Szukaj na tym blogu

czwartek, 19 stycznia 2012

Młodzicy na start

MŁODZICY: Górnik Wałbrzych (10-3) - Śląsk Wrocław (11-2), sobota, pl. Teatralny, godz. 15

Raz, dwa, trzy. Policzyłem właśnie na palcach liczbę porażek młodzików Górnika Wałbrzych w sezonie 2011/12. By tego dokonać, wystarczyło mi zaledwie jednej dłoni. Nasi przegrali jedynie trzy razy w trzynastu meczach, co daje trzecią pozycję w tabeli (dużo trójek !!!) grupy A. dolnośląsko-lubuskiej ligi rocznika 1998 i młodszych. W najbliższą sobotę biało-niebieskich czeka nie lada test - do Wałbrzycha przyjeżdża wicelider z Wrocławia.

Nie chodzi tu o wszechmocne WKK, które - śmiało można to stwierdzić - może poszczycić się najlepszym szkoleniem młodzieży w kraju. Do naszego miasta zawita WKS Śląsk - marka, której nikomu nie trzeba przedstawiać, ale której szkolenie jest na poziomie, powiedzmy, przyzwoitym.

Wałbrzyszanie stają przed arcytrudnym zadaniem. Stwierdzenie "z motyką na słońce" nie jest może zbyt adekwatne, ale we Wrocławiu podopieczni Tadeusza Pogorzelskiego przegrali aż 66:110.

Motorem napędowym Górnika jest rzecz jasna ostatnio kontuzjowany Bartek Szmidt, który jest najlepszym strzelcem ligi ze śr. 35 pkt/mecz. Nie wiem czy Bartek zagra w sobotę, ale i bez niego może być ciekawie... jeżeli tylko dopiszą kibice. 

Nasi młodzicy jeszcze nigdy nie grali przy ogłuszającym dopingu kibiców, co wcale nie oznacza, że tego dopingu nie potrzebowali lub też na niego nie zasłużyli. Wałbrzyscy niespełna 14-latkowie to obecnie najlepiej radząca sobie w swojej lidze ekipa spod znaku górniczego młota. Miło byłoby jeszcze raz zademonstrować drużynie ze stolicy Dolnego Śląska, że jest sobie takie miasto jak Wałbrzych, gdzie kibice wspierają dopingiem nie tylko seniorów.

O tym, jak wiele do gry wnosi szósty kibicowski gracz pokazał nie tylko ostatni mecz trzecioligowego KSG z Siechnicami. Najlepszy chyba tego przykład oglądaliśmy w ubiegłym sezonie, gdy nasi młodzicy (obecni kadeci) bardzo pechowo przegrali z WKK Wrocław (późniejszym Mistrzem Polski) jednym punktem po dogrywce, a biało-niebieskich rzutem za trzy, doprowadzającym do dogrywki pogrążył wtedy Michał Kapa. We Wrocławiu zespół Wojciecha Krzykały przegrał gładko różnicą ponad dwudziestu punktów, u siebie groźnemu rywalowi stawił bardzo dzielny opór. Dostrzegacie różnicę ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz