Szukaj na tym blogu

piątek, 11 lutego 2011

Interwencja w zalewie

Interwencję w zatoce historia już zna. Nadszedł czas na interwencję w zalewie. W Zalewie Szczecińskim. W sobotę gramy na wyjeździe z AZS Radex Szczecin.

Nasze Wojsko Lądowe czeka trudne starcie z ich Marynarką Wojenną. Będzie to pojedynek na śmierć i życie. Szczecińską marynarką twardą ręką dyryguje admirał Łukasz Pacocha (stopień zaawansowania: 17.9 pkt, 3.8 as). Niewielkiego wzrostu lecz wielkiego hartu ducha to człowiek. Obawiają się go wszyscy polscy wojacy. Jest łowcą. Obecnie nie ma w Wojsku Polskim lepszego strzelca. Obok niego występuje cała zgraja mniej utalentowanych rzezimieszków. Wyróżniamy porucznika Stanisława Prusa (9.9 pkt, 4.7 zb), który to w zeszłym roku był jeszcze członkiem wojska lądowego. Taplanie się w błocie na poligonie zamienił jednak na morskie opowieści. Należy sobie zadać pytanie co nasz oddział ma do zaoferowania: A więc tak:

Wojsko lądowe:

generał Arkadiusz Chlebda - on tu dowodzi. Pomimo młodego wieku kieruje poczynaniami naszego wojska. Należy do grona tych generałów, któremu na losie jego żołnierzy zależy.

generał dywizji Marcin Sterenga - dowódca na poligonie. Prawa ręka generała. W wojsku od lat. W armii dorobił się uznania i szacunku. Kiedy trzeba to doradzi, wysłucha. Kiedy trzeba to krzyknie. Wrócił niedawno do służby po wyleczeniu ran z poprzednich bitew. Twardy jak stal. Do niego należą decyzje.

pułkownik Mateusz Nitsche - w okresie absencji gen. dyw. Sterengi to on dowodził. Radził sobie nieźle. Teraz nieco w innej roli, jednakże wciąż ważnej. Wielkie zasługi w bitwie ze Spójniakami.

porucznik Bartłomiej Józefowicz - doświadczony wojak. Zdarzyło mu się być w armii kapitanem. Ostatnio jednak degradacja. Szanowany - wszyscy w oddziale pamiętają jak przed laty w pojedynkę wygrywał bitwy jedynie ze scyzorykiem w dłoni. Teraz nieco spuścił z tonu wciąż oczekując zmiany trzech poruczniczych gwiazdek na cztery kapitańskie.

porucznik Marcin Wróbel - młody, a już porucznik. Początki miał trudne. Z czasem wsławił się walecznością na polu bitwy. Nie daje sobie w kaszę dmuchać. Ostatnio bardzo skuteczny i sumienny żołnierz, co zaprocentowało stopniem oficerskim.

podporucznik Łukasz Muszyński - potrafi nas zaskoczyć odwagą i zdecydowaniem w czasie walk. Nie widać na jego twarzy lęku. Czasem brakuje mu skuteczności w działaniach.

starszy chorąży Marcin Kowalski - zorganizowany żołnierz. Nie błyszczy, nie dominuje, nie wsławił się samodzielną anihilacją całego wrogiego dywizjonu. Niedawno wrócił do wojska z wygnania. Swoją solidnością zapracował na stopień podoficerski.

sierżant Jakub Kietliński - przygotowaniem motorycznym onieśmiela wszystkich dookoła. W czasie porannych kilometrowych rozruchów z bazy wybiega ostatni. Przybiega jako pierwszy. Wiemy, że jest młody. Wiemy też, że szybko się uczy.  

kapral Damian Pieloch - paroma niezłymi wystąpieniami wynurzył się z korpusu szeregowych. Pracuje na swoją markę. Jeszcze nierówny, nieoszlifowany. Nadzieja, że stanie się dobrym wojakiem nie przestaje się tlić.

starszy szeregowy Łukasz Grzywa - jakiś czas już służy, ciągle jednak czegoś do stopnia kaprala mu brak. Dość ospały na poligonie. W trakcie ćwiczeń zdarzyło mu się zasnąć z karabinem pod pachą.

szeregowi: Bartłomiej Ratajczak, Hubert Murzacz, Oskar Pawlikowski - młode chłopaki co to karierę w wojsku robić postanowili. Pierwszy z nich przed rokiem przebojem starał się wspiąć na wyższy poziom abstrakcji. Niestety, w jednej z bitew stracił zdrowie. Obeszło się bez amputacji co nie zmienia faktu, że ostatnio generał nim gardzi. Pozostali dwaj odwiedzają poligon rzadko. Na dzień dzisiejszy ich rola ogranicza się do obierania zbyt dużej ilości ziemniaków oraz czyszczenia toalet szczoteczką.

Po klęsce na lądzie nasze wojsko musi powalczyć w tym Szczecińskim Zalewie. Słynny współczynnik 2:22 z drugiej kwarty tegoż pojedynku nie daje nam spać. Wtedy nasi polegli w stosunku zabitych 69:76. Czas na rewanż.

W naszym oddziale mobilizacja. Pułkownik Nitsche powiedział:

"To daje do myślenia, że ta pierwsza kwarta jest ostatnio taka dość niemrawa. Musimy nad tym popracować (...) Myślę, że każdy musi się zastanowić i zapytać siebie czy daje z siebie wszystko."

Mocne słowa panie pułkowniku. Niemniej jednak - słuszne.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz