Szukaj na tym blogu

sobota, 8 października 2011

Pan AA

Górnik Wałbrzych - Maximus Polkąty Kąty Wrocławskie 75:96

Górnik: Adranowicz 18, Murzacz 18, Łozowicki 13 (2x3), Wieczorek 13 (1x3), Maryniak 8, Grabka 3, Jaskólski 2, Hupało 0, Stopiński 0, Sulikowski 0, Mucha 0, Filipiak 0.

Trzecioligowy Górnik jest jak wymyślona budowa z klocków Lego. Elementy są nieustannie wymieniane - jeden dochodzi, drugi odchodzi, trzeci ma zostać rozpatrzony czy się nada, czy też nie, tymczasem element nr 1 (ten dopiero co wymieniony) może wrócić na swoje miejsce. Biało-Niebieska budowa została pozbawiona dwóch zawodników, którzy zawiesili swoje treningi w klubie. Oskara Pawlikowskiego i Damiana Pabisiaka zastąpili w składzie Aleksander Sulikowski (rocznik 1992, wychowanek Górnika, postać w zespołach młodzieżowych z tłumu się nie wybijająca) oraz on:

Ten pan z numerem 15 to nasz tytułowy "Pan AA". Anonimowy Alkoholik ? Aktywny Akwizytor ? Artysta-Anarchista ? Nie. Adam Adranowicz. Po prostu.

Adam Adranowicz to urodzony w 1991 roku wychowanek Górnika. W zespołach młodzieżowych przechodził wszystkie szczebelki po to, by po ukończeniu wieku juniora starszego zostać na lodzie. W pierwszoligowym Górniku miejsca nie znalazł. Jego karierę ratowali działacze z Nowego Miasta, wypożyczając jego kartę zawodniczą.  U rywala zza miedzy się sprawdził, więc pewnie by w nim został, gdyby nie decyzja o wystartowaniu Górników w III lidze. Dość prędko jego karta zawodnicza została przyciągnięta z powrotem przez biało-niebieski magnez. Magiczna karta AA stała się obiektem westchnień obu wałbrzyskich klubów, doprowadzając do lokalnych przepychanek pomiędzy włodarzami. Zaporowa cena wykupu spowodowała rychły powrót Adranowicza do Górnika. No i bardzo dobrze, że wrócił.

Szybko się okazało, że Adranowicz to wulkan energii. Właściwie to WULKAN. Pomimo ledwie 200 cm wzrostu skakał najwyżej, a mentalnie miał 20 cm wzrostu więcej. Mam słabość do zawodników, którzy równie często co w pionie, znajdują się w parterze walcząc o piłkę. To jest właśnie legendarny "wałbrzyski charakter". Dla Adama był to pierwszy mecz w dopingowanym Górniku. Pomimo tego, że był najstarszym graczem w zespole (20 lat !) miał prawo się spalić. Nie spalił się, choć gorący był, raz po raz pokrzykując na kolegów. Pan AA - Ascetyczna Adrenalina. Adranowicz to sportowy asceta - cierpiał dla zespołu, bijąc się pod tablicami za trzech, biegając do kontr oraz nurkując w sytuacjach beznadziejnych po piłkę. Cholernie chciał wygrać. Na trybunach przecieraliśmy oczy ze zdumienia, oglądając go w grze. AA to odkrycie tego meczu. Po tym jak w końcówce opuścił parkiet, coś przy ławce rezerwowych trzasnęło, huknęło i jeszcze w dodatku strzeliło. Adam ze złości coś rozwalił. Tak bardzo był zmobilizowany.

Co można powiedzieć o tym meczu ? Nasi ponownie starli się z wymagającym rywalem, ponownie brakowało sił. Ja jednak już widziałem plusy. Oczywiście nie zabrakło fatalnych podań, błędnych decyzji, pudeł spod kosza czy niewytłumaczalnych strat. Do plusów dodać należy pomysł na grę. Coach Chlebda eksperymentował w obronie, a w trzeciej kwarcie konsekwentnie nakazał grać akcje pick&roll, co przynosiło świetne efekty. Kapitalnie po zasłonie do ataku rolował się właśnie Adranowicz, a szybka gra z kontry pozwoliła zniwelować stratę w trzeciej kwarcie nawet do 9 punktów. Chlebda uczy górniczą młodzież gry kombinacyjnej, co wychodzi coraz częściej. Hubert Murzacz utrzymuje dobry poziom gry już drugi mecz, a Szymon Łozowicki z minuty na minutę coraz odważniej rezygnował ze strachu w oczach na rzecz trafionych rzutów. Tydzień temu do kosza nie dorzucał, teraz trafił z dystansu dwa razy.

Nie zmienia to faktu, że dziury w składzie są bardzo widoczne. Brak rezerwowego rozgrywającego i - przede wszystkim - środkowego. Doszedł do składu Adranowicz, ale odejście Pawlikowskiego problem pogłębiło. Brakuje nam centymetrów, co skwapliwie wykorzystali rywale. Na szczęście skład wciąż nie jest zamknięty, a wysocy być może się pojawią. 

Choć na trybunach bywało przaśnie, a do najzagorzalszych kibiców dołączyły postaci nowe, których folklor nie bardzo wpasowywał się w koszykarski świat, liczba dopingujących kibiców była najlepsza od wielu miesięcy.

Biało-Niebieskim dziękujemy za walkę i czekamy na to, co się wydarzy w przyszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz