Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 24 lutego 2014

Zagrali dla Bartka

Górnik Wałbrzych - Gwiazdy Koszykarskich Parkietów 85:85

- Skąd jesteś?
- Z Wałbrzycha

Opuszczenie granic naszego miasta pozwala na złapanie pewnej perspektywy. Za każdym razem, gdy wspominałem o swoim pochodzeniu, wyraz twarzy rozmówcy przybierał zadziwiającą mieszankę zakłopotania i współczucia. Często też pojawiał się grymas.

Serio.

Dla moich rówieśników z poza granic powiatu Wałbrzych kojarzy się jedynie negatywnie. Trudno zresztą im się dziwić. Przez ostatnie lata to afery polityczne, biedaszyby i bezrobocie kształtowały ten mało sympatyczny obraz.

Większość z tych ludzi nigdy Wałbrzycha nie odwiedziła i nie dała sobie szansy na odnalezienie w tym niegdyś górniczym mieście promyka nadziei. Takim promykiem nadziei, wielkim pozytywem, działającym na korzyść miasta, może być jakaś cecha mieszkańców.

Na przykład dobre serce, hojność, poczucie wspólnoty.

Mecz charytatywny Gramy dla Bartka udowodnił, że ludzi dobrej woli nie brakuje.

         *

Prostopadłą do ul. Ratuszowej jest ul. Ruchu Oporu. Późnego niedzielnego popołudnia, 23 lutego, ta krótka, wyjątkowo wąska uliczka, była okupowana przez nieprzerwany rząd zaparkowanych samochodów. To był znak, że w znajdującym się nieopodal kompleksie Aqua Zdrój dzieje się coś wielkiego. 

Godz. 16:30. Przy wjeździe na przylegający do kompleksu parking nie ma już miejsc. Policjant kieruje samochody w kierunku ul. Piasta, gdzie także zostawić swój pojazd już raczej nie sposób. Po chwili, przy ul. Andersa, zatrzymuje się jakiś autobus miejski, z którego wylewa się morze młodych ludzi, podążających w zwartej grupie w stronę Aqua Zdroju.

Wysokie schody prowadzące do wnętrza hali kończą się parą drzwi. Szerokie przejście zostaje dosłownie zalane tłumem ludzi, jakich ten otwarty w czerwcu 2013 ośrodek prawdopodobnie jeszcze nie widział. Pomimo tego, nikt się nie tłoczy. Jest dużo miejsca, nikomu nie puszczają nerwy. Specyficzne wejście do hali, niczym do statku kosmicznego, zdaje poważny egzamin.

Godz. 16:35. Do rozpoczęcia meczu pozostało 25 minut, a mocna czerwień krzesełek jest ledwie widoczna, bo już w dużej mierze pokryta ludzką materią. Organizatorzy dostawili siedziska za koszami, które także znalazły odbiorców.

O 17 właściwie wszystkie miejsca są już zajęte. Dodatkowo, ludzie zajmują miejsca stojące, opierając się o balustrady. Aqua Zdrój, po raz pierwszy na meczu koszykówki, świeci pełnym blaskiem. Blaskiem, który robie niesamowite wrażenie.

- Popatrz, ludzie myśleli, że dzisiaj już baraże nasi grają – w żartobliwym tonie stwierdził S., nie mogąc do końca uwierzyć w pełną halę.
- No tak… Facet od photoshopa będzie miał dziś wolne – stwierdziłem, dostosowując się do zabawowego nastroju S.

Jakoś w tej samej chwili rozmarzyłem się, wyobrażając sobie baraże o awans do II ligi w zapełnionym po brzegi Aqua Zdroju. Chwilę później jednak zdałem sobie sprawę, że nawet połowa z tego tłumu byłaby nie mniej zniewalającym wynikiem.





Dlaczego aż tak dużo ludzi przybyło na mecz? Cóż, jest kilka powodów.

Wszyscy chcieli pomóc, pokazać dobre serce, dorzucić się do leczenia Bartka.

Część chciała zobaczyć w akcji idoli/znane postaci z młodości. Po boisku biegali przecież Wieczorek, Buczkowski, Młynarski, Zyskowski i Zieliński, a na ławce usiedli legendarni dla wałbrzyskiej koszykówki Jan Lewandowski i Wojciech Krzykała.

Część przyszła dla popisów zawodowych dunkerów (Lipiński, Slash), zawodowych hiphopowców (Massey) lub dla posłuchania muzy.

Część przyszła dla Górnika, bo kibicuje mu od wielu lat: od ekstraklasy po III ligę, od meczu
o awans, przez mecz o utrzymanie, aż po mecz charytatywny.

Jeszcze inni pojawili się pewnie w Aqua Zdroju po raz pierwszy, nie znają się na koszykówce, ale nie chcieli siedzieć tego popołudnia przed telewizorem.

Ilu ludziom z tej ostatniej grupy koszykówka faktycznie się spodobała? Ilu z nich postanowi zjawić się na meczu ponownie? Trudno powiedzieć, ale o lepszą promocję dyscypliny naprawdę trudno. Bo nieczęsto ogląda się podniebne loty Bartłomieja Ratajczaka, któremu świetnie podawali Michał Borzemski (pokazał żyłkę showmana) i Rafał Glapiński (od razu przypominają się kapitalne dwójkowe akcje dawnych Górników, Marcina Stokłosy i Adriana Czerwonki).

Po trzech latach odbiorcę znalazł czek na 1000 zł, wręczany szczęśliwcowi, który trafi z połowy do kosza w konkursie "Rzuty w Transie". Tym razem to nie kibice, a koszykarze oddawali rzuty. Trafił nasz Piotr Niedźwiedzki, wracający do sportu po poważnej chorobie. Fajnie, że udało się właśnie Niedźwiedzkiemu, który z każdym treningiem, sparingiem i meczem wygląda lepiej. Na rozgrzewce jego dynamiczny wsad o mało nie złamał konstrukcji kosza. Popularny "Mydło" od razu oddał czek mamie chorego Bartka.

Wiele tego popołudnia organizatorom się udało. Wciąż jednak brakuje dźwiękowca, który ustawiłby diabelsko duży panel sterujący nagłośnieniem w hali. Muzyka była przyduszona, a głos prowadzącego imprezę był jedynie niezrozumiałym bełkotem. Większość ze zgromadzonych, w ciągu 1,5 godziny produkowania się charyzmatycznego Kacpra Lachowicza, zrozumiała nie więcej niż kilkanaście słów. Problem z dźwiękiem w hali Aqua Zdrój trwa od jej początków i wciąż jest nierozwiązany.

Mecz charytatywny "Gramy dla Bartka" pokazał, że w Wałbrzychu drzemie ogromny potencjał. W jakim stopniu ten potencjał realizował się przed ludzką dobrą wolę pomocy potrzebującemu, a w jakim przez sympatię dla koszykówki, pokaże czas. Zakładając, że baraże o II ligę Górnik zagra w Wałbrzychu, wykorzystanie kibicowskiego potencjału będzie kluczowe.

Mecz zakończył się celowym remisem, choć zwycięzcę poznaliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Tym zwycięzcą był oczywiście rozgrywający swój prywatny, dużo poważniejszy mecz, Bartek Sulewski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz