(4-6) Górnik Wałbrzych –
(5-5) Zastal Zielona Góra 90:71
Po czwartym zwycięstwie z rzędu i wreszcie po naprawdę niezłej grze
biało-niebieskich, nastroje kibiców muszą być świetne. Mina nam rzednie
jedynie, gdy obok liczby zwycięstw widzimy aż sześć porażek z pierwszych
sześciu kolejek. Jakże cudownie byłoby wymazać przeszłość, pozbyć się
wszystkich porażek, wyrzucić je do kosza na śmieci i nigdy więcej o nich nie
myśleć. Niestety, nie ma tak łatwo. Przeszłość będzie górników prześladować do końca
sezonu, sześć początkowych niepowodzeń schowa się pod łóżkiem i będzie straszyć
naszych koszykarzy podczas snu.
"Koszykarze z Wałbrzycha lubią chyba denerować swoich kibiców" - tak pierwsze minuty meczu skomentowały "Nowe Wiadomości Wałbrzyskie". Dużo w tym racji, bo początek spotkania z
Zastalem nie zapowiadał tak optymistycznego zakończenia. Nasi kolejny mecz
zaczęli koszmarnie, ospale, choć trzeba przyznać, że goście trafiali z każdej
pozycji. Zaczęło się od 0:8, później było 3:13 i trener Chlebda wpuścił do gry
Kacpra Wieczorka. Bohater meczu z Gorzowem tym razem Górnika nie zbawił, ale
jego rolę przejął ktoś inny. Ktoś, na kogo przebudzenie czekaliśmy bardzo
długo.
Mateusz Myślak, bo o nim
mowa, był bez dwóch zdań najlepszym z biało-niebieskich na parkiecie. Wreszcie
mieliśmy okazję oglądać takiego Myślaka, jakiego pamiętamy z gry w KK
Wałbrzych: szybkiego, dynamicznego, trafiającego zarówno po wejściach pod kosz
(w tym świetna akcja dwa plus jeden), jak i z dystansu. Od początku rozgrywek
Myślak wyraźnie zawodził (z resztą jak prawie cały zespół), grał bardzo
nierówno, a w ataku był nieskuteczny. Pierwsze niezłe spotkanie w jego
wykonaniu oglądaliśmy we Wschowie jako kilkunastoosobowa grupa wyjazdowa.
Wtedy, z 10 pkt, był aktorem drugoplanowym. W meczu z Zastalem wcielił się w
główną rolę, zdobywając 23 punkty i zaliczając kilka fajnych zagrań pod kosz do
Fedoruka i Wieczorka, zaraz po minięciu pierwszej linii obrony.
Myślak wzorowo też wyprowadzał większość naszych kontrataków, które ostatecznie zwaliły z nóg Zastal. W drugiej połowie górnicy zaskoczyli gości agresywną, ruchliwą obroną, która przyniosła sporo przechwytów. Punkty po szybkim przejściu z obrony do ataku (transition offense) zdobywali Borzemski, Murzacz i Myślak właśnie. Takiego Górnika Wałbrzych chcemy oglądać częściej.
Pierwsza piątka: (o Myślaku już pisałem, czas na pozostałą czwórkę)
H. Murzacz – w meczu z
Gorzowem notorycznie pudłował spod kosza i choć tym razem zaliczył kilka
boiskowych wpadek, to świetnie kończył kontrataki, trafił dwa razy za trzy (raz
piłka wykręciła się z obręczy) co nie zdarzyło mu się bardzo dawno. Podobnie
jak we wtorek w meczu juniorów starszych z Nysą Kłodzko (25 pkt), tak i teraz
był najlepszym strzelcem Górnika. 24 pkt z Zastalem.
A. Stochmiałek – kapitan
utrzymuje równą, wysoką formę. Pomijając mecz ze Spartakusem, jest niezawodny.
Na naszego „Kefo” trzeba chuchać i dmuchać, bo w razie jego urazu (o kontuzji
nawet nie wspominam) będziemy bezbronni pod koszem.
M. Fedoruk – słaby
występ. Parokrotnie fatalnie spudłował po podkoszowych manewrach. Na plus
jedynie jego punkty spod kosza po dograniu Myślaka. Niczym nie zachwycił i po
solidnym meczu ze Śląskiem na otwarcie sezonu, gdy zdobył 10 pkt, wciąż czekamy
na aż zaskoczy. 5 pkt.
S. Buczyniak - krótszy występ niż zwykle (pewnie poprosił o to trenera, bo nie chciał krzywdzić zespołu w którym zaczynał karierę i grał przez długie lata). Pomimo krótszego występu, swoje z dystansu trafił. 6 pkt.
Rezerwowi:
K. Wieczorek - zmienił Fedoruka i od razu umiejętnie ustawiał się pod koszem, gdzie dogrywał do niego po minięciu Myślak. Nie przejął meczu jak ostatnio, ale był efektywny w ataku. Mógł grać dłużej, ale miał problemy z faulami. 8 pkt.
M. Borzemski - dobry mecz człowieka-orkiestry w naszym klubie. Trafił raz z dystansu, bardzo ambitnie walczył w obronie, wymuszał faule, gdy wchodził pod kosz w szybkim ataku. 7 pkt.
S. Narnicki - dobry obrońca, mistrz wymuszania fauli ofensywnych. Szkoda jedynie, że zatracił gdzieś skuteczność z dystansu. 2 pkt.
Marcin Ciuruś - ponownie dostał od coacha końcówkę meczu, a Sławek Buczyniak oddawał mu piłkę do rozegrania. Raz miał pozycję do rzutu ale wolał zagrać kombinacyjnie, gdy po wejściu w "pomalowane" odgrywał do Fedoruka. Asysty jednak nie było, bo ten ostatni spudłował spod kosza. 0 pkt.
D. Kondratowicz - wszedł na ostatnie 1,5 minuty razem z Ciurusiem. Nie powąchał gry. 0 pkt.
Śpiączka biało-niebieskich z początku sezonu jest trochę jak kula u nogi, której nie możemy się niestety pozbyć. Liczy się jednak to, że nasi wyciągnęli wnioski z sześciomeczowego falstartu.
Na koniec optymistycznie, czyli ulubiona piosenka kibiców Górnika (no... może nie wszystkich):
sami Legionisci w tym mlynie.... Dawid
OdpowiedzUsuń