Szukaj na tym blogu

środa, 3 września 2014

Po pierwszym przetarciu

Rafał Glapiński kozłuje piłkę na wysokości łuku oznaczającego rzuty za trzy punkty. W tym samym momencie koledzy z drużyny uciekają z „pomalowanego”. Kapitan Górnika szybko dostrzega wolną przestrzeń pod koszem. Mija zwodem swojego obrońcę, dynamicznie wchodzi pod „dziurę”, ale nie trafia z najbliższej odległości. W momencie rzutu jest jednak faulowany. Po chwili staje na linii rzutów wolnych. Pudłuje oba rzuty.

Daniel Iwański rozpycha się pod atakowanym koszem. Zdobywa pozycję, po czym otrzymuje podanie otwierające mu prostą drogę do zdobycia punktów. Niestety, „Iwan” pudłuje.

„Powróciły demony przeszłości” – kwituje zagranie naszego zawodnika Krzysiek, który obejrzał niemal wszystkie mecze Górnika w zeszłym sezonie, gdy Iwańskiemu również zdarzało się nie trafiać spod obręczy.

Górnik – Śląsk. Bartłomiej Józefowicz opiekuje się w obronie 18-letnim Dawidem Kołkowskim. Opiekuje się jednak niedokładnie, bo młody zawodnik z Wałbrzycha łatwo zdobywa kolejne punkty, kończąc mecz z 17 „oczkami”.

Mecz z Sudetami. Piotr Niedźwiedzki wyprowadza piłkę zza linii końcowej. Podanie trafia do nieobstawionego Glapińskiego. „Glapa” nie łapie piłki, bo podanie jest za wysokie i za mocne. Piłka na aucie, strata Górnika. Grymas na twarzy obu koszykarzy towarzyszy pytającym spojrzeniom.

Powyższe sytuacje meczowe miały miejsce w czasie Pucharu Dolnego Śląska, podczas których Górnicy pokonali po bardzo wyrównanym meczu silną Nysę Kłodzko, planowo ograli rezerwy Śląska Wrocław oraz niespodziewanie ulegli skromnym Sudetom Jelenia Góra dwucyfrową różnicą punktów.

Powyższe sytuacje meczowe to jedynie przykłady nieporozumień, nieudanych zagrań i dowodów poszukiwania formy przez wałbrzyszan. Wielu kibiców na trybunach kręciło głowami z niezadowolenia. Gdy nasi przegrywali z Sudetami nikt nie dostrzegał szerszego kontekstu. Bo Sudety grały lokalnym składem, bo nie dokonały w przerwie letniej żadnych wzmocnień, bo zostały mocno osłabione po odejściu pierwszego rozgrywającego i pierwszego skrzydłowego.

Nienajlepsza dyspozycja Górnika, w szerszym kontekście, jest związana z ograniczeniami, jakie niesie za sobą gra w II lidze. Gracze na tym poziomie rozgrywek to pół-amatorzy, którzy mają potencjał, ale generalnie trenują rzadko i nieregularnie. Dzieje się tak, bo życie koszykarza łączą z pracą zarobkową niezwiązaną ze zmaganiami na parkiecie. Jeżeli ktoś uważa, że nieregularne zajęcia z pomarańczową piłką nie mają znaczenia to znaczy, że odpuścił obserwowanie zawodowców z Tauron Basket Ligi, którzy też w Pucharze Dolnego Śląska zagrali. Gra zawodników z ekstraklasy jest szybsza, dokładniejsza, bardziej fizyczna i bardziej dynamiczna. Nic dziwnego – jedynym obowiązkiem graczy z elity jest trening koszykarski.

Celnie turniejowe zmagania podsumował kapitan Górnika:





Nic dodać, nic ująć.

Biało-Niebiescy mają jeszcze sporo czasu by znaleźć nie tylko formę, ale i upragnionego gracza pod kosz, który odciążyłby Niedźwiedzkiego.

Dla nieobecnych - Puchar Dolnego Śląska w pigułce:

O Górniku:

ZAGROŻENIE NA OBWODZIE, MOŻEMY MÓWIĆ O SWOBODZIE – pozyskanie przez Górnika Rafała Niesobskiego to strzał w dziesiątkę. Obok Niedźwiedzkiego były gracz WKK należał do najrówniej grających biało-niebieskich. Trafiał po penetracjach, z półdystansu i dystansu. To dopiero pierwsze przedsezonowe przetarcia, a my już możemy czuć się pewni, że Niesobski to synonim jakości.

CIEKAWOŚĆ BYŁA SPORA, DOBRZE SIĘ MA TAJEMNICA KIEŁBIKA JUNIORA – wielu kibiców czekało na występ nowego, anonimowego nabytku z Francji. Kiełbik na boisku się pojawił, ale jedynie na 2,5 minuty w jednym meczu. Po niedokładnym podaniu Kiełbika w akcji pick&roll Górnicy zaliczyli łatwą stratę punktów, a wątłej budowy koszykarz usiadł na resztę turnieju na ławce. Młody zawodnik pozostał nieodkrytą tajemnicą.

SZYBKA OFENSYWA TŁUMY PORYWA – najlepszym elementem w grze Górnika było szybkie przejście z obrony do ataku, czyli tranzycja. To zupełnie nowy element w grze zespołu. Dopóki starczyło sił, niczym sarenka do ataku biegał najwyższy i najcięższy w zespole Niedźwiedzki. Swoje akcje w kontrze, ku uciesze kibiców (jeszcze nie tłumów) kończył wsadami. Jakby tego było mało, nasz środkowy wychodził wysoko w obronie do pomocy, co przy jego gabarytach nie należy do rzeczy łatwych.

O pozostałych zespołach:

TYP NIEPOKORNY, DO WSZYSTKIEGO ZDOLNY – podczas starcia Turowa ze Śląskiem doszło do nieprzyjemnego incydentu. Serbski trener Mistrza Polski, Miodrag Rajković już w drugiej kwarcie otrzymał drugie przewinienie techniczne, co nakazywało mu opuścić ławkę zespołu. Niepokorny trener jednak ani myślał się ruszyć. Dopiero interwencja prezesa Turowa, Waldemara Łuczaka pozwoliła „odkleić” Rajkovicia od ławki. Panowie zeszli na stronę i wymienili kilka męskich zdań. Mało brakowało, a doszłoby do rękoczynów. Ostatecznie serbski szkoleniowiec usiadł na krzesełku kilka metrów za ławką swojego zespołu, a siedzący nieopodal prezes Łuczak był jego bodyguardem. Bałkański temperament przypomniał o sobie później, gdy Rajković lekceważył decyzję sędziego "zapuszczając żurawia" w stronę ławki swojego zespołu podczas przerw na żądanie. Natomiast w trakcie gry coach Turowa instruował swojego asystenta, Piotra Ignatowicza, serią gestów.

KAŻDY CI POWIE, ŻE ZMIENIALI SIĘ SĘDZIOWIE  - cały turniej obsługiwało aż 38 arbitrów z całego świata. Cała zgraja sprawiedliwych zebrała się w Wałbrzychu na specjalnym szkoleniu, gdzie testowano nowe technologie w sędziowaniu. Trójki sędziowskie zmieniały się co dwie kwarty,  w każdej był co najmniej jeden Polak, choć językiem urzędowym na parkiecie był zawsze angielski. No... prawie zawsze. Gdy Michał Chyliński doznał urazu po wejściu pod kosz sędzia nie odgwizdnął  przewinienia. Chyliński nie podnosił się z parkietu, co wywołało reakcję rezerwowego Filipa Dylewicza. Weteran polskich parkietów pognał na pomoc koledze z drużyny po czym skierował oburzenie w stronę sędziego: "Jak nie umiesz sędziować, to ucz się gdzie indziej!" Sędziowie nie bali się popełniać błędów, ale także nie mieli żadnego respektu przed krewkim Rajkoviciem. W rozgrywkach TBL Serb jest znany ze swojego temperamentu, dlatego nieco więcej uchodzi mu na sucho. Międzynarodowi arbitrzy okazali się bardziej stanowczy.

DOBRZE O TYM WIECIE, ŻE PŁEĆ PIĘKNA BIEGA PO PARKIECIE - furorę wśród kibiców zrobiła sędzina ze Szwecji. Christina Minoli jest brunetką o śródziemnomorskiej urodzie. Nic w tym dziwnego, w końcu ma włoskie korzenie. W hali przy ul. Wysockiego uwagę na siebie zwróciła za to sędzina z Czech. Gdy kobieta biega po boisku, to i zawodnicy są jakby mniej natarczywi i agresywni. 



5 komentarzy:

  1. Z innej beczki.
    Ile w tym prawdy że czołowy zawodnik juniorów Szymon Kurzepa odchodzi z górnika?

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego co wiem, dużo w tym prawdy. Niestety...

    OdpowiedzUsuń
  3. Szymonem zainteresowany jest klub z regionu grający na tym samym szczeblu rozgrywek co Górnik. Aha, Szymon nie jest już juniorem tylko juniorem starszym :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A jaki to klub jest nim zainteresowany?
    Z drugiej strony to dziwne .oddają takiego zawodnika ?

    OdpowiedzUsuń
  5. małe sprostowanie: Nysa wygrała w tym spotkaniu ;)

    OdpowiedzUsuń