Półfinały U-16. Górnik - Trefl. Z 5 Łukasz Kołaczyński. zdj. styrlitz |
Z racji, że jesteście na
blogu „Górnicy”, pierwszy wpis o wałbrzyskich półfinałach MP U-16 musi dotyczyć
biało-niebieskich (drodzy kibice z Opalenicy, I’m sorry).
Nie zagramy w finałach.
Suche przewidywania ekspertów się potwierdziły. Do finałów weszły ekipy z
Opalenicy i Sopotu. Nasi padli ofiarą fatalnego systemu rozgrywek PZKosz, który
stworzył w półfinałach dwie „grupy śmierci” i dwie „grupy piknikowe”. Nawet sam
Zibi, polski guru koszykówki młodzieżowej, zagroził bojkotem rozgrywek w
sezonie 2013/14.
Górnicy zrobili co w ich
mocy. Nie zagrali źle, nie zaskoczyli też nas pozytywnie. Wygrali mecze, w
których byli stawiani w roli faworytów (choć pierwsza połowa z Dąbrową i
pierwsza kwarta z Gorlicami bardzo kibiców rozczarowały), przegrali z
silniejszymi. W ogóle całe wałbrzyskie półfinały okazały się do bólu
przewidywalne. Faworyci wygrywali, outsiderzy zbierali cięgi. I chyba tylko my,
wałbrzyszanie, łudziliśmy się, że nasi wygrają w meczu w wszystko z Treflem. Gdy
przed meczem z sopocianami pytałem „Lewego” o jego typ, powiedział, że nasi
wygrają jednym punktem. Cóż, nie był chyba jedynym, który zażyczył sobie
odrobiny dramaturgii, szczypty emocji, kropelki adrenaliny w żyłach. „Lewy” z
resztą miał podstawy do takiego myślenia, bo w ostatnich latach w hali
wałbrzyskiego OSiR-u oglądaliśmy mnóstwo cudów czy też dramatycznych końcówek
spotkań. Oto przykłady:
- 2005 rok i celna trójka
Marcina Kałowskiego, dająca Górnikowi wygraną z Siarką Tarnobrzeg
- sezony 2009/10 i
2010/11, dające mnóstwo niepowtarzalnych doznań jak choćby rzuty Marcina
Sterengi na pięć sekund i Krzysia Jakóbczyka na sekundę przed końcem spotkania
z Politechniką Warszawa, które dały wygraną i zapewniły ucieczkę spod gilotyny,
minimalna wygrana z Asseco II Prokomem Gdynia, czy zwycięstwo po dogrywce w
arcyważnym starciu z sąsiadem w tabeli, Żubrami Białystok
Tym razem zakończyło się
wyraźną porażką. Biało-Niebiescy rozpoczęli mecz od 0:7, ani razu nie wyszli na
prowadzenie, a trójka reprezentantów Polski z Sopotu zdobyła 70 z 88 punktów
drużyny, na co nasi odpowiedzieli 34 proc. skutecznością z gry. Słabsi
fizycznie Górnicy odbijali się od sopocian jak od ściany, walili głową w mur,
jakim goście zabudowali bronioną tablicę.
Dziś łatwo na naszych psioczyć,
krytykować, doszukiwać się argumentów, że Trefl był w naszym zasięgu. Że
przecież zespół z Wybrzeża przegrał z Opalenicą różnicą 25 punktów, a my – w turnieju
Anacki – ulegliśmy ekipie z Wielkopolski „tylko” 22 „oczkami”. Sopot „przejął”
mecz indywidualnymi umiejętnościami trzech liderów. W Górniku byli „zadaniowcy”,
zabrakło za to liderów.
Górnicy wiedzieli, o co
grają, czuli na sobie spojrzenia kilkuset par oczu z trybun. Naszym nogi
splątała presja, czego wynikiem był festiwal niedolotów i rzutów
przerzucających obręcz. W tym meczu byłem asystentem statystyka,
odpowiedzialnego za relacje live. I nawet ja, siedząc bezpiecznie przy stoliku,
czułem wznoszącą się nad parkietem aurę wielkich oczekiwań w stosunku do naszych
16-latków. No właśnie. Ci goście mają po 16 lat. Szum jaki zrobił się wokół
wałbrzyskich półfinałów spowodowałby drżenie rąk nawet u dużo starszych
koszykarzy.
Dzień później, w meczu z
Opalenicą, Górnicy zaczęli zupełnie inaczej, z większą pewnością siebie. Do
przerwy biało-niebiescy walczyli z rywalami jak równy z równym. Wszystko
posypało się w drugiej połowie, gdy zespól z Wielkopolski uruchomił swoją
najsilniejszą broń – pressing na rywalu z piłką, przechwyt i błyskawiczne
przejście z obrony do ataku.
Dwa lata temu, podczas
półfinałów młodzików Górnik przegrał z tą samą Opalenicą tylko 72:75. Dziś
zespół trenera Ziobry wrzucił wyższy bieg i wyraźnie nam odjechał. 70:85 w
turnieju w Opalenicy, 75:97 w Memoriale Anacki i 62:87 w półfinałach.
Nie załamujmy jednak rąk.
Gra pod presją już w tak wczesnym wieku wiele pewnie naszych nauczyła. Przed
nimi kolejne lata w ligach młodzieżowych i nie zapominajmy, że finały MP U-16
to nie był cel tego zespołu, tylko środek do celu, którym jest wychowanie
koszykarzy gotowych za kilka lat do podniesienia drużyny seniorskiej z kolan.
Niech historia zatoczy koło. W 2000 roku juniorzy starsi Górnika zdobyli wicemistrzostwo Polski, przegrywając w finale (także w Wałbrzychu) z... Treflem Sopot 72:90. W dopiero co zakończonych półfinałach kadetów naszych pognębił Wiktor Sewioł, 13 lat temu tego samego dokonał niejaki... Filip Dylewicz. I choć Górnicy po tytuł nie sięgnęli, to członkowie tamtego zespołu: Marcin Kowalski, Błażej Nowicki, Maciej Sterenga czy przede wszystkim Rafał Glapiński walnie przyczynili się do odbudowy pozycji klubu i awansu z II do I ligi, a potem nawet do Ekstraklasy (Kowalski, Glapiński).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz