Szukaj na tym blogu

piątek, 6 grudnia 2013

Moje spotkanie z Dirkiem B.


Najszybszą drogą z hali sportowej do hotelowego lobby kompleksu Aqua-Zdrój jest skorzystanie z windy. Kilka sekund i jesteśmy na miejscu. Od recepcji hotelu dzieli nas już tylko dziesięciometrowy wąski przesmyk i ciężkie, szklane drzwi. 

Po konferencji prasowej, która odbyła się zaraz po starciu Turowa Zgorzelec z Lietuvosem Rytas Wilno, we wciąż pachnącym nowością lobby roiło się od koszykarskich vipów, z których wyróżniał się mierzący 210 cm Adam Wójcik. Moją uwagę przykuł jednak ktoś inny.

Dość wysoki i dość opalony facet o smukłej sylwetce i w dobrze skrojonym ciemnym garniturze kierował się wolnym krokiem w stronę hotelowego parkingu. Pomyślałem sobie: „Teraz albo nigdy”. Podszedłem do niego i szturchnąłem lekko za rękaw garnituru. Dirk Bauermann obrócił się w moją stronę, a ja wymamrotałem w pośpiechu:

- Excuse me coach, Could we have a quick interview with you? (Przepraszam panie trenerze, czy można prosić o szybki wywiad?)

Pytanie wyszło w liczbie mnogiej, bo wywiad planowałem zrobić z „Nowakiem”, który współpracuje i z naszym górniczym portalem, i z lokalnymi mediami.

Wymarzona odpowiedź padła z ust trenera natychmiast.

- Sure! (Jasne!) – odpowiedział z iście amerykańskim luzem trener Bauermann

Jako miejsce wywiadu zaproponowałem ciemne sofy naprzeciw wejścia do sali konferencyjnej. Trener Bauermann na wstępie z żalem przyznał, że nie może poświęcić nam za dużo czasu. Nie ma problemu. Jeszcze pięć minut wcześniej nie wierzyłem, że do rozmowy z trenerem polskiej kadry może w ogóle dojść. Dlatego też, razem z „Nowakiem”, zadajemy kilka przygotowanych na poczekaniu pytań. Bauermann odpowiada. Udało się! Zrobiliśmy wywiad!

Mam na koncie kilka wywiadów w języku polskim. Wywiad z niemieckim trenerem polskiej reprezentacji był pierwszym, jaki zrobiłem po angielsku. Co innego jednak wydało mi się bardziej niesamowite, a mianowicie uściśnięcie ręki postaci jakby z innego świata, człowieka żywcem wyrwanego z ekranu telewizora.

Podczas rozmowy nie czułem się spięty. Może dlatego, że kilkanaście minut wcześniej tłumaczyłem wypowiedzi coacha Bauermanna na konferencji prasowej, a potem zrobiłem sobie z nim pamiątkowe zdjęcie. Matti, którego kojarzycie z prowadzenia klubowej strony Górnika, był odpowiedzialny za fotografię. Gdy pojawił się problem z aparatem, który sprzeciwiał się uwiecznienia chwili z trenerem, trzeba było szybko szukać aparata-zastępcy. Czas zrobienia zdjęcia niebezpiecznie się wydłużył, co trener Dirk przyjął z uśmiechem na ustach, mówiąc „Bez pośpiechu. Samolot powrotny mamy dopiero jutro rano”.

Pani Katarzyna, około 30-letnia polska wykładowczyni prawa międzynarodowego ze  Szwajcarii, powtarza nam na studiach podyplomowych, że pierwsze 120 sekund autoprezentacji przed nowym rozmówcą wyrabia opinię o osobie na dobre. Bauermann regułę 120 sekund opanował w piorunującym stylu. Zwłaszcza na angliście.

Bauermann  świetnie, zresztą jak wielu Niemców, mówi po angielsku. Jego czyściutki amerykański akcent olśniewa. Akcent musi mieć wiele wspólnego z jego krótką przygodą trenerską na kalifornijskiej uczelni Fresno State, znajdującej się w centralnej części stanu, bez dostępu do oceanu, mniej więcej w połowie drogi z Los Angeles do San Francisco. Bauermann w Stanach trenował przed ponad dwudziestoma laty, ale widać, że czasu w Kalifornii nie zmarnował na surfowaniu i wylegiwaniu się pod palmami.

Oprócz akcentu, niemiecki szkoleniowiec imponuje stylem bycia, który jest hmm… bardzo zachodni. Przykładem na przyjazne nastawienie niech będzie krótki small talk przy robieniu zdjęcia (przytoczony powyżej) oraz sama chęć na udzielenie spontanicznego wywiadu dwóm niepozornym chłopakom znikąd.

Wywiadu, w którym Dirk Bauermann dał się pokazać od strony metodycznej, analitycznej, niemal filozoficznej. Ze stoickim spokojem i cierpliwością profesora/ mędrca z odległej krainy/dyplomaty (do wyboru, do koloru) odpowiadał na nasze pytania i tłumaczył swoje racje.

Lietuvos w Wałbrzychu wygrał. Drik Bauermann miał więc powody do radości.

Swoje powody do radości miałem także i ja.  
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz