Szukaj na tym blogu

niedziela, 20 stycznia 2013

Nie zapominajmy o Hubercie

(5-7) Górnik Wałbrzych - (5-7) KKS Siechnice 71:70


Dźwięk rozbrzmiewającej końcowej syreny był bodajże najlepszą "muzyczną" wstawką jaką biało-niebiescy słyszeli od miesięcy. Nasza ławka rezerwowych, wyposażona w radosne okrzyki, wbiegła jak poparzona na parkiet celem utonięcia w objęciach kolegów. Wygrane jednym punktem smakują najlepiej.

Warto było wybrać się do Siechnic. I to nawet pomimo zawiłości lokalnych dróg i poplątanej wizji zabudowy terenu (halę w Siechnicach równie dobrze można by postawić w środku ciemnego lasu). Nasi grają już wyłącznie o czapkę gruszek, dlatego - chyba po raz pierwszy w tym sezonie - myśli kibiców (albo tylko moje...) były bliżej samego piękna koszykówki, odstawiając na boczny tor zachłanną żądzę promocji do II ligi. Usiadłem sobie spokojnie z bratem na malutkiej trybunce przy środkowej części parkietu (fantastyczna sprawa, szkoda, że u nas nie ma miejsc tak blisko parkietu). Zdążyłem już otworzyć soczek, gdy kilkunastoosobowa dopingująca grupa biało-niebieskich kibiców rozpoczęła głośne okrzyki mające na celu studzenie moich piknikowych ciągotek. Ah... ta presja grupy.

Soczek ubywał wprost proporcjonalnie do ubywania jakości płynącej z gry naszego Górnika. Po bardzo dobrej pierwszej kwarcie (deja vu meczu z Kątami) chłopaki stanęli niczym ość w gardle. Zaciął się dotychczasowy lider Buczyniak, a kapitan Stochmiałek przestał być w jakikolwiek sposób widoczny w protokole.

Ok, trudno wyobrazić sobie to zwycięstwo bez wspomnianej dwójki (zwłaszcza bez postawy Buczyniaka), ale to ktoś zupełnie inny grał w górniczym zespole pierwsze skrzypce (czasami skrzypce nie stroiły ale jednak). Chodzi o Huberta Murzacza, który trafił dwie ważne trójki, nie pudłował w ważnych momentach rzutów wolnych  i ogólnie ograniczał do minimum boiskowe potknięcia.

Mały stat Huberta z ostatnich pięciu meczów:

seniorzy, vs. Siechnice (19.01) - 18 pkt

seniorzy, vs. Maximus (12.01) - 16 pkt + celny rzut z całego boiska (oraz asystowanie trenerowi na meczu   minikosza dziewcząt kilka godzin wcześniej)

juniorzy starsi, vs. Gimbasket (21.12) - 30 pkt

seniorzy, vs. Zastal (16.12) - 24 pkt

juniorzy starsi, vs. Nysa (11.12) - 25 pkt

Całkiem, całkiem. I pomińmy niewidoczne dla zwykłego kibica statystyki rzutowe (zwłaszcza w meczu z Kątami -  dajmy na to, że rzut z całego boiska jest idealną rekompensatą niskiego procentu skuteczności... no i rola mentora przy ławce na minikoszu też na plus :) ).

Co do meczu... pewnie chcecie opisu dramatycznej końcówki ? Można to zrobić szybko i w półsłówkach:

piłka dla Siechnic

23 sekundy do końca

blok

ofiarność

przepychanki w parterze

piłka na aucie

końcowa syrena

Dwa punkty jadą do Wałbrzycha.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz