meczu biało-niebieskich w sezonie 2012/13.

Uff !!!!!!!!!

Długo zastanawiałem się co w tej rubryce sensownego napisać. Bo przecież ostatni sezon przyniósł wiele emocji. Niestety, w większości były to emocje negatywne. 

Jakoś po trzeciej kolejnej porażce na początku rozgrywek III ligi kibice zaczęli zalewać falą krytyki trenera Chlebdę. Po szóstej porażce falę zastąpiło prawdziwe tsunami, które ucichło dopiero po serii czterech wygranych z rzędu. Ogólny bilans wyszedł jednak na minus sztabu szkoleniowego, a nasz szkoleniowiec chyba nie może do końca czuć się "suchy".

Po dziesięciu kolejkach nasi mieli bilans 4-6 i wg niepoprawnych optymistów sezon był jeszcze do uratowania. Zespół wydawał się odrodzony, na fali wznoszącej, a nie rozczłonkowany, pod falą krytyki. Kibice bawili się w analityków, obliczając, że jeżeli wygramy wszystkie mecze do końca rozgrywek, to wejdziemy do wymarzonych w snach baraży. Misterny plan poszedł do kosza 13 stycznia, w chyba najbardziej dramatycznym wydarzeniu w biało-niebieskiej koszykówce jakie jestem w stanie pamiętać. Nasi po koszmarnej grze ulegli Kątom Wrocławskim 65:90, a grupa ludzi (nie kibiców) wtargnęła do szatni gości w celach rabunkowych. Właściwie, to doszło do obustronnej transakcji. Łupem wałbrzyszan padły getry z logiem Śląska Wrocław, a w drugą stronę (do DZKosz) powędrowała spłata kary pieniężnej za owy wybryk. O wałbrzyskiej koszykówce ponownie napisano w ogólnopolskich mediach. Ostatni raz doszło do tego niecałe dwa lata wcześniej, gdy bohaterem nie były getry, a swojska taczka.

Kolejnym niemiłym wspomnieniem pozostaje marcowy miszmasz związany z walką juniorów o szczebel centralny MP. Po pięknej grze i wielkiej wygranej z Turowem nasi, niczym sójka, wybierali się już za morze. Nic z tego nie wyszło. Sójkę z Górników zrobił DZKosz, wyczarowując mecz barażowy z niżej notowanym w tabeli Zastalem. Niżej, bo cały sezon pozbawionego grającego w Szkole Mistrzostwa Sportowego wychowanka. Adrian Krawczyk, bo o nim mowa, był jak Bruce Willis, ratujący swoich krajan przed zagładą. Po jego powrocie do składu zielonogórzan na dwumecz barażowy, okręt z biało-niebieską banderą zatonął.

W tym mizernym sezonie znalazły się i pozytywy. W maju oglądaliśmy ciekawy turniej półfinałowy MP U-16, gdzie nasza młodzież dzielnie walczyła z silnymi rywalami. Bardzo pozytywna impreza, później chwalona przez zespoły przyjezdne. Pierwszy raz w historii w Górniku pojawił się też zespół żeński, kontynuujący tradycje Unii Wałbrzych i jej zawodniczki, Agnieszki Jaroszewicz - mistrzyni Europy z naszą reprezentacją z 1999 roku.

Wracając do kilofów...

Najbardziej emocjonujący mecz musi być odzwierciedleniem pozytywnych emocji. Zwycięzca zostaje więc... 


Mecz wyjazdowy na którym miałem okazję być. Fajne widowisko, emocjonująca końcówka. Nutka ironii kryje się w tym, że jak najbardziej pozytywne emocje z Sichnic wystąpiły ledwie niecały tydzień po "aferze skarpetkowej"...

W tej kategorii należą się także wyróżnienia:


Drugi mecz wspomnianych wyżej baraży juniorów. Zespół Michała Borzemskiego pokonał Zastal przy dopingu kibiców, ale bardzo wysoka porażka z pierwszego meczu na wyjeździe zaprzepaściła szanse na awans do półfinałów MP. Nieważne. Juniorzy pokazali GÓRNICZY CHARAKTER. Walczyli do ostatniej akcji. Za to należą im się brawa.


Pamiętajcie, że mowa o meczach emocjonujących, a nie wyjątkowo udanych w wykonaniu Górników. Kadeci grali z Treflem właściwie o być albo nie być. Siedziałem wtedy przy parkiecie i wydawało mi się, że intensywność i energia tego spotkania smagała mnie po twarzy niczym górski podmuch wiatru. Z drugiej strony, wracałem wtedy z wystawy kwiatów w Książu. Grzegorz Miecugow przy tej wystawie to człowiek z charyzmą i pokładami ADHD. A co dopiero mecz Górnika o być albo nie być. I choć kadeci zagrali słabo, to zespół z Sopotu klasę potwierdził w finałach, zdobywając srebrny medal mistrzostw Polski U-16.

I na koniec...



Była dogrywka. Były emocje. Był też kozioł ofiarny (Maciej Łabiak i jego słynna, niezłapana piłka... Nikt po tej pomyłce nie pamiętał już, że Łabiak zagrał generalnie dobre zawody).

Tak... To już koniec tego wpisu. Powyższy mecz był jednak sam w sobie początkiem... 

Początkiem końca marzeń o II lidze. Wtedy jeszcze, po końcowej syrenie, tego nie wiedzieliśmy. Karmieni od miesiąca pożywką składającą się z propagandy sukcesu, nazwaliśmy porażkę ze Śląskiem "wpadką". Skąd mogliśmy wiedzieć, że wpadka przekształci się w regułę? A to wszystko wydarzyło się w napchanej kibicami jak za dawnych, I-ligowych lat, hali OSiR-u. Na trybunach znalazł się wtedy Norbert Kulon, gracz pierwszej drużyny Śląska, który, incognito, w super na topie koszulce Steve'a Nasha już z Lakersów, obserwował tłum kibiców z autentycznym strachem w oczach. 

Złote kilofy w latach wcześniejszych:

2011: Górnik Wałbrzych - Śląsk Wrocław 78:77 (juniorzy, 5.12.2010)
2012: Górnik - KK Promet Wałbrzych 76:81 (seniorzy, 7.03.2012)

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

ZK 2013: Najlepszy zawodnik

Dominik

Złote Kilofy 2013 w kategorii najlepszy zawodnik.

Nie należy do łatwych wybranie najlepszego gracza Górnika po sezonie pełnym rozczarowań. W przeciągu całego sezonu trudno było tak naprawdę wyłuskać lidera naszego zespołu, który byłby w stanie wstrząsnąć kolegami i poprowadzić cały zespół ku glorii. Biało-Niebieskim zabrakło jednostki z naturą zdobywcy, koszykarskiej wersji Napoleona czy też Aleksandra Wielkiego.

Najbliższy roli lidera był Sławomir Buczyniak. Jego sprowadzenie przed sezonem było prawdziwym hitem, bo pochodzący z Zielonej Góry gracz ma duże doświadczenie na parkietach I ligi, w tym bardzo solidne występy w Górniku w rozgrywkach 2009/10. 

I rzeczywiście, spoglądając na jego dokonania punktowe, Buczyniak sezon 2012/13, pod wzgledem indywidualnym, może zaliczyć do udanych. W 18 meczach zdobywał śr. 17.4 pkt. Tylko raz zaliczył jednocyfrową zdobycz punktową, a jego rekordem był rewelacyjny występ we Wschowej (40 pkt i 7x3). To właśnie wtedy, w 7 kolejce sezonu, nasi odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie. Miałem okazję oglądać to spotkanie. Występ Buczyniaka był jak idealnie przyprawione danie na tle surowych potraw. Pod wzgledem umiejętności, wyszkolenia i ogrania był co najmniej jak Daisuke Matsui z piłkarskiej Lechii Gdańsk na tle innych piłkarzy ekstraklasy. 

Z drugiej strony, w przeciągu całego sezonu, Sławek nie imponował skutecznością z gry, plącząc się wraz z kolegami z drużyny w zawiłościach taktycznych. Najlepszemu graczowi Górnika brakowało wsparcia ze strony innych członków zespołu, na palcach jednej ręki można było policzyć akcje w których Buczyniak został wyprowadzony na czystą pozycję do rzutu. Przykład Buczyniaka, profesjonalnego koszykarza wciśniętego w peryferyjne środowisko III ligi, pokazuje, że koszykówka to sport zespołowy. Rozgrywający z Zielonej Góry był wpółczesnym Salomonem, a "z pustego nawet Salomon nie naleje".  

Śmiem twierdzić, że wysokie wskaźniki punktowe Sławka wynikają bardziej z jego umiejętności właczenia trybu "samograj", niż z wysiłku całego zespołu w kreowaniu lidera. 

Laureaci ZK:

2012: Adrian Stochmiałek
2011: Krzysztof Jakóbczyk

sobota, 3 sierpnia 2013

Zapraszam do lektury

Dominik




Na stronie www.gornik.walbrzych.pl można przeczytać nasz obszerny wywiad z naszym krajanem, Andrzejem Adamkiem.

Co tu dużo pisać... Cieszę się, że miałem okazję poznać profesjonalistę pełną gębą.

Zapraszam do lektury tutaj !!


piątek, 2 sierpnia 2013

ZK 2013: Najlepszy zespół

Dominik

Sezon 2012/13 był wyjątkowo trudny dla entuzjastów wałbrzyskiej koszykówki. Trudny, bo pełen gorzkich rozczarowań i ekspresji wielu negatywnych emocji. Kibice Górnika z przykrością przyglądali się jak ich ukochana drużyna sięgnęła samego dna. Jak wędrowała po omacku w kierunku ciemnego lasu, z którego było już naprawdę trudno zawrócić. Górnicy przegrali sześć pierwszych meczów ligowych na najniższym szczeblu rozgrywek. Gdyby te wydarzenia miały miejsce w USA, co drugi kibic biało-niebieskich miałby ustawione wizyty u terapeuty bądź psychoanalityka.

Jak bardzo Górnik Wałbrzych majaczył gdzieś w czeluściach polskiego basketu uświadomiłem sobie w minibusie, który zabrał mnie wraz z kilkuosobową grupą kibiców na wyjazdowy mecz biało-niebieskich z rezerwami (sic!) WSTK Wschowa. To, w jak koszmarnym miejscu znajdował się Górnik niech świadczy fakt, że przy bilansie 0-6 nie byliśmy faworytem tamtego pojedynku. 

I choć druga część sezonu w wykonaniu wałbrzyszan była nieco lepsza, trudno miniony sezon uznać za coś więcej niż koszmarny, fatalny, czy bardzo rozczarowujący. Z perspektywy trybun gra naszego zespołu przypominała mitologiczny chaos. Różnica była jedynie taka, że u Parandowskiego chaos był na początku, a w Górniku - mniej więcej od drugiego meczu do (z drobnymi wyjątkami) samego końca rozgrywek.

Zespoły młodzieżowe? Hmm...

 Jedynym zespołem, który przedarł się pzez rozgrywki regionalne byli nasi kadeci, broniący w minionym sezonie 4. miejsca w Polsce. Tym razem skończyło się na miejscach 9-13. Na usprawiedliwienie wałbrzyskiej młodzieży niech przemówi fakt, że naszym brakowało szczęścia w losowaniu (absurdalne przepisy PZKosz, gdzie brakuje podziału na strefy silniejsze i słabsze). Z  grona najlepszych ośmiu ekip 16-latków Górnika wyeliminowali przecież późniejsi medaliści: wicemistrz Polski U-16 Trefl Sopot i brązowy medalista z niewielkiej Opalenicy.

Do tego należy dodać, że o włos od szczebla centralnego byli juniorzy prowadzeni przez blogera Borzema. Zabrakło jednej wygranej z zielonogórskim Zastalem. Niespodziewany, nieoczekiwany awans bardzo młodego jak na ligę juniorów zespołu był o włos. 

Dla kogo w takim razie Złoty Kilof?

Chyba jednak dla kadetów z rocznika 1997.

Laureaci z poprzednich lat:

2012: seniorzy (młody zespół skazywany na pożarcie wygrywa 7 meczów w III lidze)
2011: młodzicy, rocznik 1997 (4. miejsce w Polsce w swim roczniku)

czwartek, 1 sierpnia 2013

ZK 2013

Dominik

Sezon 2012/13 w wykonaniu Górników. Czas na głęboką analizę. Czas na Złote Kilofy!

Wybrano nowy zarząd naszego klubu. Nowym prezesem został nieznany szerzej w środowisku koszykarskim Artur Wylandowski. O tym jednak kiedy indziej, bo sezon 2012/13 wciąż czeka na jeszcze jedno podsumowanie. 

Jak co roku, wręczam na blogu wirtualne "złote kilofy" dla postaci i wydarzeń związanych z biało-niebieskim basketem. W odwodzie jest kilka kategorii. Obok nagród pozytywnych wspominam także o zdarzeniach negatywnych. Poniżej wyniki moich analiz z dwóch ostatnich lat. Jak zauważycie, w 2012 roku zabrakło "antykilofów" w kilku kategoriach. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Może dlatego, że sezon 2011/12 w wykonaniu Górników naprawdę pozytywnie rozczarował? A może dlatego, że czas analiz przypadł na mój pobyt w Anglii gdzie przez dwa miesiące nie miałem stałego łącza internetowego?

Od następnego wpisu Złote Kilofy 2013!

  • najlepszy zespół 
2011: Młodzicy, rocznik 1997
2012: Seniorzy, III liga
  • najlepszy gracz 
2011: Krzysztof Jakóbczyk (seniorzy)
2012: Adrian Stochmiałek (seniorzy)


  • najbardziej emocjonujący mecz

  • 2011: Górnik Wałbrzych - Śląsk Wrocław 78:77 (juniorzy, 5.12.2010)
    2012: Górnik - KK Promet Wałbrzych 76:81 (seniorzy, 7.03.2012)
    • najbardziej pamiętna akcja
    2011:  Alley oop Kietlińskiego do Muszyńskiego - 19.02. 2011, Górnik - Sportino 71:98 (seniorzy)
    2012:  Górnicy grają z Gimbasketem 4 na 4 (Gimbasket - Górnik 54:90, 5.11.2011) - seniorzy
    • najlepszy występ indywidualny
    2011:  Mateusz Nitsche (seniorzy) - 29.01.2011, Górnik - Spójnia Stargard Szczeciński 65:5425 pkt, 2/2 za 2, 5/6 za 3, 6/6 za 1, 6 zb, eval 31
    2012: nie przyznano
    • największe wydarzenie
    2011:  Półfinał Mistrzostw Polski Młodzików w Wałbrzychu
    2012:  Marcowy mecz derbowy (Górnik - KK 76:81, 7.03.2012) - seniorzy

    • najgorszy mecz
    2011:  Górnik - Astoria Bydgoszcz 75:80 ( 18.12. 2010, I liga)
    2012: nie przynano

    • największe rozczarowanie
    2011:  koniec wałbrzyskiej koszykówki na poziomie seniorów
    2012: nie przyznano

    • najgorszy moment
    2011: 2 pkt w kwarcie całego zespołu Górnika (I liga: Górnik - AZS Szczecin 69:76) 
    2012: nie przyznano