Polska - Francja 70:66
W pojedynku pocieszenia biało-czerwoni pokonali Francuzów. Do zwycięstwa Polaków poprowadził Mateusz Ponitka, autor 21 punktów i 10 zbiórek. Bardzo dobre zawody rozegrał Daniel Szymkiewicz.
W hali Orbita na meczu Polaków pojawiło się mniej kibiców niż podczas ćwierćfinałowej batalii z drużyną Italii. Atmosfera na trybunach też była dość ospała, a doping bardzo często "rozkręcał" nie kto inny jak Przemysław Koelner - milioner, polski Mark Cuban, ojciec Jakuba, entuzjasta koszykówki, który na mecze nie chodzi w koszuli z krawatem, a w koszulce reprezentacji. Niskie ciśnienie z zewnątrz wtargnęło do hali i wydawało się, że bardziej dotknęło orlęta Szambelana, gdy na tablicy widniał wynik 42:50.
Wtedy nasi urządzili kibicom psikus, zdobywając 21 punktów przy jedynie 1 "oczku" Trójkolorowych, a na boisku w polskim zespole przebywał wtedy ostatni rezerwowy Kacper Borowski.
Ponownie eksplozyjnością i energią nie grzeszy nasza ławka. Trenerzy reagują wciąż zbyt wolno na wydarzenia na boisku, a przy jednej z przerw na żądanie przez większość czasu stali w kręgu, rozmyślając nad zagrywką, której w praniu na boisku nie było widać. Pasywność naszych szkoleniowców stoi w opozycji do dynamicznych rotacji pozostałych ekip. W porównaniu z wszystkimi innymi kadrami, nasi rezerwowi siedzą trochę jak na stypie – brak pokrzykiwań, wyskoków radości, energii. Polska mentalność czy brak kofeiny ?
M. Ponitka - ponownie błysnął geniuszem. Mistrz ekwilibrystyki. Przy agresywnym wejściu pod kosz Mateusz obrócił się z piłką w powietrzu o 360 stopni, zdobywając punkty z faulem. Wnet zdziwione ponitkowe lica starły się z równie zszokowanymi rozszerzonymi oczami i opadającymi do podłogi szczękami polskich kibiców. Pochodzący z Ostrowa Wielkopolskiego obrońca wciąż szukał swojego rzutu z dystansu (1/6 za 3). Pomimo tego, nasz lider stał się liderem nie tylko z nazwy, ale i z czynu, trafiając w końcówce kluczowy rzut z półdystansu. Szkoda, że w ćwierćfinale nie spełnił swojej roli. Długo zastanawiałem się, dlaczego Mateusz Ponitka jest dopiero piątym najbardziej perspektywicznym graczem w swoim roczniku wg portalu eurohopes.com. Przed nim (druga lokata) znajduje się Serb Nenad Miljenović, który pierwszą rundę miał przeciętną. Swoją klasę bałkański obrońca udowadnia za to w decydujących fazach turnieju – w półfinale z Włochami właśnie poprowadził swój zespół do zwycięstwa, notując 20 punktów, w tym 6/6 w ostatnich 30 sekundach z linii rzutów wolnych.
J. Koelner – oglądając go w akcji wydaje się, że chce mu się trochę bardziej niż reszcie. Liczby są w tym turnieju jego sprzymierzeńcem: 11/15 z gry, w tym 7/9 za 3 !!! Takie statystyki notuje nasz dopiero trzeci rozgrywający w rotacji – czy tylko mi wydaje się tutaj coś nie tak ?
M. Michalak – zaliczył kilka przepięknych wejść pod kosz. Prawdę mówiąc, z wyjątkiem meczu z Serbią gra na równym, solidnym poziomie.
G. Grochowski – kolejny bardzo słaby mecz w jego wykonaniu. Z jego zagrań nic dobrego dla zespołu nie wynikało. W ostatnich dwóch meczach ma tyle samo asyst co strat, jednocześnie będąc 0/5 z gry.
F. Matczak – o tym turnieju zielonogórzanin chciałby jak najszybciej zapomnieć: 8/34 z gry, 0/8 za trzy – feralny licznik wciąż bije
K. Borowski – dostał sporo minut. Snuł się po boisku jak cień gdzieś obok gry. O tym, że był na boisku wiemy jedynie po jego bujnych lokach. Z drugiej strony z nim na boisku nasi zaliczyli run 21-1.
T. Gielo – solidnie. Obok swojej tradycyjnie dobrej obrony, gdzie biegał do pomocy kolegom, skutecznie kończył akcje z pomalowanego.
D. Szymkiewicz – obok Ponitki najlepszy w naszym zespole. Imponował skutecznymi wejściami pod kosz. 8 pkt, 7 zb, 4 as, 2 prz. Bardzo pożyteczny.
P. Niedźwiedzki – ten mecz mu nie wyszedł, akcje kończył nieudanymi, rwanymi rzutami.
P. Karnowski – niezły występ, zaprezentował parę swoich klasycznych zagrań. Trochę zabrakło mu skuteczności, gdy po obronie rzucał z trzeciego metra.
Przed Polakami mecz z silną Litwą o piąte miejsce. W finale natomiast zagrają rewelacyjni Hiszpanie i wspomniani Serbowie, których to ograliśmy w tym turnieju. Hiszpanie nie przegrali jeszcze meczu, są absolutnie poza zasięgiem pozostałych zespołów. Ich dynamika, szybkość i skuteczność wprost powalają. A pomyśleć, że jeszcze rok temu Polacy z Hiszpanami grali jak równy z równym.
Całkiem fajny mecz, nie brakowało emocji.
OdpowiedzUsuń