Szukaj na tym blogu

piątek, 21 marca 2014

W obronie biało-niebieskiej spuścizny

Było to dwa, trzy lata temu. Dokładna data uciekła mi z pamięci. Górnicy grali wyjazdowy mecz ze Śląskiem w słynnej „Kosynierce”. Nie pamiętam, czy był to mecz pierwszej drużyny, czy też juniorów. Pamiętam za to, że siedziska nie miały oparć, a biegnąca wzdłuż trybun poręcz wbijała mi się w plecy.

Rzeczywiście, z punktu widzenia komfortu oglądania koszykarskich spotkań, „Kosynierka” przypomina naszą ś.p. „Teatralną”. Też jest ciasno, trybuny też znajdują się tylko z jednej strony, podczas gdy z pozostałych spogląda na nas łysa ściana. Boisko gdzieniegdzie też przysłaniają kolumny, podtrzymujące dach. Zarówno „Kosynierka”, jak i „Teatralna” to historyczne miejsca dla lokalnych drużyn koszykówki. Hale-staruszki w centrach swoich miast, przed laty będące również centrum sportowych wydarzeń, ostatnio reanimowane na jeden-dwa sezony, gdy to ich gospodarz podnosił się z kolan po spektakularnych organizacyjnych upadkach. Dziś albo zniknęły z koszykarskiego krajobrazu miasta („Teatralna”), albo służą koszykarskim latoroślom („Kosynierka”).


A więc siedzę sobie na trybunach „Kosynierki”. Od razu w oczy rzucają mi się te wszystkie małe rzeczy, które każą kochać swój lokalny zespół.

Środek parkietu starej wrocławskiej hali: wielkie logo WKS-u od razu informuje przyjezdnych, gdzie się znajduje. Nie ma mowy o nieporozumieniach. Trzy ściany wokół parkietu: banery z legendami Śląska, czy to trenerskimi, czy zawodniczymi: Łopatka, Urlep, Zelig, Wójcik, Tomczyk, Miglinieks, jest nawet Lynn Greer.

Hala „Orbita”. Umieszczona w samym środku wrocławskiej sypialni spełnia dziś rolę domu ekstraklasowego Śląska. Pod dachem obiektu wiszą ciemnozielone banery, symbolizujące 17 tytułów mistrza Polski WKS-u. Możesz nie lubić Śląska, możesz być do niego wrogo nastawiony, ale te banery robią piorunujące wrażenie.

Obrazy z obu hal na dobre rozbujały moją wyobraźnię. Rozmarzyłem się, wyobrażając sobie podobne banery gdzieś w Wałbrzychu. Banery upamiętniające piękną przeszłość Górnika. O klubowym logo na środku parkietu zbyt długo nie myślałem, wiedząc, że brak praw własności do hali będzie kazał na parkiecie umieszczać bardziej neutralne malowidła. Szkoda.

 15 marca, całkiem niespodziewanie i znienacka, dwa wielkie banery zawisły pod dachem hali w kompleksie Aqua-Zdrój (wymyślmy nazwę dla samej hali, bo określanie jej nazwą całego kompleksu brzmi pokracznie i koślawo!).


Genialny pomysł! Czekałem (zresztą chyba nie tylko ja) na to od lat. I choć debiut jednego z banerów był wyjątkowo niezręczny (zawisł „głową” do dołu), a podział na „baner mistrzowski” i „baner wicemistrzowski” (zamiast np. wykonania dwóch, symbolizujących pojedynczo wyłącznie mistrzostwo ’82 i ’88) wydawał się kontrowersyjny, to ludzie w klubie i tak zasłużyli na słowa uznania.

Ok, mamy banery mistrzowskie. W halach Śląska na widzów spogląda dodatkowo kawał płótna, upamiętniający karierę Macieja Zielińskiego. We Wrocławiu zadbali o koszykarską spuściznę. I tą zawodniczą, i tą związaną z tytułami. Nie możemy być od nich gorsi. „Płachty” z mistrzostwami i wicemistrzostwami można już w Wałbrzychu odfajkować. Ale co z zawodnikami i trenerami?

Drogi Zarządzie Stowarzyszenia Górnik Wałbrzych 2010, czas pójść za ciosem i podwiesić pod sufit naszej nowej hali kilka nowych posterów/płacht/banerów.

Oto kandydaci:

*Roma Głowa – w 1946 roku powołał sekcję koszykówki w Wałbrzychu.

*Stanisław Kiełbik – wychowanek Górnika, reprezentant Polski, z Górnikiem mistrz Polski 1982 i 1988, wicemistrz 1982, 1983, 1986, mistrz Polski juniorów 1979, 1980. Biało-Niebieskich opuścił jedynie „z musu”, gdy to przeniósł się do Śląska by odbębnić służbę wojskową. Zawodnik pierwszej drużyny Górnika w latach 1977-85, 1987-90. Prawdopodobnie pierwszy ligowiec, który trafił za trzy po wprowadzeniu takiej możliwości do zasad gry (do dziś trwają spory, kto był pierwszy).

*Zenon Kozłowski – wychowanek Górnika, mistrz Polski 1988, wicemistrz 1981, 1983, 1986, najwięcej meczów w biało-niebieskim trykocie w historii (424, w latach 1973-90, nikt nie jest nawet blisko tego wyniku). Trudno sobie wyobrazić tytuł mistrzowski 1988 bez Kozłowskiego. Tym bardziej, że w tym czasie Mieczysław Młynarski był w Lechu Poznań.

*Wojciech Krzykała – mistrz Polski 1988, wicemistrz 1981, 1983 i 1986, później wieloletni trener młodzieży Górnika oraz pierwszego zespołu. W 2011 zadziwił wszystkich, zajmując z młodzikami Górnika czwarte miejsce w Polsce.

*Jan Lewandowski – legendarny trener Górnika, z biało-niebieskimi mistrz Polski 1988 oraz mistrz Polski juniorów 1979, 1980.

*Mieczysław Młynarski – czy jest ktoś, kto o nim nie słyszał? Reprezentant Polski, król strzelców Igrzysk Olimpijskich w 1980, z Górnikiem mistrz Polski 1982, wicemistrz Polski 1981, 1983 i 1986, czterokrotny król strzelców ekstraklasy, sześciokrotnie wybierany do najlepszej piątki sezonu w ekstraklasie, rekordzista ekstraklasy pod względem średniej zdobyczy punktowej, rekordzista ekstraklasy pod względem liczby punktów w jednym meczu: 90. Trzeci w historii Górnika pod względem ilości rozegranych spotkań. Uff… dużo tych wyróżnień. Później, jako (teoretycznie) drugi trener, poprowadził Rafała Glapińskiego i spółkę do wicemistrzostwa Polski juniorów starszych w 2000 roku. W 2003 zdobył z juniorami brąz MP (Salamonik, Stochmiałek), a rok wcześniej był czwarty w Polsce.  

*Tadeusz Reschke – reprezentant Polski, mistrz Polski 1982 i 1988, wicemistrz 1981, 1983 i 1986. W Górniku w latach 1975-88. Drugi w historii Górnika pod względem ilości rozegranych meczów. Bez jego postawy pod koszem w roli fałszywego środkowego nie byłoby mowy o kolejnych medalach.

*Stanisław Rytko – legendarny trener Górnika, człowiek budujący podwaliny pod późniejszego dwukrotnego mistrza Polski. W Górniku w latach 1948-50, 1954-57, 1961-72, 1975-79. Z Górnikiem awansował jako trener do II oraz do I ligi (dzisiejszej ekstraklasy).

*Jerzy Sterenga – wieloletni reprezentant Polski, najlepszy strzelec reprezentacji podczas ME 1957 w Budapeszcie. Z Wałbrzychem związany od czasów powojennych do śmierci w 1999 roku. Jeden z tych, którzy budowali koszykówkę w Wałbrzychu. Od lat 50. zajmował się szkoleniem w Górniku. Dziadek Marcina, Michała i Macieja Sterengów, którzy przez lata grali w Górniku.

Długa lista. Ale mogłaby być jeszcze dłuższa. Cała wyżej wymieniona dziewiątka zasłużyła na baner bo miała swój duży udział w tworzeniu tożsamości wałbrzyskiej koszykówki, choć trudno sobie na dzień dzisiejszy wyobrazić dziewięć płacht, zwisających z konstrukcji dachu hali przy ul. Ratuszowej.

Załóżmy więc, że w klubie znaleziono środki na trzy banery. Kto powinien „zawisnąć” pod sufitem? Hmm… Żadnego z wyżej wymienionych nie miałem szans zobaczyć w akcji (no, może tylko Młynarskiego, Krzykałę i Kiełbika w roli trenerów), swoją powyższą listę opierając w głównej mierze na wertowaniu stron książek, słuchaniu opowiadań i anegdotek starszych ode mnie oraz na  przeglądaniu stron internetowych. Ok., spróbujmy. Moja trójka:

Młynarski. (pewniak)

Kiełbik.

Reschke.


Po co te banery? Po co tyle zachodu, zapytacie? W obronie biało-niebieskiej spuścizny, odpowiem. 

No i po to, by jakiś drugi szaleniec nie tracił w przyszłości kupy czasu nad rozmyślaniem, kto w jego ulubionym klubie jest nieśmiertelną legendą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz