Po kilku trudnych do przełknięcia porażkach nasi mają wreszcie szansę się odkuć. Najbliższy mecz biało-niebiescy rozegrają we Wrocławiu z Gimbasketem, ekipą która jak na razie także dostaje baty. Okres biczowania zostaje zawieszony. W hali Akademii Medycznej przy ul. z Brudzewa jeden z młodych zespołów nareszcie wygra.
Robert Kościuk z czasów gry w Śląsku |
Aż prosi się by pisać o sukcesach tego młodego zespołu. W końcu nie może być inaczej, gdy projektem dowodzi człowiek o takiej wizytówce. A jednak. Różowo od strony sportowej drużyna Kościuka nie wygląda. Projekt istnieje od 2003 roku, a sukcesów czy to na arenie rozgrywek młodzieżowych, czy tym bardziej na arenie ligi seniorów ze świecą szukać.
Gimbasket w mieście przegrywa rywalizację nie tylko ze Śląskiem, ale i (a może przede wszystkim) z WKK Wrocław. Ekipa Kościuka to dwa górnicze akcenty, właściwie to epizody. W obecnych składzie Gimbasketu mamy Bartłomieja Gadzinę (ur 1992), który swego czasu w Górniku niczym, oprócz patyczkowatych nóg windujących wzrost na grubo ponad 2 m, się nie wyróżnił. Ponadto, dwa lata temu w przedsezonowych sparingach wracający do I ligi zespół biało-niebieskich kierowany przez Grzegorza Chodkiewicza testował inny produkt szkółki Kościuka - Filipa Gładkiego (ur.1990). Szybciej niż szybko okazało się jednak, że dla tego obwodowego wrocławskiego gracza I liga to znacznie za wysokie progi.
W tym sezonie Gimbasket uległ kolejno WSTK Wschowa (- 28 pkt), KK Wałbrzych (-58), Maximusowi (-35) i Siechnicom (-24).
Jedno manto za drugim. Brak nadziei na choćby nawiązanie równorzędnej walki przez zespół, gdzie najbardziej znanym graczem jest... Maciej Kościuk - znany tylko dlatego, że jego ojciec jest trenerem. Uwagę zwraca jednak wysoka porażka nawet z Siechnicami.
Dla porównania - wyniki Górnika: z KK Wałbrzych (-48), z Maximusem (-21), z Siechnicami (-9), z Zastalem (-20), ze Spartakusem (-60).
Wniosek z tego taki, że nasza niska porażka z Siechnicami stawia nas w roli faworyta. Tak jakby, bo trudno mówić o faworycie w meczu dwóch dołujących zespołów najniższej klasy rozgrywkowej w Polsce.
Obie ekipy poczuły krew. Żądza pierwszego zwycięstwa w sezonie powinna sprawić, że we Wrocławiu zobaczymy iskry. Będzie się działo, będzie się kurzyć. A gdy opadnie bitewny kurz... nasi wrócą do domów z tarczą. Trzymajmy za to kciuki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz