Po bardzo obiecującym występie w Siechnicach nasi juniorzy/seniorzy grali wyjazdowy mecz w lidze juniorów z WKK II Wrocław - ekipą, którą ogrywali zawsze. Czas przeszły użyty został nie bez kozery, bo WKK biało-niebieskich ograło 65:56. Wcześniej Górnicy ulegli sensacyjnie Nysie Kłodzko oraz planowo najsilniejszemu w regionie WKK I Wrocław. Z zakładanego bilansu 2-1 zrobiło się 0-3, co zepchnęło wałbrzyszan na samo dno ligowej tabeli. Warto jednak pamiętać o tym, że juniorzy KSG to częściowo NIE TA SAMA drużyna, którą oglądamy w III lidze.
Przed sezonem trener Chlebda dość jasno określał cel jaki stawia przed ekipą juniorów. Mówił mianowicie o narzuceniu swojego stylu gry i wygrywaniu ze wszystkimi. Kłody pod nogami pojawiły się niestety dużo szybciej niż ktokolwiek przypuszczał. Z treningów zrezygnował podstawowy podkoszowy, bardzo ważna część zespołu zarówno juniorów jak i trzecioligowych seniorów, Oskar Pawlikowski. Jego szalenie sensacyjna decyzja o końcu kariery była jak nóż wetknięty prosto w plecy trenera Chlebdy. Brak podkoszowej siły szybko się uwidocznił na obu frontach. O ile teraz sytuacja w III lidze ulega poprawie, gdy po wielu przepychankach do Górnika wrócili Adam Adranowicz i Adrian Stochmiałek, o tyle w zespole juniorskim pod koszami brakuje nam argumentów.
Pod dziurą w zespole juniorskim obecnie występują zawodnicy niezwykle surowi, nieoszlifowani, nieograni - nazywajcie to jak chcecie. Dwa szczudła w postaci Mariusza Dziurdzi i Tomasza Filipiaka to jak na razie marne pocieszenie dla kibiców.
Kogoś może dziwić to, że forma juniorów nijak się ma do tej trzecioligowców. Wytłumaczenie jest proste - personalia obu zespołów różnią się dość diametralnie. W III lidze prym wiodą wspomniani Stochmiałek (28 lat) oraz Adranowicz (20 lat), bardzo ważnymi graczami są - co warto podkreślić - już nie juniorzy Kacper Wieczorek i Paweł Maryniak (po 18 lat). Jedynymi zawodnikami, którzy tak naprawdę są "zajeżdżani" na dwóch frontach są 17-letni Hubert Murzacz oraz Szymon Łozowicki, oraz odkrycie ostatnich spotkań - ledwie 16-letni Szymon Jaskólski.
Dlatego też nie popadajmy w panikę twierdząc, że chłopaki przegrywają w rozgrywkach młodzieżowych wszystko, bo grają w dwóch ligach. Murzacz, Jaskólski i Łozowicki akurat wyróżniają się na szczeblu juniorskim, co pokazuje, że te trio jest w stanie łączyć grę z rówieśnikami, jak i z nieco starszymi koszykarzami. Problem polega na sportowym krajobrazie otaczającym tych graczy. Jest z tym trochę tak jak z przenoszeniem szafy - łatwiej jest gdy pomaga ci potężnie zbudowany "kawał chłopa" niż gdy za trzydrzwiowy mebel bierze się chucherko. Powstaje pytanie retoryczne: W której sytuacji jest bardziej prawdopodobne, że szafa wyślizgnie Ci się z rąk ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz