Był 1 stycznia 2011 roku, gdy mgliste popołudnie (tak, tak popołudnie) zbudziło mnie z noworocznego snu. Nowy Rok 2011 powitałem na sylwestrowej "przytupajce" (jak tego typu imprezy nazywa mój współlokator) w podwałbrzyskim Witkowie. Wraz z nowym rokiem przyszły odważne postanowienia. Jednym z postanowień było założenie bloga. Sportowego bloga. Koszykarskiego bloga. Usiadłem przed ś.p. laptopem firmy HP, który zaledwie parę miesięcy później miał odmówić posłuszeństwa, w celu stworzenia tego, co istnieje do dziś - bloga "Górnicy".
Co prawda blog powstał 1.01. 2011 (dużo jedynek - magiczna data !), ale pierwszy wpis miał miejsce dwa dni później. Dziś, gdy wracam pamięcią do tamtej notki, nie jestem dumny. Szalone, pełne grafomanii podsumowanie pierwszej rundy w wykonaniu naszego Górnika na parkietach I ligi było w wielu miejscach klasyczną "jazdą po bandzie". Tak wtedy widziałem ten blog - miał być prześmiewczy, oryginalny, szczery, a barwność opisów miała odwracać uwagę od wartości estetycznej. Jak pewnie zauważyliście, pomeczowe oceny dokonań poszczególnych zawodników zniknęły wraz ze spadkiem naszych do III ligi. Uwielbiałem te opisy, ale w półamatorskiej regionalnej lidze mija się to z celem. Po pierwsze - wnikliwe podsumowywanie występów naszej młodzieży traci sens, bo... to wciąż młodzież. Po drugie - wielu z tych graczy znam osobiście, co nie miało miejsca wcześniej i co sprawia ocenianie niezręcznym.
Inspirację do powstania mojej strony dostarczył TEN blog. Z czasem moja "twórczość" się zmieniała, a język stracił na ostrości. Jest to związane ze zmianami jakie dotknęły Górnika w przeciągu tego roku. Z pozycji pierwszoligowca stoczyliśmy się na trzecioligowe dno. Może to wina tego bloga ? (winę biorę na siebie) Wielka szkoda, że egzystencja tego mojego tworu przyszła w tak przykrym okresie dla biało-niebieskich. Z drugiej strony, nie zabrakło chwil glorii i chwały. Świetne Półfinały Mistrzostw Polski Młodzików w Wałbrzychu oraz ostatecznie czwarte miejsce tychże biało-niebieskich 14-latków w skali kraju to wielki sukces 2011 roku w górniczej koszykówce. O młodzikach nie zapomniał też rzecz jasna ten blog. Mało tego, opisy półfinałowych pojedynków podopiecznych Wojciecha Krzykały przyniosły rekord otworzeń mojej witryny (335 !).
Wraz ze zmianą prezentowania treści, zmieniała się forma. Najstarsi "górnicy" pamiętają jak ta strona wyglądała na początku. Czarne tło, białe i błękitne (sic!) napisy. Tamtą anty-symbiozę kolorystyczną zwalam na barki sylwestrowego oszołomienia (pamiętam skargi koleżanki z roku, która skarżyła się na białe napisy na czarnym tle - wtedy te narzekania wydały mi się bezpodstawne). Po czarno-biało-błękitnej oprawie przyszła ta właściwa, biało-niebieska forma. Górnik Wałbrzych od zawsze był biało-niebieski i taki też musiał być ten blog ("biało-niebieska wizja lokalnej koszykówki" w nazwie do czegoś zobowiązuje !). Górniczy szalik na stronie tytularnej został zmieniony w nędzą grafikę mojej produkcji. Dopiero kilka tygodni temu strona zyskała na jakości dzięki świetnej grafice w wykonaniu Tomsona (jeszcze raz dzięki !) - grafice, którą możecie podziwiać do dziś.
Oto jak wyglądało "logo" bloga na stronie tytularnej (kolejność chronoligczna):
To by było na tyle. W nowym, 2012 roku sobie nieskromnie życzę wytrwałości w tworzeniu bloga "Górnicy", a wam (i znowu sobie) życzę wielkich koszykarskich emocji, dostarczanych przez naszych koszykarzy - i tych małych, i tych dużych. Bo o to w tym wszystkim chyba chodzi. O emocje, wspomnienia, drżenie strun głosowych i palpitację serca w ostatnich sekundach meczu. A to, że nasi nie wygrali meczu u siebie do lutego 2011 to tylko mało istotny element opowieści, prawda ?
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2012 !!!!!!!!!!!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz