Szukaj na tym blogu

wtorek, 27 marca 2012

1 na 1 - odcinek 1


Rozpoczynamy z Mattim nasz nowy cykl. Już na starcie różnimy się poglądami. I dobrze. Oto pierwsza poruszona przez nas kwestia.

Kto w zespole Górnika poczynił największy postęp ?


Matti 
administrator oficjalnej witryny koszykarskiego Górnika, 
ekspert od spraw kibicowskich, młynowy, student Politechniki Opolskiej

- Adrian Stochmiałek - kiedy mówi się o największych postępach w zespole to od razu myśli ciągną do młodych zawodników. Owszem wielu (jeśli nie wszyscy nasi młodzi zawodnicy) zrobili postęp, ale dla mnie osobiście zdecydowanie największy postęp zrobił Adrian Stochmiałek. Kefo przeobraził się z zawodnika, który w I lidze nie znaczył nic, z zawodnika bez obrazy "bezjajecznego" w zawodnika, który przewodził całej hordzie młodych biało-niebieskich wojowników. Ktoś powie, to tylko III liga, tam grają sami amatorzy. Lecz nawet w takiej lidze trzeba umieć sobie poradzić.A Adrian poradził sobie niesamowicie.W trudnych momentach potrafił jednym zagraniem poderwać całą publiczność to fenomenalnego dopingu, jednym blokiem zniszczyć psychikę rywala i pokazać że za jego plecami jest tłum fanatyków w biało-niebieskich barwach, który stanie za jego drużyną murem. Co parę sezonów zmienia się w naszej ekipie taki koszykarz, który potrafi w pojedynkę porwać Górników do walki. Kiedyś takimi zawodnikami byli Wojciech Kukuczka, Marcin Stokłosa, Kris Clarkson, JJ Montgomery, Adam Waczyński, Łukasz Muszyński czy Marcin Sterenga. Teraz jest Adrian Stochmiałek i tak jak wcześniej wspominałem radzi sobie fenomenalnie. Chwała mu za to że w tych trudnych chwilach dla ekipy biało-niebieskich (które mam nadzieję już minęły) pozostał w Górniku i pomógł w tym, żeby ten utytułowany klub nie zginął. Dlatego więc uważam, że największy postęp, w porównaniu z zeszłym rokiem zrobił Adrian Stochmiałek.
Dominik
autor bloga i programów meczowych "Górnicy", 
administrator oficjalnej witryny koszykarskiego Górnika, student Uniwersytetu Wrocławskiego

- Paweł Maryniak. Nie był to łatwy wybór, bo praktycznie każdy z biało-niebieskich, którego mogliśmy oglądać w akcji w sezonie 2011/12 zrobił krok do przodu. Kacper Wieczorek zaczął trafiać z dystansu, a najmłodszy w zespole Szymon Jaskólski pokazał, że nie boi się nikogo. W porównaniu jednak z rozgrywkami juniorskimi, największy progres wykonał "Maryna". Pamiętam jego mecze w zespołach młodzieżowych, gdzie dobre spotkania przeplatał bardzo słabymi, często nie zdobywając nawet punktów. Nasz rozgrywający nauczył się efektywnie wykorzystywać swoją szybkość i dynamikę, stabilizując przy okazji formę. Nie bez przyczyny przed sezonem trener Chlebda zrobił z niego kapitana zespołu (do momentu powrotu Stochmiałka), a zebrani w sali konferencyjnej dziennikarze nie potrafili rozpoznać nazwiska "Maryniak" z tłumu. Dziś już chyba na dobre nauczyli się tego nazwiska. Paweł na boisku zawsze daje z siebie naprawdę wszystko, czego dowodem były koszmarne skurcze w wyjazdowym meczu w Kątach Wrocławskich, eliminujące go w trzeciej kwarcie z meczu . O postępie "Maryny" z resztą pisałem już wcześniej. Pawłowi dzielnie kibicuje jego starszy brat, który jest nie tylko wiernym kibicem biało-niebieskich, ale i autorem baneru tego bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz