10.11.2013, 17:30
LIGA JUNIORÓW
Górnik - Śląsk
Wałbrzych, ul. Wysockiego
Październik 2009 roku.
Liga młodzików. Wałbrzych, Pl. Teatralny. Początkujący adepci koszykówki w
biało-niebieskich strojach goszczą rówieśników ze Śląska Wrocław. W kilka osób
postanowiliśmy zawitać do hali i wesprzeć górniczą młodzież dopingiem. Nikt wizyty
w niedzielny poranek w cuchnącej wilgocią hali nie żałował. Nasi
niespodziewanie ograli faworyzowanych wrocławian 106:101 po dogrywce, a 56
punktów dla Górnika zdobył Dawid Kołkowski. Minęły już cztery lata, a ja wciąż
dobrze pamiętam ten jeden z najbardziej ekscytujących i szalonych meczów ostatnich
lat w wałbrzyskim baskecie
Grudzień 2010. Liga
juniorów. Wałbrzych, Pl. Teatralny. Skazywany na pożarcie Górnik planowo
odstaje od Śląska. Nasi tracą już 16 punktów. Ale nie rezygnują. Nie ma dla
nich straconych piłek. W parterze można ich oglądać równie często jak w pionie.
Ich boiskowe poświęcenie zostaje obudowane ogłuszającym dopingiem kibiców w
wypełnionej po brzegi hali. Niczym żądna krwi wataha wilków, biało-niebiescy
rzucają się do odrabiania strat. Wygrywają 78:77, wyrywając WKS-owi wydawałoby
się pewne zwycięstwo. 41 punktów dla Górnika zdobywa Kacper Wieczorek. Bezsprzecznie
najbardziej nieprawdopodobny, horrorowo-bajkowy mecz ostatnich lat. Nie tylko biorąc
pod uwagę ligi młodzieżowe.
Styczeń 2012. Liga młodzików.
Wałbrzych, Pl. Teatralny. Po porażce we Wrocławiu 66:110, mało kto wierzy w
sukces na własnym parkiecie. Po bardzo wyrównanym meczu i niezwykle nerwowej
końcówce, Górnicy wygrywają 86:84. Wygrywamy, choć w ostatniej minucie ilość błędów
popełnionych przez wałbrzyszan przekraczała normę kilkakrotnie. 36 punktów dla
Górnika zdobywa Bartek Szmidt.
Rywalizacja z wrocławskim
Śląskiem to prawdziwa gratka dla kibiców. Miałem szczęście obserwować trzy powyższe
spotkania. Dobrze pamiętam tą adrenalinę, niekontrolowane wybuchy emocji i
finalną euforię.
Z drugiej strony, nie
zawsze było tak różowo. Koszykówka to nie amerykański film akcji, który zawsze
kończy się happy endem. Bywało dramatycznie. Bywało strasznie. O wielu
potyczkach z wrocławskim zespołem nie tylko ja chciałbym jak najszybciej puścić
w niepamięć.
Ligi młodzieżowe śledzę z
uwagą od czterech lat. Od tego czasu nauczyłem się klasyfikować pojedynki na:
Mecze-pewniaki, czyli
takie, w których nasi wygrywają różnicą co najmniej 30 punktów. Już przed meczem
jest jasne, że wygrana to tylko formalność. Wydaje się, że nawet grając bez
jednej nogi mecze-pewniaki powinny być zwycięskie.
Mecze walki, czyli ciężko
wskazać faworyta. Takich spotkań jest stosunkowo mało, ale się zdarzają.
Mecze z WKK, czyli
koszykarska rzeź piłką koszykową (mowa o zespołach z tego samego rocznika). W
większości przypadków nasi są miażdżeni przez wrocławian w mało humanitarny
sposób. Wyjątkiem jest rocznik 1997, który swoim rówieśnikom z WKK stawia opór.
Były już porażki jednym punktem, pięcioma punktami i dziewięcioma. Wciąż
blisko, lecz wciąż bez zwycięstwa z WKK w pełnym składzie.
Na koniec najciekawsza
kategoria.
MECZE DEFINIUJĄCE.
Wyszczególnione na
początku wpisu trzy potyczki ze Śląskiem były meczami definiującymi, czyli
takimi, które określiły wartość górniczego zespołu. Mecze definiujące wskazują
miejsce biało-niebieskich w szeregu. W meczach definiujących Górnik nie jest
faworytem, ale, przy, sprzyjających okolicznościach, istnieje iskierka nadziei
na wygraną. Iskierka ta tli się nieśmiało w kącie. To od biało-niebieskich
zależy, czy rozświetli się z pełną mocą i spali rywali ze wstydu. Wreszcie,
mecz definiujący ukazuje właściwą wartość zawodnika. 25-35 punktów zdobytych w meczu-pewniaku
w kontekście meczu definiującego ma często niewielkie znaczenie. Zwykle, mecz definiujacy rodzi bohatera, prowadzącego kolegów do zaskakującej wiktorii. Kołkowski, Wieczorek, Szmidt. Przytoczone wyżej mecze takich bohaterów wyłoniły.
Niedzielny pojedynek ze
Śląskiem w lidze juniorów to mecz definiujący, choć złowrogo zbliżający się do
określeń takich jak "pogrom" i "bezradność", zamiast do "sukces" i "błysk". Juniorzy
Śląska grają przecież w II lidze, w roczniku 1996 mają komplet zwycięstw z
Górnikami. W dodatku, "trójkolorowych" reprezentuje nasz wychowanek Kołkowski.
Suche fakty i garść liczb
to atuty stojące po wrocławskiej stronie barykady.
Na szczęście, na boisko
nie wybiegają fakty i liczby, tylko ludzie.
A nowy mecz może zrodzić nowego bohatera.
Z tych trzech wymienionych meczow dla mnie najbardziej wartosciowa jest wygrana w 2010 roku i wyczyn Kacpra Wieczorka 41punktow.Wygrana pod wodza Kolkowskiego tez cenna ale z Slaskiem 2.Smutne jest to ze dzis z tej grupy chlopakow ktora pokonala Slask w 2010 zostal tylko Maryna,to pokazuje zgubna polityke klubu
OdpowiedzUsuń