Rafał Glapiński kozłuje piłkę na wysokości łuku
oznaczającego rzuty za trzy punkty. W tym samym momencie koledzy z drużyny
uciekają z „pomalowanego”. Kapitan Górnika szybko dostrzega wolną przestrzeń
pod koszem. Mija zwodem swojego obrońcę, dynamicznie wchodzi pod „dziurę”, ale
nie trafia z najbliższej odległości. W momencie rzutu jest jednak faulowany. Po
chwili staje na linii rzutów wolnych. Pudłuje oba rzuty.
Daniel Iwański
rozpycha się pod atakowanym koszem. Zdobywa pozycję, po czym otrzymuje podanie
otwierające mu prostą drogę do zdobycia punktów. Niestety, „Iwan” pudłuje.
„Powróciły demony
przeszłości” – kwituje zagranie naszego zawodnika Krzysiek, który obejrzał
niemal wszystkie mecze Górnika w zeszłym sezonie, gdy Iwańskiemu również
zdarzało się nie trafiać spod obręczy.
Górnik – Śląsk.
Bartłomiej Józefowicz opiekuje się w obronie 18-letnim Dawidem Kołkowskim.
Opiekuje się jednak niedokładnie, bo młody zawodnik z Wałbrzycha łatwo zdobywa
kolejne punkty, kończąc mecz z 17 „oczkami”.
Mecz z Sudetami.
Piotr Niedźwiedzki wyprowadza piłkę zza linii końcowej. Podanie trafia do
nieobstawionego Glapińskiego. „Glapa” nie łapie piłki, bo podanie jest za
wysokie i za mocne. Piłka na aucie, strata Górnika. Grymas na twarzy obu
koszykarzy towarzyszy pytającym spojrzeniom.
Powyższe sytuacje
meczowe miały miejsce w czasie Pucharu Dolnego Śląska, podczas których Górnicy
pokonali po bardzo wyrównanym meczu silną Nysę Kłodzko, planowo ograli rezerwy
Śląska Wrocław oraz niespodziewanie ulegli skromnym Sudetom Jelenia Góra
dwucyfrową różnicą punktów.
Powyższe sytuacje
meczowe to jedynie przykłady nieporozumień, nieudanych zagrań i dowodów
poszukiwania formy przez wałbrzyszan. Wielu kibiców na trybunach kręciło
głowami z niezadowolenia. Gdy nasi przegrywali z Sudetami nikt nie dostrzegał
szerszego kontekstu. Bo Sudety grały lokalnym składem, bo nie dokonały w
przerwie letniej żadnych wzmocnień, bo zostały mocno osłabione po odejściu
pierwszego rozgrywającego i pierwszego skrzydłowego.
Nienajlepsza
dyspozycja Górnika, w szerszym kontekście, jest związana z ograniczeniami,
jakie niesie za sobą gra w II lidze. Gracze na tym poziomie rozgrywek to
pół-amatorzy, którzy mają potencjał, ale generalnie trenują rzadko i
nieregularnie. Dzieje się tak, bo życie koszykarza łączą z pracą zarobkową
niezwiązaną ze zmaganiami na parkiecie. Jeżeli ktoś uważa, że nieregularne
zajęcia z pomarańczową piłką nie mają znaczenia to znaczy, że odpuścił
obserwowanie zawodowców z Tauron Basket Ligi, którzy też w Pucharze Dolnego
Śląska zagrali. Gra zawodników z ekstraklasy jest szybsza, dokładniejsza,
bardziej fizyczna i bardziej dynamiczna. Nic dziwnego – jedynym obowiązkiem
graczy z elity jest trening koszykarski.
Celnie turniejowe
zmagania podsumował kapitan Górnika:
Nic dodać, nic
ująć.
Biało-Niebiescy
mają jeszcze sporo czasu by znaleźć nie tylko formę, ale i upragnionego gracza
pod kosz, który odciążyłby Niedźwiedzkiego.
Dla nieobecnych -
Puchar Dolnego Śląska w pigułce:
O Górniku:
ZAGROŻENIE NA
OBWODZIE, MOŻEMY MÓWIĆ O SWOBODZIE – pozyskanie przez Górnika Rafała
Niesobskiego to strzał w dziesiątkę. Obok Niedźwiedzkiego były gracz WKK
należał do najrówniej grających biało-niebieskich. Trafiał po penetracjach, z
półdystansu i dystansu. To dopiero pierwsze przedsezonowe przetarcia, a my już
możemy czuć się pewni, że Niesobski to synonim jakości.
CIEKAWOŚĆ BYŁA
SPORA, DOBRZE SIĘ MA TAJEMNICA KIEŁBIKA JUNIORA – wielu kibiców czekało na
występ nowego, anonimowego nabytku z Francji. Kiełbik na boisku się pojawił,
ale jedynie na 2,5 minuty w jednym meczu. Po niedokładnym podaniu Kiełbika w
akcji pick&roll Górnicy zaliczyli łatwą stratę punktów, a wątłej budowy
koszykarz usiadł na resztę turnieju na ławce. Młody zawodnik pozostał nieodkrytą
tajemnicą.
SZYBKA OFENSYWA
TŁUMY PORYWA – najlepszym elementem w grze Górnika było szybkie przejście z
obrony do ataku, czyli tranzycja. To zupełnie nowy element w grze zespołu.
Dopóki starczyło sił, niczym sarenka do ataku biegał najwyższy i najcięższy w
zespole Niedźwiedzki. Swoje akcje w kontrze, ku uciesze kibiców (jeszcze nie
tłumów) kończył wsadami. Jakby tego było mało, nasz środkowy wychodził wysoko w
obronie do pomocy, co przy jego gabarytach nie należy do rzeczy łatwych.
O pozostałych
zespołach:
TYP NIEPOKORNY,
DO WSZYSTKIEGO ZDOLNY – podczas starcia Turowa ze Śląskiem doszło do
nieprzyjemnego incydentu. Serbski trener Mistrza Polski, Miodrag Rajković już w
drugiej kwarcie otrzymał drugie przewinienie techniczne, co nakazywało mu
opuścić ławkę zespołu. Niepokorny trener jednak ani myślał się ruszyć. Dopiero
interwencja prezesa Turowa, Waldemara Łuczaka pozwoliła „odkleić” Rajkovicia od
ławki. Panowie zeszli na stronę i wymienili kilka męskich zdań. Mało brakowało,
a doszłoby do rękoczynów. Ostatecznie serbski szkoleniowiec usiadł na krzesełku
kilka metrów za ławką swojego zespołu, a siedzący nieopodal prezes Łuczak był
jego bodyguardem. Bałkański temperament przypomniał o sobie później, gdy
Rajković lekceważył decyzję sędziego "zapuszczając żurawia" w stronę
ławki swojego zespołu podczas przerw na żądanie. Natomiast w trakcie gry coach
Turowa instruował swojego asystenta, Piotra Ignatowicza, serią gestów.
KAŻDY CI POWIE,
ŻE ZMIENIALI SIĘ SĘDZIOWIE - cały turniej obsługiwało aż 38 arbitrów z całego
świata. Cała zgraja sprawiedliwych zebrała się w Wałbrzychu na specjalnym
szkoleniu, gdzie testowano nowe technologie w sędziowaniu. Trójki sędziowskie
zmieniały się co dwie kwarty, w każdej był co najmniej jeden Polak, choć
językiem urzędowym na parkiecie był zawsze angielski. No... prawie zawsze. Gdy
Michał Chyliński doznał urazu po wejściu pod kosz sędzia nie odgwizdnął
przewinienia. Chyliński nie podnosił się z parkietu, co wywołało reakcję
rezerwowego Filipa Dylewicza. Weteran polskich parkietów pognał na pomoc
koledze z drużyny po czym skierował oburzenie w stronę sędziego: "Jak nie
umiesz sędziować, to ucz się gdzie indziej!" Sędziowie nie bali się
popełniać błędów, ale także nie mieli żadnego respektu przed krewkim
Rajkoviciem. W rozgrywkach TBL Serb jest znany ze swojego temperamentu, dlatego
nieco więcej uchodzi mu na sucho. Międzynarodowi arbitrzy okazali się bardziej
stanowczy.
DOBRZE O TYM
WIECIE, ŻE PŁEĆ PIĘKNA BIEGA PO PARKIECIE - furorę wśród kibiców zrobiła
sędzina ze Szwecji. Christina Minoli jest brunetką o śródziemnomorskiej
urodzie. Nic w tym dziwnego, w końcu ma włoskie korzenie. W hali przy ul.
Wysockiego uwagę na siebie zwróciła za to sędzina z Czech. Gdy kobieta biega po
boisku, to i zawodnicy są jakby mniej natarczywi i agresywni.
Z innej beczki.
OdpowiedzUsuńIle w tym prawdy że czołowy zawodnik juniorów Szymon Kurzepa odchodzi z górnika?
Z tego co wiem, dużo w tym prawdy. Niestety...
OdpowiedzUsuńSzymonem zainteresowany jest klub z regionu grający na tym samym szczeblu rozgrywek co Górnik. Aha, Szymon nie jest już juniorem tylko juniorem starszym :)
OdpowiedzUsuńA jaki to klub jest nim zainteresowany?
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony to dziwne .oddają takiego zawodnika ?
małe sprostowanie: Nysa wygrała w tym spotkaniu ;)
OdpowiedzUsuń