Szukaj na tym blogu

czwartek, 6 czerwca 2013

Ciocia

31 maja. Słoneczny poranek. Pociąg relacji Kraków Główny-Przemyśl Główny przystaje na dworcu w Łańcucie. Kibice Górnika Wałbrzych, wyczerpani kilkunastogodzinną jazdą, wysiadają z pociągu. Właściwie to wytaczają się. Ku ich zaskoczeniu na mało imponującym, zniszczonym przez kolejne kartki kalendarza peronie ukazuje się kobieca postać w białym t-shircie i biało-niebieskim szalu. T-shircie logiem Górnika!  O co chodzi!? Pierwsze podkarpackie omamy!?

Nic z tych rzeczy moi drodzy.

Na dworcu wielką niespodziankę zrobiła nam pani Grażyna.

Jaka tam pani Grażyna....

CIOCIA GRAŻYNKA !!!!

Nie boimy się tego powiedzieć głośno: CIOCIA. Spokrewniona z nami biało-niebieską krwią. Prawowita członkini kibicowskiej rodziny Górnika. Wielka fanka wałbrzyskiej koszykówki swoim stażem zawstydzająca i mnie i Ducha i Ciebie, drogi czytelniku. Bo ciocia na Górniku pierwszy raz pojawiła się w połowie lat 70 !!! I nadal, w miarę możliwości, na mecze przychodzi, choć mieszka w dalekiej Łomży.


Takich kibiców tygryski lubią najbardziej. Pomimo geograficznych przeszkód tli się w nich iskerka wałbrzyskiego charakteru. Nutka lokalnego patriotyzmu. 

Z resztą jaka tam iskierka .... PŁOMIEŃ ! Jaka tam nutka.... CAŁA SYMFONIA !

Ktoś może sobie pomyśleć, że podróż kobiety w średnim wieku na drugi koniec Polski tylko po to, by obejrzeć paru zwykłych kibiców grających w koszykówkę to istne szaleństwo, czyste wariactwo. Myślcie sobie co chcecie, dla mnie to nieprawdopodobnie piękne.  Romulad Koperski, znany polski podróznik, powiedział kiedyś, że świat idzie do przodu tylko dzięki ludziom gorącym, nie letnim. Świat kibica będzie wiecznie żywy, dynamiczny i trwały dzięki "gorącemu" podejściu, reprezentowanym między innymi właśnie przez ciocię.  

Zadziwiające, jak wielką siłę oddziaływania na ludziach ma ten nasz Górnik Wałbrzych. Mnie siła oddziaływania rzuciła w stronę stworzenia tego bloga, nowojorczyka Korna zmusiła do oddania koszulki z meczu NBA w konkursie (wciąż trwającym),  ciocię przerzuciła z Łomży do Łańcuta.

Ciocia gorąco nas dopingowała w czasie turnieju, zaopiekowała się kontuzjowanym Mattim. Czuwała nad nami przez cały weekend. 

Poza turniejem czuwa za to nad niepamiecią młodszego pokolenia wałbrzyskich kibiców. To właśnie artykuły cioci, niczym koło ratunkowe, ratują historię Górnika przed utonięciem w głębinach zapomnienia. Chwała jej za to. 

Fajnie ciociu, że jesteś. 


1 komentarz: