Pojawiła się w eterze informacja , na którą od jakiegoś czasu jesteśmy przygotowani. Z powodu długów w stosunku co do drugiego mieszkańca ziemi, nie zagramy już w tym sezonie. Na dzień dzisiejszy jesteśmy w 2 lidze. Nikt jednak nie wie co przyniesie jutro, pojutrze, przyszły tydzień, następny miesiąc. Znaki zapytania niczym nocne mary nie dają nam spokoju. Może będzie 2 liga, może 3 (o zgrozo), a może w miejsce spółki pojawi się nowy twór ? Najbardziej ubolewam nad tym, że powstanie tego bloga zgrało się tragicznie z bardzo czarnymi godzinami górniczej koszykówki. To, co dzieje się dookoła trudno ubrać w bardziej radosne słowa.
Kontynuuję swoje subiektywne podsumowania.
BARTŁOMIEJ "Józek" JÓZEFOWICZ - ur. 1980, 192 cm, rzucający obrońca/niski skrzydłowy
Sezon 2010/11 w Górniku: 20 meczów, 27.0 min, 5.3 pkt, 57 % za 2 (26/45), 15 % za 3 (13/82)
Gdy spoglądam na poszczególnych górniczych atletów, staram sobie odgrzewać w głowie ich najlepsze występy indywidualne. Gdy przychodzi kolej na Józka przed oczami staje niezmiennie jego występ w hali wałbrzyskiego OSiR-u sprzed 6 lat. Bartek występował wtedy w AZS Radom i w 20 minut rzucił Górnikowi 24 punkty. To był jego mecz życia. Pamiętam te wydarzenie jakby to było wczoraj. Maszyna pod nazwą Bartłomiej Józefowicz była perfekcyjnie naoiliwiona. Mowa tu o okresie, gdy prowadzeni przez Andrzjea Adamka biało-niebiescy raczkowali w I lidze. Z wyjątkiem krótkiego epizodu w Radomiu, Józek należał do ważnych elementów tamtej górniczej układanki. Pamiętacie jak wygrywał nam mecze ? Ja pamiętam.
Niestety od tego czasu sporo się zmieniło. Równia pochyła swój początek miała w szczęśliwym dla KSG sezonie 2006/07, gdy nasi awansowali do ekstraklasy. Józefowicz przesiadywał wtedy na końcu ławki u trenera Czerniaka. Po awansie przesiadywał dalej, by niebawem szukać szans ligi niżej w Kaliszu i Prudniku. Nie zagrzał tam miejsca, szybko okazało się, że to Wałbrzych jest bazą docelową.
Józefowicz o sposobie funkcjonowania naszego klubu może powiedzieć bardzo dużo. Jest na szczycie listy rekordów, jeżeli chodzi o zwodzenie zawodnika przez działaczy. Ileż razy musiał słyszeć słowa w stylu: "Może jutro" czy "W przyszłym miesiącu na pewno".
Józka traktujemy jak wychowanka i bez niego nie wyobrażamy sobie tej drużyny, tego klubu. Naprawdę. Z roku na rok co prawda coraz mniej w tym wszystkim ma do powiedzenia aspekt sportowy. W tym przypadku chodzi raczej o samą obecność. Gwarne "Józek !, Józek !" nie schodzi z kibicowskich ust. Owe okrzyki wielokrotnie nie odnosiły się do gry Bartka, a jedynie do jego osoby jako takiej. Józefowicz funkcjonuje trochę jak klubowa maskotka, z którą każdy chce mieć zdjęcie. Jest symbolem. Znakiem rozpoznawczym jak trzy paski są kojarzone z Adidasem.
Obecny sezon nie należał do ulubieńca publiczności. Ok, pojawiły się problemy zdrowotne, co na pewno wpływało na jego postawę na parkiecie. Cyfry nie są dla Józka łaskawe. Są dla niego jak bicz, pozostawiający długie pręgi na skórze. W sezonie 2010/11 minusowy wskaźnik evaluation przy jego nazwisku pojawiał się aż czterokrotnie, w tym absolutnie rekordowe -8 w meczu ze Zniczem Pruszków (0/7 z gry). Wdzianko myśliwego też tak jakby wylądowało w józkowej szafie. Lufę jego sztucera zatykają liście lipy. Bardzo niesatysfakcjonująca skuteczność zza linii 6,75 ograniczyła jego boiskową zdatność. To właśnie jego rzut z dystansu powodował, że Górnik gonił, pędził za rywalem by go dogonić, czy w końcu przegonić. Jego rzut zwiastował nadejście wiosny, wyjście nadziei zza ciemnych obłoków. W tym sezonie jego rzut ani myślał opuszczać lodowca w północnej Norwegii.
Najlepszy mecz Bartka przypadł na wyjazdową batalię z SKK Siedlce. Po bardzo dziwnym meczu nasi odnieśli wteyd wydawało się ważną wygraną 59:58, a Józek zaliczył 15 punktów, 60 % z gry, 7 zbiórek i 4 asysty. Ten jeden raz przemienił się w hiszpańskiego konkwistadora. Tamto zwycięstwo to w dużej mierze jego zasługa.
Niemniej jednak, ten sezon nie należał do niego. Coś zgrzytało, coś nie potrafiło się zazębić. Zawodził wielokrotnie. Cóż z tego. Józek to Górnik. Górnik to Józek.
Podsumowań czas (2): Krzysztof Jakóbczyk
Podsumowań czas (1): Łukasz Grzywa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz