Szukaj na tym blogu

piątek, 30 marca 2012

Wszystko zostaje w rodzinie

Jerzy Sterenga to symbol początków naszego klubu. Pan Jerzy obok gry w Górniku zaliczył występy w reprezentacji Polski. Jego wnuczkowie to (licząc od najstarszego) Marcin, Maciej i Michał. Cała trójka w swoim czasie rzecz jasna reprezentowała biało-niebieskich. Marcin grał w Górniku najdłużej, bo jeszcze przed rokiem stanowił o sile pierwszoligowej ekipy z Wałbrzycha. Maciej ze starszym bratem spotkał się na parkietach I ligi w tzw. erze "przedekstraklasowej", a sam Michał występował kiedyś chociażby w Sudetach Jelenia Góra, czyli w obecnym klubie Marcina. W 2000 roku Maciej i Michał Sterenga sięgnęli z Górnikiem po wicemistrzostwo Polski juniorów starszych, a ich kolegami z zespołu byli Marcin Kowalski, Rafał Glapiński, Błażej Nowicki i obecny trener minikoszykówki w Wałbrzychu Marcin Ewiak. 

Trudno w Górniku o bardziej zasłużony klan rodzinny od rodziny Sterengów.

Dziś ze świecą szukać pojedynków biało-niebieskich, czy to w III czy w I lidze, na których nie ujrzelibyśmy żony coacha Chlebdy. Z wysokości trybun mocno wspiera męża. Razem z nią tacie (i rzecz jasna Górnikowi) kibicuje Alan, który już z resztą stawia pierwsze kroki w biało-niebieskim trykocie.Gang trenera Chlebdy jest w pełni "skażony" koszykówką, ale to nie on w górniczym środowisku jest najliczniejszy. 

W tej materii góruje rodzina Szmidtów.

przy bębnie Janusz Szmidt
"Zespół" Szmidtów jest czteroosobowy: Bartek (młodzicy, kadeci) i Adam (minikoszykówka) trenują w klubie, mama zajmuje się pomocą medyczną na meczach, a tata jest   przykładem charyzmatycznego człowieka-instytucji.

Janusz Szmidt to postać nietuzinkowa. Jako biało-niebieski działacz debiutował w momencie przystąpienia do zespołu młodzików jego syna, Bartka. Od razu mocno zaangażował się w działalność Rady Rodziców, która zrzesza - jak sama nazwa wskazuje - rodziców chłopaków trenujących w klubie z pl. Teatralnego. Świetna organizacja Półfinału Mistrzostw Polski Młodzików 2011 w Wałbrzychu to w dużej mierze jego zasługa. Część nagród, które można było wygrać podczas tamtej imprezy załatwił pan Janusz, a ja sam wygrałem jedną z nich (wizyta u fryzjera w Gorcach). W sezonie 2011/12 pan Szmidt odpowiadał za organizację pojedynków młodzików. Nie myślcie sobie jednak, że to człowiek jednowymiarowy. 

Obok roli organizatora jest też charakternym kibicem. Na meczach młodzików i kadetów głośno mobilizował Bartka, który akurat stawał na linii rzutów wolnych. Jego głośne, ojcowskie "Przyłóż !" roznosiło się po całej hali. Indywidualne pokrzykiwania uzupełniał dopingiem dla całej drużyny, często przyłączając się do najzagorzalszych kibiców. Pan Szmidt nie boi się krzyknąć głośniej, a najlepiej czuje się w roli "bębniarza". Pan Janusz to osoba bardzo kontaktowa, zawsze otwarta na współpracę i dyskusję na temat wszystkiego, co łączy się z wałbrzyskim basketem. W pewnym sensie, jest człowiekiem od wszystkiego, bo łączy w sobie zadania pozornie nie mające ze sobą nic wspólnego. To on opłaca sędziów, zakłada i ściąga banery reklamowe, a nawet podsyła na naszą stronę internetową www.gornik.walbrzych.pl wieści z biało-niebieskiego świata. W ocenie gry starszego syna jest obiektywny, a często nawet krytyczny.

Bartka Szmidta znacie dobrze. Imponujący warunkami fizycznymi wychowanek biało-niebieskich ma ledwie 14 lat, a w dopiero co zakończonym sezonie był członkiem ekipy młodzików i kadetów. Ponadto, urodzony w 1998 roku Szmidt występuje w kadrze wojewódzkiej rocznika 1997, a swojej kategorii wiekowej był najlepszym strzelcem rozgrywek. W kwietniu Bartek wspomoże młodzików wrocławskiego Śląska w walce o półfinał mistrzostw Polski. O ile kierunek jego wypożyczenia może być kontrowersyjny, to każda możliwość grania w tym wieku jest na wagę złota. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz