Szukaj na tym blogu

piątek, 18 stycznia 2013

Życie po Wojciechu K.

(5-6) KKS Siechnice - (4-7) Górnik Wałbrzych, sobota, godz. 17.

Gmina Siechnice

Już od dłuższego czasu biało-niebiescy mieli spore trudności z dojrzeniem światełka w ciemnym tunelu. Światełka symbolizującego otwartą przestrzeń, wolność, zielone łąki, śpiewające ptaki na drzewach i zakochanych spacerujących brzegiem morza. W koszykarskim rozumieniu to całe światło, wolność i ptaki to II liga - świat jakże dla nas w obecnej sytuacji odległy, nieosiągalny.

Jeszcze w poprzednim sezonie mecz Górnika w Siechnicach definiował wartość wałbrzyskiego zespołu. W momencie gdy niewielu wierzyło, uwierzyli gracze. Po bardzo dobrym meczu minimalnie ulegli dużo silniejszemu niż dziś zespołowi KKS. Byłem na tym meczu i do dziś pamiętam jak płomyk nadziei, że przyjdzie lepsze właśnie wtedy zaczął się we mnie tlić.

Sezon później już wiemy, że mecz w Siechnicach nic w obrazie ciemnego tunelu nie zmieni. Światło koszykarze zasłonili sobie sami mizerną postawą na boisku, a kibole (bo chyba nie kibice) dorzucili od siebie aferę skarpetkową, o której piszą już w ogólnopolskich mediach. Aferę, która "godnie" naśladuje "mecz z taczką" z 2011 roku. Nie chcę rozpisywać się na temat wydarzeń po meczu z Kątami, bo:

1. O aferze powiedziano już dość. Na oficjalnej stronie klubu pod wpisem dotyczącym meczu pojawiło się rekordowe od wielu lat 65 komentarzy.

2. Co człowiek, to opinia. Każdy ma swoje zdanie na jej temat. Jedni "czyn" pochwalają, drudzy ganią, trzeci są gdzieś pośrodku. 

Osobiście nie mam nic przeciwko prowokacyjnym przyśpiewkom podczas meczu, które były nie mniej prowokacyjne od Wojciecha K. i jego skarpetek/getr/rajtuz.

Nie potrafię za to zrozumieć wtargnięcia grupy zamaskowanych ludzi do szatni celem przejścia w posiadanie brudnych i spoconych skarpetek/getr/rajtuz Wojciecha K.

Szybko o aferze jednak nie zapomnimy, a to dzięki karom DZKosz. Wkurza mnie jedynie, że głupi wybryk wyrzuca przez okno wszystko to, co kibicom (w tym mi) udało się osiągnąć. Flagi i transparenty na meczach, programy meczowe, uaktualnianie klubowej strony, profilu klubu na facebooku. Jako kibice w wielu elementach jesteśmy pionierami. Nie tylko we wtargnięciach do szatni rywala (aha to kibole.. zapomniałem), ale i w dopingu, organizacji i samej ilości widzów na meczach.

Jak wam się wydaje, czy wszyscy ci, którzy tworzą tą pozytywną atmosferę na meczach byliby w stanie srać (za przeproszeniem) we własne gniazdo przez niezwykły fetysz do spoconych skarpetek ?

Niemniej jednak,to nie pozytywy się sprzedają, a skandale. Tak, jak na nagłówkach ogólnopolskich gazet zagościła niegdyś wałbrzyska taczka, tak teraz obraz biało-niebieskiej koszykówki będzie się kończył na szatni gości w hali OSiR-u.

Wałbrzych (i sam Górnik) w umysłach przyjezdnych pozostanie więc trzecioligowy: peryferyjny, opłotkowy, marginesowy. Pozostaje w głowach obraz niezwykle poplamiony, często tanim alkoholem. Obraz, który bardzo boli każdego biało-niebieskiego wałbrzyszanina, w tym mnie. 

Wałbrzyski determinizm ? 

Kto wie. 

Każda próba zmiany wizerunku kończy się w punkcie wyjścia.

Po wyjeździe z miasta Wojciecha K. (JUŻ BEZ SKARPETEK) nic nie będzie takie samo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz