Szukaj na tym blogu

środa, 8 sierpnia 2012

Urodzinowy wpis

Z Górnikiem związany jest od lat. Z Wałbrzychem od zawsze. Zaczynał jako koszykarz w grupach młodzieżowych by po latach wrócić do klubu już w roli szkoleniowca biało-niebieskiej latorośli. W międzyczasie flirtował z pierwszą drużyną, gdzie był człowiekiem od wszystkiego: spełniał się w roli tłumacza, dzielił się własnym mieszkaniem z zawodnikami oraz asystował kolejnym sternikom wałbrzyskiego klubu. Od listopada 2009 roku jest pierwszym trenerem Górnika. Doceniany przez kibiców, słynący z żywiołowości Arkadiusz "Aron" Chlebda kończy właśnie 34 lata ! Wszystkiego najlepszego trenerze !


To już prawie trzy lata od czasu gdy coach Aron przejął stery nad - trzeba otwarcie przyznać - tonącym biało-niebieskim okrętem. Był rok 2009 a zdegradowany z ekstraklasy Górnik zaczął pierwszoligowe rozgrywki od bilansu 0-5. Ledwie 31-letniemu Chlebdzie przyszło debiutować przy garstce publiczności zgromadzonej w hali wałbrzyskiego OSiR-u (sam - czego dziś się wstydzę - na tym meczu nie byłem). Biało-Niebiescy ograli wtedy Znicz Pruszków 100:89. Coś, co wydawało się być krótkim epizodem, trwa do dziś. Po prawie trzech latach nasz trener ma się dobrze. Bogaty w doświadczenia kontynuuje swoją mozolną pracę na rzecz odbudowy wałbrzyskiego basketu.


Jako syn wałbrzyskiej ziemi, człowiek wywodzący się z górniczego środowiska, zyskał sympatię w oczach kibiców. Ci uwielbiają ludzi, którzy identyfikują się z miastem, klubem, tradycją. Fani są zobligowani stanąć murem za trenerem, który nowych koszykarzy zwykł oprowadzać wokół zdegradowanych kopalnianych szybów, tłumacząc historię oraz charakter miasta. Trudno nie doceniać szkoleniowca tak bezinteresownie zakochanego w koszykówce, szkoleniowca żywiołowo reagującego na boiskowe wydarzenia za pomocą energicznych okrzyków oraz bogato zdobionej gestykulacji.


Pomimo ledwie 34 lat, Chlebda ma na koncie niemało sportowych doświadczeń. Jako pierwszy trener Górnika odebrał także sporo surowych lekcji. Z pierwszego poważnego testu wyszedł obronną ręką. W kwietniu 2010 poprowadził wałbrzyszan do zwycięstwa z MOSiR-em Krosno, zapewniając nam tym samym utrzymanie w I lidze. Utrzymanie odbierane za spektakularny sukces, biorąc pod uwagę mizerny skład oraz fatalną kondycję finansową klubu. Następny sezon przyniósł bolesne porażki w Lublinie (74:75, trójka w samej końcówce pozbawiająca zwycięstwa) oraz u siebie z Politechniką (2 sek. do końca, prowadzimy trzema punktami, nie faulujemy, rywale trafiają na dogrywkę, w której okazali się lepsi). Ostateczny spadek z ligi i upadek klubu nie mają jednak nic wspólnego z trenerem, robiącym dużo (wszystko ?) by zespół mógł dalej funkcjonować. Nie tylko "Aronowi", ale także i kibicom żal było patrzeć jak nasz przetrzebiony niewypłacalnością skład dostaje łomot w ostatniej kolejce, w meczu z taczką w tle (a raczej to taczka była w centrum, a spotkanie w tle). W meczu, gdzie rywalem był... Znicz Pruszków - ten sam zespół, który Chlebda ograł w swym triumfalnym debiucie. Krótka przygoda naszego coacha zatoczyła koło. Pewien etap został zamknięty.

Nowy etap tworzy się od lata 2011. Nieco inny, przetworzony Górnik odbudowuje się na bazie wychowanków w III lidze. W ciągu pół roku biało-niebiescy przeszli długą drogę od porażek śr. różnicą 30 punktów do trzech zwycięstw z rzędu i ogrania lidera tabeli. Wielki w tym udział trenera Arkadiusza Chlebdy.


Sezon 2012/13 zbliża się wielkimi krokami. Przechodzący właśnie kolejną transformację górnicy mają powalczyć o awans. Za sterami ponownie zobaczymy naszego "Arona".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz