Szukaj na tym blogu

wtorek, 10 grudnia 2013

Kłoda nr 9


Minęło sporo czasu od ostatniego wpisu o dzielnej postawie biało-niebieskich w III lidze. W tym okresie okolicę zdążył pokryć śnieg. Poleżał, pogościł się i (na jakiś czas) spakował walizki i odszedł. W ciągu diametralnych zmian klimatycznych Górnik zdążył rozegrać dwa nieopisane na blogu mecze wyjazdowe: we Wschowie i w Jeleniej. Nie miałem możliwości się na nich pojawić, dlatego też na blogu nie było o czym fantazjować i ściemniać. Nasi oba mecze wygrali i mają piękny bilans 8-0.

Kibice jednak nie czują się syci. Są trochę jak politycy PiS-u w dyskusji na temat tragedii smoleńskiej – ciągle im mało.

8-0?

Pff… 

Kibice pragną więcej, lepiej, szybciej, bardziej druzgocąco, bardziej perfekcyjnie. Seria sukcesów kazała opróżnić szafy z trupów. Pamięć mocno się zatarła. Aktualny festiwal zwycięstw, dający bilans 8-0 dość mocno „gryzie się” z zeszłorocznym pasmem upokorzeń i bilansem 0-6. Ogrom postępu wałbrzyszan pod względem numerycznym można porównać jedynie do wynalezienia koła przez ludzi pierwotnych.

Zarówno kibice, jak i zawodnicy zapewne sięgają już wzrokiem poza horyzont regionalnych zmagań. Gdzieś tam w oddali majaczy punkt docelowy, raj utracony – baraże. Biało-Niebieska załoga zdecydowanie podąża w ich kierunku, ale ryzyko zgubienia kursu wciąż jest matematycznie prawdopodobne. Do baraży pozostało jeszcze pięć kolejek ligowych, które zostaną rozegrane w czasie… czterech najbliższych miesięcy.

Sobotni mecz we Wrocławiu z nieopierzono-nieobliczalną młodzieżą WKK to najbliższa kłoda rzucona pod wałbrzyskie nogi. W pierwszym meczu u siebie Górnicy odegrali scenę z filmu „Mistrz kierownicy ucieka”. Po dwudziestu minutach biało-niebiescy mistrzowsko uciekli na 28 punktów i w drugiej połowie postanowili poprzyglądać się, czy wrocławskie urwisy, gdzie boiskowy weteran miał 18 lat, a nowicjusz 15, są w stanie trochę ich podgonić. Cóż, okazało się, że są. Górnik wygrał tylko 12 „oczkami”. 

Rok temu we Wrocławiu polały się krew i łzy. W podkoszowym starciu ucierpiał Adrian Stochmiałek, a po jego zejściu zaczęła cierpieć cała wałbrzyska drużyna. Wysoką przegraną oglądało kilkunastu biało-niebieskich kibiców. Na szczęście od tamtego starcia skład WKK zmienił się niemal w stu procentach, a i w Górniku doszło do paru istotnych korekt.

WKK II opiera się na młodzieżowych reprezentantach Polski. Dziś 15-, 16- i 17-letni koszykarze mają z naszymi weteranami pewne kłopoty. Nie da się jednak oprzeć wrażeniu, że pewien tajemniczy osobnik zwany Czasem jest wysoko na klubowej liście płac. Jego praca powinna zaprocentować w niedalekiej przyszłości. Oby ta praca nie przyniosła efektów za szybko tj. choćby 14 grudnia, w godzinie meczu z biało-niebieskimi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz