Szukaj na tym blogu

czwartek, 13 października 2011

Koszykarski weekend raz jeszcze

Młodzicy: Punkty w wygranym meczu z rok młodszą ekipą WKK II Wrocław (98:66) dla Górnika zdobywali: Szmidt 42, Ziemski 13, Mizgalski 12, J.Grabka 8, Wróblewski 8, Dabic 7, Kwiatkowski 4, Arent 2, Fiedorowicz 2, Burdeński 0. Obok górującego nad rywalami Szmidta, bardzo dobre spotkanie rozegrał rozgrywający Daniel Mizgalski.
Juniorzy: Uzupełniona punktacja z meczu Górnika z WKK Wrocław (60:94) - Górnik: Łozowicki 15, Murzacz 11, Świątkowski 7, Jaskólski 6, Stopiński 6, Filipiak 4, Balcerzak 4, Marcin Ciuruś 2, Mucha 1, Mateusz Ciuruś 0, Hupało 0. W zespole juniorów udanie zadebiutował jedynie 15-letni Miłosz Balcerzak. Pierwsze punkty w karierze w Górniku zdobył trenujący od sierpnia, najwyższy w zespole 17-letni Tomasz Filipiak.
W weekend odbyły się spotkania naszych grup młodzieżowych. Po sobotnich, trzecioligowych oraz kadetowych wrażeniach, w niedzielę zagrali młodzicy i juniorzy. Pierwszy raz w życiu byłem na meczu młodzików. Pierwsze wrażenia ? Bartek Szmidt jest genetycznym zjawiskiem ! Grający również w kadetach środkowy jest wyższy o trzy, cztery głowy od rywali z łatwością ich ogrywał, a jego bloki nad rywalami nikogo nie zaskakiwały. Z łatwością zdobył 42 punkty, co nie oznacza wcale, że nie było widać w jego grze słabości (półdystans !).

Nasi zwyciężyli bo fizycznie wrocławian miażdżyli. Byli wyżsi, silniejsi. Koszykarze WKK z rocznika 1998 i 1999 ledwo, ledwo odrastali od ziemi. Wizyty w tej niemal baśniowej krainie krasnoludków oraz potworów jednak nie żałuje, bo szybko się okazało, że w Górniku warto w akcji oglądać nie tylko Szmidta. W oczy rzucił się malutki rozgrywający biało-niebieskich Daniel Mizgalski, który - jak na swój wiek - zademonstrował niemałe umiejętności techniczne. Dobrze panujący nad piłką Mizgalski wyróżnił się jeszcze jedną cechą - po każdym niemal punkcie zdobytym przez kolegę z zespołu składał ręce do oklasków. To się nazywa duch drużyny !!!

Najzabawniejszym akcentem tego spotkania byli bracia bliźniacy Krawczyk, reprezentujący WKK. Nie dość, że niezwykle do siebie podobni, to w dodatku od chłodu w nieogrzewanej hali broniła ich niemal identyczna bluza. Jedyna różnica polegała na kolorze - jeden był w kratkowanej bluzie szarej, drugi w kratkowanej bluzie czerwonej. 

Zaraz po młodzikach na parkiet wybiegli juniorzy. Nasi zagrali przy pełnych trybunach, bo i rywal był atrakcyjny. Nikt cudów w spotkaniu z będącym od lat poza zasięgiem WKK się nie spodziewał. Biało-Niebiescy jednak powalczyli, zwłaszcza w pierwszej fazie spotkania. Bardzo dużo mecze w III lidze dają Szymonowi Łozowickiemu, który w rozgrywkach juniorskich gra przez to odważniej.  Nie to jednak w tym meczu było największym wydarzeniem. Spotkanie z WKK to mobilizacja tych graczy, którzy na boisku spędzają mniej czasu. I tak tym razem z cienia wyszli Michał Stopiński, którego dwa celne rzuty za trzy wzbudziły ekstazę na trybunach i konsternację w obozie wrocławskim. Debiuty przez własną publicznością zaliczył Miłosz Balcerzak - urodzony w 1996 obwodowy, który gra z rok i dwa lata starszymi kolegami. Balcerzak miał wejście smoka. Trafił dwa swoje pierwsze rzuty - jeden z półdystansu, drugi spod kosza, gdy to świetnie wyszedł do podania. Swoje premierowe punkty zaliczył również Tomasz Filipiak. Chociaż wciąż surowy technicznie, wykończył dwie akcje spod kosza bezbłędnie - ku uciesze jego znajomych na trybunach.

Teraz już nikt nie pamięta wyniku tego meczu. Ja z tego dnia pamiętam pełne trybuny, świetną atmosferę i poczucie spędzania czasu nie w hali sportowej, a sali kinowej, gdzie może i brakowało popcornu, ale słonecznika i chrupek już nie. Nie uważam siebie za wiekowego seniora, ale spoglądając na to z perspektywy niedzielnego meczu juniorów, do młodzieniaszków już się nie zaliczam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz