- Michał!
Dobranocka i spać!!
- Mamo a będę mógł obejrzeć chociaż Sport po
Wiadomościach?
Takimi
słowami często kończył się mój dzień spędzony na osiedlowym boisku, gdzie od
wczesnych godzin grało się w przeróżne sporty i zabawy. Zważywszy, że nie było
ogólnodostępnego internetu to był jeden z najlepszych sposobów na zobaczenie co
się dzieje w sportowym świece, a trwało to zaledwie około 5 minut.
Wszyscy
(starsze pokolenie) wiemy jak kiedyś wyglądały wszelkiego rodzaju boiska.
Czarno !!! Wszędzie pełno dzieciaków, dużo hałasu. Od samego rana była „ustawka”
w umówionym miejscu dzień wcześniej i grało się w co się da. Popołudniami zaś
zawsze trzeba było czekać, aż boisko się zwolni bo w tym czasie często grali
tam „starsi”. Można się było tam tylko załapać jeśli byłeś naprawdę wybijający
się ze swoich rówieśników, bądź miałeś starszego brata, który pomagał się
dostać do którejś z drużyn. Innym sposobem było to kiedy komuś brakowało do
składu jednej bądź dwóch osób i starsi krążyli wzrokiem kogo by tu wziąć w
zamian i nadchodziła ta chwila kiedy opłacało się czekać tyle czasu by móc
zagrać na wyższym levelu.
Jak
już mówiłem, nie było Internetu, telefonów komórkowych, a na komputer typu PC
trzeba było mieć dobrze ustawionych rodziców, żeby takowego posiadać. Nawet
jeśli ktoś go już miał to rodzice szczęśliwego posiadacza nie pozwalali długo przed
nim siedzieć. „Oczy Cię będą boleć, zmykaj na podwórko”! Więc zostawało
podwórko. O każdej porze dnia zawsze się tam coś działo.
Orliki!?
Proszę Was! Nie było ekipy, która sama nie robiła sobie swojego boiska. Czy to
konstrukcję kosza czy to bramki z kamieni. Zwykle baskety robiło się u podstawy
z belek (tylko skąd mieliśmy te belki sam już nie pamiętam:)). Deska, jak sama
nazwa mówi, z desek. Obręcz to tu już wena twórcza konstruktorów - od rafek rowerowych,
śmietników metalowych po obręcze kupione w Polsporcie. Jednak z tym był
największy problem gdyż często po stworzeniu takiego cuda pojawiali się w
krótkim odstępie czasowym „nieznajomi” i próbowali sprawdzić twardość
konstrukcji co praktycznie zawsze kończyło się zerwaniem obręczy. I tak w kółko
... ale chęć gry była ogromna więc było to wpisane w ten biznes. Podłożem
często były kafle, asfalt a nawet trawa i żwir. Nieważne gdzie. Ważne, że
możesz to robić.
Ekipy?
Nie było dzielnicy, ba, ulicy, która nie miała swojej reprezentacji w
koszykówce. Ustawianie się na granie My u Was a Wy u Nas było na porządku
dziennym. Grałeś w obronie swojego podwórka, zawsze przychodzili ludzie i Cię
oglądali.
A
dziś ....
A
dziś jest zupełnie w inną stronę... Ciężko znaleźć dzieciaków do gry na
podwórku nawet w tak koronną dyscyplinę jaką jest w naszym kraju nieszczęsna piłka
nożna. Skąd to wiem? Bo pisząc to mamy wakacje, super pogodę, a ja właśnie
siedzę na orliku i wyglądam przez drzwi kanciapy czy aby ktoś się aby nie
pojawił.
Od
kilku lat zajmuję się sportem szkolnym w obrębie Gminy Wałbrzych i z roku na
rok widzę jak poziom tych młodych „sportowców” idzie w dół. I to z kretesem.
Skąd się to bierze? A no właśnie od tych
pustek na podwórku.
To
na dworze kształtują się te najlepsze cechy dla sportowców. Charakter,
indywidualność, wytrwanie i rywalizacja często ze starszymi wpływa na
zwiększenie poziomu sportowego. Jakiego wybitnego sportowca byś nie spytał
gdzie zaczynał, każdy odpowiada: „Na podwórku !!!” A czemu tak ciężko
przyciągnąć dzieciaki na osiedlowe boiska? Ponieważ mają setki innych zajęć
lepszych niż uprawianie sportu.
Świat
idzie do przodu. Komputery, tablety, konsole itd. Typowe myślenie dzieciaka to po
co mam się męczyć skoro mogę się świetnie bawić w domu. Rodzicom to też
poniekąd jest na rękę gdyż nastały takie czasy gdzie na osiedlu nie jest zbyt
bezpiecznie. Boją się o swoje pociechy więc synku zostań w domu, gdzie tam
będziesz łaził. Jak wyjść z ojcem, to często i tacie, zmęczonym po pracy, nie
chce się ruszać z domu.... I tak od najmłodszego dzieciak skazany jest na siedzenie
w domu, a kiedy dorośnie często jest już za późno na uprawianie sportu.
Następnym
problemem wśród dzieci jest nadwaga. Drodzy rodzice: zaprzestańcie pozwalać
dzieciom na pice coli, jedzenie chipsów oraz nadużywanie słodyczy! To jest
jeszcze większe zło niż całe te gry wideo i komputery. Nadmierne jedzenie w/w
rzeczy dla dziecka, które nie ma gdzie tego spalić jest zagrożeniem dla jego
zdrowia.
Sporo
mogę powiedzieć o dzieciakach również z innej płaszczyzny a mianowicie jestem
od niedawna trenerem w naszym klubie rocznika 2001 (od września szósta klasa
podstawówki). Nie wiecie nawet jak ciężko jest zwerbować chętnych chłopców do
wzięcia udziału w zajęciach koszykówki, które odbywają się zaledwie 2 razy w
tygodniu! Z drugiej strony czym są 3h na 7 dni w tygodniu? To kropla w morzu
tego, czego ci chłopcy powinni się nauczyć. Gdzie nie nadrabiać braków jak nie
na podwórku, na osiedlowym koszu. Co trening powtarzam im i do tego używam np.
takiej metafory:
„Treningi
są jak szkoła, a w szkole codziennie macie zadanie domowe do odrobienia, które
musicie wykonać. Podobnie jest z koszykówką, trenujemy na sali a po zajęciach
odrabiamy lekcje na podwórku. Czy ja nauczę się za was kozłować piłkę czy
wykonywać poprawnie rzut i dwutakt? No nie. Ćwiczymy to na treningach ale na
podwórku udoskonalamy i nie potrzebujemy do tego niczego innego oprócz piłki do
koszykówki. Liczy się powtarzalność.”
Podobnie
jest i w szkole. Często nauczyciele nie umieją wlać nutki sportu w serca
dzieciaków, organizując ciekawe zajęcia. Z reguły prowadząc szkolne zawody,
widzę nauczycielki w butach na obcasach, siedzących w kurtkach, myślących jak
tu szybko iść do domu. Z pewnością nie wpływa to motywacyjnie na dzieci, a mnie
przyprawia o zawał serca. Jak ktoś taki może nauczyć kogoś grać w koszykówkę?
Może nie do końca jest to też wina nauczycieli ale systemu szkolnictwa jaki nas
otacza. W kraju gdzie liczy się tylko pieniądz nikt za darmo nie będzie
organizował dodatkowych zajęć w szkole i poza nią.
Takie
i pewnie jeszcze inne nieopisane czynniki wpływają na coraz niższe
usportowienie dzieci. a w zasadzie na cofanie się sportowo. My nie mieliśmy
takich warunków do uprawiania sportu, czystych boisk, super sprzętu sportowego
czy oryginalnego obuwia. Wystarczyła chęć, która zastępowała wszystkie te
rzeczy, co są teraz.
Opisałem
tutaj w skróconej wersji problemy natury sportowej wśród dzieci. Większość
opisanych zdarzeń to zdarzenia oparte na własnym doświadczeniu i obserwacji, a
opisy użyte są na subiektywnej opinii. Wszytko zmierza w złym kierunku, więc
czas na zmiany. Na szczęście są światełka w tunelu i przy pomocy klubów sportowych
jak i trenerów osiedlowych sport nigdy nie zniknie z naszego miasta.
Także
drodzy rodzice, nauczyciele i dzieciaki, czytając to weźcie sobie to do serca.
W myśl hasła „Sport to zdrowie” nie pozwólmy umrzeć aktywności fizycznej tak
potrzebnej do rozwoju każdego człowieka. Nie każdy zostanie mistrzem świata,
ale wychowanie poprzez sport to wychowanie, które do końca życia nauczy
systematyczności i wytrwałości.
Jak ja zaczynałem to moje pierwze buty do grania to były brazowe Sprandi kupione na targowisku. Inni grali w trampkach, a teraz Hyper takie Hyper srakie i zero serca :/
OdpowiedzUsuń