Nie ukrywam, że w tamtym mizernym sezonie był to mój ulubiony gracz KSG. Wtedy ledwie jako 19-letni gracz przychodził do nas z Wybrzeża w podejrzanych okolicznościach. Media obwieszczały jego kontrakt ze Zniczem Jarosław, ale jakimś dziwnym trafem wylądował na Dolnym Śląsku. Mamy rok 2008. Wiedzieliśmy o nim tyle, że jest wielkim talentem polskiej koszykówki. Talentem, jakich co roku pojawia się wiele, ale spełnia się mniej niż połowa. Do tej pory grywał strasznie krótkie epizody w Prokomie (krótsze nawet od naszego Rataja w tym sezonie... chociaż... hmmm...no nie aż tak krótkie). W wieku 15 lat był najmłodszym w historii graczem, który zagrał w ekstraklasie. Jego rekord został pobity w 2009 przez niejakiego Huberta Murzacza (kogo?).
Cieszyłem się z tamtego transferu. Czułem, że będzie wzmocnieniem. W życiu jednak nie spodziewałem się, że AW 23 wniesie do gry aż tyle. My - jak to my - zaczynamy sezon od koszmarnego bilansu 0-5, ale Adam rzuca kolejno 13, 13, 14, 18 i 10 pkt. Imponował skutecznością zza łuku. Przede wszystkim jednak zaskakiwała mnie jego niesamowita dojrzałość i opanowanie w grze. Nie znając jego metryki, trudno było przypuszczać, że "Waczu" miał tylko 19 lat. Sezon - jakże nieszczęśliwy, upokarzający i smutny dla biało-niebieskich kibiców - dla Adama był swoistą trampoliną do zawodowej kariery. Grając w Wałbrzychu/Świebodzicach notował w 26 meczach (19 w s5) 10,4 pkt, 47 % za 2 i 42 % za 3. Zaraz po biało-niebieskim sezonie jego akcje poszły w odwrotnym kierunku do akcji z amerykańskiej giełdy z 1929 roku. Tam akcje spadały, początkując wielki kryzys. U Adama nastąpił natomiast wzrost ich wartości.

Dojrzały i opanowany na boisku, odpowiedzialny również poza nim, o czym z resztą sam mówi w wywiadzie dla "Basketu". Pozostaje życzyć powodzenia i przeprosić za to, że nasz klub tak długo zalega z wypłatą zaległych mu pieniędzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz