Szukaj na tym blogu

środa, 27 lipca 2011

Mobilizacja Gortata

Wrocław, 26.07.2011

Polska - Serbia 70:61(STATS)

Po wymęczonym zwycięstwie z Turcją, szanse Polaków na pokonanie mocnych Serbów - według ekspertów - sięgały ledwie 40 procent. Biało-Czerwoni ponownie jednak zaskoczyli wszystkich, z łatwością ogrywając zespół z Bałkanów. Kapitalny mecz zaliczył Piotr Niedźwiedzki, eksplozywnym liderem po obu stronach boiska był Mateusz Ponitka, trenerzy wreszcie wyciągnęli naukę ze swoich błędów. A to wszystko na oczach obecnego w hali Orbita, Marcina Gortata.

Nasi zagrali najlepszy mecz w turnieju. Już od pierwszych minut Serbów zszokował Niedźwiedzki. Zszokował ich czterokrotnie, bo tyle razu wychowanek Górnika Wałbrzych, a od nowego sezonu gracz Śląska Wrocław, trafiał zza linii 6,75 m. Nasz wysoki gracz trafił z formą idealnie, bo na meczu znalazło się paru skautów z NBA oraz wielu z NCAA (m.in. świetne uczelnie Washington State, Oklahoma State).

Polski sztab szkoleniowy odrobił zadanie domowe. Bardzo szybko na boisku pojawił się Daniel Szymkiewicz, szansę nareszcie dostał Łukasz Bonarek, który dał odpocząć Przemkowi Karnowskiemu. Trener Piotr Bakun okazał się słownym człowiekiem, zapewniając dzień wcześniej, że środkowy z Torunia będzie oszczędzany. Jerzy Szambelan nieźle reagował na to, co dzieje się na boisku (np. ustawienie naszego czołowego obrońcy Ponitki do krycia mającego niezły fragment w trzeciej kwarcie Nenada Miljenovicia). Nie zmienia to faktu, że rotacja może być szersza, a zmiany powinny być dokonywane jeszcze szybciej, jeszcze płynniej.  

Piotr Niedźwiedzki

M. Michalak - ten mecz mu ewidentnie nie wyszedł. 0/7 z gry. Trwa turniej, słabszy dzień może zdarzyć się każdemu.
G. Grochowski - warunkami fizycznymi wyraźnie odstawał od Serbów - chyba trochę za długo dziś na boisku.
F. Matczak - po kilku słabszych występach Filip zagrał poprawne zawody. W jednej z akcji zdobył punkty pięknie oszukując pod koszem Miljenovicia. Nie ustrzegł się jednak błędów, co nie zmienia faktu, że ten występ powinien zaliczyć do udanych (pamiętajmy o jego kontuzji dłoni).
Ł. Bonarek - nareszcie doczekał się szansy. Co prawda, na boisku wiele pożytku z niego nie było - oprócz dobrej jednej zasłony zaliczył jedynie dwa niecelne rzuty spod kosza. Mimo wszystko ważne, że zagrał dając odpocząć podstawowym graczom.
M. Ponitka - jego dynamika powala. Imponuje siłą wyskoku, gdy w spektakularny sposób blokował rywali przytwierdzając piłkę do tablicy. Swoją energią na boisku, entuzjazmem podnosił z trybun kibiców (kolejna porcja akcji alley-oop, które kończył plus cudowny wsad po kontrze). Nieco lepiej wygląda też jego rzut z dystansu, który ostatnio trochę szwankował. Gdy biegnie jeden na jeden w kontrze nie mogę wysiedzieć w miejscu, bo wiem że za moment zobaczę ponadprzeciętne zagranie. 14 pkt, 10 zb i 3 bloki.
T. Gielo - niezwykle pożyteczny zarówno w ataku jak i obronie. Dynamicznie wchodził pod kosz, gdzie z łatwością zdobywał punkty ponad rękami rywali. Zaskoczył swoją dyspozycją kibiców. Drzemie w nim potencjał.
D. Szymkiewicz - kolejna pożyteczna zmiana. Wciąż spełnia rolę fałszywego rozgrywającego. Jego wzrost przydał się zwłaszcza w grze obronnej. Kibice nie mogę zrozumieć, dlaczego pierwsze trzy mecze przesiedział na ławce.
P. Niedźwiedzki - bohater tego meczu. 4/6 za 3, 22 punkty. To był jego dzień. W drugiej kwarcie musiał opuścić boisko z powodu problemów z bodajże kostką. Na szczęście do gry wrócił i nadal nas czarował.
P. Karnowski - dostał dziś dużo odpoczynku, częściowo dlatego, że szafowano jego siłami, częściowo z powodu problemów z przewinieniami. Przy świetnym meczu Niedźwiedzkiego jego postawa w tym meczu zeszła na dalszy plan. W czwartej kwarcie zagrał pokazał kilka solidnych manewrów w polu trzech sekund.

Jak to wszystko szybko się zmienia. Kibice, prasa, wszyscy popadają w huraoptymizm. Nagłówki portali już wygłaszają hasła: "Polacy idą po złoto". Chyba na to jeszcze za wcześnie. Napijmy się melisy, usiądźmy spokojnie na fotelu. Teraz najważniejszy jest ten kolejny mecz, czyli spotkanie z Niemcami.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz