Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Chwile radości

Final Four Pucharu Polski PZKosz:

Półfinał: Górnik – UTH Rosa Radom 67:62
Finał: Górnik – SKK Siedlce 91:62

Niedzielne popołudnie 28 grudnia było wyjątkowo zimne i śnieżne. Gdy A. opuszczała Aqua Zdrój uśmiech rozświetlał jej twarz. Górnik przed momentem zdobył Puchar Polski PZKosz, co sprawiło jej ogromną radość:

„ Pierwszy raz na meczu Górnika byłam trzy lata temu. Pamiętam, jak dostawaliśmy lanie od każdego. Dziś sięgnęliśmy za to po Puchar Polski!”

Dwa lata temu, w grudniu 2012 roku, biało-niebiescy mieli za sobą 10. kolejek w 3. lidze. Właśnie wygrali czwarty mecz z rzędu, ale z marnym bilansem 4-6 było jasne, że o grze o awans należy zapomnieć. Kto by pomyślał, że równo dwa lata później „Górnicy” będą podnosić Puchar Polski? Nasi faworytem do wygranej przecież nie byli.

W półfinale Final Four zmierzyliśmy się z pierwszoligowcem z Radomia. Byłem przekonany, że różnica pomiędzy 1. a 2. ligą jest ogromna, a wałbrzyskie Final Four nam to dogłębnie uświadomi. Po wejściu do hali szybko spojrzałem w stronę rozgrzewających się graczy Rosy, poszukując w składzie ich najgroźniejszych, flirtujących z Turon Basket Ligą, zawodników. Po chwili stało się jasne, że na próżno poszukuję Daniela Szymkiewicza i Damiana Jeszke. Obaj do Wałbrzycha nie przyjechali, bo wybrali się w niedzielę do Zielonej Góry na kolejny mecz ekstraklasowej Rosy. Wtedy po raz pierwszy poczułem, że mamy szanse.

Po pierwszych minutach półfinału Górnik przegrywał jednak 0:13. A. zaczęła obgryzać palce i chować twarz w dłoniach, a ja uwierzyłem w istnienie solidnego muru pomiędzy pierwszo- a drugoligowym światem. Po chwili za trzy trafił jednak Niedźwiedzki i wałbrzyszanie się odblokowali. Gdy w drugiej połowie nasz środkowy zakończył jedną z akcji potężnym wsadem, kibice zwariowali z radości. Nikt w Aqua Zdroju nie miał już wątpliwości, że zagramy w wielkim finale.

Tamże czekał na nas dołujący pierwszoligowiec, SKK Siedlce. Siedlczanie awans do wielkiego finału zawdzięczali fatalnym decyzjom trenera Polonii Leszno, z którą zmierzyli się półfinale. Trener Lebiedziński, przy stanie 60:57 dla swojego zespołu, zdjął z boiska lidera, Jędrzeja Jankowiaka, a dyrygowanie grą zespołu powierzył niedoświadczonemu, grającemu słabe zawody (0 pkt, 0 as, 0/2 z gry w całym meczu) Michałowi Rutkowskiemu. Chwilę wcześniej niepewnie grający Rutkowski zaliczył stratę i pozwolił siedlczanom na rozpoczęcie odrabiania strat. Przy stanie 60:59 dla Polonii Rutkowski, pod presją doświadczonego Kamila Michalskiego, przekołował piłkę za linię boczną. Na kilkanaście sekund przed końcem podanie Michalskiego pod koszem na punkty zamienił Ratajczak i to Siedlce niespodziewanie wyszły na prowadzenie 61:60. Polonia miała jednak piłkę w ostatniej akcji spotkania, gdy na zegarze pozostało 13 sekund. Przy dobrze rozrysowanej zagrywce, to wciąż wiele czasu by odwrócić losy spotkania. Na boisko po przerwie na żądanie powrócił Jankowiak, ale zamiast szukać faulu po penetracji pod kosz podał do nieobstawionego na półdystansie Malinowskiego, który spudłował. Na zegarze pozostały dwie sekundy, gdy siedlczanie wykorzystali jeden dwóch rzutów wolnych. Rzut z połowy Jankowiaka nie mógł się udać.
 
zdj. Mirosław Zawadzki
Pomimo tego, że SKK znalazło się w finale jedynie dzięki skrzętnemu wykorzystaniu nieporadności Polonii, to miało atuty, by stanąć na drodze „Górników” po puchar. Łukasz Ratajczak rozegrał ponad 120 meczów w elicie i wydawało się, że może spowolnić Niedźwiedzkiego. Ligowe doświadczenie mają też Michalski i Daniel Wall, który w przeszłości, jeszcze w brawach Siarki Tarnobrzeg, kąsał biało-niebieskich w 1. lidze.

To, co wydarzyło się w wielkim finale, trudno opisać słowami. Górnik zagrał najlepszy mecz od kilku lat, stając się wreszcie drużyną spełniającą oczekiwania malkontentów. Nasi szybko przechodzili z obrony do ataku, trafiali z dystansu, półdystansu, czy też po akcjach sytuacyjnych (pchnięcie piłki w stronę kosza Marcina Rzeszowskiego). Jakby tego było mało, z bardzo dobrym skutkiem próbowali akcji kombinacyjnych. Zespół Chlebdy wyglądał na pewny swoich umiejętności. W finałowym starciu tylko jedna drużyna wyglądała na pierwszoligową i nie byli to zagubieni siedlczanie.  

Wałbrzyszanie w Final Four udowodnili, że drugoligowcem są jedynie na pokaz, bo w składzie przecież nie brakuje ogranych ligowców, których los rzucił w drugoligową szarzyznę.
Wałbrzyscy kibice, pojawiając się w hali podczas finału w dużej liczbie, udowodnili, że koszykówka w mieście pod Chełmcem ma znaczenie. Całe rodziny zakładają klubowe barwy i ekscytują się tym najpiękniejszym przecież sportem. Sportem nieprzewidywalnym, który potrafi wywołać radość na twarzy kibica.

A. na pewno się ze mną zgodzi.

W Pucharze Polski PZKosz występują jedynie zespoły od pierwszej do trzeciej ligi, nie ma drużyn z ekstraklasy, a sam udział w pucharze był dobrowolny. To wszystko sprawia, że jego prestiż jest niski. Powodów do radości w biało-niebieskim świecie brakować jednak nie powinno, bo ważniejsza od wzniesienia złotego pucharu jest świadomość, że Górnik Wałbrzych nie stoi w miejscu, że się rozwija i że z każdym kolejnym miesiącem jest o nim coraz głośniej.

Trzy lata temu, gdy A. pojawiła się na meczu po raz pierwszy, pod nową górniczą budowlę wylewano dopiero fundamenty. Dziś już wiemy, że budynek nie grozi zawaleniem, a zamiast kupy gruzów dumnie rośnie na naszych oczach. Wciąż nie wiemy, jak wysoko ten budynek może sięgnąć, ale turniej finałowy Pucharu Polski dał nam do zrozumienia, że podwaliny pod kolejne piętro już zostały podłożone.   

„Kocham patrzeć jak ten zespół się rozwija!!!!” – powiedziała uradowana A., a wydobywająca się z jej ust para sygnalizowała chłodne popołudnie. 

czwartek, 25 grudnia 2014

Cyfrowy Górnik

"Po pierwszym kieliszku widzisz rzeczy takimi jakimi chciałbyś je zobaczyć. Po drugim widzisz rzeczy jakimi nie są. Na końcu widzisz rzeczy takimi jakimi naprawdę są i to jest najstraszniejsza rzecz na świecie".

Oscar Wilde


Choć powyższy cytat dotyczy absyntu, to może odnosić się także do statystyk ligowych. "Kieliszek" wystarczy zamienić na "spojrzenie". W przerwie świątecznej spojrzałem po raz kolejny na statystyki drugoligowego Górnika. Zrobiłem to kompleksowo, podsumowując dotychczasowe ligowe starcia biało-niebieskich w sezonie 2014/15. Poszukiwałem elementów, które są pozytywne oraz tych "najstraszniejszych na świecie".

D  - mecz u siebie
W - mecz na wyjeździe
Kolor zielony: najlepszy wynik
Kolor czerwony: najgorszy wynik

Co wynika z powyższej tabeli? 

Skuteczność za 2 była najsłabsza w meczu z Muszkieterami Nowa Sól. "Górnicy" te spotkanie wygrali, ale 37% trafionych rzutów nie powala na kolana. Przyczyną niskiej skuteczności był brak Piotra Niedźwiedzkiego, który z powodu choroby do Nowej Soli nie pojechał. Środkowy Górnika trafia w tym sezonie 57% z gry i jego brak w składzie w 2. kolejce miał duży wpływ na grę wałbrzyszan. "Niedźwiedź" jest najlepszym zbierającym zespołu i jego brak w pojedynku z Muszkieterami wpłynął na ilość zbiórek drużyny. Co ciekawe, wg oficjalnych statystyk PZKosz, nasi najgorzej zbierali w Lesznie (trzeba oczywiście pamiętać o tym, że drugoligowi statystycy też popełniają błędy).

Zespół biało-niebieskich przyzwoicie trafia za 3 (chociaż od porażki w Kaliszu Górnik w tym aspekcie wygląda coraz gorzej) oraz właśnie za 2. Wałbrzyszanie dobrze wyglądają na zbiórce oraz nieźle w ilości asyst w meczu.

Piętą achillesową są za to rzuty wolne. Nasi, o dziwo, najlepiej rzucali z linii w spotkaniu najtrudniejszym, bo z liderem z Kłodzka. Wynika z tego, że w momencie próby biało-niebiescy potrafili się zmobilizować. Pomimo jedynie 44% trafień z rzutów wolnych wałbrzyszanie wysoko pokonali Sudety, co może być dowodem na to, że poziom ligi mógłby być wyższy.


Do podsumowań statystycznych całego zespołu wrócę pod koniec rozgrywek. Tymczasem już za kilka dni Final Four Pucharu Polski w Wałbrzychu.

piątek, 19 grudnia 2014

Dom tymczasowy

Cieknący dach Barclays Center przerwał mecz Nets-Heat.

Miliard dolarów. Tyle kosztowała budowa znajdującej się na Brooklynie hali Barclays Center, gdzie w lutym odbędzie się Mecz Gwiazd ligi NBA.  Budowane przez dwa lata architektoniczne cudo otwarto w 2012 roku i od razu zaprosiło do siebie koszykarzy Nets wraz 17 732 kibicami, bo tylu widzów może oglądać tam mecze koszykówki.

Pieniądze to jednak nie wszystko. 1 miliard dolarów wcale nie spowodował, że lśniący obiekt stał się budowlą perfekcyjną. Otóż kilka dni temu, spotkanie pomiędzy Nets a Miami Heat przerwano na 32 minuty z powodu…przeciekającego dachu. Krople deszczu nad nowojorskim niebem nieproszone przedostały się na parkiet.

Hala dawnego OSiR-u w Wałbrzychu od dobrych kilku lat potrzebowała solidnego remontu, bo problem przeciekającego dachu jest tam znany. Hala przy ul. Wysockiego nie kosztowała jednak miliarda dolarów i stoi „nieco” dłużej niż dwa lata.   

Ograbienie Górnika przez pracowników budowy z hali stworzyło niemały problem. Mocno korzystająca z ośrodka w centrum Wałbrzycha biało-niebieska młodzież potrzebowała nowego domu.

Padło na halę na Piaskowej Górze (na zdjęciach).

Hala sportowa wtulonego w zabudowania domków jednorodzinnych Zespołu Szkół nr 4 (Gimnazjum Sportowe nr 11 oraz IV LO) przy ul. Sokołowskiego była wyborem oczywistym. To tam na co dzień trenuje i uczy się duża część górniczych koszykarzy. To tam istnieją klasy koszykarskie.

Hala nie jest bezpośrednio połączona ze szkołą, dlatego można do niej zajrzeć osobnym wejściem. Ze szkołą łączy ją jednak wąski, zadaszony przesmyk. Opisywana hala jest częścią małego ośrodka sportowego, bo sąsiaduje ze szkolnym basenem.

Obiekt przy ul. Sokołowskiego wydaje się idealnym miejscem do treningów młodzieży oraz polem do popisów dla starszych panów, pragnących pobiegać za piłką po pracy. Nie myślcie sobie jednak, że w ośrodku tym brak podstawowych elementów koszykarskiej przyzwoitości.

Kosze wraz z tablicą świetlną przybyły z zamkniętej w lipcu 2013 roku legendarnej hali przy pl. Teatralnym, przenośne nagłośnienie przywieziono za to z OSiR-u. Skromne, wciśnięte w niewielką przestrzeń pomiędzy drabinkami do ćwiczeń stoliki sędziowskie wydają się być miejscowe. Niewielka przestrzeń pomiędzy linią boczną boiska a ścianą/drabinkami pozwala za to poczuć dynamikę wydarzeń na parkiecie.


Kibic w hali przy ul. Sokołowskiego nie ma łatwo, bo z poziomu parkietu boisko jest zagrodzone wspomnianymi barierkami. Fani mogą oglądać za to mecze z podwieszonego nad barierkami balkonu, który ciągnie się przez całą długość boiska. Widoczność z balkonu jest w porządku, chociaż nie ma szans dojrzenia stolika sędziowskiego oraz ławki rezerwowych.

Przy Sokołowskiego młodzi „Górnicy” oraz „Górniczki” (?) pograją co najmniej do kwietnia 2015, bo przez tyle czasu będzie zamknięty OSiR (roboty mogą się przedłużyć).

I choć hala przy ul. Sokołowskiego, pomimo wymiarowego boiska i fajnych koszy, wciąż wygląda jak szkolna sala WF-u (tym przecież na co dzień jest), to jej dach wydaje się szczelny.


W tym elemencie przeskoczyła więc nie tylko remontowany OSiR, odchodzącą w zapomnienie „Teatralną”, ale i miliardową Barclays Center na Brooklynie.

sobota, 13 grudnia 2014

Koloryt wyższego szczebla

Udało się. Niedługo po uczcie wigilijnej, zaraz po świętach, Górnik zorganizuje Final Four Pucharu Polski PZKosz, gdzie powalczy o wielki finał z pierwszoligowymi rezerwami Rosy Radom, podczas gdy w drugiej parze grające na zapleczu Tauron Basket Ligi SKK Siedlce podejmą drugoligową Jamalex Polonię 1912 Leszno.

Nasi zetrą się więc z silniejszym zespołem z silniejszej ligi. Czym właściwie jest w tym roku ta 1.liga i kto tam gra? Zobaczmy.

O co grają?

1.liga to najwyższy szczebel rozgrywek Polskiego Związku Koszykówki i drugi najwyższy szczebel w Rzeczpospolitej (po organizowanej przez Polską Ligę Koszykówki Tauron Basket Lidze, potocznie zwaną ekstraklasą).

O co grają pierwszoligowcy? Celem zawodów nie jest awans do ekstraklasy, bo ten można otrzymać jedynie po podpisaniu kontraktu z PLK, który trafia pod nos zwycięzcy rozgrywek oraz zespołów ze sporą wartością marketingową (drużyny z większych miast lub po prostu te, które zasłużyły się w historii polskiego basketu). Dla wielu klubów z zaplecza elity kontrakt z PLK bardziej przypomina jednak cyrograf, bo wymogi finansowo-organizacyjne są niestety często dla najlepszych zespołów 1. ligi nie do przeskoczenia. Najgorsi z 1. ligi spadają do 2. ligi, ale tylko w teorii, bo dzięki potężnej sile „dzikiej karty” mogą sobie miejsce w lidze zachować.

Kto tam gra?

Na dzień dzisiejszy w tabeli 14 ekip przewodzi Miasto Szkła Krosno, dawniej znane jako MOSiR Krosno. Za plecami lidera od lat solidny ligowiec, jakim jest PTG Sokół Łańcut. Na trzeciej pozycji uznana marka – Stal Ostrów Wielkopolski, której na ogonie siedzi Legia Warszawa. Mecze beniaminka ze stolicy (oraz wąsy a’la lata 70.trenera Piotra Bakuna) można oglądać w Orange Sport. Zespół Legii, ze swoją historią, marką, bazą kibiców oraz marketingową siłą Warszawy i środkowego drużyny, Cezarego Trybańskiego, musi być celem polowania działaczy PLK. Zresztą słusznie, bo Tauron Basket Liga bez ekipy ze stolicy jest jakby uboższa.

Za czołową czwórką mamy Spójnię Stargard Szczeciński. Prowadzona przez Aleksandra Krutikowa (trener Sportino podczas legendarnych pojedynków z Górnikiem o awans do PLK) drużyna przeszła spore przemeblowanie organizacyjne, które wyszło zespołowi na dobre. Duża w tym zasługa nie tylko trenera, ale i nowej, bardzo prężnie działającej pani prezes Beaty Radziszewskiej, która postawiła na nogi konający klub. Spójnia, czyli dawny ekstraklasowy Komfort, to kawał historii polskiej koszykówki, który fajnie byłoby zobaczyć w elicie. Może kiedyś…

Na szóstej lokacie usadowił się pruszkowski Znicz, który trzy lata temu pomachał Górnikowi na pożegnanie 1. ligi podczas „uroczystego”, „taczkowego” meczu. W Pruszkowie się nie przelewa, dlatego też klub chyba całkiem nieźle czuje się w szarej strefie ligowej przeciętności.

Co tam Znicz… Skromniej jest w bydgoskiej Astorii. Siódmy zespół ligi w ostatnich latach balansuje pomiędzy 1.a 2.ligą. W tym roku postanowiono dać szansę lokalnej młodzieży, a dokładniej brązowym medalistom Mistrzostw Polski Juniorów 2014 (Fatz, Kutta, Łucka), wspartej kilkoma znanymi ligowymi wyjadaczami (Dymała, Prostak, Laydych, Szyttenholm).

Ósme miejsce, ostatnie dające playoffs, zajmuje w tym momencie ACK UTH Rosa Radom, którą zapewne lepiej poznamy podczas wałbrzyskiego Final Four. Rezerwy kandydata do medalu mistrzostw Polski składają się częściowo z Mistrzów Polski U-20 z tego roku.

Dolne rejony tabeli otwiera beniaminek, czyli GKS Tychy. W Mistrzu 2. ligi 13/14 dominują gracze z regionu śląskiego (Deja, Marceli Dziemba, Basiński, Markowicz), ale wyraźnego lidera ze świecą szukać.

Podobny problem mają w kolejnym beniaminku, Pogoni Prudnik, która jest 10. W klubie przed sezonem skupiono się bardziej na rewitalizacji herbu, niż na wzmocnieniach. Liderem punktowym w Prudniku jest więc doświadczony były gracz Śląska i Nysy Kłodzko Artur Grygiel – bardzo dobry strzelec, ale raczej w 2. lidze.

Bez fajerwerek w składzie kolejnego w zestawieniu GTK Gliwice. Nową jakość w zespole miał wnieść wypożyczony ze Śląska Wrocław Norbert Kulon, ale ten po trzech meczach, oprócz bardzo dobrych śr. 5 asyst, ma spore problemy z rozregulowanym celownikiem (szokujące 19% z gry!!!!).

Następny zespół to kolejny przedstawiciel województwa śląskiego. Zagłębie Basket Sosnowiec, podobnie jak opisywane powyżej prudnicka Pogoń i gliwicki GTK, do 1.ligi dostał się tylnimi drzwiami, dzięki zaproszeniu z PZKosz. Zagłębie to uznana na koszykarskiej mapie marka, ale na powrót elity do Sosnowca chyba się nie zanosi. I to pomimo kilku głośnych nazwisk w kadrze (Mordzak, Kitzinger a.k.a. Kosiński, Milewski, Piechowicz).

Pierwszoligowe dno to na dzień dzisiejszy SKK Siedlce i AZS Politechnika Poznań. Pierwszy z tych zespołów zobaczymy niedługo w Wałbrzychu (Final Four Pucharu Polski). Kibice na pewno ucieszą się z ponownego spotkania z „uwielbianym” pod Chełmcem Danielem Wallem, który rzuca punkty w tym sezonie właśnie dla Siedlec. Z kolei Politechnika to najsłabszy kadrowo zespół 1. ligi, który jest pewniakiem do spadku. Tak samo było zresztą przed rokiem, ale wtedy poznaniacy, po heroicznych bojach, zachowali byt.

Ligowi liderzy

Najlepszym punktującym ligi jest Marcin Dymała z Astorii (17.8 pkt w 11 meczach). Zaraz za nim w klasyfikacji są Szymon Rduch (Sokół, 17.5 pkt) oraz Dariusz Oczkowicz (17.2 pkt, Miasto Szkła). Najlepiej w 1. lidze zbierają weteran Rafał Bigus (Spójnia, 10.8 zb), Wojciech Fraś (Gliwice, 8.6 zb) oraz Cezary Trybański (Legia, 8.4). Liderem asyst jest mający przeszłość w ekstraklasie Łukasz Wilczek z Legii (śr. 7.8 as w 10 meczach), drugi jest 20-letni Jakub Schenk z Radomia (5.6), trzeci – grający trener Michał Baran (5.1, Miasto Szkła).

Biało-Niebieski ślad


1.liga to też nazwiska niegdyś związanie z Górnikiem. W liderze z Krosna ważne role mają wychowankowie Górnika: Marcin Salamonik i Damian Pieloch. Ten pierwszy notuje 15.0 pkt, 6.0 zb i 3.2 as, ten drugi – 8.6 pkt i świetne skuteczności rzutowe: 60% za 2,  44% za 3. W Legii gra Mateusz Bierwagen (14.8 pkt, 5.5 zb), w Spójni 37-letni Marcin Stokłosa (9.4 pkt, 4.3 as), a w Tychach Marcin Wróbel (5.9 pkt, 5.5 zb).

środa, 10 grudnia 2014

Wzbogacona blogosfera

Polska blogosfera to tysiące blogów. Blogów hobbystycznych, komercyjnych, płytkich, głębokich, zapomnianych, żywych, pisanych przez celebrytów i zwykłych szaraków. Czasem trudno jest oddzielić jakość od ścierwa, bo jakość dla różnych ludzi ma różne definicje. Jeden (jedna?) uwielbia modowe wpisy szafiarek, drugi, zamiast przeglądać kilkanaście zdjęć tej samej panny w różnych stylizacjach i dodatkach woli coś przeczytać.

Blog powinien wiązać się z pasją. Nawet jeżeli nie można na niej zarobić. Powinien być lustrzanym odbiciem wnętrza blogera. Kierując się tą definicją stworzyłem swojego bloga. Tą samą definicją kierowała się przy zakładaniu swojego bloga Grażyna Kulesza-Szypulska.

„Ciocia Grażynka” to wierny fan Górnika od lat wielu. Choć los rzucił ją na drugi koniec Polski to ma biało-niebieskich bliżej serca niż większość z nas. O jej pasji pisałem już zresztą wcześniej.


Teraz zapraszam na jej bloga. Tematyka różnorodna.

środa, 3 grudnia 2014

John

Otrząśnięta z Wielkiego Kryzysu Ameryka lat 40. XX wieku stawiała opór Nazistom w Europie oraz bariery rasowe przed własnymi obywatelami. Ameryką lat 40. rządziły uprzedzenia i segregacja. Czarnoskórzy Amerykanie, zwani wtedy częściej „Kolorowymi”, byli zmuszani do siadania na końcu autobusu i uczęszczania do oddzielnych (gorszych) szkół.

trener McLendon
John McLendon kochał koszykówkę, ale jego „kolorowy” odcień skóry nie dał mu minut na parkiecie w barwach prestiżowej uczelni Kansas. John miał jednak sporo szczęścia. Otóż w Kansas niejaki James Naismith wyciągnął do niego pomocną dłoń i pomógł ukończyć studia na Uniwersytecie Iowa. Ten sam Naismith był znany z jeszcze jednego - na początku lat 90. XIX wieku w Massachusetts powiesił wiadro po brzoskwiniach na drzewie i dał początek koszykówce.

Po studiach McLendon zamierzał rozwijać swoją koszykarską pasję. W 1941 roku, w złotych czasach segregacji rasowej, powołał pierwszą czarnoskórą drużynę koszykówki na malutkim uniwersytecie w Karolinie Północnej. Jego praca na małej uczelni została w pewnym sensie doceniona przez wielki, uznany, w całości biały uniwersytet Duke. Włodarze Duke zaprosili McLendona do swojego sztabu szkoleniowego podczas jednego z meczów. Był jednak jeden warunek: McLendon musi usiąść w białej marynarce pracownika obsługi hali by nie rozzłościć niezbyt tolerancyjnej publiczności faktem obecności „kolorowego” na ławce trenerskiej. Zażenowany propozycją McLendon szybko odmówił i wrócił do pracy ze swoją grupą na North Carolina College of Negroes. Razem ze swoim zespołem pokonał Duke w tzw. „sekretnym meczu” – pierwszym w historii koszykówki starciu białych i czarnoskórych.  

Kto wie jak wyglądałaby dzisiejsza koszykówka bez zapału Johna McLendona w walce o równouprawnienie. Czarnoskóry Wilt Chamberlain trafił przecież do NBA z uniwersytetu Kansas – tego samego, w którym lata wcześniej odmówiono gry McLendonowi. To właśnie z programu szkoleniowego McLendona dla czarnoskórych trenerów lekcje wyniósł Clifton Herring – człowiek, który w szkole średniej odstawił na boczny tor samego Michaela Jordana, budując tym samym jego niezłomny charakter, który po latach poznali rywale w najlepszej lidze świata i który wyniósł MJ’a na szczyty szczytów.

John McLendon zmarł w 1999 roku, ale jeszcze za życia zdążył zobaczyć swoje nazwisko w galerii sław koszykówki.*

------

W wałbrzyskiej koszykówce ma obecnie miejsce segregacja kibiców na tych, którzy wierzą i wspierają oraz na tych, co gardzą i nienawidzą. Jako administrator gornik.walbrzych.pl miałem tę nieprzyjemność usuwać sporo niepochlebnych komentarzy w kierunku biało-niebieskich koszykarzy, opartych wyłącznie na zawiści, z której nie płynęło żadne zaproszenie do merytorycznej dyskusji. Nie każdemu podoba się świetny ligowy bilans 9-1 (jedyna porażka po walce w Kaliszu, o końcowym wyniku meczu decydowała pojedyncza, ostatnia akcja spotkania). Dla wielu „Górnicy” są dzisiejszym Johnem McLendonem w białej marynarce faceta z obsługi przy ławce trenerskiej Duke: mimo sporych osiągnięć są postrzegani jako niewarci wyrazów uznania przedstawiciele drugiej kategorii.


* Opis na podstawie książki Rolanda Lazenby'ego "Michael Jordan. The Life" (biografia Michaela Jordana, w wersji pl - "Michael Jordan. Życie")

wtorek, 25 listopada 2014

Sprzeciw rankingowi "Polityki"

Dziś nieco mniej koszykarsko, a nieco bardziej społecznie. Nie wiem czy wiecie, ale w najnowszym numerze "Polityki" dziennikarze z Warszawy uznali Wałbrzych za miasto, w którym żyje się NAJGORZEJ. Tak... Wałbrzych zajął OSTATNIE miejsce w szczegółowym rankingu polskich miast. Pod uwagę brano m.in. zadowolenie z życia, jakość edukacji, stopę bezrobocia, czy estetykę miasta. W rankingu znalazło się 66 miast, od mniej więcej 50 000 mieszkańców w górę.


W Warszawie najwyraźniej nie słyszeli o podnoszeniu się Wałbrzycha z kolan i o tym, że znane w całej Polsce z "Biedaszybów" i kupczenia głosów miasto zmienia się na lepsze. Jako rodowity Wałbrzyszanin jestem oburzony artykułem w "Polityce". Ty drogi czytelniku, jako osobnik z Wałbrzychem związany, też powinieneś czuć się oburzony. Nie możemy pozwolić ludziom zza warszawskiego biurka oczerniać nasze miasto na podstawie demonów przeszłości. Wałbrzych ma diabelską przeszłość, ale teraźniejszość i przyszłość jawią się w jaśniejszych kolorach. 






Z tego też miejsca zachęcam do wylania z siebie lokalnego patriotyzmu i zalania skrzynki mailowej "Polityki" pozytywnym obrazem Wałbrzycha. Pomysłodawcą tej akcji jest oddział PTTK Ziemi Wałbrzyskiej:


"A więc ogłaszamy akcję! A co! Niech wiedzą że Wałbrzych to zupełnie coś innego niż przedstawiają! Pokażmy jako mieszkańcy promocję tego co nasze i piękne! Że Wałbrzych, który pokazuje tygodnik "Polityka" to ułamek tego co najgorsze co można zobaczyć w każdym jednym mieście....UWAGA! oto akcja! na meila tygodnika POLITYKA polityka@polityka.pl zachęcamy do wysyłania zdjęć naszego pięknego Wałbrzycha! Niech zobaczą jaka jest nasza odpowiedź na ranking miast wg ich redakcji  Kto się piszę na kontrofensywę za to co na zdjęciu?  Zasypmy redakcję zdjęciami z naszego miasta i okolicy  Udostępniajcie niech nas będzie dużo  ot darmowa kampania promocyjna miasta  DO DZIEŁA! "

Wymuśmy na "Polityce" sprostowanie, bo zmieniający się Wałbrzych, choć daleko mu do ideału, nie zasłużył na dziennikarski lincz.

niedziela, 23 listopada 2014

(Nie)zwykły facet

 (9-0) Górnik Wałbrzych - (4-5) Sokół Międzychód 70:63


Kolejne ligowe starcie „Górników” trudno w rzeczywistości określić jako „kolejne”. Mecz z Sokołem był wyjątkowy, bo oznaczał jednorazowy powrót do zasłużonej, choć wysłużonej hali przy ul. Wysockiego.

Dla mnie dawny OSiR jest miejscem szczególnym, bo początkiem pasji do koszykówki, która po latach, w Nowy Rok 2011, pokierowała mnie w kierunku stworzenia tego bloga. Obiekt przy ul. Wysockiego sentymentem darzy zresztą niemal każdy, bo miejsce te jest źródłem emocji dla koszykarzy, działaczy i kibiców.  Stos wspomnień związanych z przytulnym OSiR-em powoduje, że nowoczesna hala w kompleksie Aqua Zdrój dla wielu pozostaje zimna, obojętna i nijaka.

Niewielkie gabaryty OSiR-u budują niepowtarzalną atmosferę na trybunach, w której nawet najspokojniejszy fan może wpaść w kibicowski szał. W przeszłości tego szału nie brakowało stąd halę szybko ochrzczono „Kotłem”. Mało kto spodziewał się jednak potrzeby wzniecenia ognia na trybunach w starciu z Sokołem Międzychód. Górnik przecież siedzi na ligowym tronie, a w Międzychodzie ostatnio zamiast dobrze grać w koszykówkę jedynie się kłócili i wskazywali palcami na winnych niepowodzeń.

Okazało się, że w zespole z Wielkopolski wszystko zmierza w dobrym kierunku, bo drużyna Sławomira Szulczyka stawiła „Górnikom” opór i stała się pierwszą ekipą zdolną do spowolnienia wałbrzyskiej maszyny do zdobywania punktów i zaliczania double-double, Piotrka Niedźwiedzkiego. Gdy Maszyna szwankowała, biało-niebiescy prędko potrzebowali substytutu, który zapewni rezultaty podobne do tej osiąganej przez naszą Maszynę.

I tu pojawił się Rafał Niesobski.

Przed sezonem Górnicy na gwałt potrzebowali wzmocnienia na pozycji rzucającego obrońcy. Jeszcze nie tak dawno nie wkomponowali się w układankę reaktywowani Maciej Łabiak i Kuba Kołodziej, a skuteczność zatracił gdzieś Bartłomiej Józefowicz.  Na pozycji rzucającego obrońcy pojawiła się dziura, którą wypełnił dopiero Niesobski.

Facet gra w Górniku od początku sezonu, a wiemy o nim tyle, co nic. Niesobski od startu rozgrywek przechadza się w cieniu dyskutującego z sędziami Niedźwiedzkiego i lubiącego budować show Bartłomieja Józefowicza. Niesobski nie jest za dobry w gestach w kierunku kibiców, do dziś nie doczekał się pseudonimu od fanów, ale zna się za to na umieszczaniu piłki w koszu. Robi to z resztą po cichu od 1. kolejki, bo jest drugim strzelcem zespołu. Oślepieni blaskiem talentu Niedźwiedzkiego czy pochłonięci śledzeniem kolejnych asyst wychowanka i kapitana Rafała Glapińskiego, kibice nie bardzo zważali na wyciszonego Niesobskiego.

Ten ceniący sobie przesiadywanie na tylnym siedzeniu gracz przesiadł się za kierownicę w chwili, gdy górniczy pojazd zmierzał w stronę urwiska. Awaria Maszyny Niedźwiedzkiego przestała mieć znaczenie, bo Niesobski zdobył 29 punktów i pokierował Górnika w stronę kolejnej wygranej.


Zwykły facet stał się bohaterem w momencie, gdy potrzebował tego zespół. Jeden z kibiców nazwał go nawet wałbrzyskim Rayem Allenem. Biorąc pod uwagę boiskowe wyrachowanie i jakieś dziwne wyciszenie w trakcie meczu, dużo się nie pomylił.

czwartek, 20 listopada 2014

Mściciel, bohater, aferzysta?

Nikt nie opuszczał Aqua Zdroju w środowy, chłodny wieczór niewzruszony. Mecz na szczycie przyniósł szczyty adrenaliny nie tylko u kibiców, ale i u samych zawodników. Po meczu o mało nie doszło do przepychanki, a w trakcie spotkania…..

A w trakcie spotkania najwyższe szczyty wściekłości i pasji osiągnął skrzydłowy Górnika, Bartłomiej Józefowicz.

Popularny „Józek” był na językach absolutnie wszystkich obserwatorów spotkania. Zawodnik Górnika uczynił z meczu na szczycie jednoosobowe przedstawienie, wcielając się w rolę rewolwerowca wymierzającego sprawiedliwość według własnego, bliżej nieznanego kodeksu. „Józek” nie mierzył się z zawodnikami Nysy a z grupą ok. 40 kibiców kłodzkiej drużyny, z którą ma bliżej nieznane wałbrzyskiej publiczności porachunki.

Przed kilkoma laty, czyli w okresie, gdy Józefowicz występował w Nysie ktoś komuś mocno nastąpił na odcisk. Zaraz po wejściu „Józka” na parkiet rozpoczął się festiwal gestów i potok słów z obu stron. Zawodnik Górnika po udanych akcjach demonstracyjnie całował górniczy herb i nastawiał ucho w kierunku kibiców gości jeszcze bardziej ich rozwścieczając. Fani Nysy nie byli dłużni i po każdym pudle Józefowicza podnosili się z siedzisk w euforii podobnej do trafienia szóstki w lotku.

Dla jednych, zachowanie „Józka”, znanego z osobliwego podejścia do koszykówki, było jak najbardziej na miejscu. W grze Józefowicza wreszcie było widać pasję i ogień, których brakowało u niego od dawna. Zmotywowany do gry, przyparty do muru potrafił na boisku być groźny dla każdego. Udowodnił to trafiając ważne rzuty w drugiej połowie. „Józek” pokazał górniczy charakter, zaskarbiając sobie sympatię kibiców kolejnymi całusami umieszczonych na trykocie górniczych młotów. 

Dla drugich, zachowanie skrzydłowego było naganne, nieprofesjonalne, niegodne sportowca. Ligowy koszykarz nie powinien wdawać się w utarczki gestowo-słowne z kibicami a raczej powinien skupić się na grze. Po udanym zagraniu powinien szukać piłki i ustawić się dobrze w obronie zamiast wykonywać przedstawienie przed sektorem przyjezdnych. Józefowicz to też przecież trener koszykówki i wychowawca młodych adeptów tej gry - powinien więc świecić przykładem. W gruncie rzeczy jego niewybredne gesty były przecież też skierowane do obecnych na meczu dzieciaków z Kłodzka.


Niedługo nikt nie będzie pamiętał wyniku środowego meczu na szczycie. Kibice szybko zapomną o świetnym meczu Marcina Kowalskiego, wychodzącego z cienia swojego wieloletniego kolegi z boiska Rafała Glapińskiego. Obserwatorzy meczu na szczycie na pewno długo będą mieć w pamięci wściekłego mściciela Józefowicza, który stworzył własne show, uznawane albo za ekscytujące, albo za kompromitujące. Dla jednych mściciel był bohaterem, a dla drugich uosobieniem niedojrzałego wariata.

wtorek, 18 listopada 2014

X i Y


To zadziwiające, na co można natknąć się w internetowym gąszczu. Powyższe zdjęcie wyłoniło się na ekranie mojej matrycy w czasie poszukiwania informacji o kolejnym rywalu, Doralu Zetkamie Nysie Kłodzko. Obraz pochodzi z 2010 roku, z drugoligowego meczu Nysy we Wrocławiu z WKK. Postacie z fotografii nie są przypadkowe, bo są mi znajome. X to moja koleżanka z wrocławskich czasów studenckich, Y to najlepsza koleżanka X. Obie są moimi rówieśniczkami i obie pochodzą z Kłodzka. Spotkanie Nysy z WKK we Wrocławiu stało się dla tej dwójki okazją do pokibicowania drużynie z rodzinnego miasta.

Opinię o danym mieście często wyrabiamy sobie dzięki ludziom pochodzącym z danego miejsca. X miałem okazję poznać dość dobrze, bo studiowała na tym samym kierunku i mieszkała ulicę ode mnie. X okazała się przemiłą i wiecznie radosną osobą, która dała się poznać bardziej jako miłośniczka norweskich kryminałów oraz amerykańskich seriali niż jako fanka koszykówki. Dzięki X moje pierwsze skojarzenie z Kłodzkiem jest bardzo pozytywne.

Po chwili jednak przypominam sobie, że Kłodzko to także koszykarska Nysa, która dla naszego Górnika na parkiecie na pewno nie będzie przemiła. W Kłodzku ostrzą sobie na wałbrzyszan zęby, bo biało-niebiescy są dla nich ostatnią przeszkodą w wygodnym usadowieniu się na drugoligowym tronie. Tronie, który w po rozgromieniu Sudetów Jelenia Góra 102:82 Górnikowi odebrali.

Zespół z Kłodzka wygląda jak podręcznikowa drużyna koszykówki, bo jest oparta na zbilansowanym składzie i zespołowości. W Nysie nie ma wyraźnego lidera – każdy z pierwszej piątki (Bartkowiak, Kucia, Wojciechowski, Weiss, Kowalski) jest w stanie dostarczyć w meczu 10 lub więcej punktów. To wielki kapitał i to pomimo tego, że w wielu meczach trener Radomski grał zaledwie ośmioosobową rotacją.

Zespół z Kłodzka może imponować stabilnością o rozwagą w budowie drużyny. W porównaniu do zeszłego sezonu w składzie doszło do kosmetycznych zmian, które wzmocniły Nysę. Południe Polski na Leszno zamienił Kuba Gadomski, a do Kotliny Kłodzkiej przenieśli się Mateusz Płatek z WKK i – przede wszystkim – Szymon Kucia z Pogoni Prudnik. Kucia szybko stał się drugim strzelcem zespołu i elementem, który sprawił, że ósmy zespół 2 ligi 2013/14 stał się nagle jej liderem.

Sukcesy Nysy to także ogromna zasługa wałbrzyskiego duetu Marcin Kowalski-Rafał Wojciechowski. Wychowankowie Górnika grają właśnie najlepsze sezony w karierze. Formą zadziwia w szczególności już 32-letni Kowalski (13.4 pkt, 5.1 as, 3.1 zb), choć to Wojciechowski jest 5. w całej lidze w klasyfikacji boiskowej efektywności.


Kotlina Kłodzka to dla mnie wciąż równoznacznik przemiłej X. W środę moje skojarzenia z Kłodzkiem mogą się bardzo zmienić. Wszystko w nogach i rękach Górników.

MECZ NA SZCZYCIE - GÓRNIK vs NYSA
Środa, 19.11
Aqua Zdrój, ul. Ratuszowa 6, Wałbrzych

ZAPOWIEDŹ

środa, 12 listopada 2014

Polonia - Górnik (sobota,15.11) - zapowiedź

15.11.2014
2 LIGA GR.D
8. KOLEJKA
 POLONIA 1912 LESZNO – GÓRNIK WAŁBRZYCH



O RYWALU

W ostatnim sezonie Polonia Leszno zajęła ostatnie miejsce w 3. lidze wielkopolskiej. Po otrzymaniu zaproszenia do 2. ligi od PZKosz postanowiono w klubie spróbować sił szczebel wyżej. Pozyskano sponsora tytularnego i dokonano rewolucji w składzie budując zespół od zera.




Bezsprzecznym liderem zespołu jest powracający do Polonii do dekadzie rozgrywający Jędrzej Jankowiak. Doświadczony zawodnik ma na koncie sześć sezonów w 1. lidze a obecny jest jego dziewiątym w karierze na drugoligowym froncie. W ostatnim sezonie Jankowiak wprowadził do 2.ligi po barażach Obrę Kościan. W 1. lidze Jankowiak występował w Tarnovii Tarnowo Podgórne, Żubrach Białystok, Sudetach Jelenia Góra, Asseco Prokomie II Gdynia oraz Sportino Inowrocław, w 2. lidze reprezentował za to WSTK Wschowa-Sława, Polonię Leszno, także Tarnovię Tarnowo Podgórne, Open Basket Pleszew oraz SMS-ie Warka. W Warce o minuty na parkiecie rywalizował z m.in.. Łukaszem Koszarkiem.

Drugim wyróżniającym się zawodnikiem jest 20-letni Maciej Krówczyński, który zalicza trzecie sezon w 2. lidze. Poprzednio występował w Gimbaskecie Wrocław oraz w WSTK Wschowa-Sława.

W barwach PBG Basket Poznań w ekstraklasie występował niegdyś Paweł Mowlik, ale najbardziej znanym graczem Polonii jest Przemysław Hajnsz. W przeszłości ten środkowy zaliczył cztery sezony w ekstraklasie (Czarni Słupsk, Śląsk Wrocław, Unia Tarnów) oraz siedem sezonów w 1. lidze (SMS Warka, AZS Lublin, MOSiR Krosno, Kotwica Kołobrzeg, Sudety Jelenia Góra, Śląsk Wrocław). Obecny sezon jest czwartym Hajnsza w 2. lidze. W poprzednim sezonie reprezentował na tym szczeblu Śląsk Wrocław. Razem ze środkowym Polonii w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Warce grał Bartłomiej Józefowicz. „Józek” w jednej drużynie spotkał się także z Jakubem Gadomskim. Było to w Nysie Kłodzko, w której obok Józefowicza i Gadomskiego grali wtedy Marcin Sterenga oraz, później, Bartłomiej Ratajczak.

Bartosz Zubik z kolei rywalizował z naszym Górnikiem w zeszłym sezonie, gdy bronił barw Maximusa Kąty Wrocławskie.


Trenerem Polonii jest Marek Lebiedziński, który ostatnio pracował w trzecioligowej Tarnovii Tarnowo Podgórne.


PORÓWNANIE DRUŻYN

POLONIA:

Miejsce w tabeli: 9
Zwycięstwa: 2
Porażki: 4
Ostatni mecz:  porażka u siebie z Doral Zetkamą Nysą Kłodzko 59:68

Liderzy:

Punkty: Jankowiak 18.2 (2. w lidze), Krówczyński 11.3

Zbiórki: Malinowski 6.8, Jankowiak 6.0

Asysty: Jankowiak 6.0

Eval: Jankowiak 19.5 (3.), Krówczyński 11.7


Wyniki Polonii w sezonie 2014/15:

(d) – Muszkieterowie Nowa Sól 71:72 (0-1)
 (w) – Sudety Jelenia Góra 89:79 (0-2)
 (d) – Rawia Rawag Rawicz 57:63 (0-3)
 (w) – Obra Kościan 68:82 (1-3)
 (w) – Biofarm Basket Suchy Las 63:70 (2-3)
 (d) – Doral Zetkama Nysa Kłodzko 59:68 (2-4)


GÓRNIK:

Miejsce w tabeli: 1
Zwycięstwa: 6
Porażki: 0
Ostatni mecz: wygrana u siebie z Biofarmem Basket Suchy Las 68:67

Liderzy:

Punkty: Niedźwiedzki 20.0 (1.), Niesobski 15.3, Glapiński 10.3

Zbiórki: Niedźwiedzki 13.4 (1.), Iwański 9.2 (4.), Glapiński 4.8

Asysty: Glapiński 7.8 (1.), Niesobski 2.0,  Józefowicz 2.0

Eval: Niedźwiedzki 29.8 (1.), Iwański 15.5, Glapiński 13.7


Wyniki Górnika 2014/15:

(d) Exact Systems Śląsk Wrocław 75:61 (1-0)
(w) Muszkieterowie Nowa Sól 66:55 (2-0)
(d) Sudety Jelenia Góra 76:62 (3-0)
(w) Rawia Rawag Rawicz 89:71 (4-0)
(d) Obra Kościan 77:63 (5-0)
(d) Biofarm Basket Suchy Las 68:67 (6-0)





niedziela, 9 listopada 2014

O właściwości nieprzewidywalności

(6-0) Górnik Wałbrzych - (3-3) Basket Suchy Las 68:67

"Powiem Ci, że nudzą mnie te mecze.” – zwierzył mi się niedawno D., który na koszykarskiego Górnika chodzi od dawna i chodzić będzie pewnie jeszcze długo. D. widział Górnika w niemal wszystkich stanach: w bogactwie, w kryzysie, w biedzie, w beznadziei, w nadziei, w odrodzeniu. Z tego też powodu uważam D. za osobę kompetentną w wyrażaniu opinii o lokalnej koszykówce. W jego wyobrażeniu biało-niebiescy 2014/15 są nudni. Co sprawiło, że sympatykowi wałbrzyskiego klubu zdarzało się przymykać oko na kilku ligowych meczach?

Odpowiedź jest prosta. Górnik w sezonie 2014/15 wysoko pokonywał kolejnych rywali, zawsze dwucyfrową różnicą punktową. Kolejne domowe zwycięstwa były do siebie podobne: 75:61, 76:62, 77:63. Przeciętny kibic miał poczucie oglądania tego samego filmu w każdy weekend. Filmu, którego bohaterów dobrze znał. Koszykarski Górnik stał się relaksującym filmem akcji z przewidywalnym zakończeniem - happy endem.  

Kibic jest istotą wymagającą, bo okazuje się, że do pełni szczęścia nie wystarczy mu seria zwycięstw ulubionej drużyny. Kibic przychodząc na mecz (czy do kina) oczekuje większej dawki emocji od tej, którą dostaje od ekspedientki w sklepie na rogu, gdy kupuje cukier czy masło. Tak już jest. Górnicy stali się nudnie solidni, przewidująco zwycięzcy.

Sobotni mecz z Basketem Suchy Las miał być kolejnym odcinkiem sportowego filmu akcji z happy endem i dramaturgią porównywalną do łowienia ryb. Miało być miło, przyjemnie, ale z zerową dawką adrenaliny. Miało być jak zawsze.

Seria wygranych Górnika zamydliła kibicom oczy i sprawiła, że ci zapomnieli o charakterystycznej dla sportu właściwości – nieprzewidywalności.

Opór, jaki naszym postawił Basket Suchy Las miał wszystkie znamiona nieprzewidywalności. Któż się spodziewał, że zespół mający w składzie trzech 20-latków, kilku 19- i 18-latków, trzech 17-latków oraz jednego 16-latka tak mocno przestraszy biało-niebieskiego lidera rozgrywek. Dobra gra po pick&rollach, cierpliwość w ataku oraz absolutny brak strachu w oczach prawie dał gościom wygraną w Wałbrzychu. Zabrakło jedynie szczęścia lub, jak kto woli, pomocy w obronie po tym, jak w decydującej akcji meczu Artur Suchodolski udanie wchodził pod kosz.

Gracze spod Poznania zajęli wiosną czwarte miejsce w mistrzostwach Polski U-20. Miejsce bardzo dobre, bo osiągnięte w gronie niemal samych 19-latków. Grający w rozgrywkach juniorskich pod szyldem PBG Basket Junior Poznań zespół z Wielkopolski powinien być jednym z faworytów w walce o medale w tym roku.

W Aqua Zdroju tym razem nikt nie przysypiał, bo przed oczami wyświetlił się zupełnie nowy film. Podopieczni Przemysława Szurka zapewnili nam dreszczowiec, który niekoniecznie zmierzał w kierunku happy endu. Biało-Niebieskim bohaterom powypadały trupy z szafy: błędy w rotacji w obronie po zasłonach, przestoje, czy schematyczność w ataku. Widz ujrzał słabości u swoich ulubieńców, ale nie przestał wierzyć i do końcowych fragmentów projekcji głośno domagał się szczęśliwego zakończenia. Udało się. Mecz Górnika z Basketem organizował Alfred Hitchcock.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Górnik - Basket Suchy Las - zapowiedź



Biało-Niebiescy wracają do gry po pauzie w szóstej kolejce. Wciąż niepokonany Górnik ani myśli zwalniać tempa w pojedynku z Biofarmem Basket Suchy Las. 

2 liga gr. D 2014/15
7. KOLEJKA
GÓRNIK TRANS.EU TWS MAZBUD WAŁBRZYCH
BIOFARM BASKET SUCHY LAS
8 listopada
Aqua Zdrój, ul. Ratuszowa 6
godz. 19:00
Wstęp wolny



O RYWALU



Biofarm Basket Suchy Las to drużyna, która w przeszłości występowała pod nazwą PBG Basket Junior Poznań. Młodzi koszykarze reprezentowali fundację PBG Basket Junior założonej w 2010 roku z inicjatywy osób, które pragną wspierać młodych i utalentowanych sportowców z Wielkopolski. W 2010 roku wyselekcjonowano grupę utalentowanych zawodników z roczników 1994,1995. Fundacja zapewniła im warunki do rozwoju sportowego. Młodzi koszykarze uczą się w Szkole Mistrzostwa Sportowego, zawodnicy spoza Poznania mają zapewnione zakwaterowanie w internacie.

Twarzą programu „Junior” jest Eugeniusz Kijewski – legenda polskiej koszykówki. Dalszy rozwój programu „Junior” stanął po dużym znakiem zapytania, gdy główny sponsor, PBG S.A popadł w ogromne tarapaty finansowe. Gdyby nie wsparcie wójta gminy Suchy Las (przedmieścia Poznania) koszykarski projekt z Wielkopolski pewnie przestałby istnieć. Współpraca „Juniora” z gminą Suchy Las dała początek nowemu stowarzyszeniu. Od sezonu 2012/13 zespół rywalizuje w 2. lidze pod nazwą Basket Suchy Las. Obecnym sponsorem tytularnym jest firma Biofarm, jeden z czołowych producentów farmaceutycznych w kraju.

W ostatnim sezonie Basket z bilansem 7-15 był 10. w gr. A 2 ligi (na 12 ekip). W play-out młody zespół pokonał SMS Władysławowo oraz Basket Piła.

DRUŻYNA



Trener: Przemysław Szurek


Drużyna spod Poznania jest bardzo młoda. Sporą część składu stanowią gracze z rocznika 1994 – 4. zespół mistrzostw Polski U-20 2014. W składzie znajdują się też wychowankowie Basket Teamu Opalenica, którzy w 2013 roku zdobyli brązowy medal MP U-16 (Kurpisz, Stankowski, Gruszczyński). Mikołaj Kurpisz jest reprezentantem Polski U-16 i grał na ostatnich ME U-16, w których Polacy zajęli 15. miejsce i spadli do dywizji B. Filip Pruefer grał za to w ME U-18, gdzie Polska była ostatnia i także spadła do dywizji B.

Najbardziej znanym koszykarzem Basketu jest 27-letni Tomasz Smorawiński, który ostatni sezon spędził w pierwszoligowej Stali Ostrów Wlkp. a w przeszłości występował w ekstraklasie w barwach PBG Basket Poznań.

Trenerem zespołu jest Przemysław Szurek – tegoroczny asystent Arkadiusza Miłoszewskiego w kadrze Polski U-18.

LIDERZY:

Punkty: Wieloch 14.8
Zbiórki: Pruefer 10.4 (3. w lidze)
Asysty: Smorawiński, Wieloch po 3.0

WYNIKI W SEZONIE 2014/15:

1: Basket – Sudety Jelenia Góra 82:78 (1-0)
2: Rawia Rawag Rawicz – Basket 60:66 (2-0)
3: Basket – Obra Kościan 89:67 (3-0)
4: Pauza
5: Basket – Doral Zetkama Nysa Kłodzko 67:78 (3-1)
6: Basket – Jamalex Polonia 1912 Leszno 63:70 (3-2)

GÓRNIK

LIDERZY:

Punkty:

Niedźwiedzki 19.3 (1. w lidze)
Niesobski 15.2
Glapiński 10.0
Iwański 10.0
Józefowicz 7.6
Stochmiałek 6.7
Suchodolski 3.6
Myślak 3.4
Rzeszowski 3.4
Ratajczak 2.8
Krzymiński 2.0
Borzemski 0.7
Kołaczyński 0.0

Zbiórki:

Niedźwiedzki 12.8 (1. w lidze)
Iwański 10.4 (3. w lidze)
Glapiński 5.0
Stochmiałek 5.0
Rzeszowski 4.3
Józefowicz 3.6
Niesobski 3.4

Asysty:

Glapiński 7.8 (1 w lidze)
Niesobski 2.2
Józefowicz 2.0

Celne rzuty za 2: Niedźwiedzki – 31
Wykonane rzuty za 2: Niedźwiedzki – 55
Skuteczność za 2: Iwański 81% (21/26)
Skuteczność za 3: Niesobski 46% (12/26), Józefowicz 38% (9/24)
Wykonane rzuty za 3: Niesobski – 26, Józefowicz – 24
Skuteczność za 1: Krzymiński 100% (4/4), Myślak, Józefowicz 75% (3/4)
Celne rzuty za 1: Niedźwiedzki, Niesobski – po 16
Wykonane rzuty za 1: Niedźwiedzki - 30
Bloki: Niedźwiedzki 3.5 (1 w lidze)
Przechwyty: Niedźwiedzki 1.8
Straty: Glapiński 4.2 (2. w lidze)
Eval: Niedźwidzki 27.3 (1. w lidze)

WYNIKI 2014/15:

1: Górnik – Exact Systems Śląsk Wrocław 75:61 (1-0)
2:  Muszkieterowie Nowa Sól – Górnik 55:66 (2-0)
3.: Górnik – Sudety Jelenia Góra 76:62 (3-0)
4: Rawia Rawag Rawicz – Górnik 71:89 (4-0)
5: Górnik – Obra Kościan 77:63 (5-0)
6: Pauza






WOKÓŁ MECZU


KIBICUJMY POZYTYWNIE

Grupa „Wałbrzyski Kocioł” oraz Stowarzyszenie Górnik Wałbrzych 2010, które odpowiada za drugoligową drużynę zachęcają do wspólnego dopingu podczas meczów koszykarzy Górnika w ramach hasła „Kibicuj pozytywnie”.
Projekt powyższego plakatu zawisł w wałbrzyskich szkołach i będzie przypominał młodym mieszkańcom naszego miasta, że lokalny klub koszykówki czeka na nich w sektorze C1!

 BIAŁO-NIEBIESKA DEFINICJA - WOLA ZWYCIĘSTWA, WALECZNOŚĆ, AMBICJA



 ZAPEŁNIJMY AQUA


Każdy, kto przyjdzie na mecz w białej koszulce otrzyma zeszyt Górnika Wałbrzych! Zapełnijmy Aqua w jednym kolorze!




GÓRNIK BASKETBALL

Na kibiców tradycyjnie będzie czekał program meczowy „Górnik Basketball”. 



We współpracy z firmą T-BEST na meczach Górnika możecie kupować klubowe gadżety. Posiadanie programu meczowego uprawnia do zniżki na gadżety Górnika, które znajdują się przy głównym wejściu do hali od strony schodów i telebimu.

RZUTY W TRANSIE

W przerwie meczu tradycyjnie odbędzie się konkurs dla kibiców „Rzuty w Transie”. By stać się szczęśliwym posiadaczem 1000 zł wystarczy trafić do kosza z połowy boiska. Sponsorem konkursy jest firma Trans.eu. 


wtorek, 28 października 2014

Dno dnu nierówne

Siódma kolejka sezonu 2012/13. Górnik po sześciu kolejkach wciąż nie zaznał smaku zwycięstwa w prowincjonalnej 3. lidze. Kolejne spotkanie przyszło rozegrać na wyjeździe, we Wschowie. Pomimo beznadziejnej sytuacji w tabeli i zadomowienia się biało-niebieskich na dnie polskiej koszykówki postanowiliśmy wybrać się na mecz wyjazdowy. Wierzyliśmy wtedy, że będzie lepiej. Gorzej być przecież nie mogło. Po początkowym rozczarowaniu oraz późniejszej złości, kolejne wpadki obracaliśmy w żart. Górnik we Wschowie wygrał z WSTK II, ale dopiero po roku uciekł z najniższej ligi.

Dziś kibicowanie wałbrzyskiej koszykówki przychodzi łatwiej. Wyższa liga, seria zwycięstw, efektowne oprawy kibiców. Wtedy, w mroźny dzień we Wschowie znaleźli się najwierniejsi. Lubię do tego meczu wracać, bo byłem częścią tej grupy nieszczęśników, która nieprzerwanie wierzyła w lepsze czasy, choć nic nie wskazywało, że te czasy rzeczywiście przyjdą.

Dziś w ogonie ciągnie się zespół piłkarzy Górnika, który grał w sobotę z Puszczą Niepołomice. Bilet meczowy mówił jednak o Puszczy NiepołomNice. Koszmarna literówka w bilecie to tylko jeden z przykładów, że wokół zespołu nie dzieje się najlepiej. Drugim było wyłączenie z użytkowania jednej kasy oraz całego sektora trybun. Zarząd ciął tym samym koszty organizacji meczu, bo przecież tłum nigdy nie przyjaźni się z porażką.

Piłkarski Górnik jest na dnie. Dno dnu jednak nierówne.

Podobnie jak koszykarze dwa lata temu, piłkarze zamykają tabelę rozgrywek. Nie chodzi jednak o najniższą klasę rozgrywkową w Polsce, ale o II ligę. Pomimo tego, w sobotnie wczesne popołudnie próżno było szukać głośnego wsparcia piłkarskich fanów na ligowym meczu. Cisza smutno współgrała z hulającym lodowatym wiatrem, który kazał mi chować dłonie w kieszeni i pozostawić paczkę słonecznika ledwie tkniętą.

Nigdy nie należałem do grupy zagorzałych fanów piłkarskiego Górnika. Doskonale jednak pamiętam zeszły sezon, gdy tłum kibiców wywieszał flagi i głośno dopingował biało-niebieskich w meczach domowych oraz wyjazdowych. Piłkarze z Wałbrzycha walczyli przez sporą część sezonu o awans. Jak tu nie kibicować zwycięzcom?

Niejeden swoje odwrócenie od piłkarskiego Górnika argumentuje brakiem woli walki u zawodników oraz ich mało sportowym trybem życia. Gdy twój ukochany zespół zdobywa 2 pkt w kilkunastu meczach łatwo o irytację, złość i epitety. Dwa lata temu po sześciu porażkach koszykarzy w pierwszych sześciu meczach niezadowolenie było podobne. O ile rozczarowanie jest dopuszczalne, to utrata wiary już nie. Kibic powinien przecież identyfikować się z herbem i klubowymi barwami, a nie z ulotnymi postaciami w biało-niebieskich trykotach.

To nie lodowaty wiatr, ale automatyczne pozbawienie się nadziei na lepsze jutro spowodowało, że pierwszą wygraną piłkarzy w tym sezonie oglądało niewielu kibiców. Po końcowym gwizdku sędziego radość tej marznącej na trybunach garstki była porównywalna do awansu o szczebel wyżej. Na twarzach kibiców pojawił się uśmiech – pierwszy raz wynikał on z czystej euforii po zwycięstwie, a nie z kpin i drwin. Jak już napisałem wyżej, nie jestem zagorzałym sympatykiem piłkarskiego Górnika. Niemniej jednak cieszę się, że mogłem zobaczyć to pierwsze zwycięstwo, niczym dwa lata temu we Wschowie, na własne oczy. I to pomimo skostniałych dłoni oraz zmarzniętych, nie przykrytych czapką uszu.


środa, 22 października 2014

ZAPOWIEDŹ 5.kolejki: Górnik - Obra, czyli powrót Nowaka




Po czterech kolejkach wałbrzyski Górnik jest wciąż niepokonany. W 5. serii spotkań biało-niebiescy zmierzą się u siebie z ostatnią w tabeli Obrą Kościan, która jeszcze w tym sezonie nie wygrała. Kibice nie wyobrażają sobie innego rozwiązania jak zwycięstwo.

  
O rywalu

Pierwszy raz Obra w rozgrywkach pojawiła się w 1987 roku w ówczesnej 3 lidze (dzisiejsa 2 liga). W 1988 roku Obra była już szczeble wyżej, ale szybko powróciła do 3 ligi. W 1990 ponownie znalazła się w 2 lidze. Przez siedem kolejnych sezonów (z dwuletnią przerwą) ekipa z Kosciana grała w 2 lidze (dzisiejsza 1 liga). Ostatni sezon na szczeblu centralnym Obra zaliczyła w 1999 roku.

W ostatnim sezonie Obra wygrała 15 z 18 meczów w 3 lidze wielkopolskiej co dało jej 1. miejsce w rozgrywkach i prawo gry w barażach o 2 ligę. W półfinałach baraży zespół z Kościana eliminuje Itago Gdynia i Shmoolky Warszawa, przechodząc do fazy finałowej wraz z ŁKS-em MG13 Łódź. Fazę finałową Obra, podobnie jak nasz Górnika, rozgrywała przed własną publicznością. Po pokonaniu ŁKS-u 66:52 oraz Sokoła Międzychód 67:59 oraz pomimo porażki 57:59 z Politechniką Gdańską ekipa z Kościana wywalczyła awans do 2. ligi.


Obra 2014/15 w 2. lidze:

Mecze: 3
Zwycięstwa: 0
Porażki: 3
Punkty: 3
Pozycja w tabeli: 11 (ostatnia)

Obra – Doral Zetkama Nysa Kłodzko 77:79
Biofarm Basket Suchy Las – Obra 89:67
Obra – Jamalex Polonia 1912 Leszno 68:82

http://pzkosz.pl/liga/61/druzyna/507/terminarz/


Nowak ponownie w Wałbrzychu


Sławomir Nowak z wizytą w Wałbrzychu! Gracz Obry Kościan to weteran koszykarskich parkietów. W swojej bogatej karierze zapisał rozdział w biało-niebieskim trykocie. W sezonie 2006/07 zajął z Górnikiem 2. miejsce w 1. lidze co dało awans do ekstraklasy. Nowak był pierwszopiątkowym zawodnikiem trenera Radosława Czerniaka. Trudno sobie wyobrazić awans do elity wałbrzyszan bez jego udziału.





Nowak wciąż jest w wysokiej formie, bo lideruje swojemu zespołowi w trzech najważniejszych kategoriach:

Liderzy Obry:

PUNKTY: Nowak 13.3

ZBIÓRKI: Nowak 6.3

ASYSTY: Nowak 4.0


STATYSTYKI ZAWODNIKÓW


Skład



Po awansie do 2. ligi Obra straciła jednego ze swoich liderów – rozgrywający Jędrzej Jankowiak przeniósł się do Polonii 1912 Leszno. Jego miejsce zajął 29-letni Alan Urbaniak, który w przeszłości występował już w 1. oraz 2. lidze (m.in. w Sudetach Jelenia Góra, ostatnio w trzecioligowej Tarnovii Tarnowo Podgórne). Urbaniak, obok Nowaka jest liderem Obry (12.7 pkt, 3.0 as). Pomimo tego można powiedzieć, że drużyna z Wielkopolski opiera siłę na zespołowości. Po awansie o szczebel wyżej w składzie doszło jedynie do kosmetycznych zmian. Ważnymi postaciami w drużynie są też  Ciążkowski i Wizerkaniuk, którzy notują po 10 pkt/mecz.


Górnik Trans.eu TWS Mazbud Wałbrzych w 2 lidze 14/15:

Mecze: 4
Zwycięstwa: 4
Porażki: 0
Pozycja w tabeli: 1


Górnik - Exact Systems Śląsk Wrocław 75:61
Muszkieterowie Nowa Sól - Górnik 55:66
Górnik - Sudety Jelenia Góra 76:62
Rawia Rawag Rawicz - Górnik 71:89

Liderzy Górnika:

PUNKTY: Niedźwiedzki 21.3
ZBIÓRKI: Niedźwiedzki 14.0
ASYSTY: Glapiński 7.3

Górnicy w statystykach ligowych:

PUNKTY: Niedźwiedzki 21.3 (1 w klasyfikacji)
ZBIÓRKI: Niedźwiedzki 1.40 (1), Iwański 9.5 (4)
ZBIÓRKI W ATAKU: Niedźwiedzki 5.0 (2), Iwański (3), 1. Filip Pruefer (Suchy Las) - 6.0
ASYSTY: Glapiński 7.3 (1)
STRATY: Glapiński 4.5 (1)
BLOKI: Niedźwiedzki 3.3 (1)
PRZECHWYTY: Niedźwiedzki 1.7 (14), 1. Michał Weiss (Kłodzko) 3.0
EVAL: Niedźwiedzki 30.0 (1), Iwański 18.5 (7)