Jeden mecz to 40 minut
boiskowej walki. To czas wysiłku, poświęceń, wypełniania założeń taktycznych,
sięgania granic własnych możliwości. Każdy
mecz jest inny. Różnica polega między innymi na dynamice i dramaturgii
widowiska, ale przede wszystkim jest uwarunkowana stawką. Gdy ta jest nie do przecenienia, absolutnie
wszystko się może zdarzyć.
21 grudnia juniorzy
Górnika (rocznik 1997 i młodsi) grali o wielką stawkę. Do Wałbrzycha przyjechał
Zastal Zielona Góra, a straszna ciasnota w czubie ligowej tabeli nakazywała
biało-niebieskim ten mecz wygrać. I to nie byle jak, bo różnicą co najmniej
jedenastu „oczek”. Tylko taka wygrana pozwalała przeskoczyć zielonogórzan w
tabeli i wskoczyć na dające awans do etapu centralnego Mistrzostw Polski Juniorów
3. miejsce.
Zaczęło się idealnie.
„Górnicy” odjechali rywalom w I kwarcie, grając koncertową koszykówkę. 30:9 po
pierwszych dziesięciu minutach napawało bezkresnym optymizmem.
Druga kwarta to
przebudzenie Zastalu. Rozkręcili się grający w starszym roczniku ex-kadrowicz
młodzieżowej reprezentacji Polski Damian Pogoda oraz jeszcze młodszy od niego,
pierwszopiątkowy skrzydłowy kadry Polski U-16 Kacper Mąkowski. Do przerwy
prowadzimy już tylko różnicą jedenastu „oczek”. Zaczęło się bajkowo, ale do przerwy
było już tylko dobrze.
W III kwarcie
biało-niebiescy znowu grają dobry basket, podnosząc rzuconą przez zielonogórzan
rękawicę. Choć gorszy dzień rzutowy miał Damian Durski, jeden z liderów
Górnika, to do zdobywania punktów na dobre włącza się Maciej Krzymiński, który
w pierwszej połowie miał kłopoty z faulami. Całością dyryguje świetny tego dnia
rozgrywający Łukasz Kołaczyński. Po trzech częściach meczu prowadzimy
szesnastoma punktami, co jest dobrym prognostykiem przed finałową odsłoną.
Wydawało się, że wszystko
jest pod kontrolą. Zastal starał się odgryzać, ale naszym udawało się lawirować
wokół granicy wymarzonych jedenastu punktów przewagi. „Górnicy” byli jednak niczym
facet balansujący na umieszczonej na szczycie wieżowca linie. Igraszki z niepewnym
losem zakończyły się tragedią. Górniczego organizmu, będącego w ostatnich
minutach meczu pod kroplówką, nie udało się niestety wyratować.
Biało-Niebieskich pogrążają szczęśliwe akcje 2+1 oraz celne rzuty z dystansu
niejakiego Adama Bednarczyka (16 pkt w Wałbrzychu, przed tym meczem w całym
sezonie śr. jedynie 6).
Gdy mecz (i cały sezon)
można było jeszcze uratować, Kołaczyński oddał pod presją czasu dziwaczny rzut,
po którym nie do końca było jasne, czy piłka dotknęła obręczy. Nasz zawodnik
zebrał po sobie, ale sędziowie uznali, że kontaktu na linii piłka-obręcz nie
było i odgwizdali błąd 24 sekund. Po wyroku arbitrów zdania obserwatorów były
mocno podzielone. Nigdy już się nie dowiemy, czy sędziowie mieli słuszność. Kto
wie, może ta akcja odwróciłaby losy meczu (sezonu)?
Chwilę po błędzie 24
sekund „Zastalowcy” ponownie trafili spod kosza, a Marcin Jeziorowski
spenetrował pod kosz od złej strony, co skończyło się dla wałbrzyskiej drużyny
niepowodzeniem. Biało-Niebiescy chwytali się brzytwy, ale ta ich na
powierzchnię już nie wyciągnęła. Wygrana różnicą siedmiu punktów (83:76)
okazała się dla Górnika bezwartościowa. Nie pomógł nawet heroizm Kołaczyńskiego, autora 19 punktów, 7 zbiórek i 9 asyst.
Do końca sezonu w
regionalnej lidze juniorów jeszcze pięć kolejek, gdzie „Górników” czekają cztery starcia z
dolną połówką tabeli oraz jedno z niepokonanym, mocarnym WKK Wrocław, które
będzie zapewne walczyć o złoty medal mistrzostw Polski. By żyć nadzieją na
awans do fazy centralnej nasi, obecnie na niedającym promocji czwartym miejscu,
muszą wrocławian 1 marca ograć. Spotkanie odbędzie się o 14:30 w hali przy ul.
Sokołowskiego w Wałbrzychu. Choć faworyta wskazać nietrudno, dopóki piłka w
grze wszystko jest możliwe.
Czub tabeli ligi
juniorów:
- WKK Wrocław 10m 20 pkt 10-0
- Śląsk Wrocław 11m 20 pkt 9-2
- Zastal Zielona Góra 11m 19 pkt 8-3
- Górnik Wałbrzych 11 19 pkt 8-3
Mecze Górnika z czołówką:
Zastal- Górnik 90:80
Górnik – Zastal 83:76
Górnik – Śląsk 84:78
Śląsk – Górnik 73:65
WKK – Górnik 82:58
Górnik – WKK ????? –
niedziela, 1 marca, 14:30, niedziela, Hala ul. Sokołowskiego
Do etapu centralnego
(ćwierćfinały MP U-18) wejdą trzy
najlepsze drużyny z
każdej z ośmiu stref (nasi grają w strefie WROCŁAW dla województw
dolnośląskiego i lubuskiego). Zwycięzcy stref awansują automatycznie do półfinałów,
a zespoły z miejsc 2-3 będą walczyć w grupach ćwierćfinałowych (16 ekip). W
półfinale spotka się szesnaście ekip (osiem z pierwszych miejsc w strefach +
osiem z miejsc 1 i 2 w ćwierćfinałach), a w rundzie finałowej MP U-18 zagra
standardowo osiem najlepszych zespołów.
Ktoś kompletnie
niewtajemniczony w rozgrywki młodzieżowe nad Wisłą może uznać, że czwarte
miejsce młodych „Górników” to wynik przeciętny. Nie do końca tak jest, bo
biało-niebiescy nie są przeciętnym zespołem.
Nasi obecni juniorzy przed
czterema laty sensacyjnie doszli do meczu o brązowy medal Mistrzostw Polski
Młodzików, ostatecznie przegrywając z Pyrą Poznań i zajmując i tak świetne 4.
miejsce w kraju. Dwa lata później, w Mistrzostwach Polski Kadetów, ten sam
zespół dotarł do etapu półfinałowego, który zresztą odbył się w Wałbrzychu.
Zespół Pawła Domoradzkiego miał jednak pecha w losowaniu, trafiając na silne
zespołu Trefla Sopot i Basketu Team Opalenica.
„Górnicy” z wymienionymi ekipami przegrali, ale wstydzić się nie muszą,
bo Trefl sięgnął ostatecznie po srebrny medal, a Opalenica zajęła w kraju
trzecie miejsce (mistrzem została Polonia Warszawa). Naszych sklasyfikowano ostatecznie na miejscach 9-13 w Polsce.
W tym roku, po kolejnych
zmianach w regulaminie rozgrywek młodzieżowych, do etapu centralnego promowane
są tylko trzy najlepsze drużyny. Siła regionu nie gra roli. A szkoda, bo według
rankingu stref PZKosz, ta nasza jest NAJSILNIEJSZA w kraju (ranking
tutaj).
Samo województwo dolnośląskie, w kontekście rywalizacji na poziomie
młodzieżowym, ustępuje jedynie pomorskiemu. Jakby tego było mało, województwie
lubuskie, drugie najmniejsze w Polsce pod względem liczby mieszkańców po woj.
opolskim, rośnie w siłę. Młodzi
koszykarze z rocznika 1999 z tej części kraju to mistrzowie Polski w
Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży 2014, gdzie rywalizują ze sobą wszystkie
województwa.
Juniorzy Górnika nie mają
więc się czego wstydzić. Tym bardziej, że sukces był niewiarygodnie blisko, bo
obok porażki w małych punktach z Zastalem nasi jak równy z równym walczyli z
wrocławskim Śląskiem. Minimalna porażka w stolicy Dolnego Śląska, przy wygranej
na własnym terenie, ujmy nie przynosi, bo Wrocław jest przecież dużo większym
miastem, gdzie wybór potencjalnych koszykarzy jest nieporównywalnie bogatszy. A
z WKK, najlepszym programem koszykówki młodzieżowej w Polsce, nie wygrał na
razie nikt.
Okazuje się, że zespół
Domoradzkiego, budowany jedynie na lokalnych zawodnikach, a nie na
sprowadzanych z całej Polski (WKK, Zastal) czy regionu (Śląsk) talentach,
znalazł się w pułapce systemu. Górnik wpadł do najgłębszej studni, jest częścią
najsilniejszego koszykarsko regionu w Polsce, gdzie nawet silna i dobra praca u
podstaw, przy braku odrobiny szczęścia, nie pozwala wydostać się ponad
regionalną powierzchnię.