Szukaj na tym blogu

niedziela, 17 sierpnia 2014

Górnik Wałbrzych - wizytówka

oprawa podczas tegorocznych baraży

Na stronę kibiców Górnika zagląda ostatnio sporo osób na co dzień niezwiązanych z wałbrzyską koszykówką. Na gornik.walbrzych.pl uważnie śledzą wizytówki i trzeźwo poprawiają błędy merytoryczne o swoich zespołach. Pomyślałem więc, że może warto coś dla nich napisać o naszym Górniku. Jeżeli jesteś fanem wałbrzyskiego basketu możesz już w tej chwili odejść od monitora, bo prawdopodobnie nie dowiesz się niczego nowego. Jeżeli natomiast mieszkasz w jakimś zakątku Wielkopolski lub gdzieś w okolicach Winnego Grodu, to posłuchaj uważnie.

Zacznijmy od tego, że w Wałbrzychu koszykówkę traktuje się niezwykle poważnie. Zawodnicy są pilnie obserwowani z trybun i wiedzą, że kibice pójdą za nimi w ogień i przejadą za nimi cały kraj (na turniej barażowy w Przemyślu w tym roku) tylko wtedy, gdy będą pewni, że na parkiecie biało-niebiescy dają z siebie maksimum. Gdy natomiast koszykarze popisują się serią pudeł spod kosza lub gdy grają na pół gwizdka, na trybunach robi się gorąco.

Koszykarski Górnik Wałbrzych to Mistrz Polski 1982 i 1988. Jeżeli jeszcze tego nie wiesz, to wystarczy, że przyjeżdżając do Wałbrzycha na mecz ligowy spojrzysz pod dach naszej nowej, otwartej w zeszłym roku hali. Ujrzysz tam dwa banery, które upamiętniają mistrzostwa oraz wicemistrzostwa kraju z lat 1981, 1983 i 1986. W Górniku czuje się silny związek ze swoją historią. W ostatnich latach w 3 lidze projekt koszulek meczowych zawierał dwie złote gwiazdki symbolizujące mistrzostwa.

Od końca lat 80. minęło jednak sporo czasu, a wałbrzyska koszykówka z każdym kolejnym roku miała coraz większe kłopoty. Nie, nie… Nie chodzi o kłopoty sportowe, ale o te organizacyjne. Z tego też powodu w 1995 pożegnaliśmy się z ekstraklasą mimo świetnego, czwartego miejsca w tabeli. Następne lata to próba odbudowy w oparciu o wychowanków klubu. W 2000 roku juniorzy zdobyli srebrny medal Mistrzostw Polski Juniorów. Na drodze do złota stanął wtedy Trefl Sopot z niejakim Filipem Dylewiczem w składzie. W 2002 roku juniorzy starsi docierają do 4. lokaty w Polsce a rok później zdobywają brąz. W składzie byli wtedy znani ligowcy: Rafał Wojciechowski, Marcin Salamonik i Marcin Kowalski. O sile tamtych drużyn stanowili również grający obecnie dla biało-niebieskich Rafał Glapiński i Adrian Stochmiałek. W latach 1995-2006 Górnik grywa na zmianę w drugiej i pierwszej lidze. W 2006 roku wałbrzyszanie mieli już za sobą dwa sezony w 1. lidze, w których byli blisko lub bardzo blisko spadku. Mający skromny budżet zespół skutecznie przed degradacją ratował wtedy grający trener Andrzej Adamek – nasz wychowanek, obecnie pierwszy trener Stelmetu Zielona Góra.

W sezonie 2006/07 doszło do przełomu. Ogranych już wychowanków, którzy sięgali po medale w rozgrywkach juniorskich (Glapiński, Kowalski, Salamonik) wsparli przyjezdni: Wojciech Kukuczka, Michał Saran, Sławomir Nowak i Marcin Stokłosa. Trenerem mianowano Radosława Czerniaka. Tak zbudowany zespół zajął 2. miejsce w sezonie zasadniczym 1. ligi. W II rundzie play-offs wielu jednak zwątpiło w upragniony awans bo biało-niebiescy przegrali pierwsze dwa mecze u siebie ze Sportino Inowrocław. Zespół Aleksandra Krutikowa i Krzysztofa Szubargi potrzebował do promocji jednej wygranej u siebie. Górnicy w hali rywala zobaczyli mrożące się szampany i balony przygotowane do świętowania awansu. Biało-Niebiescy zgodnie postanowili utrzeć nosa inowrocławianom i spróbować dokonać niemożliwego, czyli odwrócić serię. Trener Czerniak puścił nawet przed meczem swoim podopiecznym film „300”. Mecz nr 3 Górnik wygrywa po dreszczowcu 63:62 i przedłuża nadzieje. W kolejnym starciu wałbrzyszanie wygrywają 84:75 i wyrównują serię. Koszykarze Górnika pokazali wielką wolę walki i przeogromny charakter, z czego są znani od lat.

To, co działo się w wałbrzyskiej hali OSiR-u podczas meczu nr 5 nie opiszą żadne słowa. W wypełnionym po brzegi obiekcie Górnicy nie mieli prawa przegrać. 



Niesieni ogłuszającym dopingiem fanów pokonali Sportino 88:74 i awansowali do ekstraklasy. Radości nie było końca. Ciemne niebo rozbłysło fajerwerkami a puste ulice zapełniły się morzem śpiewających kibiców. Zespół Czerniaka dokonał niemożliwego – oszukał przeznaczenie, które nie widziało Górnika w ekstraklasie.

Ekstraklasowe mecze Górnicy rozgrywali w znajdujących się nieopodal Świebodzicach, bo Wałbrzych w tamtym momencie nie posiadał hali godnej najwyższych rozgrywek w Polsce. W pierwszych dwóch kolejkach w Dominet Bank Ekstralidze ekipa Czerniaka sensacyjnie ogrywa faworyzowany Turów i Anwil. Później jest już gorzej, ale utrzymanie w elicie nie było ani przez chwilę zagrożone. Dysponujący niewielkim budżetem Górnik odznaczał się walecznością i wolą walki, a spora hala w Świebodzicach była pełna kibiców. Pamiętam mecz ze Stalą Ostrów Wlkp. na który się spóźniłem, co spowodowało, że nie mogłem już liczyć na dobre miejsce w przepełnionej hali. Ludzi było tak dużo, że z trzeciego rzędu miejsc stojących widziałem na oczy tylko pół parkietu. Jeszcze więcej ludzi przybyło na derby w których Górnicy pewnie ograli Śląsk Wrocław.



Utrzymanie biało-niebiescy zawdzięczali wtedy bardzo trafionym transferom obcokrajowców. Kristian Clarkson skakał po głowach rywali, a w J.J. Montgomerym kibice się po prostu zakochali. Gdy Amerykanin opuszczał drużynę po roku, fani stworzyli akcję „JJ Stay” w której chcieli z własnej kieszeni zrzucać się na pensję koszykarza! Nie zawodzili też Polacy: Tomasz Zabłocki wypruwał na boisku żyły, a bardzo dobrą postawą w barwach Górnika Łukasz Wichniarz wywalczył powołanie do reprezentacji Polski.

Drugi sezon w ekstraklasie (2008/09) to spore zmiany w składzie. Najważniejsza rotacja miała jednak miejsce na ławce trenerskiej. Górnika z powodów osobistych opuścił uwielbiany przez kibiców, uważany za cudotwórcę Radosław Czerniak. W jego miejsce zatrudniono Jerzego Chudeusza, który przegrał pierwsze pięć meczów sezonu i został z hukiem zwolniony. Kibice zapamiętali jego niewiarygodną pasywność, zapuszczenie korzeni na krzesełku i przekładanie nogi na nogę podczas meczów. Jego miejsce zajął wałbrzyszanin Adamek, który tchnął w zespół trochę życia. Najjaśniejszymi punktami Górnika byli wtedy 19-letni Adam Waczyński i bardzo wszechstronny senegalski środkowy Ousmane Barro. Z Polaków wciąż świetną robotę wykonywał Zabłocki, dobrze do składu wkomponował się Kamil Chanas, który zyskał sympatię kibiców pomimo tego, że wywodzi się z nielubianego Śląska Wrocław.

Rok 2008 to także początek wielkiego kryzysu gospodarczego na świecie. Kryzys mocno uderza w głównego sponsora Górnika, koksownię „Victoria”, do tego wzrasta wartość dolara, w którym płacono pensje obcokrajowcom. Sytuacja szybko wymyka się spod kontroli. Zespół opuszczają trener Adamek, Barro i Marcin Stefański. Górnik popada w ogromne tarapaty finansowe i w niemal juniorskim składzie obrywa od kolejnych rywali. Kończy się spadkiem do 1 ligi. Tonący okręt do końca sezonu prowadziła legenda klubu, Mieczysław Młynarski.

Sezon 2009/10 Górnik spędza w 1. lidze. Klub szuka oszczędności, zmienia się niemal cały skład. Nowym trenerem zostaje Grzegorz Chodkiewicz, który wraca do Górnika po kilkunastu latach. Zespół Chodkiewicza wlecze się jednak w ogonie ligi. Po jakimś miesiącu od początku sezonu Chodkiewicz zamienia się miejscami ze swoim asystentem, zaledwie 31-letnim Arkadiuszem Chlebdą. Drużyna gra lepiej, Chodkiewicz odchodzi, a drużynę powierzono młodemu Chlebdzie na dobre. Ostatecznie, po niezwykle zaciętej walce, wałbrzyszanie pokonują w „meczu o wszystko” MOSiR Krosno jednym „oczkiem” i cudem zachowują byt w 1.lidze. Liderami zespołu są sprowadzony z Kłodzka Krzysztof Jakóbczyk oraz wałbrzyszanin Marcin Sterenga.

Przed sezonem 2010/11 biało-niebiescy ponownie dysponują co najwyżej przeciętnym składem. Zespół znowu ląduje w dolnej połówce tabeli. W połowie rozgrywek najlepszy zawodnik Górnika, jakim był wtedy Jakóbczyk, odchodzi do Sportino. Zdobywanie punktów spada na barki Sterengi, który gra fantastycznie. Górnicy heroiczną wręcz walką „wyciągają” kilka meczów, których nie mieli prawa wygrać. Jakóbczyka udanie w akcji zastępuję będący do tej pory bardzo w cieniu Mateusz Nitsche. Swoje szanse dostaje wychowanek klubu Damian Pieloch, dobrą robotę pod koszem wykonuje Marcin Wróbel. Walczący jak lwy na parkiecie Górnicy przegrywają znowu organizacyjnie. W klubowej kasie jest pustka, a długi z czasów ekstraklasy są jak kula u nogi. Zespół opuszczają kolejni zawodnicy. Wałbrzyski klub znowu sięga dna, w ostatniej kolejce w składzie meczowym pozostaje tylko 7 zawodników. W ostatnim meczu istniejący jedynie w teorii Górnik z parkietu zmiótł Znicz Pruszków, a kibicom puściły nerwy. W przerwie meczu wjeżdżają na parkiet z taczką, na którą „zapraszają” włodarzy wałbrzyskiego klubu.

Spółka Akcyjna, która operowała Górnikiem od awansu do elity w 2007 roku tonie w długach, a byli koszykarze sądzą się z klubem o pieniądze. Jest lato 2011 roku i staje się bardzo realne, że istniejący od 1946 roku Górnik Wałbrzych może przestać istnieć w rozgrywkach seniorskich. Klub postanawiają ratować rodzice zawodników grup młodzieżowych, których Stowarzyszenie Górnik Wałbrzych 2010 tworzy zespół seniorów w 3.lidze. W zespole seniorów jest jednak tylko jeden doświadczony zawodnik, Adrian Stochmiałek. Reszta to nieopierzeni juniorzy. Zespół wciąż prowadzi wałbrzyszanin Chlebda. Do czystek dochodzi w zarządzie klubu. Nowym prezesem zostaje znany z wrogiego nastawienia do sędziów podczas meczów Andrzej Murzacz. Niedoświadczony skład spowodował, że kibice nie mieli wielkich nadziei na sukces. Juniorzy radzą sobie jednak nieźle, wygrywając 7 z 18 meczów w lidze.

W 2012 roku dochodzi do przełomu. Do stowarzyszenia dołącza, po trzech nieudanych próbach zwojowania baraży, lokalny trzecioligowy rywal -  KK Wałbrzych (wcześniej: Górnik Nowe Miasto Wałbrzych). Kluby się łączą, powstaje KK Górnik Wałbrzych wystawiany do rywalizacji przez Stowarzyszenie Górnik Wałbrzych 2010. Najlepsi gracze z obu drużyn też łączą siły, do tego do składu dochodzi znany z gry w Górniku w 1. lidze Sławomir Buczyniak. Wreszcie mocno po latach zaniedbań postawiono na szkolenie młodzieży. Po raz pierwszy w historii klubu powstaje żeńska grupa naborowa. Nowy zespół zostaje przedstawiony kibicom podczas hucznej przedsezonowej prezentacji.

Sezon 2012/13 zaczyna się jednak koszmarnie. Wałbrzyszanie grają fatalną koszykówkę, sensacyjnie notując bilans 0-6 na starcie rozgrywek. Rozwścieczeni kibice obrażają koszykarzy z trybun i żądają głowy trenera Chlebdy. Skład opuszcza ostatecznie dwóch zawodników a Górnicy wygrywają kolejne cztery spotkania. Wydaje się, że zespół podniósł się z kolan. Nic z tych rzeczy. Bezbarwna drużyna kończy rozgrywki z bilansem 7-11. Bardzo dobry sezon indywidualnie zalicza Buczyniak, ale jego dobra postawa nijak wpływa na kolegów. Z awansu, który świętowano już przed pierwszą kolejką sezonu, wyszły nici. Balon oczekiwań pękł z wielkim hukiem. 

Latem 2013 roku biało-niebiescy przenoszą się z przestarzałej hali OSiR-u do nowo powstałej areny w kompleksie Aqua Zdrój, która może pomieścić 2 000 widzów. Wybuchowego i impulsywnego Murzacza na stanowisku prezesa zastępuje pragmatyczny i wyważony Artur Wylandowski, na co dzień związany z nowym kompleksem sportowym. Dochodzi także do ważnej zmiany w składzie. Do Wałbrzycha po czterech latach wraca rozgrywający Rafał Glapiński zastępując na pozycji nr 1 Buczyniaka. „Glapa” jest szanowany wśród kibiców, w Górniku przeszedł wszystkie szczeble juniorskie, grał z zespołem w drugiej i pierwszej lidze, a także w ekstraklasie. Zespół z Glapińskim nie gra bardziej efektownie, ale o wiele bardziej efektywnie. Górnicy szybko zasiadają na fotelu lidera i nie oddają go do końca rozgrywek. Pod koniec sezonu w rozgrywkach regionalnych do składu dołącza kolejny wałbrzyszanin, Piotr Niedźwiedzki, wicemistrz świata U-17. Niedźwiedzki pragnie w Górniku odbudować formę po ponad rocznym rozbracie z koszykówką spowodowanym komplikacjami związanymi z wadą serca. Jego powrót do sportu z zaświatów to szok dla kibiców i obserwatorów. Wicemistrz świata szybko okazuje się wielkim wzmocnieniem. Świetnie rozumie się z Glapińskim. To właśnie ten duet prowadzi Górnika w barażach do awansu do 2 ligi. Ku uciesze kibiców, zarówno Glapiński, jak i Niedźwiedzki zagrają w Górniku również w nowym sezonie w 2. lidze.

1 komentarz:

  1. Jestem czytelniczką, który na strony Wałbrzyskiej Koszykówki zagląda od 2010 r.
    Pozdrawiam z Wielkopolski :)

    OdpowiedzUsuń