Szukaj na tym blogu

niedziela, 10 kwietnia 2011

W krainie pożeraczy marzeń


Trzy dni. Trzy mecze. 120 minut. Tyle czasu trwało trawienie półfinałowych marzeń Górników. Nasi młodzi koszykarze zostali wysłani na pożarcie. Poznań stał się dla nich krainą pożeraczy marzeń. Koniec sezonu dla juniorów. Odpadamy z mistrzostw Polski U-18 z hukiem.

Biało-Niebiescy przegrywają z Pyrą Poznań 52:107, z MKS-em Pruszków 70:88 oraz z Zastalem Zielona Góra 67:100. Nie byliśmy nawet blisko.

Nasuwa się pytanie: "Czy mamy prawo czuć się zawiedzeni ?" Raczej nie. Do turnieju ćwierćfinałowego scalającego 32 najlepsze młodzieżowe ekipy w Polsce z roczników 1993 i 1994 wdarliśmy się trochę na siłę. Jak wspominałem we wcześniejszym wpisie: nie frontowymi drzwiami, ale przez balkon, przez okno, po znajomościach, "na dziko". Na papierze byliśmy dopiero czwartą najsilniejszą drużyną w czteroosobowej grupie. Mieli nas pożreć. No i pożarli. Bez "popitki". Natrafiliśmy na koszykarskich ludożerców.

W meczu z gospodarzami nie mieliśmy za wiele do powiedzenia. Przegrywamy na tablicach 28:60, w ilości asyst 5:19.  Zawodzą liderzy. Hubert Murzacz strzela ślepakami i ma jedynie minimalne mniejsze problemy z przewinieniami od Oskara Pawlikowskiego. Wisienką na tym niestrawnym torcie są rzuty wolne - trafiamy 6 prób z ... 18. Z morza mierności starali się wynurzyć Kacper Wieczorek i Paweł Maryniak (odpowiednio 17 i 13 pkt).

Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju jasne było to, że najbardziej w naszym zasięgu jest pruszkowski MKS. Szybko się okazało, że ten zespół grozi nie tylko kadrowiczem Łukaszem Bonarkiem (double-double: 21 pkt i 10 zb), ale także niejakim Mikołajem Motlem (22 pkt). Tym razem lepsze pod względem skuteczności spotkanie rozegrał Murzacz, ale prym w biało-niebieskiej załodze wiedli ponownie Wieczorek i Maryniak. O ile postawa tego pierwszego, który w przekroju całego sezonu jest pierwszym strzelcem Górnika, nie jest zaskoczeniem, to postawa Maryniaka zalicza się do niespodzianek. Wieczorek zalicza 18 pkt, 16 zb, ale i 10 str, natomiast Maryniak notuje 20 pkt, 8/11 z gry, 8 zb i 5 prz (eval 28). Niestety było to za mało. Trudno o wygraną, gdy z 20 rzutów zza linii 6,75 m do kosza wpada zaledwie jeden. Dodatkowo, ponownie jesteśmy samolubni, z zaledwie 5 asystami w całym meczu.

Na pożegnanie przyszedł mecz ze starymi znajomymi z Zielonej Góry, u których w protokole próżno było szukać ich najlepszego gracza. Widocznie się naszych nie przestraszyli. Tymczasem w naszych szeregach wiodący duet Wieczorek-Maryniak poczuł zmęczenie, zniechęcenie bądź spadek poziomu cukru (razem tylko 4 pkt, 0/11 z gry), a Murzacz wrócił do nieskrępowanego ostrzeliwania obręczy z zacinającego się spustu. Plusy ? O to trudno, gdy przegrywa się różnicą 33 punktów. Niemniej jednak, warto podkreślić znaczną poprawę Górników w  rzutach osobistych (11/12), będących w perspektywy całego sezonu jedną z największych bolączek.

Turniej ćwierćfinałowy to prawdziwy sprawdzian dla umiejętności poszczególnych graczy. Więcej oczekiwaliśmy od naszych dwóch pierwszoligowców. Okazało się jednak, że w rywalizacji z często o rok starszymi kolegami nie dawali sobie rady. Murzacz w całym turnieju spudłował aż 27 z 39 rzutów z gry, a Pawlikowski rzucał średnio tylko 4,7 pkt. Na pocieszenie pozostaje fakt, że obaj jeszcze przez rok będą grać w kategorii juniorów. Tyle czasu nie mają za to rok starsi Maryniak i Wieczorek, do których gry na tle kolegów można mieć chyba najmniej pretensji.

Podsumowując, marzenia mają do siebie to, że dość często się nie spełniają. Marzenia naszej młodzieży przeżuto w bezceremonialny sposób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz