Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Czy powiew Europy nam... powiewa?

Dominik

Brytyjski BBC World News wyemitował ostatnio poruszający dokument o życiu położnych w Liberii - afrykańskim państewku, do niedawna ogarniętego wojną domową, do dziś kojarzonego jedynie dzięki George'owi Weah - najlepszemu piłkarzowi na świecie w roku 1995. 

Dokument przedstawiono oczami białej Brytyjki, również położnej, która do zachodniej Afryki wybrała się by pomagać i edukować czarnoskóre koleżanki po fachu. W Liberii co dwunasta kobieta umiera przy porodzie. Jest to spowodowane wieloma czynnikami: słabym dostępem do opieki medycznej, mierną jakością lokalnej służby zdrowia (polski NFZ można w tym przypadku uznawać za wzór doskonałości) czy też, ogólnie, jedną z najbardziej niewydolnych gospodarek na świecie. Brytyjka ze łzami w oczach spogląda na niedolę afrykańskich położnych, gdy te opowiadają o przyjmowaniu porodów w czasie gdy nad głowami (dosłownie) świśczały kule. 

Dziś (bardziej metaforycznie) kule świszczą nad biało-niebieską koszykówką. Nad głową trenera, nad wciąż bedącą w budowie (faza wylewania fundamentów) drużyną.  Ekonomicznie, jesteśmy trochę taką koszykarską Liberią. Sportowo, występujemy w trzecim świecie. W pamięci mamy też swoją własną wojnę domową, która, podobnie jak niegdyś Liberię, doprowadziła w ostatnim sezonie do ruiny i upadku. 

Turów Zgorzelec na tym tle jawi się jako przybywająca z lepszego (koszykarsko) świata położna. Położna z kraju pełnego lśniących autostrad i dróg szybkiego ruchu udająca się w miejsce, gdzie ilość asfaltowych dróg można policzyć na palcach jednej ręki. 

Turów, jako członek Zjednoczonej Ligi VTB i aktualny wicemistrz Polski, wprowadza dawno u nas nie odczuwany powiew profesjonalizmu o międzynarodowym zasięgu.

Polska koszykówka nie jest jednak tematem równie czarno-białym jak porównanie kondycji położnictwa w Afryce i Europie.

O europejskich pucharach w Wałbrzychu nikt by nie wspominał, gdyby profesjonalizm sportowy i stabilność finansowa w Zgorzelcu pokrywała się z odpowiednim zapleczem. Brak obiektu z prawdziwego zdarzenia kolejny rok popycha Turów w poszukiwaniu domu w europejskich pucharach.

Przed laty był czeski Liberec, w ostatnim sezonie wrocławska Orbita. A w tym roku? 

Budowa nowoczesnej hali widowisko-sportowej w Wałbrzychu zapewniła dostęp do niespotykanego do tej pory w naszym mikroklimacie morza możliwości. Nasz Aqua-Zdrój stanął do rywalizacji o europejskie puchary. Puchary co prawda trochę hermetyczne, z europejskiej drugiej ligi, o mniejszej wartości niż Euroliga czy Eurocup, ale wciąż dające szanse zobaczyć znanych na całym kontynencie koszykarzy.

Nie wszystkim jednak powiew Europy wieje w plecy. Niektórym daje po oczach.

Nie brakuje głosów, że liga VTB w Wałbrzychu to zły pomysł. Zły, bo do naszego miasta za zespołem wicemistrza Polski przyjechałaby grupa specyficznych kibiców. Kibiców znanych z okrzyków "Defense!" i "Let's go Turów, let's go!", kojarzonych z trąbkami do dmuchania i deseczkami do klaskania. Ewentualny przyjazd zielono-czarnych to także zmiana spikera na zgorzeleckiego. A ten, który go już wcześniej słyszał wie, że przycisku "MUTE", niczym na pilocie, na hali nie można, NIESTETY, przycisnąć... 

Trzymając się terminologii szpitalnej, wałbrzyscy kibice chętnie potraktowaliby tę grupę aborcją. Do tego dochodzą trudne wspomnienia biało-niebieskich kibiców z wyjazdów do Zgorzelca w czasie rozgrywek Ekstraklasy. Wyjazdów okraszonych zatrzymaniami przed wejściem do hali i akcjami rabunkowymi na tle kibicowskim. Wyjazdami, które pisały mityczne dziś historie niejakiego "Łysego", który ręczył swoją ogoloną głową za wałbrzyskich kibiców (wcześniej zatrzymanych pod halą) czy wychowanka Śląska Wrocław, Kamila Chanasa, który w pojedynkę walczył na boisku z siłą tura, jednym występem zaskarbiając sobie sympatię kibiców (pamiętne "Wygraj to dla nas! Górniku wygraj to Chanas!). 

Dlatego też, część kibiców deklaruje, że "byczkom" ze Zgorzelca kibicować nie będzie. 

A co ja myślę o lidze VTB w Wałbrzychu? 

Myślę, że nie obchodzą mnie w ogóle kibice Turowa. Myślę, że liga VTB to wielka szansa promocyjna dla miasta i wielka okazja dla sympatyków koszykówki by delektować się pięknem tego sportu. Tak dobre zespoły i stojąca na tak wysokim poziomie koszykówka klubowa ostatni raz (i jedyny?) pod Chełmcem miała miejsce gdy Górnicy rywalizowali z Olympiakosem Pireus pod koniec lat 80. Szansę z ligą VTB trzeba chwycić już teraz, bo w Zgorzelcu rozpoczęto budowę nowego obiektu, który pozbawi nas szans zakosztowania szczypty europejskich pucharów. Rok temu obserwowałem Turów w lidze VTB we Wrocławiu. Świetna koszykówka, bardzo pozytywne wrażenia. 

Cóż... Mi powiew Europy nie... powiewa. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz