Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 21 marca 2011

Czerwony z zazdrości

 Z powodu organizacyjnego faux pas kończymy sezon w marcu. Ok, juniorzy i młodzicy jeszcze się nam raz w akcji pokażą. Sezon jednak już za nami - kibicami.



W tym leniwym okresie nieco się rozmarzyłem. Sięgnąłem czołem puszystych obłoków, spowitych w kolorze błękitnego nieba. Zastanawiałem się nad tym jak wiele daje w sporcie marketing. Byłem w niemałym szoku gdy całkiem przypadkowo natknąłem się na gadżeciarnię piłkarskiej Warty Poznań.

Warty Poznań, która gra zaledwie w I lidze, nie będąc w mieście nawet najbardziej popularną drużyną piłkarską. Może i zieloni nie mogą pochwalić się rzeszą sympatyków, ale ich sklep kibica robi nieprawdopodobne wrażenie.

Do kupienia wszystko: miesięcznik "Warciarz", koszulki meczowe, szaliki, proporczyki, bluzy, kubki, szklanki, kufle, torby, czapki, plecaki, długopisy czy nawet szczoteczki do zębów (!?). Moim faworytem są jednak opaski, kojarzące się z projektem Nike Speak Up Stand Up:


No i tak z tą głową pomiędzy jednym cumulusem a drugim zastanawiałem się, czy coś takiego może powstać u nas, czy jest jakaś szansa na marketingową normalność. Póki co górniczy marketing to działania podziemne. XXI wiek, a my nadal w ciemnych kanałach.  Druga Wojna Światowa dawno za nami, a my wciąż tkwimy w projekcie pod nazwą Polskie Państwo Podziemne. Marketingowe państwo w państwie. Dziś kupno górniczego gadżetu przypomina u nas handel z ciemnoskórym dealerem z Bronxu - przychodzę w umówione miejsce, daję kasę w łapę i dostaję upragniony gadżet.

Nie mam pretensji do ludzi, którzy w undergroundzie ten handel tworzą. Nie robią nic złego, nic nielegalnego, nikogo swoją działalnością przecież nie krzywdzą. Z powodu braku alternatyw wpadli na pomysł sprzedaży gadżetów na inne, mniej oficjalne sposoby. Nie ich wina. Wina klubu i braku pomysłu tegoż klubu na promocję marki.

To, co uskutecznia się w Poznaniu powoduje, że robię się z zazdrości czerwony. Pomysł na sklep kibica w naszym mieście wydaje się przyrównywać do kiepskiego żartu, lub opowieści science-fiction. Tak być przecież nie musi.

U nas bardzo popularna jet piłka nożna. Kosz jest gdzieś zaraz za nią. W Poznaniu Warta jest numerem dwa. Daleko w tyle za Lechem. To jednak nie przeszkadza zielonym walczyć o kibica. Ostatnio energiczna pani prezes rozdała 9 tys biletów na mecze Warty. Marketing pełną parą bez owijania w bawełnę.

Tak - u nas też należy o kibica zawalczyć. Wiarygodny sklep kibica jest podstawowym narzędziem by tego dokonać. Czekamy na normalność w biało-niebieskim świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz