11.01 - Górnik Wałbrzych (9-0) - Maximus Kąty Wrocławskie (6-3), Aqua Zdrój, godz. 19
Przerwa meczu w Kątach Wrocławskich. Górnik prowadzi dziewięcioma punktami z miejscowymi. Spiker
ogłasza konkurs dla publiczności. Do wygrania jest tort. Warunek? Data urodzin
oscylująca w okolicach 19.10, czyli dnia, w którym rozgrywano mecz.
Silvio, kibic Górnika
obecny w Kątach, urodził się w przepisowym przedziale czasowym, wylegitymował
się przy stoliku konkursowym i grzecznie poczekał na uruchomienie maszyny losującej.
W walce o słodkości Silvio stanął z lokalnym mieszkańcem. W nierównej walce z
faworytem gospodarzy nie miał szans. Szkoda, bo część z nas liczyła na tort równie mocno
jak na wygraną biało-niebieskich. W przypadku tortu trzeba było obejść się
smakiem. I choć Silvia rzadko można spotkać z posępną miną, zagadkowa porażka
w konkursie musiała być dla niego ciosem. Na pocieszenie i załagodzenie pokonkursowego
uczucia niesmaku, prezes Polkątów Maximusa wręczył mu mapę regionu i jakiś album zdjęciowy promujący gminę. Prezent idealny. Skąd, kurde, prezes wiedział, że Silvio jest forografem!?
Gdy Silvio wraca po
czasie do tamtego, jego zdaniem, sterowanego odgórnie konkursu, nie ma w nim złych
emocji. Tort wspomina mało efektownie: „Sam cukier i sztuczna bita śmietana.
Puste kalorie”. Dodaje też, że dzięki porażce uniknął licznych wizyt w
toaletach publicznych.
Tamtego mroźnego październikowego wieczoru, na trybunach wzorowo ogrzewanej hali sportowej, słodko więc nie
było. Na boisku w zasadzie też nie. Biało-Niebiescy byli o cieniutki włos od pierwszej
w tym sezonie porażki lub dogrywki. Nasi stracili w końcowych 3 minutach dwa
razy prowadzenie, a na 1:30 do końca byli o jeden celny rzut rywala od remisu
na tablicy świetlnej. Skończyło się zwycięstwem 73:69. Z opałów w pojedynkę
Górnika wyciągał wtedy Rafał Glapiński, akcentując wszystkie te małe rzeczy,
które różnią gracza I-ligowego od tego z rozgrywek folklorystycznych: kontrolowanie
tempa akcji, czytanie złego ustawienia swojego obrońcy, wymuszanie fauli w najważniejszych
momentach meczu. Ta decyzyjność i boiskowe cwaniactwo pojedynczego człowieka
przyniosła końcowy sukces całej drużyny.
Po walce do ostatniego
tchu w Kątach Wrocławskich nie ma takiej opcji, by biało-niebiescy zlekceważyli swojego
sobotniego rywala. Jeżeli pomimo wszystko motywacja będzie towarem deficytowym,
niech nasi pomyślą o tym nieszczęsnym torcie.
I o oddanym kibicu Górnika, który
słodkości na ziemi wroga został pozbawiony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz