Szukaj na tym blogu

wtorek, 31 maja 2011

Półfinałowe rykoszety

Półfinał Mistrzostw Polski Młodzików za nami. Nie oznacza to jednak tego, że milkną echa, a rykoszety pocisków skierowanych przez gości do organizatorów (i na odwrót) nie mają miejsca. 

Na stronie www.skm.polskikosz.pl aż wre od półfinałowych rykoszetów. Do mnie natomiast przyszedł e-mail od Pana Wojciecha Stopierzyńskiego, ojca gracza Opalenicy, Huberta, którego szykanowałem w poprzednich wpisach. W wiadomości tłumaczył mi, że jego aroganckie zachowanie podczas meczu z Górnikiem miało związek z wyraźnym błędem decyzji sędziego oraz z puszczeniem nerwów przez samego zawodnika. 

Hubert Stopierzyński, foto. zibi

Jak się okazało, nie tylko Hubertowi puściły nerwy. W swojej ocenie tego gracza również i mi zdarzyło się nadepnąć na cienką linię przyzwoitości. Zachowanie Stopierzyńskiego w postaci ironicznego teatrzyku gestów było niewłaściwe. Należy jednak pamiętać o tym, jak ważne było i jak wielkie ciśnienie miało to spotkanie.

Kolejny rykoszet opalenickiego pocisku, który trafił mnie prosto między oczy dotyczył programu meczowego, w którym wyraźnie pisało, że Basket Team to Wicemistrz Wielkopolski. Nic bardziej mylnego. Ekipa z Opalenicy to MISTRZ WIELKOPOLSKI. Za błąd przepraszam. Nie myli się tylko ten, co nic nie robi. 

Ten półfinał pokazał, że punkt widzenia jest uwarunkowany punktem siedzenia. Gościnny punkt widzenia krytykował wałbrzyski wulgarny doping oraz skandaliczne przyśpiewki w stylu "podejdź bliżej". Wałbrzyski punkt widzenia, w tym mój, był natomiast pod wrażeniem tego jak kulturalnie zachowywali się kibice. Pozytywna wałbrzyska reakcja wiąże się oczywiście z zestawieniem okrzyków na młodzikach (ZERO chóralnych bluzgów) z tym z meczów seniorów (oj, tam to się dzieje). 

Ten turniej pokazał, że jak Polska długa i szeroka, tak wielowymiarowa i odmienna. Przykład:  absolutnie różne sposoby dopingu (chodzi tu oczywiście o doping = kibicowanie, wspieranie). Używane przez fanów z Wieliczki i Opalenicy trąbki, wuwuzele i hasła typu "defense" w naszych uszach brzmią zaskakująco i nie mają większych szans by się przyjąć. Tak już jest. Polska to jednak kraj kontrastów. Pamiętacie, gdy jeszcze cztery lata temu kibice jak jeden mąż śpiewali "Let's go Górnik, let's go !" ? No właśnie. Nie przyjęło się. 

Nie znając specyfiki tego, jakim miastem jest Wałbrzych, gdy chodzi zarówno o publiczność i organizację czegokolwiek kibice z Wieliczki i Opalenicy byli z całej imprezy bardzo niezadowoleni. Z mojej perspektywy - mieszkańca Wałbrzycha od 22 lat - impreza wypadła fenomenalnie i bardzo kulturalnie. Jestem skłonny nawet zaryzykować stwierdzenie, że tak kulturalnego dopingu na meczach koszykówki w Wałbrzychu nie pamiętam, podobnie jak tak dobrej organizacji imprezy w samej hali (pomijam tu pewne wyraźne potknięcia w sprawach noclegu).

Przyjezdni nie znali specyfiki Wałbrzycha, my nie wiemy jak to wszystko wygląda u nich. Z opinii zakładam, że to, co u nas jest białe, u nich jest czarne, a w wyjątkowych okolicznościach co najwyżej szare. Warto pamiętać o tym, że ludzie odpowiedzialni za załatwienie wszystkich formalności w tej postaci debiutowali, zastępując bandę niekompetentnych ludzi, którzy swojej szansy - mówiąc najbardziej eufemistycznie jak to tylko możliwe - nie wykorzystali.

A tu krótka, spontanicznie zorganizowana przez Zibiego rozmowa ze mną :)

poniedziałek, 30 maja 2011

Komentarz

Na prowadzonej przez Zibiego najbardziej prestiżowej stronie o polskich rozgrywkach młodzieżowych www.skm.polskikosz.pl, pojawiły się bardzo nieprzychylne komentarze na temat organizacji imprezy półfinału młodzików w Wałbrzychu. Do wypowiedzi gości, którzy odwiedzili moje miasto pragnę się odnieść, ponieważ bardzo mnie zabolały i są horrendalnie niesprawiedliwe.

Przypuszczam, że opinie naskrobane w komentarzach na wyżej podanej stronie zostały dodane przez kibiców z Wieliczki. W tym miejscu staram się być jak najbardziej obiektywny, czyli pragnę przedstawić dwie strony medalu, a nie tylko jedną jak to w zwyczaju mieli kibice Regisu.

W komentarzach można przeczytać o fatalnej organizacji noclegów dla młodych koszykarzy oraz o niewłaściwym sposobie dystrybucji nagród. Jeżeli rzeczywiście miało to miejsce to posypuję głowę popiołem i w imieniu swoim jak i ludzi odpowiedzialnych za organizację, mogę jedynie powiedzieć "przepraszam". 

To, co zabolało mnie w komentarzach sfrustrowanych porażką swojej drużyny kibiców z Wieliczki, to obarczanie winą za porażkę sędziów. Fakt, część sędziów, co wg. mnie jest niedopuszczalne, reprezentowało województwo dolnośląskie. W tym miejscu jednak pragnę podkreślić, że sędziowie, których w Wałbrzychu nigdy nie darzy się sympatią (obawiam się, że vice versa), byli sprawiedliwi. Zrzucanie winy za porażki swojego zespołu na sędziów to wątpliwa, bo ostatnia linia obrony nie potrafiących pogodzić się z porażką kibiców. Kompletnie niezrozumiała jest dla mnie też gloryfikacja dokonań lidera Regisu, Adama Kulasiaka, który - paradoksalnie - był główną przyczyną porażek swojego zespołu, przez swój wyjątkowy boiskowy egoizm. 

Najbardziej w tych jednowymiarowych opiniach dotknęła mnie część, poświęcona kibicom. Wałbrzyskim kibicom zarzuca się niekulturalny doping w stylu: "je**ć Wieliczkę". Jako członek Klubu Kibica, z całą odpowiedzialnością mogę zakomunikować, że takich zorganizowanych okrzyków w stronę młodych przecież chłopaków z Małopolski, którzy tak samo kochają ten sport jak my, NIE BYŁO. Nie wykluczam rzecz jasna pojedynczych obelżywych zwrotów, "wyprowadzanych" przez znajdujących się przecież w całej Polsce jednostkowych oszołomów. Okazuje się, że kibice z Wieliczki mają niemałe problemy natury laryngologicznej, ponieważ z ust kibiców wypływały jedynie zwroty typu "jazda z Wieliczką", co nie przekracza żadnych dopuszczalnych granic kibicowania.

Kibice przyjezdni muszą zrozumieć specyfikę miasta oraz lokalnych relacji na linii kibice koszykarscy-kibice piłkarscy. Nazywanie nas stadionowymi kibolami uważam za skandal. W Wałbrzychu drodzy kibice przyjezdni istnieje pewne napięcie pomiędzy kibicami obu dyscyplin, spowodowane zmianą logotypu koszykarskiego, niedawno pierwszoligowego Górnika. Najbardziej fanatyczni kibice piłkarscy- proszę mi wierzyć - omijają hale szerokim łukiem. Wałbrzych od lat znany jest z "wałbrzyskiego kotła", czyli mocnego, często przekraczającego językowe granice ogłuszającego dopingu, wspierającego miejscową drużynę. Celem jaki przyświecał organizację Półfinału Mistrzostw Polski Młodzików było zademonstrowanie Polsce, że Wałbrzych - jeżeli tylko chce - potrafi kulturalnie prowadzić doping. Jako kibice zostaliśmy przedstawieni jako bestie, które nawet na meczach czternastoletnich chłopców chóralnie bluzgają. Nic bardziej mylnego. 

Strasznym ciosem jest dla mnie nieprawdopodobna subiektywność opinii i niechęć dostrzeżenia pozytywów i własnych słabości.
W komentarzach nie ma ani słowa o programach meczowych, które otrzymali kibice przyjezdni, o słodyczach którymi częstowano najmłodszych, o białych koszulkach z logiem Górnika dla kibiców. Mam wrażenie, że z kibiców przyjezdnych wyszła zawiść, a brak podpisu pod komentarzem skąd pochodzi dany forumowicz oraz liczne błędy ortograficzne we wpisach świadczą jedynie o wielkiej niedojrzałości tamtejszych fanów.

Kibic z Wieliczki jak śmiem przypuszczać w otwarty sposób krytykuje zachowanie wałbrzyskich kibiców. Krytykę należy jednak zaczynać od siebie. Dobrze pamiętam jak jeden z przedstawicieli fanów Regisu nie krępował się w wyrażaniu swoich niecenzuralnych opinii w stronę sędziego. Nie mam mu tego za złe, bo robił to pod wpływem emocji, co pokazuje wielką kibicowską pasję tego człowieka. Dlatego też nie powinien  on zarzucać POJEDYNCZYCH obelg wyrażanych przez wałbrzyszan. Obelg, które także były wypowiadanie (o ile były) pod wpływem emocji. Nie chcę natomiast przytaczać komentarzy kibiców Regisu w stronę między innymi moją w pierwszym dniu imprezy, gdy zasłaniałem im rzekomo widok boiska. Brak poszanowania roli gościa oraz dość bezpośrednie zwracanie się z prośbą o to bym usiadł nie może o tych kibicach dobrze świadczyć.

Co do kibiców z Opalenicy - jeżeli oni też wystawiali tak wielce obsmarowujące komentarze na temat zachowań wałbrzyskich kibiców na hali (nie podważam słów dotyczących miejsca noclegu, bo nie posiadam wiedzy na ten temat)  jest mi tym bardziej przykro, bo zdążyłem sobie wyrobić zarówno o nich  jak i o zawodnikach bardzo pozytywne (z małym wyjątkiem) zdanie, o czym można się przekonać w poprzednich wpisach.

niedziela, 29 maja 2011

Półfinały: dzień trzeci, czyli Górnik w finale !!!

PÓŁFINAŁY MISTRZOSTW POLSKI MŁODZIKÓW WAŁBRZYCH 27-29.05.2011

Niedziela 29 maja była słoneczna nie tylko na niebie. Była też słoneczna w naszych górniczych sercach. Biało-Niebiescy pokonali Regis Wieliczka 92:72 i tym samym zameldowali się w finale Mistrzostw Polski. Brawo chłopaki !!!
foto. zibi
To były trzy szalone dni. Szalone dla wałbrzyskiego Górnika, szalone też dla mnie. Trzy dni wspierania naszych młodych zawodników głośnym, odbierającym głos dopingiem. Półfinałowy turniej młodzików wyrwał choć na moment Wałbrzych z marazmu, mizerii i beznadziei. Te zawody pozwoliły mi choć na moment zapomnieć o upadku seniorskiego Górnika oraz o licznym  przedstawicielstwie marginesu społecznego, zatruwającego miejskie autobusy swoim wątpliwym zapachem (zapomniałem o tym na krótko, bo już w drodze powrotnej z dzisiejszego dnia imprezy na tego pokroju delikwentów się w autobusie natknąłem...). Ten półfinał pokazał, że w ogarniętym złą sławą mieście można - jeżeli się tylko chce - coś pięknego stworzyć. Głęboko wierzę w to, że opinia o koszykarskim Wałbrzychu choć trochę zmieniła się na lepsze.

Niedzielny mecz Górnika miał być łatwą przeprawą. Mocno się wszyscy zdziwiliśmy, gdy po trzech minutach trzeciej kwarty na tablicy widniał wynik 44:44, a nasi przegrywali tą kwartę już 0-7. Wałbrzyszanie potrzebowali impulsu by się pozbierać. Taki impuls został zaszczepiony zespołowi przez Marcina Szymanowskiego (16 pkt), który dwa razy z rzędu trafił za trzy punkty. To przełamanie Marcina, który męczył się dwa poprzednie mecze niemiłosiernie, cieszy mnie w szczególności, bo doskonale wiem jaką pasją Marcin darzy ten sport. Nie ukrywam, że z wielką radością patrzyłem na to, jak po drugim celnym rzucie za trzy Marcin krzyknął coś do siebie, zrzucając z serca potężny kamień. Pozytywnym zaskoczeniem jest na pewno postawa Kuby Sumińskiego (10 pkt), który również trafił dwukrotnie zza linii 6,75. Sumiński przez cały sezon zamykał protokół meczowy, by w półfinale pokazać się z naprawdę dobrej strony. Klasą sam dla siebie był tradycyjnie Maciek Krzymiński (18 pkt), a kolejne double-double stało się łupem Bartka Szmidta (17 pkt i 22 zb !). Wielkie rzuty w tym niezwykle istotnym spotkaniu trafiał także Łukasz Kołaczyński (16 pkt). W zespole Regisu ponownie dominował człowiek-orkiestra, czyli Adam Kulasiak, który w całym turnieju co mecz rzucał średnio 36 pkt. Wysoki rozgrywający z łatwością wchodził pod kosz, trafiał też z półdystansu i dystansu. Jeden Kulasiak, z resztą dość samolubny, nie wystarczył na naszego Górnika. W pewnym momencie oddał rzut będąc krytym przez.... czterech graczy (chciałem napisać poczworonym, ale komputerowy słownik twierdzi, że nie ma takiego słowa... widocznie ten słownik nigdy o Adamie Kulasiaku nie słyszał :)).

foto. zibi
Wielki polski poeta okresu II Wojny Światowej, Krzysztof Kamil Baczyński swoje pokolenie twórców  określał "poetami czasu kul". Przyszło im dorastać w trudnych dla kraju czasach wojny. Parafrazując Baczyńskiego, młodzicy Górnika Wałbrzych to współcześni "koszykarze czasu kul". Naszym młodzikom przyszło dorastać w trudnym dla Górniku okresie, gdy biało-niebieska przyszłość wciąż jest bardzo niepewna. Nasi się nie poddają, walczą nadal - tym razem już w wielkim ośmiodrużynowym finale Mistrzostw Polski ! Nigdy nie zginie, nasz Górnik nigdy nie zginie !

Turniej wygrała świetna drużyna z Opalenicy. Basket Team wyznaczył drogę jaką powinno się obrać by dobrze przygotować młodych chłopców do uprawiania koszykówki. Opaleniczanie zaimponowali swoim transition offense, szybkim przejściem z obrony do ataku, świetną grą z kontry, niezwykłą dynamiką, wytrzymałością fizyczną ( i przede wszystkim psychiczną) oraz zespołowością.

Nadszedł czas na przelanie na ekran monitora wielkich podziękowań dla ludzi związanym z tymi szalonymi trzema dniami koszykarskiego święta.

Podziękowania dla:

  • przede wszystkim dla Rady Rodziców młodzików Górnika Wałbrzych za wspaniałą organizację imprezy, wielką pasję do koszykówki oraz wyrazy uznania za miłość, którą obdarzają swoich synów :) W szczególności dziękuję niezwykle skromnemu i sympatycznemu, panu Ryszardowi Burdkowi, za to że podarował mi kibicowską koszulkę, umożliwił mi wręczenie pucharu naszym młodzikom i za to, że zaproponował świetną współpracę przy tym turnieju. Ogromne słowa uznania dla ojca Bartka Szmidta, który przez trzy dni wylał na hali siódme poty, wspierając grupę najzagorzalszych kibiców Górnika. Podziękowania też dla pani Elżbiety Jarosińskiej za ciepłe słowa na temat mojej blogowej twórczości oraz za zaproszenie do grona znajomych na Facebooku :)
  • Klubu Kibica koszykarskiego Górnika Wałbrzych - chłopaki nie ma nas wielu, ale swoją pasją, którą obdarzamy koszykówkę moglibyśmy obdzielić niejeden liczniejszy klub kibica. W szczególności wielkie dzięki kieruję w stronę Mattiego, z którym rozklejaliśmy na mieście plakaty promujące imprezę. Brawa dla Radosława "Bladego" Wierzbickiego i Marcina "Ducha" Durczaka, którzy są dla mnie wzorem wierności biało-niebieskim barwom. Dowodem ich wierności niech będzie organizacja nowego kibicowskiego baneru oraz pomoc w kolportażu programów meczowych. 
  • nowego górniczego spikera, reprezentującego moje liceum Michała "Stopy" Stopińskiego za ciepłe słowa w kierunku mojej osoby jak i za promocję tego bloga. 
  • hordy sponsorów, bez których to wszystko nie byłoby możliwe. W szczególności dla mającej niewiele wspólnego z Wałbrzychem do czasu wsparcia koszykarzy firmy Trans - Europejska Giełda Transportowa, której główna siedziba jest rzut beretem od miejsca zamieszkania mojego brata :)
  • eksperta koszykarskiego, rezydenta Rudy Śląskiej oraz niezwykle sympatycznego człowieka, Zibiego, który pozwolił na "strzelenie" wspólnej fotki
  • wszystkich kibiców oraz entuzjastów górniczej koszykówki, którzy byli obecni na hali podczas tego turnieju. Bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy mają cierpliwość czytać moje wypociny na tym blogu
  • zespołu Basket Team Opalenica, który dostarczył nam w sobotę niezapomnianych sportowych emocji oraz pokazał jak dużo można zdziałać, gdy się tylko chce (tutaj słowa uznania dla trenera Ziobry za świetne przygotowanie zespołu oraz dla szalonych opalenickich kibiców).
  • zespołów tanecznych, w szczególności dla formacji "Fresh Crew", która była hot, dając w piątek niezapomniane show, rabując serca męskiej części kibiców.
  • dziewczyn towarzyszącym nam w młynie za to, że się nas nie bały i w miarę możliwości i wrażliwości dopingowały koszykarzy
foto. zibi

OK, jak na razie to tyle. Wszystkich, których pominąłem - przepraszam i obiecuję poprawę. 

Czas wrócić do realu, wybudzić się z tego trzydniowego pięknego snu. Do następnego !

Półfinały: dzień drugi, czyli miało być filmowo, a skończyło się minorowo

PÓŁFINAŁY MISTRZOSTW POLSKI MŁODZIKÓW WAŁBRZYCH 25-27.05.2011
 
Kocham koszykówkę - to pewnie już wiecie. Po drugim dniu półfinałów jestem przekonany, że mój ukochany sport dorobił się  nowych fanów. Po super-hiper kapitalnym widowisku biało-niebiescy przegrali niestety z Basket Team Opalenica 72:74. Wałbrzych przypomniał o sobie, a "wałbrzyski kocioł" doczekał się reinkarnacji.
Łukasz Kołaczyński. Foto spawlik
 
To był thriller. Nie brakowało gradacji napięcia, suspensu rodem z Hitchcocka, szału radości co chwila przerywanego wybuchem złości. Kiedyś zapytano Alfreda Hitchcocka: "Ależ cóż pan produkuje ?" Odpowiedź mistrza była krótka i stanowcza: "Strach". Nadprogramowa dawka strachu była obecna w hali podczas walki naszych latorośli z wielkopolską machiną. Baliśmy się, że nie damy rady, że nie wytrzymamy. Niestety, nasze obawy się sprawdziły. Nic to. Biało-Niebieskim należą się wielkie brawa za wspaniałą walkę. Górniku nic się nie stało ! Przed nami jeszcze jeden mecz. Mecz o wszystko. 


Celowo w tym wpisie pomijam pierwsze rozegrane dziś spotkanie. Nie mam w tej chwili na to po prostu miejsca. Po bardzo dobrym, trzymającym w napięciu do końca spotkaniu, Regis Wieliczka uległ Basketowi Kwidzyn 80:89. Po raz kolejny bezproduktywne z punktu widzenia zespołu show dał Adam Kulasiak, autor 34 punktów w ...27 minut gry. Wieliczka straciła szansę na awans, ale w dniu trzecim może pokrzyżować nasze szyki. Trochę szkoda grupki kibiców z miasta soli. Fascynujące było obserwowanie tej grupki jak szybko uczyła się wałbrzyskiej kultury kibicowania. Pierwszego dnia nie mogli oni pojąć dlaczego stoimy przy barierkach zasłaniając boiskową wizję. Drugiego dnia, bogatsi o lekcję z dnia nr 1, już na siedziskach widoczni nie byli, dopingując swoich milusińskich "na stojaka" (a miałem pominąć relację z tego meczu).


W poprzednim wpisie zaznaczałem, że pojedynku z Opalenicą się obawiam. Miałem rację. Basket Team zaskoczył nas pod każdym względem. Koniec z udawaniem Greka - w Wałbrzychu wszyscy już wiedzą gdzie jest Opalenica i z czego słynie. Świetny zespół z Wielkopolski idealnie zgrywa się z około dwudziestoosobową opalenicką grupą wsparcia w postaci rodziców, którzy dzielnie dopingowali swoich reprezentantów. Najbardziej imponująca w zespole z Opalenicy jest bez wątpienia odporność psychiczna. Młodzi koszykarze, strojami przypominającymi Spójnię Stargard, (wersja dla kibiców piłkarskich: Spartę Praga) raz po raz celnymi rzutami z półdystansu uciszali publiczność. Niejednej seniorskiej drużynie w naszym kotle miękły nogi. Opaleniczanie okazali się bestią, która żywi się ludzkim krzykiem i gwizdem. Brawa należą się także trenerowi, który sprytnie manewrował składem w pierwszej połowie, wystawiając potencjalnie słabszą pierwszą piątkę oraz dużo silniejszą tą drugą, przeznaczoną na drugie dziesięć minut. Skazą na wizerunku Basket Teamu pozostaje więc jedynie Hubert Stopierzyński, którego to boiskowa arogancja (przejawiająca się w ironizowaniu sędziowskiej decyzji) doprowadziła do przewinienia technicznego, a naszych kibiców do przekraczających normę pokładów złości.

 
Daniel Krzepina, foto. spawlik
Nasz zespół za to mądrze starał się wykorzystać przewagę wzrostu i siły podkoszowej. Dlatego też wyjątkowo aktywny w ataku stał się niespodziewanie Daniel Krzepina (6 pkt, 7 zb). Nasz masywny podkoszowy raz po raz dostawał piłkę pod obręcz, gdzie był notorycznie faulowany. Swój wzrost świetnie spożytkować potrafił, rok młodszy od kolegów, Bartek Szmidt (kolejne double-double - 15 pkt ,14 zb). Swoje w ataku robił Maciek Krzymiński (22 pkt), co nie zmienia faktu że w paru sytuacjach zachował się bardzo egoistycznie, co nie przyniosło pożytku drużynie. Niemniej jednak Krzymiński wygrał nierówny pojedynek z presją psychiczną, trafiając naprawdę WIELKIE trójki (świetne 3/4 za 3 !) i potwierdzając tym samym swoje liderowskie aspiracje.  Nie da się ukryć, że był to mecz szczególny w którym to naszym obok koszmarnych błędów (dwukrotny napad amnezji, gdy należało pamiętać o zegarze 24 sekund) zdarzały się akcje spektakularne - do takich należały trójki Krzymińskiego, wjazdy pod kosz Łukasza Kołaczyńskiego (9 pkt i godne podziwu 5/6 za 1) i Marcina Szymanowskiego (7 pkt) oraz bardzo dobre podkoszowe manewry Szmidta. Nasi najlepiej prezentowali się w trzeciej kwarcie w zestawieniu ze Szmidtem, Szymanowskim, Krzymińskim, Kołaczyńskim i wciąż bardzo dobrze zbierającym Danielem Jarosińskim (9 zb, dzień wcześniej - 14 zb). Trochę zabrakło nam wartościowych zmienników. Szkoda, że dłużej nie grał Krzepina, który w zestawieniu ze Szmidtem mógłby siać godnych rozmiarów zamęt. 


Górnicy wciąż starają się uczyć na błędach. Póki co, nie wychodzi to najlepiej. Pamiętacie marcowy mecz z WKK Wrocław ? Był już prawie wygrany, gdy w dziwnych okolicznościach w kolejnych akcjach traciliśmy piłkę. Pisałem wtedy tak: "Naszym niestety totalnie zabrakło doświadczenia i ogrania w sytuacjach zapalnych." Amen. Nic dodać nic ująć to samo zdarzyło się w spotkaniu z Basket Teamem. Z emocji sam dokładnie już nie pamiętam co w tej końcówce się działo, a dziłao się wiele. Pamiętam, że na kilkanaście sekund do końca przy stanie 72:74 Maciek Krzymiński w kompletnie niewytłumaczalny sposób podał w czasoprzestrzeń zapełnioną wiśniowymi koszulkami rywali. To nic, bo pomimo tego mogliśmy ten mecz jeszcze wygrać, gdy Marcin Szymanowski w iście filmowym stylu mógł stać się bohaterem. Do końca meczu pięć sekund. Po przechwycie Kołaczyński wyprowadza akcję, piłka trafia do Szymanowskiego, który rzuca za trzy równo z końcową syreną. Rzut o wszystko. Kojarzycie te amerykańskie produkcje, gdzie mecz koszykówki zawsze kończy się wygraną tych "dobrych"jednym punktem po rzucie w ostatniej sekundzie ? To mogło zdarzyć się w realu. Niestety, życie to nie bajka czy film. Nie zmienia to faktu, że rzucała osoba odpowiednia. Marcin jest naszym najlepszym dystansowym strzelcem. Na nasze nieszczęście, w tych półfinałach swoją skuteczność gdzieś zagubił bądź zapomniał zabrać z szatni.

Czas na otarcie łez i wzięcie się w garść. Pamiętajmy, że przegraliśmy jedynie bitwę, nie wojnę. Nie zapominajmy o tym jak wiele zawdzięczamy młodzikom Górnika Wałbrzych. Dzięki nim na nowo przeżywamy emocje porównywalne do tych z pierwszoligowych parkietów. To oni są odpowiedzialni za podtrzymywanie w nas kibicowskich funkcji życiowych. To właśnie Ci młodzi chłopcy stoją za odbudowywaniem w nas umierającej koszykarskiej wiary. Jest to niezwykle istotne tym bardziej, że w mizernym krajobrazie wymarłej biało-niebieskiej koszykówki seniorskiej naprawdę nie mamy już w co wierzyć

Zdjęcia z meczu nr 1 są dostępne tutaj
Zdjęcia z meczu nr 2 są tutaj 
 
P.S - Z powodu problemów z laptopem nie wrzuciłem własnych filmików, natomiast z powodu braku czasu nie wrzuciłem zdjęć swojej produkcji

P.S 2 -Wałbrzyskie środowisko polityczne na meczu ? Szok !

Na zdjęciu oczywiście kandydat na prezydenta miasta Patryk Wild (z lewej) oraz Robert Ławski, starosta wałbrzyski.

sobota, 28 maja 2011

Półfinały: dzień pierwszy, czyli na kłopoty Krzymiński

PÓŁFINAŁY MISTRZOSTW POLSKI MŁODZIKÓW WAŁBRZYCH 25-27.05.2011

Pierwszy dzień za nami. Oj działo się ! Wałbrzych pokazał swój niesamowity kibicowski potencjał. Działacze z Rady Rodziców młodzików Górnika udowodnili, że jeżeli się tylko chce to można. i w Wałbrzychu świetnie zorganizować zawody.  Nasi wygrywają na otwarcie z Basketem Kwidzyn 84:70.  Pomimo tego przed spotkaniem z Basketem Team Opalenica możemy mieć pewne obawy.


Na hali zjawiłem się jakoś około godz. 16. W momencie mojego wkroczenia na parkiecie w akcji prezentowały się zespoły z Wieliczki i Opalenicy. Szczerze mówiąc, przeżyłem szok (nie pierwszy tego popołudnia). Na trybunach zastałem nie do końca zorganizowany harmider tworzony przez rodziców graczy obu ekip. Usiadłem w rejonie opanowanym przez rezydentów miasta kopalni soli. Po krótkiej obserwacji kibiców z Małopolski doszedłem do wniosku, że ta kilkuosobowa grupa ma wielkiego i pozytywnego bzika na punkcie koszykówki (co można też powiedzieć o trenerach obu zespołów) - byli głośni, przeżywali każdą akcję swojego zespołu tak jakby zaraz miał się skończyć świat (czyżby wierzyli w wielki koniec świata z 21 maja ?). Za wielkie serce do basketu należą im się brawa. Niestety, w ich wielką sportową pasję wkradała się nerwowość, gdy ktoś niepowołany przecinał drogę łączącą ich oczy z parkietem.  Kolejny szok przeżyłem chwilę później, przyglądając się boiskowym poczynaniom. Zarówno Opalenica jak i Regis prezentowały naprawdę bardzo skuteczną koszykówkę. Różnica polegała na tym, że Wieliczka postanowiła nie grać w obronie. Dlatego też przegrała to spotkanie 85:110. Koszykarze z Wielkopolski zaskoczyli przygotowaniem motorycznym. Nabuzowani jak po kilku dogłębnych łykach Red Bulla zabiegali swoich rywali niemiłosiernie. W barwach Basket Teamu w oczy rzucała się niesamowita zespołowość, a świetnym wyszkoleniem technicznych porażał zwłaszcza grający z nr 12 Patryk Stankowski. W Regisie mieliśmy przyjemność oglądać LeBrona Jamesa polskiej koszykówki młodzieżowej. Wysoki rozgrywający Wieliczki to Adam Kulasiak - autor aż 42 pkt i 18 zb (5x3). Kulasiak to wielki łowca punktów, który nie przepada za oddawaniem piłki kolegom. Pamiętam sytuację gdy w pięciu kolejnych akcjach ani razu nie odgrywał do kolegów z drużyny, decydując się na samotne zakończenia akcji. Trzeba przyznać, że potencjał w tym chłopaku jest ogromny. Aż boję się pomyśleć co to będzie gdy nauczy się podawać...

Piszę te słowa po godz. 23 więc jeżeli coś nie będzie się kleić kupy - wybaczcie. Przed pojedynkiem biało-niebieskich w hali zaczęli pojawiać się przedstawiciele wąskiej grupy społecznej jakiej są VIP-y. W naszym OSiRze nie zabrakło Jacka Krzykały, Andrzeja Adamka oraz Rafała Glapińskiego. Natomiast z tych, co tworzą obecną górniczą organizację, braków było niewiele. Na specjalne zaproszenie organizatorów do Wałbrzycha przybył ktoś jeszcze - największy chyba pasjonat młodocianych rozgrywek w Polsce, chodząca encyklopedia koszykówki młodzieżowej, Górnoślązak z krwi i kości, autor unikalnej i prestiżowej już w pewnych kręgach strony Śląska Koszykówka Młodzieżowa (www.skm.polskikosz.pl ,a mowa na niej o całej koszykówce młodzieżowej jaka ma miejsce między Odrą a Bugiem) - chodzi oczywiście o niejakiego Zibiego, który z zapałem robił zdjęcia, prowadził wywiady i nagrywał filmiki. 

Czas na kolejną dawkę szoku pojawił się szybciej niż się tego spodziewałem, a dotyczył prezentacji. Coś pięknego i niezwykle efektywnego. Wow. Poszczególni biało-niebiescy niczym herosi wybiegali z hallu w momencie gdy nazwisko danego gracza rozbrzmiewało w głośnikach. Towarzyszył temu ryk kibiców oraz dopasowana idealne muzyka.  Zdumieni byli wszyscy - kibice, sędziowie oraz rywale. Wybiegając nasi przybijali piątkę maskotce drużyny. Wyszło fantastycznie i fanatycznie. Majstersztyk.

Majstersztykiem była też całościowa organizacja imprezy. Darmowo białe koszulki z logiem Górnika, ulotki z programem meczowym (przy tworzeniu których to maczałem palce) oraz lizaki i kupony z szansą zgarnięcia nagrody ufundowanej przez sponsorów. Na balkonach zamontowane biało-niebieskie banery oraz balony tego samego koloru. Kapitalna robota bez dwóch zdań. Tak się przyciąga widzów na hale. Sam wrzuciłem swoje trzy grosze, gdy przekazałem swoją białą górniczą koszulkę młodszemu o dobrych parę lat kibicowi. Koszulka była przeznaczona dla mnie, jednak trudne do ukrycia pragnienie posiadania takiej samej koszulki przez tego młokosa skłoniło mnie do jej podarowania (oby ten młody kibic nie okazał się takim koszykarskim psychopatą co autor tego tekstu). 

Co zapadło mi tego dnia najbardziej w pamięć ? Sam się sobie dziwię, ale był to ... zespół taneczny. Ogólnie jestem znany z tego, że wszelkie dancefloory mijam szerokim łukiem bo prezentuję się na nich gorzej od  Adama Małysza i Mariusza Pudzianowskiego. Tym razem jednak chciałem przeskoczyć barierki i zatańczyć razem dziewczynami. Ależ to był show ! Godny półfinałów. 10-minutowy pokaz poruszył wszystkie kibicowskie zmysły i gdy piszę wszystkie to mam na myśli WSZYSTKIE. Bez wątpienia nikt się takiego występu nie spodziewał. Rytmiczne poruszanie pośladkami przez zespół "Fresh Crew" wywoływał rozkoszne odgłosy na trybunach: nie brakowało "uuua" czy "oooo". One naprawdę były "fresh". 

Dobra, wracamy do rzeczywistości, do meritum, czyli do występu naszych koszykarzy. Co możemy powiedzieć o tym spotkaniu ? Mecz walki. Mecz błędów. To nie była ładna koszykówka. Górnicy walczyli nie tyle z rywalem, co z presją spoglądających na nich setek par oczu, spragnionych sukcesów wałbrzyskiego basketu. Musimy być zadowoleni z tego zwycięstwa. Co prawda nasi kontrolowali wynik, ale z drugiej strony nie omieszkali obnażyć swoich słabości. Gdyby nie świetna (jak z resztą przez cały sezon) postawa Maćka Krzymińskiego (29 pkt) to nie wiem jakby się ten mecz dla nas skończył. Wiele razy brakowało nam pomysłu na grę, mieliśmy też swoje problemy. Z powodu kłopotów z faulami wcześniej musiał odpocząć Łukasz Kołaczyński. Nasi łatwo dawali rywalowi przedostawać się pod kosz po penetracjach, które przeważnie kończyły się akcjami 2+1. Wciąż na potęgę szwankują u nas osobiste - trafiamy tylko 17 z 40 rzutów ! Na pocieszenie - świetnie spisujemy się na tablicach. Cichy bohaterem meczu jest Daniel Jarosiński (14 zb), który wykorzystał swój atletyzm w walce o zbiórkę. Duże słowa uznania należą się też Bartkowi Szmidtowi (double-double 15 pkt-13 zb). Tak naprawdę, to brawa trzeba kierować do całej rodziny Szmidtów, ponieważ ojciec Bartka mężnie wspomagał naszą liczną tego dnia grupę wsparcia, dając z siebie absolutnie wszystko.

Teraz czas na mecz z drużyną z Opalenicy, która po pierwszym dniu pozostawiła po sobie świetne wrażenie. Kochający kontry, grający szybką, dynamiczną koszykówkę chłopcy z Wielkopolski na pewno nie dadzą za wygraną. Siłą Basket Teamu jest zespołowość, czyli coś czego nam brakuje. Gra Górnika w ataku w zbyt dużej mierze opiera się na jednym zawodniku (Krzymiński). Przeciwstawienie jednego gracza na zabójczo atletyczną wielkopolską machinę skończy się dla nas tak samo mizernie jak dla jednowymiarowej ekipy z Wieliczki.

czwartek, 26 maja 2011

Przed półfinałami: o rywalach napomknięcia

PÓŁFINAŁY MISTRZOSTW POLSKI MŁODZIKÓW WAŁBRZYCH 25-27.05.2011


W kontekście Półfinału Mistrzostw Polski Młodzików dużo mówi się o samej organizacji. Póki co niewiele można powiedzieć o rywalach naszego zespołu. Wykonałem pewnego rodzaju research, którego efekty znajdują się w programie meczowym, który znajdzie się na krzesełkach przed meczem. Także o zespołach przyjezdnych będzie okazja poczytać. 
Teraz pragnę wspomnieć na gorąco o górniczych przeciwnikach:

Basket Team Opalenica - gdy pierwszy raz usłyszeliście tą nazwę zapewne długo zastanawialiście się o co właściwie chodzi. Co to za zespół ? Co to za miejscowość ? Basket Team to młoda, bo ledwie licząca sobie kilka lat, organizacja nie posiadająca jeszcze loga. Brak loga nie oznacza bynajmniej brak sukcesów. W swojej krótkie historii koszykarze z Opalenicy świętowali już wicemistrzostwo Polski kadetów 2010 ! Siedziba Basket Teamu, czyli niejaka Opalenica znajduje się w powiecie nowotomyskim. Dalej nie wiecie o co chodzi ? Powiat  nowotomyski to składowa województwa wielkopolskiego. W perspektywie krajowej lub, bardziej przyziemnie, z punktu widzenia naszego województwa powiaty wielkopolskie nie należą do tych z sakwą pustą bądź przedziurawioną. Gdy mówimy o koszykówce w tej 10 tys. mieścinie musimy wspomnieć o postaci trenera. Aleksander Ziobro, bo o nim mowa, z tego co można w sieci wyczytać to człowiek-orkiestra, ojciec-założyciel miejscowego nurtu koszykarskiego oraz autor największych sukcesów lokalnej drużyny. Trener Ziobro wydaje się być człowiekiem pozytywnie zakręconym, flagowym przedstawicielem wąskiej grupy pasjonatów czegoś tam. Prawdopodobnie to on za wszystko odpowiada włącznie z zapalaniem i gaszeniem światło w lokalnym ośrodku sportu. Przyglądając się wynikom młodych Opaleniczan nie powinniśmy popadać w panikę. Gładkie przetarcie się przez rozgrywki regionalne okazały się zasłoną dymną , bo w ćwierćfinałach już tak łatwo nie było. Basket Team wygrał co prawda grupę, ale nie obyło się bez małych "ale". Grupa rzeczywiście wygrana, ALE zwycięstwa były mało przekonywujące, minimalne, wyszarpane. Zwycięstwo w grupie, ALE przed własną publicznością gdy ściany są szóstym i siódmym zawodnikiem.  

Regis Wieliczka - kolejna młoda organizacja na placu boju. Wieliczka nigdy nie kojarzyła nam się z koszykówką, czego chyba nic nie jest w stanie zmienić. Kolejny zespół z niewielkiej miejscowości, ale z wielkim hartem ducha i chęcią wejścia do finału. Nazwy klubu nie tłumaczę, bo wytłumaczenie znajdziecie w programie meczowym na hali. Cóż można o tym zespole powiedzieć ? Ano to, że mogą być czarnym koniem imprezy. Nie piszę tego z górniczego punktu widzenia, bo zagrożenie płynące ze strony Regisu można łatwo zmierzyć "Prawem Wisły", czyli wynikami Wieliczki w pojedynkach w regionie z krakowianami. My z Wisłą dość pewnie wygraliśmy, Regis nie miał tyle co my argumentów. Niemniej jednak ekipa z Małopolski wydaje się niezwykle waleczna (wygrane ze Startem Lublin i Zastalem w ćwierćfinale) i może pokusić się o awans.

Basket Kwidzyn - kolejna młoda organizacja, bo powstała ledwie w 1998 roku. Przy wyżej wymienionych rywalach naszego Górnika ten - przynajmniej z nazwy - wydaje się najgroźniejszy. Mieścina wielkości Opalenicy, a wszyscy o niej słyszeli. Szczęściarze. Wciąż mam w pamięci pojedynki seniorów pomiędzy tymi dwoma zespołami zarówno w PLK jak i w I lidze. W obecnej sytuacji wydaje mi się, że wiele nas łączy. I my, i oni spadli z wysokiego konia, lądując dopiero w II lidze. O zespole młodzików Basketu można powiedzieć naprawdę niewiele. Sieć o poczynaniach kwidzynian milczy. Szeroko zakrojona konspiracja nie pozwala określić jakości tej ekipy. Wiadomo jedynie tyle, że Basket wygrał pewnie rozgrywki na Pomorzu by niemiłosiernie męczyć się w ćwierćfinałach (drugie miejsce w grupie - rozgromieni przez Polonię W-wa, minimalna wygrana z Żakiem Koszalin oraz wyraźne zwycięstwo z ŁKS ). 

wtorek, 24 maja 2011

Przed półfinałami: rąbka tajemnicy czas uchylić

PÓŁFINAŁY MISTRZOSTW POLSKI MŁODZIKÓW WAŁBRZYCH 25-27.05.2011

Odliczamy w pośpiechu kolejne godziny od wałbrzyskich półfinałów młodzików. Od momentu przyznania nam organizacji tej imprezy do jej rozpoczęcia było jakieś 10 dni. Bardzo mało. Ograniczona ilość czasu nie spowodowała na szczęście paraliżu w ośrodkach nerwowych ludzi za organizację tej imprezy odpowiedzialnych. 

Gdy w PZKosz usłyszeli o staraniach Wałbrzycha o uzyskanie możliwości zorganizowania czegokolwiek bardzo się zdziwili. Mnie, pomimo lokalnego patriotyzmu, ich zdziwienie ... nie dziwi. Wałbrzych A.D 2011 kojarzyć się może jedynie negatywnie. Organizacyjnie jesteśmy znani z zagrania z taczką, które zostało odebrane chyba nie tak jak sobie tego życzyliśmy. Politycznie jesteśmy najbardziej skorumpowanym miastem bezprawia w krajowej skali.  Sportowo nasz koszykarski klub to tonący (a może już zatopiony ?) okręt. Chciałbym się w tym momencie uszczypnąć i przyjąć z ulgą do wiadomości, że to tylko zły sen. Niestety, to rzeczywistość.

Półfinały Mistrzostw Polski młodzików mają ten obraz zmienić. Dzięki staraniom rodziców naszych młodzików nareszcie będziemy w Wałbrzychu świadkami porządnie zorganizowanych zawodów. Radzie Rodziców udało się pozyskać kilkunastu sponsorów. Lista ta jest naprawdę zbyt długa by ją ty przytoczyć. Jest to pewnego rodzaju dowód na to, że w naszym mieście jak się tylko chce, to można. Oczywiście, nie są to sumy horrendalne ale w zupełności wystarczające by tak piękny sport jak koszykówka znalazł się w naszym mieście ponownie na piedestale. 

Czas uchylić rąbka tajemnicy:

-  od środy będzie można spotkać na mieście plakaty zapraszające na tą imprezę. Sztuk 350
-  kibice dostaną ulotki z informacjami o zespołach. Sztuk 1000 (dodatkowo produkowany przeze mnie program meczowy na bazie którego są oparte ulotki)
- konkursy z nagrodami dla kibiców: kartki ze zdjęciami graczy będą miały numerki, wylosowany numerek otrzymuje atrakcyjna nagrodę np. kolacja w restauracji, pobyt w solarium, wstęp do kręgielni, fryzjera, ładowarka słoneczna, podgrzewacz USB, słodycze.
- kibicowskie białe koszulki Górnika Wałbrzych będą rozdawane najmłodszym. Sztuk 100
- i to co jest najciekawsze: banery w biało-niebieskich barwach umieszczone na balkonie, a ufundowane przez sponsorów. Wielkość 4m x 2m. Sztuk: 15

 
Podsumowując, zapowiada nam się organizacja, która w mojej górniczej pamięci plasuje się w czołówce jeżeli chodzi o jakość oraz energię ludzi, którzy wkładają w te półfinały swój wolny czas bez materialnych korzyści.
 
Jako kibice nie możemy odstawać. Wszyscy na halę w białych koszulkach !

sobota, 21 maja 2011

Poznaj naszych półfinalistów

PÓŁFINAŁY MISTRZOSTW POLSKI MŁODZIKÓW WAŁBRZYCH 25-27.05.2011

Do początku półfinałów pozostał tydzień. Zdaję sobie sprawę, że czas przybliżyć kibicom naszą młodzież. "Przybliżyć" w tym przypadku odnosi się do podstawowej sprawy, czyli rozpoznania lic.Tytuł wpisu, czyli "poznaj naszych półfinalistów" też trzeba traktować dosłownie. Oto "twarzowe" naszych półfinalistów:

KRĘGOSŁUP DRUŻYNY:
                                                                                   

#8 Szymanowski                                        #5 Kołaczyński                                        #19 Szmidt 


 # 12 Krzymiński

 PIERWSI Z ŁAWKI:

 #9 Durski                                                    #6 Jarosiński                                          #7 Kłyż (kapitan)



 ROTACJA:

 #14 Krzepina                                               #18 Jeziorowski                                    #17 Kowalski

                            
 #10 Kaczuga                                          # 16 Dargacz                                             #20 Smoleń


#15 Sadera                                         #13  Sumiński                                         #11 Burdek



No i trochę metryczek na koniec.
 
1. Burdek Artur - ur.1997 / 171 cm / nr 11 / pozycja 3
2. Dargacz Dominik - ur.1997 / 193 cm / nr 16 / pozycja 5
3. Durski Damian - ur.1997 / 170 cm / nr 9 / pozycja 3
4. Jarosiński Daniel - ur.1997 / 183 cm / nr 6 / pozycja 4
5. Jeziorowski Marcin - ur.1997 / 182 cm / nr 18 / pozycja 4
6. Kaczuga Michał - ur.1997 / 171 cm / nr 10 / pozycja 2
7. Kłyż Mateusz - ur.1997 / 171 cm / nr 7 / pozycja 1
8. Kołaczyński Łukasz - ur.1997 / 169 cm / nr 5 / pozycja 1
9. Kowalski Szymon - ur.1997 / 188 cm / nr 17 / pozycja 4
10. Krzepina Daniel - ur.1997 / 187 cm / nr 14 / pozycja 5
11. Krzymiński Maciej - ur.1997 / 180 cm / nr 12 / pozycja 2
12. Okonowski Kamil - ur.1997 / 174 cm / nr 21 / pozycja 3
13. Sadera Jakub - ur.1997 / 178 cm / nr 15 / pozycja 3
14. Smoleń Paweł - ur.1997 / 177 cm / nr 20 / pozycja 2
15. Sumiński Jakub - ur.1997 / 183 cm / nr 13 / pozycja 4
16. Szmidt Bartłomiej - ur.1998 / 196 cm / nr 19 / pozycja 5
17. Szymanowski Marcin - ur.1997 / 175 cm / nr 8 / pozycja 2

Pozycje:
1- rozgrywający, czyli wyprowadzam piłkę i próbuję coś kreować
2- rzucający obońca, czyli biegam po zasłonach i rzucam ile popadnie
3 - niski skrzydłowy, czyli jestem wszechstronny: rzucam, zbieram i się nie poniewieram
4- silny skrzydłowy, czyli kręcę się po półdystansie, możesz mnie też spotkać pod koszem
5- środkowy, czyli człowiek-ściana dla rywali, zbiera i kończy akcje spod kosza

Za zdjęcia podziękowania dla Rady Rodziców Młodzików Górnika Wałbrzych

piątek, 20 maja 2011

Półfinały na facebooku ! (edit)

Czas na uświadomienie społeczności o zbliżających się półfinałach. Od piątku 27 maja do niedzieli 29 bardzo ciekawa impreza koszykarska w naszym ogarniętym posuchą koszykarskim światku. Zapomnijcie o taczce prezesa K. Przyjdź na halę, na miejscu będą czekać na Ciebie niespodzianki. A jakie ?

Jak przyjdziesz drogi kibicu to się przekonasz :)

Póki co zajrzyj na facebook !

czwartek, 19 maja 2011

Home sweet home, czyli półfinały MP młodzików w Wałbrzychu !

Udało się ! Biało-Niebiescy zagrają półfinały MP w swoim mieście ! Kibice pławią się w euforii i rozpoczynają mobilizację. Rywalami młodych górników od 27 do 29 maja będą Basket Team Opalenica, Basket Kwidzyn i Regis Wieliczka.

Wałbrzych dostał szansę. Ci z centrali obdarzyli nas solidną dawką zaufania, którego nie możemy nadwyrężyć. Nieco wyżej celowo napisałem, że nasi zagrają "w swoim mieście", a nie u siebie. Dlaczego ? Ano dlatego, że półfinały odbędą się w hali przy ul.Wysockiego (OSiR), a nie w domowej dla naszych młodzików hali przy pl.Teatralnej. Takowy dobór miejsca rozgrywania spotkań jest zapewne związany z potrzebą zachowania pewnych standardów. Oznacza to tyle, że biało-niebiescy w pewnym sensie będą grali na wyjeździe. By nasi chłopcy czuli się jak u siebie potrzebny jest doping i pełna hala kibiców. No właśnie... ilu ludzi możemy się spodziewać w ostatni majowy weekend w naszym "wałbrzyskim kotle" ?

W tym momencie trudno odpowiedzieć na wyżej postawione pytanie. Niestety, kłód pod nogami nie brakuje. W dniach 28-29 maja w godz. 10-13 na boisku Alkatraz w centrum miasta odbędzie się ogólnopolski turniej streetballowy Alkatraz 2K11. W samą sobotę natomiast przed telewizory wzywa ... finał piłkarskiej Ligi Mistrzów.

Pomimo trudności wierzę, że Klub Kibica, który i tak w ostatnich latach tworzy garstka fanatyków, stawi się w komplecie. Jest nas 20, może 25. W porywach. Łączy nas miłość nie tylko do barw, ale i koszykówki. Zdążyliśmy się za sobą stęsknić. Ostatni raz widzieliśmy się w komplecie jeszcze na meczu I ligi, pod koniec marca. Najbardziej fanatyczni z fanatycznych kibicowali jeszcze młodzikom 20 marca w epickim meczu z WKK Wrocław.

Nie chcę kompletnie zanurzać się w odmętach huraoptymizmu, który towarzyszy mi od momentu przeczytania informacji o organizacji tego półfinału. Zdaję sobie sprawę, że "wałbrzyski kocioł" kotłem pozostaje już tylko z nazwy. Wiem też, że młodzicy nie przyciągają tych średnio fanatycznych kibiców do hali. Ale wiecie co ? Jesteśmy świadkami czegoś wyjątkowego, bo organizacja półfinału jest wyróżnieniem. Jest nagrodą dla biało-niebieskich chłopaków za ich codzienną pracę wykonywaną na treningach. Jak mnie pamięć nie myli, ostatnia tego typu impreza w Wałbrzychu miała miejsce w 2000 roku, gdy nasze miasto gościło finalistów mistrzostw Polski juniorów starszych. Górnik (Michał i Maciej Sterenga, Marcin Salamonik, Rafał Glapiński, Marcin Kowalski, Błażej Nowicki) zdobył wtedy srebrne medale, w finale nie dając rady Treflowi Sopot (Filip Dylewicz, Paweł Machynia, Paweł Kowalczuk). Dla mnie tamta impreza jest bardzo wyjątkowa, bo łączy się z moim kibicowskim raczkowaniem, z początkiem miłości do koszykówki.

Być może ten półfinał też rozbudzi uczucie do koszykówki u jakiegoś 10-11 latka. Dużo w tej materii zależy od organizacji.

To tyle na gorąco.

Jak to wszystko wyjdzie pokaże czas. Szczegóły później. Stay tuned.

środa, 18 maja 2011

Powroty z Mordoru


Mordor to kraina ciemności i wiecznej zmarzliny. W odmętach kwasu siarkowego można się tam natknąć na niestworzone istoty. Koszykarskim Mordorem jest II liga. Profesjonalna choć wciąż peryferyjna, jest trochę jak ubogi krewniak zaplecza ekstraklasy. W cieniu pierwszoligowych parkietów o byt zażarcie walczą mniej lub bardziej znane marki. W tym roku z wywołującej trwogę krainy wynurzyły się dwie marki nam dobrze znane, bo dolnośląskie.
Jest sezon 2009/10. We własnej hali wygrywamy z Sudetami Jelenia Góra 74:67. Nieco później okazuje się, że różnicą jednego celnego rzutu z dystansu utrzymujemy się w I lidze. Jeleniogórzanie nie mają tyle szczęścia. Podobnie jak my są podszczypywani finansowymi kłopotami. Zamykają tabelę. Lądują w krwawej krainie cieni. Tak to już w sporcie jest. Gdy jedni się radują, drudzy dołują. Zdawaliśmy sobie sprawę, że na zesłanie równie dobrze mogła trafić nasza biało-niebieska załoga. Tym większa była nasza radość, że spod topora udało się zbiec. Ze spadkiem Sudetów było trochę tak jak z nieuleczalną chorobą u innego człowieka - współczujemy, ale cieszymy się że ten los nie spotkał nas.

Szybko okazało się, że nasza dryfująca górnicza fregata ledwo dyszy. Sezon 2010/11 okazał się jeszcze bardziej nerwowy niż ten poprzedni. Nękana demonami przeszłości tym razem pod postacią ubranych w ciemne garnitury komorników, nasza załoga nie miała łatwego życia. W marcu dowiedzieliśmy się, że gramy po raz ostatni w sezonie trwającym do maja. Znajomy z Klubu Kibica zauważył wtedy, że "parę tych ostatnich meczów już było". Miał rację. Sezon wcześniej ostatni raz mieliśmy grać z Żubrami. Porażka w tamtym meczu, przed którym nasi otwarcie przyznali, że graja wyłącznie dla kibiców, prawdopodobnie oznaczałaby koniec. Po niesamowitej walce "górniczy charakter" zwyciężył po dogrywce. Powtórki z rozrywki w sezonie następnym już nie oglądaliśmy. Przepełnieni naiwną wiarą w lepsze czasy boleśnie starliśmy się z twardą rzeczywistością. To był już koniec. Czyhający na nas za rogiem od co najmniej roku Mordor powitał nas z otwartymi ramionami w swoim przerażającym królestwie. 


A co z Sudetami ?  Hart ducha oraz nieposkromiona waleczność pozwoliły naszym dolnośląskim rywalom podnieść się z kolan. Chociaż nikt się tego nie spodziewał, jeleniogórzanie wyrwali się ze szponów morderczego świata pełnego zjaw. Z pustą kasą lecz pełni nadziei pokonali swoje nocne mary. Nie dali się swojemu Goliatowi. Tym Goliatem był zespół Openu Basket Pleszew, murowany faworyt do awansu i najlepsza drużyna sezonu zasadniczego. Po dwóch spotkaniach serii trwającej do trzech zwycięstw nic sensacji nie zapowiadało. Bogatszy prowadził w serii 2:0 i z podniesionym czołem wybierał się na mecz wyjazdowy. No właśnie. To miał być jeden mecz. 3:0 i jesteśmy w I lidze. Tyle. Rzeczywistość chciała jednak inaczej. Wymarzyła sobie inny scenariusz. Po raz kolejny okazało się jak fascynująca potrafi być sportowa rywalizacja gdy wola walki przygniata buńczuczność w połączeniu z pewnością siebie. Z 2:0 robi się 2:3 i to Sudety Jelenia Góra awansują klasę wyżej (skąd my to znamy hmm ?). Ucieczka z Mordoru zakończona. W tle przelewający się szampan i chóralne śpiewy.

Los okrutnie z górników zakpił odwracając role pomiędzy wałbrzyszanami, a jeleniogórzanami.

To, co łączy nas z Sudetami (obok okrutnej przewrotności losu i bardzo skromnych środków finansowych) to również postać Mariusza Matczaka. W sezonie 2009/10 Matczak zawitał do biało-niebieskiego grodu prosto z Jeleniej Góry. Znany ze związku z dziewczyną-miss wsławił się u nas tym, że lepiej grał w meczach wyjazdowych niż w tych domowych gdzie przypominał trochę zagubioną łanię w Puszczy Kampinoskiej. Niemniej jednak, jego historia jest istotnym spoiwem w tej oto opowieści. Po sezonie rozczarowań opuścił zadłużony biało-niebieski okręt. Wrócił do Sudetów co musiało zostać odebrane jako sportowa degradacja. Nic bardziej mylnego. W Mordorze Matczak łani już nie przypominał. Przeobrażony w muskularnego wojownika, obrońcę uciśnionych notował śr. 13.2 pkt i 4.4 as stając się autorem sudeckiego wyzwolenia.  Matczak ujawnił swoje nadprzyrodzone zdolności przewidywania przyszłości. Odgadł zamiary losu. Tonący Górnik zamienił na odradzające się Sudety. I kto teraz się śmieje ?

Tytuł wpisu jasno wskazuje, że nie mówimy o jednym powrocie. Do I ligi wracają Sudety, a do PLK niejaki .. WKS Śląsk Wrocław. Pamiętacie tą wylewającą się z nas strumieniami  dumę, gdy od 2008 do teraz tabele jasno wskazywały, że to biało-niebiescy w koszykarskiej hierarchii stoją wyżej ? Zapomnijcie o tym, bo w tym przypadku los ponownie nas pokrzywdził. Śląsk już Mordor opuścił. 

A co z nami ?

poniedziałek, 16 maja 2011

Młodzicy w ćwierćfinałach - dzień 3

 **ĆWIERĆFINAŁY MISTRZOSTW POLSKI MŁODZIKÓW**

Na zakończenie ćwierćfinałowej batalii nasi postawili wyraźną kropkę nad i. W pojedynku z najsłabszym w grupie Pałacem Młodzieży Tarnów, biało-niebiescy nie forsowali tempa wygrywając pewnie 80:35.

W ostatnim spotkaniu Górnicy nie musieli wrzucać najwyższego biegu. Pomimo pewności awansu musieli zdawać sobie sprawę ze swoich słabości. Od samego początku turnieju podopiecznym Wojciecha Krzykały drżały dłonie na linii rzutów wolnych. Na koniec imprezy możemy jednak śmiało mówić o poprawie tego elementu, o wyciągnięciu wniosków. Słabiutka bo ledwie 42 proc. skuteczność  przepoczwarzyła się w solidne 70 proc. 

Jak podaje strona www.rozgrywki.pzkosz.pl przemyski turniej z udziałem Górnika był najbardzie jednostronny, a najmniejsza punktowa różnicza pomiędzy zespołami to aż 20 punktów.
Turniej ćwierćfinałowy pokazał siłę dolnośląskiej koszykówki młodzieżowej. Aż trzy drużyny z naszego województwa zagrają w półfinałach: obok Górnika będą to WKK Wrocław (1. we Wrocławiu) oraz Turów Zgorzelec (2. w Krakowie). 

W półfinałach więc zobaczymy takie ekipy jak:
  • Górnik Wałbrzych (1. w Przemyślu)
  • Wisła Kraków (1. w Krakowie)
  • WKK Wrocław (1. we Wrocławiu)
  • Jagiellonka Warszawa (1. w Gdańsku)
  • Basket Team Opalenica (1. w Opalenicy)
  • Polonia Warszawa (1. w Warszawie)
  • TKM Włocławek (1. we Włocławku)
  • MKKS Rybnik (1. w Rybniku)
  • Etmal Korsarz Gdańsk (2. w Gdańsku)
  • Novum Bydgoszcz (2. w Opalenicy)
  • Basket Kwidzyn (2. w Warszawie)
  • Pyra Poznań (2. we Włocławku)
  • Turów Zgorzelec (2. w Krakowie)
  • Gimbaskets 2 Przemyśl (2. w Przemyślu)
  • Regis Wieliczka (2. w Rybniku)
  • Siarka Tarnobrzeg (2. we Wrocławiu)
Półfinały już od 27 do 29 maja.  Hej, hej KSG !

---------------


Koszykarska reprezentacja Polski w tym roku powalczy o mistrzostwo Europy U-18. Nasi gracze to wicemistrzowie świata U-17 2010. 21-31.07 Wrocław - musisz tam być i wierzyć w naszą kadrę ! Poland believes !

niedziela, 15 maja 2011

Młodzicy w ćwierćfinałach - dzień 2

** ĆWIERĆFINAŁY MISTRZOSTW POLSKI MŁODZIKÓW**

Jest ! Sukces ! Górnicze latorośle pokonały w Przemyślu miejscowy Gimbaskets 89:49 ! Co to oznacza ? Mniej więcej to, że przed ostatnim meczem w grupie można już śmiało mówić o biało-niebieskich półfinałach ! 

Zdaję sobie sprawę, że mówimy jedynie o 14-latkach. Nie jest to jednak powód by niwelować poziom swojej ekscytacji. W okresie wielkiego kryzysu ekonomicznego w lokalnej koszykówce tego typu sukcesy cieszą podwójnie. Wróć ! Potrójnie. Jako kibice czujemy się sportowo odwodnieni. Odwodnieni z emocji, wysuszeni emocjonalnie z przebywania w często nie spełniających podstawowych przepisów BHP hal. Brakuje nam meczów, namacalnego poczucia rywalizacji. Rywalizacji na parkiecie - tej sportowej oraz pojedynków na trybunach - tych na głosy. Przez długi okres pozbawieni śledzenia wyników swoich pupili, my kibice czujemy się siłą przetransportowania na koszykarską pustynię. 

Bardzo nam tych czysto sportowych emocji brakuje. Tak bardzo, że wczoraj czołowy reprezentant klubu kibica (pozdrowienia Matti !) dzwonił do mnie z zapytaniem o wynik drugiego meczu młodzików w ćwierćfinale. Brak dostępu do sieci nie obniżył jego poziomu ciekawości co do wyniku meczu biało-niebieskich 14-latków. No właśnie...  chłopak dzwonił do mnie by dowiedzieć się o wynik meczu 14-latków. Wow ! To się nazywa górnicze koszykarskie odwodnienie. Szczypta informacji odpowiada kropli wody. Nie potrafimy się na tej wałbrzyskiej sportowej pustyni bez niej obejść. 

Zaczęliśmy traktować ich spotkania jak te z cyklu finałów mistrzostw Polski... seniorów. Coś fantastycznego. Matti nie jest przypadkiem odosobnionym. O wynikach naszej młodzieży piszemy na facebooku, ogłaszamy światu dobrą nowinę. Pragniemy dzielić się swoją satysfakcją. Mamy poczucie misji do wykonania. Misji polegającej na informowaniu wszem i wobec, że górniczy koszykarski płomień wciąż się tli. Że to nie koniec. Do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami napędza nas medialna cisza o dokonaniach biało-niebieskich młodzików. 

Teraz czas na ostatnie spotkanie grupowe z najsłabszą w grupie drużyną PM Tarnów. 

Na koniec ciekawe zestawienie ilustrujące w pewien sposób siłę górniczej machiny. Przed ćwierćfinałami nasi ograli w Krakowie Wisłę kilkunastoma punktami. Fajnie. A jak sobie ta Wisła (mistrz regionu małopolsko-świętokrzyskiego) radzi w ćwierćfinałach ? Radzi sobie świetnie. Gniecie kolejnych rywali 121:56 (Czarni Kraśnik) i 78:47 (MCKiS Jaworzno). Wniosek ? Nie jest źle z naszymi młodzikami.

sobota, 14 maja 2011

Młodzicy w ćwierćfinałach: Dzień 1

******************ĆWIERĆFINAŁY MISTRZOSTW POLSKI MŁODZIKÓW********


  
No i jest pierwsze zwycięstwo. Nasi pokonują w Przemyślu Hartwig Katowice 74:33. Pewna wygrana, nie ma się co rozwodzić. Niemniej jednak czas na pierwsze spostrzeżenia.


Matactwa w składzie nie są w rozkładzie

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to żonglerka składem. Trener Krzykała dokonał zabiegu podobnego do tego, o którym wspominałem jakieś dwa miesiące temu we wpisie "Oszukać przepisy". W ramach wyrównania jakości pierwszej piątki z tą drugą (obowiązkowo całkowicie odmienną) w wyjściowym zestawieniu pojawił się kapitan Mateusz Kłyż (w całym meczu przyzwoite 9 pkt, trzeci strzelec biało-niebieskich meczu) oraz podkoszowe monstrum Bartłomiej Szmidt (double-double 17 pkt i 14 zb, czyli wykorzystanie warunków fizycznych w czystej postaci jedynego w składzie chłopaka z rocznika 98). Obok nich tradycyjnie w 'starting 5' pewny dostarczyciel punktów Maciek Krzymiński. W drugim ustawieniu Marcin Szymanowski w pakiecie z Łukaszem Kołaczyńskim, czyli członkowie kręgosłupa drużyny. Dobre te matactwa, oj dobre. Fajnie, że więcej minut dostał Kłyż. Wciąż mam w głowie obraz przybitego, przygaszonego kapitana siedzącego prawie cały mecz na ławce rezerwowych podczas jednego ze spotkań. Pozycja kapitana musi w zespole być silniejsza.

Rzuty osobiste bardzo porywiste

Oj wiało z linii, oj wiało. Nasi nadal pudłują osobiste na potęgę. 42 % skuteczności delikatnie mówiąc nie zachwyca. Na pocieszenie pozostaje fakt, że chłopaki mają jeszcze czas by ten element poprawić.

Władca punktowego haremu, czyli strzelec po staremu

Maciej Krzymiński wciąż zadziwiająco regularny. Można stawiać na niego w ciemno. Z Hartwigiem 19 punktów.

Zabawa na całego, czyli gramy bez środkowego

Przy wyraźnej przewadze pojawiła się szansa na koszykarskie eksperymenty. Początek trzeciej kwarty to ustawienie nie uwzględniające wysokiego. Rolę centra przejął chyba najbardziej atletyczny w składzie Daniel Jarosiński. Posunięcie szczwane, bo skrzydłowy Daniel zaliczył w meczu 7 zbiórek.

------------------

Koszykarska reprezentacja Polski w tym roku powalczy o mistrzostwo Europy U-18. Nasi gracze to wicemistrzowie świata U-17 2010. 21-31.07 Wrocław - musisz tam być i wierzyć w naszą kadrę ! Poland believes !

Do boju Górnicy !

******************ĆWIERĆFINAŁY MISTRZOSTW POLSKI MŁODZIKÓW********

Nareszcie coś się dzieje. Delektujmy się to chwilą. Od 13 do 15 maja młodzi Górnicy zagrają w Przemyślu w ćwierćfinałach. W swojej grupie oprócz gospodarzy tj. Gimbasketsu 2, naszych czekają pojedynki z Hartwigiem Katowice i Pałacem Młodzieży Tarnów


Przed ćwierćfinałami U-18, które odbywały się przed miesiącem po naszych juniorach nie spodziewaliśmy się wiele. Jako kibice, doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego w jakim miejscu znajduje się nasza górnicza drużyna. Do najlepszej 32 ekip w kraju biało-niebiescy dotarli nie drzwiami frontowymi, a tymi balkonowymi. Wałbrzyszanie mieli prawo poczuć się nieproszonymi gośćmi na bankiecie.


Teraz - w przypadku młodzików - nasze apetyty niebezpiecznie urosły. Młodzicy do ćwierćfinału wdarli się pewnie, nie dając sobie w kaszę dmuchać w meczach w regionie. Czas po krótce przedstawić rywali naszej młodocianej zgrai. Nie należy to do zadań prostych, bo w tej grupie wiekowej istnieją jedynie powołania do kadry wojewódzkiej. Powołania do kadry narodowej zaczynają się dopiero w kategorii U-16.



Gimbaskets 2 Przemyśl

Fantazyjna nazwa tego zespołu (GimbasketS !?) flirtuje z wirtuozerią. Oby gra koszykarzy z Podkarpacia nie miała z polotem dużo wspólnego. Gdy zobaczyłem tą niezwykle pokręconą nazwę po raz pierwszy, zadałem sobie pytanie: Co się stało z zespołami młodzieżowymi Polonii Przemyśl ? Gimbaskets wygrał rozgrywki grupy podkarpackiej (9 ekip) z bilansem 15-1. Pokonanie takich marek jak Siarka i Stal robi wrażenie. Nie zmienia to jednak faktu, że zespół z Przemyśla jest bardzo enigmatyczny. Jakość strony internetowej Podkarpackiego Związku Koszykówki daje jasny sygnał, że koszykówka młodzieżowa w tym regionie nie cieszy się wielką popularnością (brak chociażby statystyk zawodników)


Hartwig Katowice

C.HARTWIG należy do najstarszych firm spedycyjnych w Europie, a jej historia sięga 1858 roku. Na przestrzeni lat rozwinęła się z lokalnej firmy transportowej do jednego z największych przedsiębiorstw spedycyjno - transportowych w Europie. C.HARTWIG-KATOWICE S.A. specjalizuje się przede wszystkim w usługach z zakresu spedycji kolejowej i samochodowej. Koszykarski Hartwig to trzecia drużyna województwa śląskiego (najwięcej ekip w kraju: osiem zespołów U-14 plus osiem U-13). Z bilansem 9-5 Katowiczanie uplasowali się za MKKS Rybnik i MCKiS Jaworzno. Niekwestionowaną gwiazdą ekipy z Katowic jest drugi strzelec w kraju w kategorii młodzików - Sylwester Łubkowski (śr. 27.8 pkt w 18 meczach). Obok Łubkowskiego członkami kadry wojewódzkiej są Łukasz Jagieła i Mateusz Binkowski. Możecie pamiętać drużynę Hartwiga z rywalizacji z naszymi kadetami w 2010 roku na turnieju ćwierćfinałowym w Tarnowie (rocznik 1994). Wtedy Górnik zwyciężył 80:68.
Hartwig Katowice, trzeci od prawej u dołu: Sylwester Łubkowski

Pałac Młodzieży Tarnów

To jest dopiero tajemnicza nazwa ! Gimbaskets 2 do pięt nie dorasta. Tarnowianie zajęli dopiero czwarte miejsce w grupie małopolsko-świętokrzyskiej (na 9 zespołów). W pierwszym etapie Pałac wygrał rywalizację w czteroosobowej grupie. Drugi etap zakończył natomiast z bilansem 5-8, gdzie okazał się gorszy od Wisły Kraków, Regisu Wieliczka i MDK Kielce, który to po pierwszym etapie był niżej. Czym właściwie jest Pałac Młodzieży ? Na oficjalnej stronie internetowej tejże placówki można przeczytać: 
"Pałac Młodzieży w Tarnowie jest placówką Gminy Miasta Tarnowa pracującą w systemie edukacji narodowej. Jest interdyscyplinarnym centrum oświatowo-kulturalnym dzieci i młodzieży. Specyfika tej placówki to przenikanie i uzupełnianie działalności politechnicznej, artystycznej, naukowej i sportowej, co daje szansę na pełny, nieskrępowany rozwój młodego człowieka. Jest miejscem niekonwencjonalnych przedsięwzięć rozwijających talenty i zainteresowania."
Pałac Młodzieży przegrywał w II etapie (o miejsca 1-6) z najmocniejszą w regionie Wisłą Kraków 34:86 i 43:81. Nasz Górnik z tą samą Wisłą niedawno wygrał w towarzyskim turnieju 57:45. Podsumowując, o wynik w meczu z Pałacem Młodzieży Tarnów powinniśmy być spokojni.

Górnik Wałbrzych

Nasi młodzicy dają nam sporo powodów do radości. W województwie biało-niebiescy zajęli drugie miejsce. Górnicy wygrali 16 z 18 spotkań. Jedyne porażki miały miejsce z najlepszym zespołem w regionie tj. WKK Wrocław (w tym ta pechowa u siebie 63:64 po dogrywce). W pokonanym polu Wałbrzyszanie zostawili m.in. Turów Zgorzelec i Zastal Zielona Góra. Brawo. W kadrze wojewódzkiej Górnik reprezentuje aż czterech członków tegoż zespołu: Maciej Krzymiński, Marcin Szymanowski, Łukasz Kołaczyński i Bartłomiej Szmidt. Ciemne chmury nie opuszczają marki pod nazwą "Górnik". Na szczęście młodzicy dziarsko i walecznie te ciemne chmury odganiają. Trudno na dzień dzisiejszy powiedzieć na ile stać ten zespół. Zajęcie miejsca w najlepszej dwójce przemyskiej grupy jest planem jak najbardziej do wykonania. A co dalej ? Spokojnie, o tym będziemy myśleć po 15 maja, czyli po meczach ćwierćfinałowych.

------------------



Koszykarska reprezentacja Polski w tym roku powalczy o mistrzostwo Europy U-18. Nasi gracze to wicemistrzowie świata U-17 2010. 21-31.07 Wrocław - musisz tam być i wierzyć w naszą kadrę ! Poland believes !