Minęło sporo czasu od
ostatniego wpisu o dzielnej postawie biało-niebieskich w III lidze. W tym
okresie okolicę zdążył pokryć śnieg. Poleżał, pogościł się i (na jakiś czas)
spakował walizki i odszedł. W ciągu diametralnych zmian klimatycznych Górnik
zdążył rozegrać dwa nieopisane na blogu mecze wyjazdowe: we Wschowie i w
Jeleniej. Nie miałem możliwości się na nich pojawić, dlatego też na blogu nie
było o czym fantazjować i ściemniać. Nasi oba mecze wygrali i mają piękny
bilans 8-0.
Kibice jednak nie czują
się syci. Są trochę jak politycy PiS-u w dyskusji na temat tragedii smoleńskiej
– ciągle im mało.
8-0?
Pff…
Kibice pragną więcej,
lepiej, szybciej, bardziej druzgocąco, bardziej perfekcyjnie. Seria sukcesów
kazała opróżnić szafy z trupów. Pamięć mocno się zatarła. Aktualny festiwal
zwycięstw, dający bilans 8-0 dość mocno „gryzie się” z zeszłorocznym pasmem
upokorzeń i bilansem 0-6. Ogrom postępu wałbrzyszan pod względem numerycznym
można porównać jedynie do wynalezienia koła przez ludzi pierwotnych.
Zarówno kibice, jak i
zawodnicy zapewne sięgają już wzrokiem poza horyzont regionalnych zmagań.
Gdzieś tam w oddali majaczy punkt docelowy, raj utracony – baraże. Biało-Niebieska
załoga zdecydowanie podąża w ich kierunku, ale ryzyko zgubienia kursu wciąż jest
matematycznie prawdopodobne. Do baraży pozostało jeszcze pięć kolejek ligowych,
które zostaną rozegrane w czasie… czterech najbliższych miesięcy.
Sobotni mecz we Wrocławiu
z nieopierzono-nieobliczalną młodzieżą WKK to najbliższa kłoda rzucona pod wałbrzyskie
nogi. W pierwszym meczu u siebie Górnicy odegrali scenę z filmu „Mistrz
kierownicy ucieka”. Po dwudziestu minutach biało-niebiescy mistrzowsko uciekli
na 28 punktów i w drugiej połowie postanowili poprzyglądać się, czy wrocławskie
urwisy, gdzie boiskowy weteran miał 18 lat, a nowicjusz 15, są w stanie trochę
ich podgonić. Cóż, okazało się, że są. Górnik wygrał tylko 12 „oczkami”.
Rok temu we Wrocławiu
polały się krew i łzy. W podkoszowym starciu ucierpiał Adrian Stochmiałek, a po
jego zejściu zaczęła cierpieć cała wałbrzyska drużyna. Wysoką przegraną
oglądało kilkunastu biało-niebieskich kibiców. Na szczęście od tamtego starcia
skład WKK zmienił się niemal w stu procentach, a i w Górniku doszło do paru istotnych
korekt.
WKK II opiera się na
młodzieżowych reprezentantach Polski. Dziś 15-, 16- i 17-letni koszykarze mają
z naszymi weteranami pewne kłopoty. Nie da się jednak oprzeć wrażeniu, że pewien
tajemniczy osobnik zwany Czasem jest wysoko na klubowej liście płac. Jego praca
powinna zaprocentować w niedalekiej przyszłości. Oby ta praca nie przyniosła
efektów za szybko tj. choćby 14 grudnia, w godzinie meczu z biało-niebieskimi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz