Kibice wracają do dyskusji. Razem z Mattim widzieliśmy lwią część pojedynków biało-niebieskich w ostatnim sezonie, będąc przy okazji dość blisko samego klubu. Czas na drugie wydanie słownych konfrontacji posezonowych. Konfrontacji dodajmy międzymiastowych. Wrocław vs.Opole (swoją drogą niezły paradoks - piszemy o wałbrzyskiej koszykówce z perspektywy naszego chwilowego, zamiejscowego zameldowania). Lecimy.
Największe zaskoczenie biało-niebieskiego sezonu 2011/12?
Matti:
administrator www.gornik.walbrzych.pl
student Politechniki Opolskiej
:
Ciężko wybrać jedną rzecz in plus. Ten sezon był praktycznie cały in plus zaczynając od gry młodych Górników, a kończąc na postawie kibiców biało-niebieskich. Ja wybrałem właśnie kibiców oraz fakt gry na "Teatralnej". Sądzę, że ta hala jest nam pisana i naprawdę smutno będzie ją opuścić, gdy będziemy przenosić się do Aqua Zdroju. Mam tylko nadzieję, że nowa hala będzie także szczęśliwa dla naszych koszykarzy - jak kiedyś hala przy pl. Teatralnym, oraz że na nowym obiekcie będziemy mogli liczyć na taką akustykę jak na "Teatralnej". Najbardziej zaskoczony jestem jednak postawą nas wszystkich, czyli kibiców wałbrzyskiego Górnika.
Przeważnie jest tak, że degradacja o ligę powoduje w zespołach koszykarskich marazm na trybunach. Kibiców jest mniej, o dopingu nie wspominając. A co dopiero degradacja o dwie ligi - do najniższego poziomu w Polsce. Mimo to, nam kibicom Górnika wyszło to na dobre. Nasz młyn wzrósł do poziomu jakiego od czasów gry w esktraklasie w Wałbrzychu nie było. Hala pękała w szwach na wszystkich meczach Górnika, o derbach nie wspominając. A jak przypomnę sobie nasz doping to wciąż mam gęsią skórkę. Cała ta otoczka meczów była lepsza niż w niejednym klubie ekstraklasy. W końcu także ruszyliśmy się na wyjazdy, zaliczając wszystkie, oprócz meczu w Zielonej Górze. Tak, to był świetny sezon, a nowy będzie jeszcze lepszy.
In minus: ZAANGAŻOWANIE MIASTA W KOSZYKARSKIEGO GÓRNIKA
Co z tego że Pan prezydent Szełemej był na meczu z Gimbasketem, skoro za słowami nie idą czyny. Oczywiście poczekamy do nowego sezonu i dokładnie będziemy patrzyli na Pana prezydenta, czy dorzuci pieniędzy koszykarzom. W ogóle niezrozumiałe jest dla mnie to wszystko. Dlaczego sponsorzy i miasto wspierają kluby typu Victoria PWSZ Wałbrzych czy KK Promet Wałbrzych ? (z całym szacunkiem dla tych klubów). Postanowiłem sam się przekonać i pójść na ich mecze. Siatkarska Victoria - poziom gry żenujący, nie było widać nawet cienia walki wałbrzyskich siatkarzy. Na trybunach troszkę lepiej (ale tylko troszkę) - trzech kibiców z dwoma bębnami, trzema trąbkami i transparentem (dopingujący na siedząco). Atmosfery to nie robi. KK Promet Wałbrzych - ich mecze mimo że na boisku mają poziom, o tyle na trybunach przypominają stypę lub pogrzeb. Brakuje tylko by cała hala była ubrana na czarno. Cisza, zero dopingu i mniej ludzi niż na koszykarskim Górniku. Jak jest na spotkaniach koszykarzy biało-niebieskich można się przekonać przychodząc na mecze. Doping od początku do końca grupy fanatyków, większość ludzi na hali w biało-niebieskich barwach, atmosfera ekstraklasy.
Dlatego jak mam zrozumieć to, że ktoś woli dawać kasę na drużyny, na meczach których nic się nie dzieję, niż na ekipę gdzie hala żyje meczem od początku do końca. Przykłady można mnożyć w całej Polsce (np. "ładowanie" pieniędzy w drużyny piłkarskie typu Termalica Nieciecza czy Kolejarz Stróże). No cóż, może chociaż w Wałbrzychu ktoś pójdzie po rozum do głowy.
Dominik:
administrator www.gornik.walbrzych.pl
student Uniwersytetu Wrocławskiego
In plus: SZYBKI PROGRES MŁODYCH KOSZYKARZY GÓRNIKA, FORMA STOCHMIAŁKA
Tuż przed rozpoczęciem sezonu byłem na konferencji prasowej, na której przedstawiono biało-niebieską młodzież. Juniorzy i juniorzy starsi mieli za zadanie ogrywać się w III lidze ku chwale Górnika, gdzie "ogrywać" było jedynie eufemizmem dla "zbierać baty". Nasza młodzież była wyraźnie stremowana, a zebrani na sali lokalni dziennikarze potrafili rozpoznać ze składu jedynie Huberta Murzacza. Początek sezonu i wysoka porażka z KK Wałbrzych nie wróżyła najlepiej. Kto wie, jakby się to wszystko skończyło, gdyby do składu nie powrócił Adrian Stochmiałek. Doświadczony wychowanek Górnika od razu został kapitanem i pierwszoplanową postacią zespołu. "Arni" był katalizatorem dla rozwoju naszej młodzieży, samemu zaliczając najlepszy sezon w karierze. Ktoś powie, że to tylko III liga, ale statystyki naszego Kefo i tak są godne pozazdroszczenia: śr. 23,4 pkt w 14 meczach. Gdy biało-niebieski okręt tonął lub osiadał na mieliźnie, kapitan Górnika był jednoosobowym kołem ratunkowym, spokojną przystanią która - gdy tylko było to możliwe - ratowała zespół Chlebdy z opresji. Kefo to żywy przykład na to jak dużo dzieli I ligę od III. Z końca pierwszoligowej ławki Stochmiałek stał się liderem, wybawicielem i cennym wsparciem podkoszowym w jednym. "Arniego" docenili też kibice, wybierając go najlepszym sportowcem regionu w plebiscycie Nowych Wiadomości Wałbrzyskich.
Z drugiej strony sam "Arni" meczu nie wygra. Rozwój naszej młodzieży widać gołym okiem. Marny początek sezonu (bilans 0-5) nijak ma się do drugiej części rozgrywek, gdy to nasi na przełomie stycznia i lutego wygrali 4 z 5 meczów, w tym z liderem z Siechnic. Duży krok do przodu zrobili Kacper Wieczorek, Paweł Maryniak oraz Szymon Jaskólski, a z każdym meczem lepiej prezentowali się wracający do czynnego uprawiania sportu Sebastian Narnicki oraz Dawid Wrona.
Nie wiem, kto pierwszy wpadł na pomysł namówienia Błażeja do wznowienia kariery. Na pewno swoje trzy grosze w tej kwestii dołożył Matti, wiercąc prezesowi Murzaczowi dziurę w brzuchu by ten zadzwonił do Nowickiego. Gdy się okazało, że coś jest rzeczywiście na rzeczy, poinformowaliśmy o tym na oficjalnej stronie klubu. Wydawało się wtedy, że do powrotu Błażeja pozostał mały krok - znalezienie mu pracy (Górnik jako klub trzecioligowy składa się z "darmowych" graczy, z wyjątkiem Adriana Stochmiałka). Tak blisko, a jednak tak daleko. Znalezienie stałego źródła zarobku dla Nowickiego w naszym eldorado okazało się ponad możliwości działaczy - raz nie pasowała pensja, innym razem godziny pracy.
Wielka szkoda, nawet jeżeli Błażej wróciłby bez jakiejkolwiek formy. Jego 205 cm na pewno przydałoby się pod koszem, a i z doświadczenia (31 lat, wicemistrz Polski juniorów starszych) można by zrobić użytek (patrz: Tomek Filipiak). Dla mnie osobiście powrót Nowickiego miał wymiar sentymentalny. Mój pierwszy kontakt z wałbrzyską koszykówką na zawsze będzie kojarzony z jego grą w biało-niebieskim trykocie. Błażej mógł stać się ciekawym spoiwem pomiędzy dzisiejszym Górnikiem a tym dawnym, już nieco zapomnianym. Szkoda. Zwłaszcza wtedy, gdy pominie się aspekt dyscyplinarny - tak bardzo niegdyś związany z Błażejem.
Jeśli chodzi o Błażeja to ja powiedziałem już na pierwszym meczu z KK, że warto by było żeby wrócił. Faktycznie jego powrót byłby sentymentalny. Mimo wszystko mam nadzieję, że Błażej jednak znajdzie się w przyszłorocznej kadrze ;)
OdpowiedzUsuń