Polska - Portugalia 81:73
Biało-Czerwoni pokonują zespół z kraju wina i tym samym zachowują szansę na awans do drugiej rundy Eurobasketu. Biorąc pod uwagę samą grę, a nie wynik, nasi mogą już jednak pakować walizki.
Polacy byli o włos od porażki z drużyną, która częściej od składnych akcji popełniała błędy kroków,a do samego turnieju weszła po dodatkowych kwalifikacjach. Nasi zostali prawie ograni przez reprezentantów kraju, którego najlepszym koszykarskim zespołem ligowym jest Klub Piłkarski Porto (FC Porto). Biało-Czerwoni zaczęli spotkanie fatalnie, bo bez chęci i determinacji. Jedynym zawodnikiem do którego nie można mieć pretensji w kontekście spotkania to Łukasz Koszarek (18 pkt), chociaż i on miał słabszy moment, gdy w ciągu ostatnich dwóch minut meczu dwa razy bardzo bezmyślnie podawał, co kończyło się stratami.
Łukasz Koszarek, zdj. Fiba |
To, że nie byliśmy trzeci mecz z rzędu -13 czy -15, to zasługa jedynie miernej postawy Portugalczyków, którzy i tak przy naszych zawodnikach wyglądali na herosów. W polskiej ekipie szwankował powrót do obrony, który odbywał się spacerkiem. Brak agresywnej defensywy na obwodzie aż bił po oczach, niczym promienie słońca w środku lata. Polacy głowami byli w chmurach, milion mil od parkietu w Poniewieżu. Kompletny brak koncentracji sprawiał, że Adam Hrycaniuk (8pkt, 6zb) "popisywał się" pudłami spod samego kosza, a Thomas Kelati (8 pkt, 6 zb ) miał mokre dłonie, które za nic nie chciały żyć w symbiozie z piłką (4 straty oraz 1/6 z gry). Po 20 minutach męczarni, fundowaną nam przez koszykarzy oraz komentatorów TVP (sądząc po zainteresowaniu zawodami pana Sobczyńskiego pomylił on chyba Mistrzostwa Europy w Koszykówce z Zawodami o Puchar Sołtysa w Pieczeniu Ciasta), miałem naprawdę dość (ja jako fanatyk byłem znużony, a co dopiero zwykły, niedzielny kibic koszykówki). Było 36:29 dla zespołu z kraju wina, a Adam Wójcik w studiu tradycyjnie uspokajał, trzeci dzień z rzędu mówiąc, że "jeszcze jest 20 minut grania". Obie drużyny nie zasłużyły gry w finałowej fazie europejskiego czempionatu, i - jak wszyscy dobrze wiemy - gdyby nie zmiany przepisów, na Litwie byśmy ich nie oglądali.
W drugiej połowie nasi na szczęście się opamiętali i notując serię 13:0, pozwolili mi ponownie uwierzyć w polską myśl szkoleniową. Nie na długo. Portugalczycy nie dawali za wygraną. Po trzech kwartach i celnym rzucie z połowy Joao Costy (kogo ?) był remis po 49. W czwartej kwarcie szala przechyliła się na naszą korzyść dopiero na nieco ponad minutę przed końcem. Po słabym widowisku udało się zwyciężyć. Przed niedzielnym meczem z Turcją nie możemy być dobrej myśli. Wicemistrzów Świata trzeba pokonać, by mysleć o drugiej rundzie. Po tym, co oglądaliśmy w meczu z Portugalią, śmiem w sukces wątpić.
D. Berisha - z gracją baleriny wjeżdżał pod portugalski kosz, gdzie karcił źle ustawionych obrońców. Dobry mecz w ataku nijak miał się jednak do bardzo słabej postawy polskiego Kosowianina w obronie, gdzie królowała u niego niepewność. 16 pkt
A. Łapeta - krótki epizod, w którym zdążył wsadem wykończyć piękną, dynamicznie rozegraną akcję pick&roll z Berishą.
R. Skibniewski - jak był miękki, tak jest. Zdarzało mu się zostawać na zasłonie. Na polską ligę gracz niezły. Na Eurobasket już nie do końca starcza mu potencjału.
A. Waczyński - wciąż przerażony udziałem w Eurobaskecie. Gra trochę jak dziecko we mgle. Tym razem prosta strata, po której poszła kontra i łatwe punkty. Dostał szansę, której nie wykorzystał.
P. Leończyk - jak na razie niezły turniej w jego wykonaniu. Dał dobrą zmianę naszym podkoszowym. Powalczył na zbiórce. Braki nadrabia walecznością. 11 pkt i 9 zb
S. Szewczyk - zaczął mecz strasznie leniwie, wręcz ślamazarnie. W drugiej połowie się przebudził, trafiał za trzy i spod kosza. 13 pkt, 5/12 z gry
T. Kelati - wyjątkowo nieskuteczny. Swoje grzechy naprawił w końcówce, trafiając 3 z 4 ważnych osobistych.
P. Szczotka - specjalista od obrony, specjalistą od faulów. Tym razem 3 w 8 minut.
A. Hrycaniuk - myślami był gdzieś na wyspach Tonga (jest możliwy dalej wysunięty od Litwy punkt na mapie ?). Z dalekiej podróży wrócił na szczęście w dalszej fazie spotkania, coś tam wykończając spod kosza.
Ł. Koszarek - bezsprzecznie najlepszy w zespole. Skoncentrowany, raz nawet popchnął Leończyka, ponaglając go do szybszego powrotu pod własny kosz. 7/11 z gry, 3/6 za trzy. 18 pkt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz