Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Złote Kilofy - najlepszy zespół

Sezon 2011/12 trwa, ale już bez biało-niebieskich w akcji. Najwyższy więc czas na serię podsumowań z cyklu "Złote Kilofy". Identycznie jak w roku ubiegłym, wybieram górnicze naj, naj, naj w następujących kategoriach:
  • najlepszy zespół
  • najlepszy gracz 
  • najlepszy mecz
  • najbardziej emocjonujący mecz
  • najbardziej pamiętna akcja
  • najlepszy występ indywidualny
  • największe wydarzenie
Obok górniczego naj, naj, naj  nie może rzecz jasna zabraknąć górniczych ble, ble, ble, czyli :
  • najgorszy mecz
  • największe rozczarowanie
  • najgorsze wydarzenie
  • najgorszy moment
 No to lecimy.


NAJLEPSZY ZESPÓŁ:  Seniorzy

Najlepszy Zespół 2011: Młodzicy

W ubiegłym roku nie miałem większych problemów z wyborem najlepszej biało-niebieskiej ekipy. Młodzicy Górnika zajęli wtedy sensacyjnie 4. miejsce w kraju w swojej kategorii wiekowej, sprawiając kibicom piękny prezent w niezwykle smutnym sezonie (degrengolada, powolna śmierć w męczarniach pierwszoligowego KSG). Tym razem o wybór najlepszej ekipy było trudniej. Młodzicy przenieśli się do kategorii kadetów i - będąc w swoim sezonie przejściowym (gra z rok starszymi rocznikami) - nie wyszli z grupy regionalnej do rozgrywek krajowych. Nowi młodzicy za to po dobrym początku sezonu kompletnie się pogubili, również kończąc sezon w rozgrywkach regionalnych. Chaos w grze wydawałoby się zdolnej grupy młodzików nijak ma się do naszych juniorów, którzy zakończyli zmagania na fatalnym 9. miejscu w regionie (dawno nie było tak źle).  Dziury w składzie starał się łatać Hubert Murzacz (chociażby jego fantastyczne 46 punktów z meczu ze Śląskiem II), ale i on wielokrotnie rozkładał ręce w geście niemocy. 

Dość mierny w wykonaniu młodzieżowców sezon karze stawiać na naszych trzecioligowców. Po nieco pokracznym starcie i kilku wysokich porażkach przyszedł postęp (minimalna, bardzo minimalna porażka w Kątach Wrocławskich) i wygrane (z Zastalem II, Śląskiem II, liderem z Siechnic). Biało-Niebiescy zakończyli sezon na 7. lokacie (na 10) z bilansem 7-11. W przyszłym sezonie liczymy na więcej.

niedziela, 29 kwietnia 2012

Dwa Śląski

Korzystając z przerwy w biało-niebieskich rozgrywkach, odwiedziłem w weekend dwa mecze wrocławskiego Śląska: w piątek byłem na meczu kadetów w półfinałach MP U-16, a w sobotę oglądałem w akcji ekstraklasowego WKS (lub jak kto woli WKK, bo klub jest wymysłem Przemysława Koelnera - pomysłodawcy WKK Wrocław). Oba spotkania Śląsk wygrał, a oto moje przemyślenia.

Kadeci Śląska to jeden z faworytów do tytułu. Dysponujący bardzo wysokim składem wrocławianie mają dwóch kadrowiczów U-16 (środkowy Marcin Skorek oraz specjalista od gry na obwodzie Jakub Nizioł) oraz naszego wychowanka Dawida Kołkowskiego, który był najlepszym strzelcem WKS po sezonie zasadniczym (ponad 17 pkt na mecz).  Śląsk pokonał Ochotę Warszawa (jeden kadrowicz) 72:65, prowadząc cały mecz, a kłopoty mając dopiero w samej końcówce, gdy gracze ze stolicy na 1 min przed końcem zniwelowali straty do 5 pkt. Nasz wychowanek imponował spokojem w grze penetracyjnej, kończąc mecz z 14 punktami.

Półfinały MP we Wrocławiu nijak mają się do tych organizowanych rok temu w Wałbrzychu. NIJAK. Brak spikera, gadżetów dla kibiców, konkursów czy cheerleaderek. Po raz kolejny okazało się, że hasło Wrocław Kocha Koszykówki jest naciągane. Jedyną rzeczą, do której nie można się przyczepić to liczba kibiców i głośny doping, który w przestarzałej "Kosynierce" roznosił się genialnie. To, co może się w tej malutkiej hali drugoligowego Śląska podobać to tunel prowadzący na parkiet oraz trybuny. Przenikając ciasnym przejściem, w którym genialnie słychać doping kibiców, można nabawić się ciar na całym ciele. To, co działa na wielki minus tej mikrohali to ciasne siedziska z wbijającymi się w plecy poręczami. 

W sobotę odwiedziłem "Orbitę", gdzie grający w ekstraklasie Śląsk - po naprawdę świetnym meczu - pokonał Trefl Sopot 71:66, sensacyjnie wychodząc na prowadzenie w playoffs 2-1. Przed spotkaniem ciekawiło mnie, ile ludzi odwiedzi "Orbitę", gdy w tym samym czasie w "Kosynierce" drugoligowy Śląsk walczył o życie w playoffs w meczu z Pogonią Prudnik. Przyznam szczerze, że tłumów się nie spodziewałem. Przed halą dwóch starszych panów prowadziło na ten temat ciekawy dialog:
- Mało dzisiaj ludzi.
- Jeszcze przyjdą.
- Eee tam... po ch..j przychodziłem. 

Widzów jednak nie brakowało, a sama organizacja spotkania była perfekcyjna (razem z genialną muzyką, cheerleaderkami i kapitalnie tańczącą maskotką Taurona - sponsora ligi). Byłem już raz na ekstraklasowym Śląsku. WKS grał z Zastalem, kibiców było jeszcze więcej, ale mecz stał na dużo niższym poziomie. 

"Młyn" ekstraklasowego Śląska niczym się nie wyróżniał. Liczebnie wyglądał gorzej od naszego, a jeden bęben i dwie flagi nie robiły żadnego wrażenia na sporej "Orbicie". To, co wrażenie robiło to klubowe pamiątki. Sklepik WKS-u obfitował w t-shirty (w tym upamiętniające 10.000 pkt Adama Wójcika), gumowe opaski, frotki, kubki, szaliki. Świetne projekty oraz spore zainteresowanie kibiców. Obserwując ich sklepik rozmarzyłem się, zastanawiając się jednocześnie kiedy taki namacalny sklepik pojawi się w Wałbrzychu i będzie promował naszego Górnika. Z całym szacunkiem dla sklepiku na kibicowskim forum, ale to nie jest to samo. Kibicowski sklepik Górnika z miejsca stałby się obiektem mojej pasji, koloryzując mój cały świat na biało-niebiesko. No cóż, może kiedyś... 



poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Gdy pozostało gdybanie

Było blisko. Niewiarygodnie blisko. Koszykarski Olimp, jakim dla wałbrzyskich "prometeuszy" z KK Wałbrzych niewątpliwie jest II liga, nigdy wcześniej nie był równie osiągalny. Tym razem zabrakło jednego zwycięstwa. Katem wałbrzyszan okazała się ich zmora z sezonu regularnego. Z perspektywy całego sezonu "prometeusze" przegrali z nimi dwa z trzech spotkań, a jedyne zwycięstwo miało miejsce na własnym parkiecie, przychodząc w ostatnich sekundach (80:76). Dziś na nazwę WSTK Wschowa, koszykarze KK Prometu Wałbrzych reagują jedynie alergicznie.

Wałbrzyskim "prometeuszom" pozostało usiąść na ławce w parku przy zachodzącym słońcu i zastanawiać się: "co by było, gdyby nie ta kontuzja ?"

Kuba Kołodziej to jeden z liderów KK. Ze średnią 17,7 pkt w 16 meczach sezonu zasadniczego należał do wyróżniających się zawodników zespołu. Jego nieobecność w decydujących spotkaniach sezonu z powodu kontuzji musiała mieć wpływ na końcowy wynik arcyważnego meczu z WSTK. 

Kolejny rok, kolejne rozczarowanie KS Dark Doga/Górnika Nowe Miasto/KK/KK Prometu Wałbrzych. Mówi się, że "do trzech razy sztuka". Michał Borzemski i spółka już wiedzą, że to totalna bzdura, która z prawdą ma niewiele wspólnego.

Przedsezonowe wzmocnienia rzeczywiście posunęły KK do przodu, bo tak blisko awansu jeszcze wałbrzyszanie nie byli. Końcowy efekt transferów nie jest jednak satysfakcjonujący. KK pozostaje w III lidze, a my już ostrzymy sobie zęby na kolejne ekscytujące derby. 

Nie będę owijał w bawełnę. Widziałem może z trzy spotkania KK w tym sezonie (nie licząc tych z biało-niebieskimi), do tego nie bardzo śledziłem ich wyniki. Doceniam to, co udało się KK w tak krótkim czasie zbudować, ale dostrzegam też to, czego nie udało się tam stworzyć. Nie życzę im źle, bo przecież są z Wałbrzycha i w przeszłości wielu z nich było kojarzonych z Górnikiem. Trzymałem kciuki za ich awans. Nie wyszło. Co teraz ? Czwarte podejście ? Ile jeszcze tych szans KK będzie potrzebować ?

WSTK Wschowa była organizacyjnie lepiej przygotowana na grę w II lidze, a osiągnięty awans zmniejsza szansę na przejście zdolnych 19-latków do Górnika (o czym się w kuluarach mówiło).

czwartek, 19 kwietnia 2012

Odnalezione

Myślałem, że zaginęły. Wraz z upływem czasu i zmianą telefonu pogodziłem się z ich stratą. Żałowałem bardzo, bo tego typu sportowe pamiątki nabierają wartości z każdą zmianą kalendarza. Zwłaszcza, gdy pamiątka, o której teraz skrobię ten wpis, przywraca piękną, biało-niebieską chwilę. O co właściwie chodzi ? O filmiki z meczu nagrane telefonem komórkowym pewnej fińskiej marki. Jakiego meczu ? Pojedynku juniorów Górnika z sezonu 2010/11, tego jakże pamiętnego widowiska, gdy nasz górniczy kopciuszek ograł sensacyjnie Śląsk Wrocław. 

Był 5 grudnia 2010, wtedy pierwszoligowy Górnik walczył dzielnie o utrzymanie, a kibice nie mieli pojęcia o już wtedy kilkumiesięcznych zaległościach w wypłatach. Nasi juniorzy zmierzyli się na "Teatralnej" z ekipą Jacka Krzykały. Wedle oczekiwań, szybko tracili dystans do rywala, a w pewnym momencie strata sięgnęła 16 punktów. Od czego jest jednak wałbrzyska waleczność i szósty gracz w postaci żywiołowej publiczności. Biało-Niebiescy, niesieni naprawdę ogłuszającym dopingiem (nie pamiętam czegoś takiego w "Teatralnej", no może w trakcie derbów było równie głośno), pokonali Śląska 78:77 ! W Górniku w tamtym meczu zagrali dzisiejsi seniorzy m.in. Hubert Murzacz, Paweł Maryniak i Kacper Wieczorek, który z 41 pkt na koncie stał się katem wrocławian. Z resztą na pytanie o najbardziej pamiętny mecz w karierze, w naszej serii wywiadów "Poznaj Górnika", chłopaki zgodnie odpowiadali: mecz ze Śląskiem w juniorach !

Spotkanie to z resztą jest laureatem moich Złotych Kilofów w kategorii NAJBARDZIEJ EMOCJONUJĄCY MECZ 2011 (Złote Kilofy 2012 już niebawem !). Pisałem o tym tutaj.

Z góry przepraszam za jakość filmików, ale były nagrywane pod wpływem emocji. Zwróćcie uwagę na ilość kibiców. Przypominam, że to był mecz JUNIORÓW. Trudno w Polsce o większa frekwencję na meczach młodzieży. A mówią, że Wrocław Kocha Koszykówkę... Pfff.




piątek, 13 kwietnia 2012

Ogólnopolski Turniej Kibiców w Łańcucie

Piątek trzynastego w gruncie rzeczy nie jest taki zły. Dziś na poczcie Mattiego pojawiło się oficjalne zaproszenie na Ogólnopolski Turniej Kibiców w Łańcucie ! Oferta gry w tym turnieju to wielkie wyróżnienie dla kibiców Górnika Wałbrzych. Wiele szanowanych w kraju klubów zaproszenia na tą imprezę nie dostało. 

Zgłoszenia trwają do 21 kwietnia, ale Matti potrzebował jedynie... 20 minut na zastanowienie, czy biało-niebiescy powinni zagrać czy nie. 

To kapitalne uczucie wiedzieć, że ktoś o nas pamięta i w jakiś tam sposób docenia nasz fanatyzm, pomimo tego, że górniczy zespół szwęda się gdzieś po peryferiach profesjonalnej koszykówki.

Oczywiście relacja z turnieju szczegółowo znajdzie się na blogu.

CHCESZ FAJNIE SPĘDZIĆ CZAS I ZAGRAĆ Z NAMI ?

Jeżeli tak, szczegóły są tutaj 

ZAPRASZAMY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!.

środa, 11 kwietnia 2012

1 na 1 - odcinek 2


Kibice wracają do dyskusji. Razem z Mattim widzieliśmy lwią część pojedynków biało-niebieskich w ostatnim sezonie, będąc przy okazji dość blisko samego klubu. Czas na drugie wydanie słownych konfrontacji posezonowych. Konfrontacji dodajmy międzymiastowych. Wrocław vs.Opole (swoją drogą niezły paradoks - piszemy o wałbrzyskiej koszykówce z perspektywy naszego chwilowego, zamiejscowego zameldowania). Lecimy.

 Największe zaskoczenie biało-niebieskiego sezonu 2011/12?

Matti
administrator www.gornik.walbrzych.pl
student Politechniki Opolskiej

In plus: KIBICE GÓRNIKA I "TEATRALNA"
:
Ciężko wybrać jedną rzecz in plus. Ten sezon był praktycznie cały in plus zaczynając od gry młodych Górników, a kończąc na postawie kibiców biało-niebieskich. Ja wybrałem właśnie kibiców oraz fakt gry na "Teatralnej". Sądzę, że ta hala jest nam pisana i naprawdę smutno będzie ją opuścić, gdy będziemy przenosić się do Aqua Zdroju. Mam tylko nadzieję, że nowa hala będzie także szczęśliwa dla naszych koszykarzy - jak kiedyś hala przy pl. Teatralnym, oraz że na nowym obiekcie będziemy mogli liczyć na taką akustykę jak na "Teatralnej". Najbardziej zaskoczony jestem jednak postawą nas wszystkich, czyli kibiców wałbrzyskiego Górnika. 
Przeważnie jest tak, że degradacja o ligę powoduje w zespołach koszykarskich marazm na trybunach. Kibiców jest mniej, o dopingu nie wspominając. A co dopiero degradacja o dwie ligi - do najniższego poziomu w Polsce. Mimo to, nam kibicom Górnika wyszło to na dobre. Nasz młyn wzrósł do poziomu jakiego od czasów gry w esktraklasie w Wałbrzychu nie było. Hala pękała w szwach na wszystkich meczach Górnika, o derbach nie wspominając. A jak przypomnę sobie nasz doping to wciąż mam gęsią skórkę. Cała ta otoczka meczów była lepsza niż w niejednym klubie ekstraklasy. W końcu także ruszyliśmy się na wyjazdy, zaliczając wszystkie, oprócz meczu w Zielonej Górze. Tak, to był świetny sezon, a nowy będzie jeszcze lepszy.

In minus: ZAANGAŻOWANIE MIASTA W KOSZYKARSKIEGO GÓRNIKA

Co z tego że Pan prezydent Szełemej był na meczu z Gimbasketem, skoro za słowami nie idą czyny. Oczywiście poczekamy do nowego sezonu i dokładnie będziemy patrzyli na Pana prezydenta, czy dorzuci  pieniędzy koszykarzom. W ogóle niezrozumiałe jest dla mnie to wszystko. Dlaczego sponsorzy i miasto wspierają kluby typu Victoria PWSZ Wałbrzych czy KK Promet Wałbrzych ? (z całym szacunkiem dla tych klubów). Postanowiłem sam się przekonać i pójść na ich mecze. Siatkarska Victoria - poziom gry żenujący, nie było widać nawet cienia walki wałbrzyskich siatkarzy. Na trybunach troszkę lepiej (ale tylko troszkę) - trzech kibiców z dwoma bębnami, trzema trąbkami i transparentem (dopingujący na siedząco). Atmosfery to nie robi. KK Promet Wałbrzych - ich mecze mimo że na boisku mają poziom, o tyle na trybunach przypominają stypę lub pogrzeb. Brakuje tylko by cała hala była ubrana na czarno. Cisza, zero dopingu i mniej ludzi niż na koszykarskim Górniku. Jak jest na spotkaniach koszykarzy biało-niebieskich można się przekonać przychodząc na mecze. Doping od początku do końca grupy fanatyków, większość ludzi na hali w biało-niebieskich barwach, atmosfera ekstraklasy. 
Dlatego jak mam zrozumieć to, że ktoś woli dawać kasę na drużyny, na meczach których nic się nie dzieję, niż na ekipę gdzie hala żyje meczem od początku do końca. Przykłady można mnożyć w całej Polsce (np. "ładowanie" pieniędzy w drużyny piłkarskie typu Termalica Nieciecza czy Kolejarz Stróże). No cóż, może chociaż w Wałbrzychu ktoś pójdzie po rozum do głowy.
Dominik:
administrator www.gornik.walbrzych.pl
student Uniwersytetu Wrocławskiego

In plus: SZYBKI PROGRES MŁODYCH KOSZYKARZY GÓRNIKA, FORMA STOCHMIAŁKA

Tuż przed rozpoczęciem sezonu byłem na konferencji prasowej, na której przedstawiono biało-niebieską młodzież. Juniorzy i juniorzy starsi mieli za zadanie ogrywać się w III lidze ku chwale Górnika, gdzie "ogrywać" było jedynie eufemizmem dla "zbierać baty". Nasza młodzież była wyraźnie stremowana, a zebrani na sali lokalni dziennikarze potrafili rozpoznać ze składu jedynie Huberta Murzacza. Początek sezonu i wysoka porażka z KK Wałbrzych nie wróżyła najlepiej. Kto wie, jakby się to wszystko skończyło, gdyby do składu nie powrócił Adrian Stochmiałek. Doświadczony wychowanek Górnika od razu został kapitanem i pierwszoplanową postacią zespołu. "Arni" był katalizatorem dla rozwoju naszej młodzieży, samemu zaliczając najlepszy sezon w karierze. Ktoś powie, że to tylko III liga, ale statystyki naszego Kefo i tak są godne pozazdroszczenia: śr. 23,4 pkt w 14 meczach. Gdy biało-niebieski okręt tonął lub osiadał na mieliźnie, kapitan Górnika był jednoosobowym kołem ratunkowym, spokojną przystanią która - gdy tylko było to możliwe - ratowała zespół Chlebdy z opresji. Kefo to żywy przykład na to jak dużo dzieli I ligę od III. Z końca pierwszoligowej ławki Stochmiałek stał się liderem, wybawicielem i cennym wsparciem podkoszowym w jednym. "Arniego" docenili też kibice, wybierając go najlepszym sportowcem regionu w plebiscycie Nowych Wiadomości Wałbrzyskich.
Z drugiej strony sam "Arni" meczu nie wygra. Rozwój naszej młodzieży widać gołym okiem. Marny początek sezonu (bilans 0-5) nijak ma się do drugiej części rozgrywek, gdy to nasi na przełomie stycznia i lutego wygrali  4 z 5 meczów, w tym z liderem z Siechnic. Duży krok do przodu zrobili Kacper Wieczorek, Paweł Maryniak oraz Szymon Jaskólski, a z każdym meczem lepiej prezentowali się wracający do czynnego uprawiania sportu Sebastian Narnicki oraz Dawid Wrona.

B. Nowicki

In minus: BŁAŻEJ NOWICKI NIE DLA GÓRNIKA

Nie wiem, kto pierwszy wpadł na pomysł namówienia Błażeja do wznowienia kariery. Na pewno swoje trzy grosze w tej kwestii dołożył Matti, wiercąc prezesowi Murzaczowi dziurę w brzuchu by ten zadzwonił do Nowickiego. Gdy się okazało, że coś jest rzeczywiście na rzeczy, poinformowaliśmy o tym na oficjalnej stronie klubu. Wydawało się wtedy, że do powrotu Błażeja pozostał mały krok - znalezienie mu pracy (Górnik jako klub trzecioligowy składa się z "darmowych" graczy, z wyjątkiem Adriana Stochmiałka). Tak blisko, a jednak tak daleko. Znalezienie stałego źródła zarobku dla Nowickiego w naszym eldorado okazało się ponad możliwości działaczy - raz nie pasowała pensja, innym razem godziny pracy. 
Wielka szkoda, nawet jeżeli Błażej wróciłby bez jakiejkolwiek formy. Jego 205 cm na pewno przydałoby się pod koszem, a i z doświadczenia (31 lat, wicemistrz Polski juniorów starszych) można by zrobić użytek (patrz: Tomek Filipiak). Dla mnie osobiście powrót Nowickiego miał wymiar sentymentalny. Mój pierwszy kontakt z wałbrzyską koszykówką na zawsze będzie kojarzony z jego grą w biało-niebieskim trykocie. Błażej mógł stać się ciekawym spoiwem pomiędzy dzisiejszym Górnikiem a tym dawnym, już nieco zapomnianym. Szkoda. Zwłaszcza wtedy, gdy pominie się aspekt dyscyplinarny - tak bardzo niegdyś związany z Błażejem.

piątek, 6 kwietnia 2012

Wesołych Świąt !!!

Nienawidzę tego okresu. Nie chodzi rzecz jasna o Święta Wielkanocne. Nie znoszę tej koszykarskiej posuchy, związanej z końcem rozgrywek. Nic się nie dzieje, nie ma czego komentować, a dla największych zapaleńców jest to cios niemal śmiertelny. Kibice usychają jak paproć bez wody. Szkoda, że nie jesteśmy kibicowskimi kaktusami...

Cóż... Pozostaje skoncentrować się na szeregu podsumowań, co też nie jest proste, gdy brakuje szczegółowych statystyk, a cała ocena polega na zawodnej pamięci (wracając na święta z Wrocławia zapomniałem zabrać kluczy do wałbrzyskiego mieszkania... nie liczcie więc za bardzo na moją pamięć). Razem z Mattim pracujemy nad drugim odcinkiem "1 na 1, czyli dwa punkty widzenia obręczy" oraz nad posezonowym wywiadem z naszym biało-niebieskim coachem.

By ograniczyć wam rozczarowań, o każdym nowym wpisie będę informować na www.gornik.walbrzych.pl, gdzie teraz możecie znaleźć sporo info o naszych piłkarzach (dobra robota Mattiego, bo ja się nie znam, nie chodzę i nie śledzę). Dzięki ciągłym niusom o wciąż grających w sezonie 2011/12 piłkarzach nasza strona "oddycha", a nie dogorywa. Razem jakoś przez tą biało-niebieską suszę przejdziemy.

Tymczasem chipsy przyszły święta !

Wasz bloger życzy wam:

Zdrowych, ciekawych Świąt Wielkanocnych
Wielu biało-niebieskich jaj
I nielimitowanego obżarstwa