No, chyba że tym młodszym (autor bloga już taki młody nie jest,a widmo sesji sprawia że siwych włosów przybywa w tempie podwójnie przyśpieszonym).
Marcin to nasz wychowanek. Szczerze, jest to gracz mało chrakterystyczny. Może dlatego, że przez CAŁĄ swoja wałbrzyską karierę był w cieniu swojego wałbrzyskiego rówieśnika, grającego na tej samej pozycji - niejakiego Glapy (?) , który to teraz jest naszym zagrożeniem bo kreuje grę żółto-czarnego tarana z Podkarpacia.
Byli jak Batman i Robin. Jeden zgrywał bohatera nocami w hali na ul.Wysockiego, drugi - niby też bohater - ale tak jakby w cieniu, przygaszony, zbierający resztki ze stołu. O jednym mówili wszyscy, o drugim od święta ktoś napomknął. Pomiędzy nimi nie było statusu quo. Nie było znaku równości. Marcin był Robinem. Teraz ma okazję podmienić peleryny, zasiąść w pustym już biało-niebieskim batmobilu. Stoi przed szansą zostania Batmanem.
Jak każdy szanujący się superbohater, Marcin miał swoje momenty. Parę sezonów temu przez krótki czas (ale jednak) był liderem klasyfikacji strzelców zza łuku w I lidze. Zastalowi kiedyś rzucił 17 pkt.
Teraz - w godzinę ciemności nad
Potrzebujemy łowcy punktów, człowieka stanowiącego realne zagrożenie w ataku. Dla Marcina będzie to szansa. Wraca do I ligi ze świata umarłych (zwanym również II ligą polską). Czas wskrzesić dawne moce, zwłaszcza te zza łuku.
Nasz Robin był już członkiem nienajgorszych biało-niebieskich zbieranin. W 2007 świętował z nami teleportację do ekstraklasowego wymiaru, wcześniej - wraz ze wspomnianym wyżej Batmanem - wzbogacili się o srebro na MP juniorów starszych, gdzie ówczesnego Jockera (F. Dylewicz) nie byli w stanie zatrzymać.
Walcząc z przestępczością na zesłaniu w lidze umarłych nasz Robin trafił 21 z 50 trójek (42 %), za dwa 54 % (kolejka Chianti w nagrodę ! ). 9.0 pkt na mecz. Krzysiu w tamtej lidze miał tych oczek na mecz 18. Tak dla porównania.
Najwyższy czas stać się
Dominik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz