Szukaj na tym blogu

piątek, 19 sierpnia 2011

Tempo żółwia

Oj szaro, buro i ponuro w tej naszej koszykówce. W Wałbrzychu nastały czasy, gdy niepodzielna władza nad kibicami trafiła w ręce piłkarzy Górnika. Z racji bezrybia na koszykarskim podwórku sieć swoich zainteresowań ukierunkowałem nieco w stronę lokalnego futbolu. Może wydawać się to dziwne dla kogoś, kto wie, że w moim pokoju wegetujący laptop podpiera 700-stronicowa książka o NBA pt. "The Book of Basketball", a na ścianie wisi plakat Marcina Gortata, sąsiadujący z tekturową pamiątką z napisem "Eurobasket 2009 Poland".    

Jak wiadomo, gdy człowiek się czymś w dzisiejszych czasach zaczyna interesować, szuka informacji na frapujący temat w Google lub innej wyszukiwarce internetowej. I ja oryginalnością w tej kwestii nie grzeszyłem, gdy szukałem informacji o naszym piłkarskim Górniku. W taki właśnie sposób natknąłem się na stronę www.gornik-walbrzych.pl, która uchodzi za tą oficjalną. Wrażenia ? Początkowo mierne, wypośrodkowany napis na domowej stronie dumnie oznajmia, że witryna jest w przebudowie. Ok, pomyślałem. Po tygodniu - wchodząc na tą samą stronę (18:40, 19 sierpnia)- zmian brak. Oprócz rzadko pojawiających się suchych niusów, nic się tam nie dzieje (tu lepiej prezentuje się strona kibiców www.gornicy.com.pl, która spełnia jednak inną rolę).

Oficjalna strona koszykarzy zniknęła szybciej niż się pojawiła - śmiertelnie nudna witryna przestała istnieć po spadku Górników do I ligi, zostawiając kibiców przy ich własnej wersji internetowego portalu. 

Piłkarzom na razie w tym sezonie nie idzie. Cztery mecze, cztery porażki. Kto wie - może nie potrafią skupić się na grze, gdy w głowie kołatają myśli o marnej jakości oficjalnej strony internetowej klubu, a tempo zdobywania punktów na murawie jest równe zapałowi informatyka ?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz