Szukaj na tym blogu

niedziela, 21 października 2012

Kwas, gorycz, spuszczone głowy i nerwowe okrzyki

Górnik Wałbrzych (0-3) - KKS Siechnice (2-2) 59:64


Długo zastanawiałem się co napisać po takim meczu. Po końcowej syrenie usiadłem na siedzisku, chowając głowę w dłoniach. Nie wierzyłem w to, co się stało. Po frustrującym widowisku, powodującym u kibiców niebezpieczny wzrost ciśnienia oraz poszerzenie znajomości kolorowych, nie do końca poprawnych politycznie epitetów, Górnicy wciąż pozostają bez zwycięstwa.

Górnik-Siechnice, zdj. walbrzych24.com


W poprzednim wpisie stawiałem sobie pytania, na które w trakcie meczu z Siechnicami szukałem odpowiedzi:

1. Czy trener Chlebda postawi na szerszą rotację składem, dając szansę młodszym graczom ?

Z górniczej młodzieży, która w zeszłym sezonie sprawiała kibicom wielką radość ostał się w rotacji jedynie Hubert Murzacz. Nasz 18-latek zagrał niezły mecz, a w samej końcówce bardzo ambitnie powalczył o piłkę, która ostatecznie po opuszczeniu boiska trafiła do rywali. Szkoda dwóch pudeł z linii rzutów wolnych w ważnym momencie czwartej kwarty. Element ten szwankował z resztą u wszystkich koszykarzy biało-niebieskich. Sebastian Narnicki zagrał ogony, a szkoda bo dał niezłą zmianę. Cały mecz na ławce przesiedział wywoływany przez fanów na boisko Kacper Wieczorek. Sfrustrowani grą zespołu, pełni negatywnych emocji kibice skandowali "Wpuśćcie młodych !"

2. Jak będzie wyglądać powrót biało-niebieskich do obrony, a raczej czy będzie szybszy niż ostatnio ?

Był szybszy, ale tym razem nie trafialiśmy spod kosza, czy z "osobistych". Rywale punktowali nas celnymi rzutami zza łuku oraz klasowymi zagraniami podkoszowych: tu brylowali Wojciech Suprun oraz były gracz drugoligowego WKK Wrocvław Piotr Bawolski.

3. Kto zatrzyma niezwykle szybkiego i niewygodnego dla obrony rozgrywającego Siechnic, Łukasza Bartnickiego ? 

Siechnice zagrały bardziej poukładany basket. Goście od początku wiedzieli, że to zwrotny i szybki Bartnicki jest rozgrywającym, odpowiadającym za zagrywki i dowodzenie zespołem. W Górniku na zmianę rozgrywali Murzacz, Myślak i Buczyniak. W oczy rzucił się brak podziału ról na boisku i chaos w ataku.

4. Kto wesprze w ataku niezawodnego kapitana Górnika Adriana Stochmiałka ?

Tym razem nasz kapitan nie miał łatwego życia. Bawolski i Suprun zaopiekowali się Arnim, który nie tylko był mało aktywny w ataku, ale także nie dał sygnału do uderzenia, co było normą chociażby w meczu ze Śląskiem.

5. Czy kolana Łukasza Grzywy wytrzymają ? 

Chyba nie wytrzymały, bo Łukasz - po dobrym meczu w Kątach - tym razem zagrał epizod, nie potrafiąc zatrzymać niższych, ale bardziej zwrotnych podkoszowych gości.

6. Czy świetny strzelec z dystansu jakim jest Sławek Buczyniak (magiczne 49 % skuteczności zza łuku w poprzednim sezonie w II lidze !) dostanie więcej miejsca by rzucać ? 

Odpowiedź na to pytanie jest bajecznie proste. Nie, Sławek nie mógł liczyć na kolegów z zespołu. Przykro o tym pisać, ale Buczyniak wielokrotnie uderzał głową w mur, próbując na siłę przedzierać się przez gąszcz obrońców Siechnic. Naszemu zawodnikowi brakowało wsparcia, a przykładem potwierdzającym tą tezę niech będzie decydująca o wyniku meczu akcja: przegrywamy 59:62, do końca ledwie 6 sekund, piłka trafia do Buczyniaka, który tradycyjnie musi rzucać przez ręce rywali. Brak przestrzeni życiowej dla Sławka "udusił" ten mecz.

7.  I wreszcie. Czy uda się ponownie zapełnić po brzegi halę pomimo dwóch początkowych porażek ? 

Udało się, choć wcześniejsze porażki spowodowały nieco mniejszą frekwencję niż na meczu ze Śląskiem. Najwierniejsi na pewno nie zostawią biało-niebieskich samych sobie. Co z resztą ? Trudno powiedzieć, ale tylko 59 zdobytych punktów we własnej hali raczej nie sprawi, że fanów przybędzie. Z drużyną koszykówki jest jak z produktem spożywczym - jeżeli nam nie smakuje, jeżeli czujemy gorycz, niestrawność lub kwas, z takiego produktu rezygnujemy. Mecz z Siechnicami niestety przypominał zajadanie się przestarzałą bułką na  kwaśnym mleku. Zero przyjemności, pozostaje frustracja.

Po meczu rozmawialiśmy ze Sławkiem Buczyniakiem.trenerem Chlebdą oraz wyjątkowo przybitymi Mateuszem Myślakiem i Michałem Borzemskim.

Buczyniak poświęcił nam mnóstwo czasu. Pokazał wielką klasę podchodząc do kibiców i ze zrozumieniem wysłuchując wszystkich pretensji i zarzutów. Sławek przyznał, że nie dziwi go nerwowość kibiców. Gdy fani pytali co się właściwie dzieje z zespołem, z czystą szczerością stwierdził, że nie ma pojęcia.

Trener Chlebda przypomniał jak trudnym zadaniem jest połączenie dwóch klubów, różnych systemów gry i kompletnie różnej mentalności zawodników. Nasz coach wyraził ubolewanie nad faktem łamania zagrywek przez nasz zespół, co często kończyło się tragicznie. Trener jak i gracze są świadomi ogromnej presji, jaka na nich ciąży. Presji, która podejmowała boiskowe decyzje za górniczych koszykarzy.

W strasznym stanie po meczu byli Myślak i Borzemski. Usiedli w kurtkach na schodach przy hali, spuszczając głowy w geście przygnębienia.Obaj potwierdzili wersję Buczyniaka, nie mając pojęcia co się z tym zespołem dzieje. Jako zakręconym na punkcie koszykówki wałbrzyszanom bardzo zależy im by ciągnąć biało-niebieski wózek do przodu. Zwłaszcza Borzemskiemu, będącemu w biało-niebieskim klubie człowiekiem od wszystkiego: wiceprezesem, trenerem juniorów oraz graczem, a w wolnym czasie spikerem oraz człowiekiem odpowiedzialnym za ścieranie plam z parkietu. Obu tym trudniej przełknąć kolejną pigułkę porażki, mając świadomość wygrania tej ligi trzy razy z rzędu - jeszcze w barwach KK/ Górnika Nowe Miasto Wałbrzych. Borzemski wspominał mecze dawnego KK z Kątami Wrocławskimi, które zawsze udawało się pokonać nawet w osłabionym składzie.

Stojąc tak nad naszymi graczami żartowaliśmy o pomyśle wykupienia dzikiej karty w razie braku awansu sportowego. Myślak przyznał otwarcie, że z taką grą jaką obecnie prezentują Górnicy w tej II lidze nie byłoby czego szukać.

Niestety, Mateusz ma wiele racji.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz