Maj 2014. Wałbrzyska
Amatorska Liga Koszykówki. Drugi mecz finałów. Rezerwy Górnika remisują z Drink
Teamem 45:45 na dziewięć sekund przed końcem. Piłka jest w rękach Mateusza
Ciurusia. Tuż przed wznowieniem gry na parkiet wraca jeden z liderów Drink
Teamu, Dawid Wackowski. Jego zespołowi pozostały dwa wyjścia. Oba mało
komfortowe.
Wyjście 1: Nie mamy
piłki, więc bronimy akcję rywali do końcowej syreny, nie faulujemy. I liczymy
na dogrywkę.
Wyjście 2: Faulujemy.
Będzie to PIĄTY faul zespołu, który pośle rywala na linię rzutów wolnych i
prawdopodobnie każe nam odrabiać jeden lub dwa punkty straty, podczas gdy na zegarze
pozostanie do końca meczu sześć, może siedem sekund.
Wackowski wybiera drugie
wejście, choć faulując wydawał się mało świadomy, że posyła rywala na linię.
Istnieje teoria, że się pomylił, źle spojrzał na tablicę, biorąc faule swojego
zespołu za faule Górnika (w rzeczywistości biało-niebiescy mieli 3 faule, Drink
Team 4).
Na linii rzutów wolnych
znalazł się faulowany przez Wackowskiego Mateusz Ciuruś. W decydującym meczu
sezonu ręka rzucającego obrońcy Górnika nie zadrżała. Trafił dwa razy i tym
samym zapewnił swojej ekipie drugie zwycięstwo w finałach.
Zwycięstwo dające
mistrzostwo.
Dla tych, którzy nie
śledzili rozgrywek, mistrzostwo rezerw Górnika w lidze amatorskiej może wydawać
się pewnikiem, czymś wyjątkowo nieszczególnym. Nic z tych rzeczy.
Biało-Niebiescy weszli do playoffs dopiero z 4. lokaty i faworytem do tytułu
nie byli. W lidze weteranów i starych koszykarskich lisów byli nieopierzonymi dzieciakami,
najmłodszym zespołem w stawce. Zgraję kilku odstawionych przez pierwszy zespół
na boczny tor roczników objął Michał Borzemski. To nie było jego pierwsze
spotkanie z tą młodzieżową grupą.
**
Marzec 2013. Liga
Juniorów. Pierwszy sezon trenera Borzemskiego z chłopakami z obecnego zespołu
rezerw dobiega końca. Sklejany z 18-, 17- i 16-latków (!!) zespół juniorów
Górnika wywalczył awans do Półfinałów Mistrzostw Polski U-18. No, prawie
wywalczył. Biało-Niebiescy załapali się na ostatnie premiowane awansem miejsce
w tabeli, wyprzedzając Zastal Zielona Góra, od którego nasi byli lepsi w
dwumeczu (porażka 71:80 i wygrana 79:68).
Pojawił się jednak mały
szkopuł. Zastal rozegrał sezon bez swojego wychowanka, oddelegowanego do Szkoły
Mistrzostwa Sportowego Adriana Krawczyka. W ramach przepisów zespół
oddelegowujący swojego gracza do SMS-u ma „zaklepane” miejsce w półfinale.
Włożenie górniczych palców między drzwi nakazało rozegranie dodatkowego
dwumeczu. Barażu. Już z Krawczykiem, młodzieżowym reprezentantem Polski i
uczestnikiem ME U-16, w składzie
Zastalu.
Rozgrywający Krawczyk
okazał się być rzecz jasna kluczowym elementem zielonogórskiej układanki, który
pozbawił naszych marzeń już w meczu wyjazdowym, gdy to zespół Borzemskiego nie
wytrzymał ciśnienia i przegrał 40:71.
„Zawalaliśmy pierwszy mecz. Mieliśmy słabą egzekucję w
ataku, o ile się nie mylę nie trafiliśmy ani jednej „trójki”.– tak mecz w
Zielonej Górze wspomina Miłosz Balcerzak, uczestnik tamtego pojedynku,
późniejszy gracz rezerw w lidze amatorskiej.
Górnicy do odrobienia w
Wałbrzychu mieli aż 31 punktów. Rewanż był formalnością. Nasi mogli odpuścić.
Tak się jednak złożyło,
że czasownika „odpuścić” trener Borzemski w słowniku nie miał. Dlatego tez w
połowie drugiej kwarty rewanżu nasi, po świetnej grze, prowadzili z Zastalem
33:22. Iskierka nadziei zaczęła się tlić w głowach zarówno koszykarzy, jak i
licznie zgromadzonych w hali przy pl. Teatralnym kibiców. Niestety, ekipa gości
zaliczyła po chwili serię punktową 9:0 i do przerwy było już tylko 33:31. Górnicy
powalczyli jednak do końca i zasłużenie wygrali 75:62.
Dla Górnika 22 punkty
zdobył Szymon Kurzepa, 12 „oczek” dorzucił Mateusz Ciuruś. Adrian Krawczyk
zamknął naszym usta z 21 punktami i Bóg wie iloma asystami. Zespół Borzemskiego
zakończył więc sezon na rozgrywkach regionalnych.
**
Nowy sezon przyniósł nowe
pomysły. Kilku zawodników z marcowych baraży zakończyło wiek juniora, pozostali
nowy sezon w rozgrywkach młodzieżowych zaczęli już pod okiem innego trenera.
I właśnie wtedy, późnym
latem 2013, chyba podczas wywiadu z nowym prezesem Stowarzyszenia Górnika,
padła wiadomość o zgłoszeniu młodzieńczej mieszanki do ligi amatorskiej.
Trenerem mianowano Borzemskiego.
Zaczęło się kompletowanie
składu. Pierwsze skrzypce mają grać byli już juniorzy z rocznika 1995 oraz
kończący wiek juniora chłopaki urodzeni rok później. Do składu dokoptowano
nieco starszych, „chętnych i zdolnych”, którzy w Górniku pojawili się po raz
pierwszy, nierzadko z ulicy.
Początek sezonu
biało-niebieska mieszanka ma udany. Kilkunastopunktowe wygrane z outsiderami, a
zwłaszcza kilkupunktowe zwycięstwo z mocnym średniakiem z Boguszowa (w składzie
Kacper Wieczorek) wrażenia na nikim nie robiły. Pierwsze schody pojawiają się
już w 4. kolejce. Górnicy mierzą się z innym debiutantem, czyli z zespołem
Harry Catering, który obok anonimowych amatorów ma jednak w składzie Marcina
Sterengę. Biało-Niebiescy, po straszliwych męczarniach i wielkich emocjach,
wygrywają po dogrywce 47:41. 21 punktów, 9 zbiórek i 7 przechwytów notuje Kurzepa, 10 punktów dorzuca trafiający kluczowe rzuty Mateusz Pilarczyk.
Sterenga kończy mecz z 22 „oczkami” i 12 zbiórkami.
Po czterech kolejkach
Górnik ma komplet zwycięstw i jest liderem. Przed górniczą młodzieżą jednak
najtrudniejsze testy. W szóstej serii spotkań przychodzi pierwsze
rozczarowanie. Po słabej grze Górnik ulega prowadzonej przez Mateusza Myślaka
Faurecii 50:58. Chłopaki Borzemskiego wyglądają koszmarnie rzutowo: trafiają
tylko 2 z 17 rzutów za 3 oraz 4 z 12 za 1, przegrywają do tego w asystach 6:12.
Górników pogrąża duet Sebastian Narnicki – Szymon Jaskólski, który wspólnie
zdobywa 33 punkty. Duet z Górnikiem związany, bo w końcu ten pierwszy gra w III
lidze, a ten drugi ma przeszłość i w III lidze, i w dwumeczu barażowym z
Zastalem.
Porażka z przeciętną
Faurecią kazała szufladkować rezerwy Górnika w ligowej szarzyźnie. Kolejny
poważny test czekał w 9. kolejce, gdy naprzeciw stanął meldujący się od lat w
czubie ligi zespół Boanerges (dawny AZET). Kolejny sprawdzian, kolejna porażka.
Górnicy ulegają rywalom 38:51, zostają w dodatku zmiażdżeni 15:33 w zbiórkach
oraz trafiają tylko 1 z 12 „trójek”.
W 10. kolejce dochodzi do
przełomu. Rezerwy pokonują wicemistrza 2013, IBIS Hotel (dawna Pierogowa Chata)
67:59, odskakując dopiero w ostatnich minutach meczu. Ojcem zwycięstwa jest
Mateusz Ciuruś, który trafia 6 z 10 rzutów zza łuku i kończy mecz z 24 punktami
i tytułem gracza kolejki. Do ekipy Borzemskiego dołączeni z ekipy juniorów
zostają Damian Durski i Łukasz Kołaczyński. Duet pamiętający dramatyczną serię
z Zastalem zdobywa razem 20 punktów. To niezły wyczyn, biorąc pod uwagę, że
obaj, w wieku 17 lat, stali się najmłodszymi graczami ligi.
Durski: „Przede wszystkim juniorzy to wiek
zbliżony do mojego. W „amatorce” grałem z ludźmi po nawet 20 lat starszymi. To
tez jest dla mnie nauka. Wiadomo, ze zawodnicy z ligi juniorów to moi
przyjaciele - także poza boiskiem”.
W następnej, rozegranej
awansem kolejce, Borzemski i spółka mieli ponownie twardy orzech do zgryzienia,
bo naprzeciw stanął lider rozgrywek i obrońca tytułu – Partners Nieruchomości.
Partnersi wygrywają 55:42, jak zwykle grając niezwykle zespołowo (czterech
graczy z dwucyfrową zdobyczą puktową). Górnicy pozwalają rywalom na 55%
skuteczność rzutów z gry, sami trafiają zaledwie 35%.
9 marca, po pauzie w 11
kolejce, przyszedł czas na kolejne starcie ze ścisłą czołówką. Górnik pokonuje
Drink Team 55:46. Dzieje się to za sprawą podkoszowych. Duże słowa uznania
należą się Adamowi Adranowiczowi, autorowi 14 punktów, wracającemu do gry po
koszmarnych kontuzjach.
Rezerwy Borzemskiego,
grające pod oficjalną nazwą Górnik Trans KFC Victoria, zakończyły sezon
regularny z 9 wygranymi i 3 porażkami. Dało to dość odległe, 4. miejsce (w
stawce 13 zespołów). Pierwszy w tabeli był niepokonany Partners Nieruchomości. Nadszedł
czas na playoffs.
W I rundzie Górnicy
zmierzyli się z IBIS Hotelem. W meczu nr 1 nie zabrakło emocji, bo prowadzeni
do boju przez Mariusza Karwika zeszłoroczni wicemistrzowie nie zamierzali łatwo
sprzedawać skóry. Karwik zdobył 17 punktów i zaliczył 12 zbiórek, ale to
rezerwy Górnika wygrały 62:54. 19 punktów (3x3) zdobył Damian Durski, 16 „oczek”
i 6 zbiórek dorzucił Szymon Kurzepa. Ekipa Borzemskiego wygrała pomimo porażki
na „deskach” 27:37. W całym meczu biało-niebiescy trafili 7 z 24 prób z dystansu
oraz 11 z 13 rzutów wolnych. Drugi mecz był już bez historii. Górnik wygrał
65:47, a 36 punktów i 20 zbiórek w tym meczu zanotowało trio
Adranowicz-Kurzepa-Durski.
W II rundzie biało-niebieskich
sprawdził obrońca tytułu. W sezonie regularnym Partners Nieruchomości pokonał
Górnika dość przekonywująco i nic nie wskazało na to, by teraz miało być
inaczej. Partners zagrali w swoim stylu, czyli ultra zespołowo, często dzieląc
się piłką. Trzech graczy obrońców tytułu zakończyło pojedynek z podwójną zdobyczą
punktową. W końcowym rozrachunku zdało się to na nic, bo to Górnicy po
wyrównanym meczu zwyciężyli 55:52. Kluczem
do zwycięstwa była wysoka obrona, która wymusiła aż 19 strat „Partnersów”
(Górnik miał 10 strat). Biało-Niebiescy zaliczyli w całym meczu 14 przechwytów,
prym w tym względzie tradycyjnie wiódł Kurzepa. Kolejny dobry mecz w playoffs
zagrał Durski – autor 13 punktów, 3 asyst i 3 przechwytów (5/11 z gry), 14
punktów, choć na słabej skuteczności 27% z gry, dodał od siebie Mateusz Ciuruś.
Górnik wygrał pierwsze starcie, ale wyrównany mecz pokazał, że ta seria była jeszcze daleko od
zakończenia.
W pojedynku nr 2 najsłabszy
mecz sezonu zalicza Kurzepa (tylko 5 punktów, 2/9 z gry), niewidoczny jest
Durski. Górnicy przegrywają 44:50. 18
punktów dla „Partnersów” rzuca Bartosz Frydryszak, 11 punktów i 6 asyst dorzuca
Tadeusz Bujnowski. Biało-Niebiescy grają słabo w obronie, pozwalając rywalowi
na 55% skuteczność za 2, sami trafiając tylko 37% rzutów. Rezerwy przegrywają
także wyraźnie walkę o zbiórki (27:40). Sam Marcin Stawiarz zdominował
podkoszowych Borzemskiego, zaliczając 15 zbiórek. O awansie do wielkiego finału
miał więc zadecydować trzeci mecz.
27 kwietnia w hali przy
ul. Wysockiego ponownie oglądamy bardzo wyrównany mecz. Dopiero czwarta kwarta,
wygrana przez Górników 23:15, rozstrzygnęła tę serię. Rezerwy wygrały 46:36, a 22 punkty zdobył duet Durski-Kurzepa (ten
drugi dorzucił jeszcze 9 zbiórek). Partners został zatrzymany na jedynie 30%
skuteczności z gry (36% za 2), nie dominował też na „deskach”. Co najważniejsze,
ekipa Borzemskiego zatrzymała opartą na asystach zespołową grę rywali (w całym
meczu tylko 6 asyst).
Po męczarniach w I
rundzie z boguszowskim Court BG (wygrana 2:1. w tym decydujący mecz po
dogrywce) i pokonaniu grającego bez swojego lidera Boanerges, do finału po
cichu wszedł Drink Team – drugi zespół sezonu regularnego.
Pierwszy mecz finałów
Górnik wygrywa 52:40, choć Drink Team się nie poddawał. Po serii punktowej 9:0
zbliżył się do Górników na trzy punkty (33:30). Po chwili jednak swoją serię
punktową w odwecie zainkasowały rezerwy i było już 45:32. W Drink Teamie dość
niespodziewanie najlepszym graczem na boisku był podkoszowy Dawid Wierzbicki,
autor 14 punktów i 12 zbiórek. U Borzemskiego prym wiedli również podkoszowi.
Kurzepa miał 18 punktów i 8 zbiórek, a Adranowicz mógł się pochwalić double-double: 13 „oczek” i
11 zbiórek.
W opisywanym na samej
górze meczu nr 2 emocji nie brakowało. Były cztery remisy i sześć zmian
prowadzenia. Zimną krew zachowali jednak ci młodsi, czyli Górnik, wygrywając
47:45 i sięgając po mistrzostwo wałbrzyskiej ligi amatorskiej w swoim
debiutanckim sezonie.
Rok wcześniej biało-niebiescy nie byli w stanie sprostać przeszkodom w lidze juniorów. Pomimo walki do końca z Zastalem, Borzemski i spółka schodzili z parkietu na tarczy. W lidze amatorskiej też zawahań formy nie brakowało. Biało-Niebiescy znowu postanowili jednak powalczyć. Tym razem się udało.
W wielu spotkaniach Górnicy po prostu rywali zabiegali. To okazało się
kluczem do sukcesu.
„W lidze amatorskiej na pewno można nauczyć się podejmować walkę pod koszem,
w rywalizacji ze starszym, większym zawodnikiem. W lidze juniorów zarówno jest
wysoki poziom gry ze względu na to, że zawodnicy są w tym samym wieku i maja
tyle samo siły (lub nawet więcej). W lidze amatorskiej są starsi zawodnicy i, z
tego co zauważyłem, słabsi kondycyjnie. Dzięki wyciskowi trenera na treningach mieliśmy lepszą kondycje i
nauczyliśmy się podejmować bardzo ważne decyzje w trakcie meczu. Dzięki temu udało
nam się wygrać ligę amatorską, z czego byliśmy wszyscy dumni.” - podsumował Szymon Kurzepa.
Oto skład rezerw Górnika:
Pierwsza piątka:
Dariusz Koj
Adam Adranowicz
Szymon Kurzepa
Mateusz Ciuruś
Marcin Ciuruś
Rotacja:
Damian Durski
Łukasz Kołaczyński
Marcin Jeziorowski
Michał Piskorski
Mateusz Pilarczyk
Miłosz Balcerzak
Grali też: Wojciech
Dworak, Michał Stopiński, Wojciech Simm i Łukasz Kurpiel.
Szymon Kurzepa to MVP
finałów, został też wybrany do najlepszej piątki ligi. Sezon regularny w „amatorskiej”
zakończył ze śr. 17.1 pkt i 7.7 zb (liga amatorska grała 4x10 min z zatrzymywanym czasem tylko w ostatnich trzech minutach czwartej kwarty, gdy przewaga jednej z drużyn nie była wyższa niż 20 punktów). Ten skrzydłowy grał też w lidze
dolnośląsko-lubuskiej, gdzie był, sumarycznie, najlepszym strzelcem rozgrywek. A
towarzystwo miał doborowe. Oto najlepsi strzelcy naszej ligi juniorów w sezonie
13/14:
- Kurzepa 14 m – 273 pkt
- Maciej Muskała (Turów) 13 m – 252 pkt
- Dawid Kołkowski (Śląsk) 14 m – 250 pkt
- Jakub Der (Zastal) 13 m – 230 pkt
- Witkor Sewioł (WKK) – 12 m – 207 pkt
- Marcel Ponitka (Zastal) – 11 m – 194 pkt
- Igor Wadowski (WKK) – 9 m – 179 pkt
Co łączy graczy z pozycji
od 2 do 7 powyższej listy? Wszyscy stawiali już kroki w dorosłym baskecie.
Muskała grał z Turowem w TBL i lidze VTB, a wywodzący się z wałbrzyskiego
Górnika Kołkowski oraz zielonogórzanin Der grają w rezerwach swoich klubów w II
lidze. Ponitka, Sewioł i Wadowski to młodzieżowi reprezentanci Polski i nadzieje
polskiej koszykówki. Pierwszy zaliczył epizod w Eurocup, drugi był liderem kadry Polski oraz najskuteczniejszym w rzutach za 2 graczem w całych ME U-16, a trzeci gra już regularnie w I lidze.
Kurzepa w ostatnim
sezonie ani razu nie znalazł się nawet na ławce trzecioligowego Górnika. Ma to
związek z jego trudnym charakterem, bo zbuntowany Kurzepa to femme fatale
wałbrzyskiej koszykówki. Sezon 2013/14, z powodów rocznikowych, był jego ostatnim w lidze juniorów.
Adam Adranowicz to
wychowanek Górnika. 23-latek ma za sobą epizod w ekstraklasie oraz solidne
występy w trzecioligowym Górniku Nowe Miasto. Po finansowym upadku Górnika
został wezwany z powrotem do biało-niebieskich. Zdążył zagrać w jednym meczu sezonu 2011/12 (świetna postawa w starciu z Maximusem Kąty Wrocławskie, 18 punktów), po czym
dopadła go seria kontuzji i do zespołu już nie wrócił. W grających w lidze
amatorskiej rezerwach pojawił się w 5. kolejce i stopniowo wracał do bardzo
dobrej dyspozycji.
Dariusz Koj to postać
nowa w biało-niebieskim świecie. Wysoki, kawał chłopa. Po początkowych
trudnościach znalazł sobie miejsce w zespole. Do tego odegrał kluczową rolę w
drugim meczu finałów, gdy przy stanie 45:45, na kilkanaście sekund przed końcem
meczu, w kapitalny sposób zablokował Rafała Pomjana, którego od kosza dzieliło wykonanie prostego lay-upa.
Bliźniacy ksero, czyli
bracia Ciuruś reprezentują przeklęty w Górniku rocznik 1995. Przez całą swoją
karierę miotali się po różnych grupach wiekowych, bo ich rocznik był liczbowo
mocno zaniedbany. W wieku kadeta trafili nawet na wypożyczenie do Górnika Nowe
Miasto. Choć bardzo podobni z wyglądu, różnią się na boisku. Mateusz (wybrany
do drugiej najlepszej piątki ligi) to typ strzelca, podczas gdy Marcin jest
typowym rozgrywającym starej daty, który najpierw myśli o podaniu, a dopiero
potem o rzucie.
Damian Durski, Łukasz
Kołaczyński i Marcin Jeziorowski to trójka juniorów z rocznika 1997, która
dołączyła do zespołu rezerw w trakcie rozgrywek. W komplecie zajęli z Górnikiem
czwarte miejsce w Mistrzostwach Polski U-14 w 2011, a w 2013 doszli do
półfinałów. Chudy niczym patyk rozgrywający Kołaczyński od początku swojej
kariery w młodym Górniku był ważną postacią, atletyczny Durski zaczynał jako
zmiennik, a obecnie stanowi o sile ekipy juniorów (8. strzelec ligi),
natomiast Jeziorowski zrobił chyba największy postęp, bo jeszcze w młodzikach
miał spory problem zmieścić się w składzie meczowym.
Trio Miłosz Balcerzak,
Michał Piskorski i Mateusz Pilarczyk to rówieśnicy Kurzepy z rocznika 1996,
którzy zakończyli właśnie wiek juniora. Balcerzak jest wychowankiem Górnika,
pozostali zaczynali w Górniku Nowe Miasto. Pilarczyk w kategorii kadeta (razem
z Kurzepą) został nawet wypożyczony do Turowa Zgorzelec, po czym zaliczył
roczny rozbrat z koszykówką. Powrócił do gry w zeszłe wakacje.
Sukces tej mocno
sklejanej drużyny to duża zasługa trenera Michała Borzemskiego. Jakim zawodnikiem
w III lidze był Michał wszyscy wiemy. A jakim jest trenerem? Tu głos trzeba
oddać jego podopiecznym:
Miłosz Balcerzak mówi o
inspiracjach z najlepszej ligi świata:
„Pod względem czysto taktycznym, Michał Borzemski to trener
u którego filozofia gry polega na twardej obronie, dobrym zastawieniu i zbiórce,
a co za tym idzie próbie przeprowadzenia szybkiego ataku "run and
gun" w stylu Golden State Warriors. W ataku pozycyjnym wdrożenie myśli
Coacha K [Mike Krzyzewski – trener uniwersytetu Duke – przyp. red.], czyli
osławiona "gałka", próby penetracji, rozbicie obrony przez trójkąt
przy pick and rollu, szukanie extra passa, wykorzystywanie otwartych pozycji
przy rzutach za 3. Pod względem trenera-człowieka jest typem, który zaraża
swoim optymizmem. Ma dobry kontakt z zawodnikami, jest duszą zespołu, trenerem grającym
ze swoim zespołem. Coś w rodzaju Doca Riversa [trener Los Angeles Clippers - przyp. red.].”
Szymon Kurzepa trenerowi Borzemskiemu zawdzięcza w ogóle związek z
koszykówką:
„Trenerowi Borzemskiemu wiele zawdzięczam, ponieważ dzieki niemu zacząłem
przygodę z koszykówką. Pamiętam jak mi zaproponował rozpoczęcie treningów, gdy
byłem jeszcze w gimnazjum. Było to w Gorniku Nowe Miasto. Bylem tą propozycją
bardzo zdziwiony, nawet nie myślałem o trenowaniu. Bardzo sie cieszę, że go
poznałem.”
Marcin Ciuruś o tym, co wyróżnia coacha Borzemskiego z tłumu (nie chodzi o
łysinę):
„Z trenerem Borzemskim ja, jak i większość zespołu, współpracowałem już
drugi sezon z rzędu. Rok wcześniej byliśmy o krok od awansu do rozgrywek
centralnych ligi juniorów, w tym sezonie udało nam się zdobyć mistrzostwo
lokalnej "amatorki". Trener na treningach wymagał od każdego sto
procent zaangażowania, skupienia i walki. Najwięcej uwagi i czasu poświęciliśmy
na ćwiczeniu rożnych wariantów defensywy. To, co różni trenera Borzemskiego od
innych szkoleniowców to wiara w każdego ze swoich zawodników od pierwszej do
ostatniej minuty meczu i ciągłe wpajanie im pewności siebie i wiary we własne
umiejętności.”
W ciepłych słowach o Borzemskim wypowiada się też Damian Durski:
„Z trenerem Borzemskim miałem już przyjemność trenować podczas zeszłego
sezonu juniorów. W tamtym rozgrywkach naprawdę bardzo mi się podobało jak
prowadzi treningi. Bardzo dużo nauczyłem się właśnie tam, grając pod jego okiem
ze starszymi kolegami. Zawsze mówił, nad czym trzeba popracować i na to też
zwracałem szczególną uwagę. Mam nadzieje, że to nie będzie ostatni sezon, gdy
mogę z nim pracować.”
W przyszłym sezonie Górnicy zagrają w II lidze. Zgraja Borzemskiego natomiast,
ku chwale Górnika, ma ogrywać się w III lidze.
Nie wiem kto to pisał ale chyba nie oglądał końcówki tego spotkanie. Bo Jeden z "Liderów" Dawid Wackowski Drink Teamu, owszem wszedł na boisko przy remisie lecz posiadanie piłki było po stronie DT a nie Górnika wtedy "lider" Wacek dostał piłkę i jak już kilka krotnie wcześniej wdał się w kozłowanie co przy szybkich obwodowy graczach Górnika zakończyło się stratą. Wtedy Wacek w akcie desperacji a nie przemyślanej decyzji sfaulował rywala zamiast próbować wybronić akcję. I tak właśnie praca całego zespołu przez cały sezon marnuje jeden "Sęp"
OdpowiedzUsuńJa pie....ę :D :D :D :D nie mów do mnie Wacek bo tego nie lubię :D :D :D .Z tego co wiem to liga jest dla wszystkich więc zagraj w przyszłym sezonie pokaż na co ciebie stać a później komentuj :D :D. Po drugie człowieku ja mam 34 lata i sram na twoją opinię , liderem drużyny nie jestem za takiego się nie uważam i w całej drużynie takiego też raczej nie znajdziesz , zresztą ja nie mam siły się tłumaczyć :D . Natomiast cieszę się ze udało nam się zajść tak wysoko i ze przegraliśmy ostatni mecz tylko 2 pkt grając tak naprawdę w 7 gdzie średnia wieku to ponad 30 lat :D i od początku byliśmy przedstawiani jako drużyna ze środka tabeli :D .A to czy straciłem piłkę kozłując czy ją kulając to już naprawdę mało ważne , po prostu tak się stało :D Więc się nie spinaj .
Usuń