Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Powiew świeżości

 Juniorzy: Górnik Wałbrzych - Zastal Zielona Góra 79:68



Po boiskowych (i nie tylko) wydarzeniach podczas sobotniej klęski z Katami Wrocławskimi przyszedł czas na pojedynek juniorów. Górnicy zmierzyli się z Zastalem i - przyznam otwarcie - nie wierzyłem w końcowe zwycięstwo. Na mecze grup młodzieżowych chodzę regularnie od czterech lat i naprawdę rzadko biało-niebiescy ze starć z Zastalem wychodzili obronną ręką. A jednak. Tym razem się udało. Hmm... nie, nie... "udało się" to wysoce niewłaściwy dobór słów. "Udać" to się może przejść cało przez zamrożony staw i nie utonąć, gdy lód w każdej chwili może się skruszyć pod nogami. W koszykówce nic nie dzieje się przypadkowo, zawsze coś wynika z czegoś. Tak było i tym razem, gdy juniorzy po wyjątkowo dobrej postawie pokonali Zastal !

Wygrana juniorów jest jak powiew świeżego powietrza po smrodzie, który pozostał po porażce z Maximusem w III lidze.Wygrana zespołu Michała Borzemskiego to miła niespodzianka, trochę w rodzaju tych miłych zaskoczeń, gdy okazuje się, że w lodówce jest dla nas jeszcze jeden kawałek ulubionego ciasta, gdy jesteśmy święcie przekonani, że wszystko już zjedzone. Wygrana z Zastalem to właśnie takie o, małe szczęście dla kibica, żyjącego meczami drużyny seniorów.

To był pierwszy mecz juniorów jaki widziałem w tym sezonie. Żałuję tego bardzo, bo w tych chłopakach jest spory potencjał i pewnie nie po raz pierwszy grali tak fajną dla oka koszykówkę jak w niedzielę z Zastalem. To, co zaskoczyło mnie najbardziej to świetne przejście biało-niebieskich z obrony do ataku. Nasi zademonstrowali nieprzeciętną wydolność, co zaskoczyło nie tylko mnie, ale przede wszystkim zielonogórzan. 

Kapitalne zawody zagrał Szymon Kurzepa. Lepszego powrotu do zdrowia po kontuzji nie mógł chyba sobie wymarzyć. Dzień wcześniej rozwieszał banery w hali wałbrzyskiego OSiR-u przed meczem z Kątami i - w przerwie tego spotkania - rzucał z połowy w konkursie kibiców. Tym razem z połowy rzucać nie musiał, bo kończył akcje po dobrych wejściach pod kosz, trafił też dwa razy z dystansu. Obok Kurzepy należy wyróżnić Maćka Krzymińskiego, grającego przeciwko nawet dwa lata starszym rywalom. Krzymiński trafił trzy razy zza linii 6,75 m w trzech próbach w pierwszej połowie, wchodził także skutecznie pod kosz chociaż zdarzało mu się po wejściach pudłować, gdy to rzucał nieprecyzyjnie w obawie przed blokiem.

Tak jak już napisałem, w koszykówce nie ma przypadków. Świetne przejścia z obrony do ataku to zasługa trenera Borzemskiego. Człowiek-orkiestra, jakim w Górniku jest "Borzem" to w ogóle przypadek trenera niestandardowego. Trenera, który po nieudanym zagraniu podopiecznego nie robi mu "suszary", tylko pociesza. Trenera, który rozumie, że to nie nieskończona wiązanka bur, a ciężka praca na treningu rozwija zawodnika. Coach Borzem to także, gdy jest na to czas i miejsce, kumpel zawodników z Facebooka.

Cóż... czas zacierać ręce w oczekiwaniu na kolejny mecz juniorów !!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz