Z racji że jest dość późno, a ja muszę jutro wcześnie wstać postaram się nie rozpisywać w poniższych spostrzeżeniach dotyczących biało-niebieskich u progu nowego sezonu. Startujemy już 7.10 meczem ze Śląskiem II, a tymczasem zgarniamy największy z mydlanych pucharów (tak wyglądały z perspektywy trybun) w turnieju o puchar STAM-Stalu. Górnicy ograli drugoligowców z Kłodzka i Jeleniej Góry.
Oto moje spostrzeżenia na chybcika:
Jak gwiazda kina w amatorskiej produkcji - dobrze wiemy, że nasi trzecioligowcy nie utrzymują się jedynie z gry w koszykówkę. Gdy do tej grupy pasjonatów/hobbystów dołączy człowiek, który żył wyłącznie z gry w basket widzimy pewne różnice. Ba, nawet Ray Charles dostrzegłby różnice na własne oczy. Chodzi oczywiście o Sławka Buczyniaka, który reprezentuje niejako inną czasoprzestrzeń w wałbrzyskiej koszykówce. To trochę tak jak gwiazdor kina decyduje się wesprzeć licealistów przez wystąpienie w szkolnej inscenizacji jasełek. Po prostu nie ta miara na te umiejętności. Na poziomie III-ligowym widywaliśmy już nawet Adriana Stochmiałka w roli niemal profesora. Strach pomyśleć, co na prowincji polskiej koszykówki wyczyniać będzie Buczyniak.
Wielki powrót - Łukasz Grzywa pozostaje obiektem kibicowskich docinek, ale wszyscy fani zgodnie twierdzą, że żartują z sympatii do naszego środkowego. Pomimo tego, że dość zaspany i rozczochrany jako ostatni pojawił się na hali, miał oślepiające przebłyski formy. Wsad, potem ze trzy bloki, wykańczanie akcji spod kosza - takiej postawy oczekujemy od niego w sezonie. Oczywiście Grzywa parę piłek stracił, do tego bardzo wolno/wolno wracał do obrony. Jego powrót na boisko był jednak naprawdę wielki. W końcu Łukasz mierzy 210 cm, a parę podań nie uchwycił, bo koledzy wciąż nie wiedzą, że on jest po prostu... WIELKI.
Ciasnota - w grze w sumie ujrzeliśmy aż 17 biało-niebieskich. Zagrało nawet trio z Żar, pomimo tego że dwójka z dopiero co sprowadzonych zawodników będzie występować raczej jedynie w rozgrywkach juniorskich. Dziwi też pojawienie się na boisku naszego wychowanka, 17-letniego Marcina Ciurusia, który na swojej pozycji rozgrywającego, by znaleźć miejsce w rotacji, ma najwięcej cielsk do przepchnięcia. Pomimo tego, niezrażony, zaprezentował się całkiem nieźle, co kiwaniem głową potwierdził sam trener Chlebda. Jeżeli do tej 17-stki dołożę kontuzjowanych Adranowicza i Kołodzieja, to czuję, że zaczyna mnie boleć głowa.
Chaos - nie chodzi o grę wałbrzyszan, a o swoisty "klimat" sparingów. Koszulki z różnych parafii/okresów w historii klubu, figlarna tablica świetlna, garstka kibiców, grobowa cisza na hali, brak prezentacji - za to wszystko (nie)kochamy sparingi.
Hubert na głębokiej wodzie - Hubert Murzacz dostał dziś duży kredyt zaufania od naszego szkoleniowca, grając najdłużej z młodych zawodników. W poprzednim sezonie Murzacz był drugim strzelcem Górnika, zaraz za Stochmiałkiem. Rywale drugoligowi to jednak nie przelewki, o czym nasz wychowanek się przekonał.W turnieju nie zachwycił, pozostając w terminologii akwarystycznej zachłysnął się nieco wodą na sporej głębokości. Takie lekcje jednak na pewno kształcą, bo co cię nie zabije, to cię wzmocni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz