Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

598 km od koszykarskiego wyzwania


Ameryka. Rok 1975. W farmerskim miasteczku na południu stanu Indiana bliżej nieznany światu 19-latek skończył przerzucać bele siana. Dokładnie 1300 bel siana. Chwilę później wskoczył do samochodu, gdzie przebrał się w strój sportowy, a siedzący za kierownicą brat obrał kurs na Mitchell, niewiele większą, oddaloną od ich rodzinnego French Lick o 40 km, mieścinę z tego samego stanu.

- Przerzucałeś siano? – zapytał trener King
- Tak, proszę Pana – odpowiedział 19-letni młodzieniec
- Twoje ramiona pewnie są mocno przemęczone – stwierdził King
- Ledwo mogę je podnieść – odparł nastolatek

W Mitchell najlepsi młodzi koszykarze stanu zagrali z drużyną chłopaka, który jeszcze niedawno przerzucał bele siana. Bob King, szkoleniowiec Indiana State University, przyjechał na południe obejrzeć w akcji chłopaka z French Lick. Zmęczenie po ciężkiej robocie i obolałe ramiona obserwowanego młodzieńca nie napawały trenera Kinga optymizmem. Niesłusznie. 19-latek zdobył 43 punkty i 25 zbiórek. Trener King był pod wrażeniem 19-latka. Larry Bird, bo o nim mowa, niedługo po tym meczu był już na uniwerku Indiana State, a po latach jest wymieniany w gronie pięciu najlepszych koszykarzy w historii.

Wyżej opisana historia pochodzi ze wspólnej książki Larry’ego Birda i Magica Johnsona pt. „When the Game Was Ours”. Książki, którą teraz czytam i którą pewnie jeszcze zacytuje na blogu nie raz.

Larry Bird w 1975 roku przerzucał przez wiele godzin siano. Nasz Górnik, za kilka dni, spędzi wiele godzin w podróży. Los dla biało-niebieskich nie był łaskawy, bo droga do wymarzonej II ligi jest dłuższa niż zakładano. I choć pewnie żaden z Górników w najbliższych dniach nie będzie przerzucał siana, to 598 km (wg Google), które dzieli Wałbrzych od miejsca rozegrania pólfinałów baraży, wydaje się niewiele mniej męczące.

Dystans do miejsca baraży, czyli Przemyśla, jednego z najstarszych miast w Polsce, znanego z religijnego zróżnicowania mieszańców, rzeki San oraz miejsca leczenia wielu rannych na Majdanie Ukraińców, pozostawia u kibiców grymas na twarzy. Prawie sześć stów na liczniku nie jest pocieszające również dla wałbrzyskich koszykarzy.

W naszej drużynie nie ma rzecz jasna drugiego Larry’ego Birda. Pewnie nikt nie rzuci 43 punktów. Nie będzie to miało jednak znaczenia, jeżeli nasi wytrzymają trudy podróży i codziennej gry przez trzy dni z rzędu.

Cóż, słowami mojego dyrektora liceum do swoich marudzących na trudy lekcji uczniów: „Nikt nie mówił, że będzie łatwo”. W trudnych chwilach koszykarskiego maratonu warto więc pomyśleć o 1300 belach siana Larry’ego Birda.



Pierwszy mecz w piątek, 11 kwietnia, o 16:00 z Pogonią Ruda Śląska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz