Szukaj na tym blogu

sobota, 5 lutego 2011

A miało być tak pięknie...

Tytuł wpisu mówi sam za siebie. Ta fatalna wiadomość zastała mnie w szatni po dwugodzinnej grze w (a jakże !) basket. Młode wilki Polonii 2011 Warszawa zagryzły nas straszliwie. Przegrywamy 65:90.  W nierównym pojedynku człowieka i dzikiej natury niespodziewanie zostajemy śmiertelnie pogryzieni. Aj aj aj aj.....


Nasi myśliwi zostali kompletnie zaskoczeni przez młode wilki, które zaatakowały nas całą watahą. Zespołowo, drużynowo.... Jankowski 22 pkt, Glabas 16, Michalak 14, Kucharek 14 (kto?), Linowski 12...
Zginęli nasi biało-niebiescy myśliwi w stołecznych lasach.

Minuta ciszy.  Uczcijmy ich pamięć.

.........................................................................................................................
.
.........................................................................................................................

..........................................................................................................................

...........................................................................................................................


Nasi biało-niebiescy bohaterowie zadali cios sztyletem prosto w nasze kibicowskie serce. Po raz nie wiem już sam który przekonuję się, że w meczach wyjazdowych Górnik to zupełnie inny zespół. U siebie jesteśmy (czasami) mocarzami, Supermanami, gdy jedziemy w gości - mało magicznie przemieniamy się z powrotem w ofiarnego Clarka Kenta.

Może po prostu za mocno nadmuchaliśmy balon oczekiwań ? A może po prostu stołeczni koszykarze zrobili naszych w balona ?

KSG słynie z charakteru. Dlaczego jednak ten charakter objawia się jedynie wtedy, gdy gramy we własnym kotle ?

Ależ nas te młokosy zaskoczyły. Pamiętacie piłkarski Mundial w Korei i Japonii w 2002 ? Senegal w meczu otwarcia ograł Francuzów 1:0 Czuję się trochę jak kibic Żabojadów po tamtym spotkaniu. W życiu się tej porażki nie spodziewali, byli w szoku. Po klęsce naszych w stolicy w takim szoku jestem również i ja. A jak to wszystko wyglądało statystycznie ?


M. Kowalski - chyba nadal ma problemy z rwą kulszową. W akcji jak nie on. 5 strat, 3 pkt, eval -1.
J. Kietliński - 5 zb, 4 as ! Fajnie nie ? Niestety, także 5 strat. 5 pkt. Zabrakło mu jednej asysty do zaliczenia cyfry 5 w ilości quadruple.
M. Wróbel - statystycznie gracz-światełko w tym drużynowym ciemnym tunelu. 4/7 z gry, 11 pkt, eval 18.
D. Pieloch - po powrocie kontuzjowanego Józka i odnalezienie zagubionej formy przez Nitschego robi się dla niego ciasno w rosterze. Ciasno jak na tokijskim przejściu dla pieszych w godzinę szczytu. 9 min, 4 pkt. I tyle w tym temacie.
M. Nitsche - chyba się nam Mateo odblokował. Ciekawe jak to wyglądało w realu. Numerki są mu ostatnio naprawdę przyjazne. 5/8 z gry, 16 pkt. Oh yeah.
B. Józefowicz - jego występ pragnę sobie tłumaczyć powrotem po urazie. Ponownie przemienił się we władcę krainy minusowych evali. Tym razem -4, 2 pkt i.... 4 straty. Aj ja ja jaaaj.
M. Sterenga - nasz kapitan ponownie w grze. Wraca po kontuzji. Dawno już go w akcji nie widzieliśmy. Ale czy aby na pewno to on ? Na nasze nieszczęście, na postoju na siusiu ktoś się za niego przebrał i wslizgnął się do autokaru w jego miejsce. Gdy kołcz spawdził obecność wszystko się zgadzało. No to pojechali do Wa-wy. Prawdziwy Marcin chyba jednak został na stacji. 2/6 z gry, 6 pkt. A tak na serio to wiemy, że Sterenga to rutyniarz i już w następnym meczu rzuci 20 pkt. Dajmy mu tylko wyzdrowieć.
Ł. Muszyński - jakże ciężko go rozgryźć. Nie potrafiliśmy zrozumieć geniuszu Forresta Gumpa. Nie potrafimy zrozumieć geniuszu Łukasza. 18 pkt,  9 zb, 8/13 z gry. eval 20. Super. "A jak osobiste ?", ktoś zapyta. A nieważne... Lepiej nie zadawać za dużo pytań....
Ł. Grzywa - epizod, eval -1. Chyba nam się zagubił. Niby jest z nami ciałem, ale nie duchem.
B. Ratajczak - jeszcze mniejszy epizod. Był jak przecinek w zdaniu - niby jest ale i tak tego nikt nie zauważa. Ważne, że nasz kolejny rekonwalescent jest zdrów.

Po dwudziestu grach mamy bilans 6-14, młode wilki ciągle za nami z 5-15 (ufff !).  Za plecami obijają się nam o uszy ich warknięcia.

W różnych portalach informacyjnych padają głosy, że nasi nie zasłużyli sobie na tak wysoką porażkę, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

Czas chować chusteczki, otrzeć łzy. Kolejny mecz ze Sphinxem Łódź u nas. Jestem przekonany, że będzie lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz